|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-12-2007, 17:14 | #61 |
Reputacja: 1 | Wstaje z zadowoloną miną-ostatnio nie mogła się wyspac, więc coś jej mówiło, że dzisiaj powinno byc lepiej niż wczoraj. Przemywa twarz, ubiera się pakuje swoje manatki(bierze wszystko ze sobą) i wychodzi z pokoju, który zamyka na klucz. Schodzi na dół i je śniadanie. Przygląda się gościom karczmy i ewentualnie przysłuchuje ciekawszym rozmowom. Po czym zastanawia się ile czasu jej zostało do spotkania z Alishią. |
14-12-2007, 19:34 | #62 |
Reputacja: 1 | Gdy Khelgar wypił dwa kufle piwa i chciał zamówić następny, dostrzegł, że gospodarz rozmawia z zakapturzoną kobietą. Jej sylwetka była dziwnie znajoma... Po chwili karczmarz skończył rozmawiać z kobietą. Krasnolud zauważył tylko, że wymknęła się tylnymi drzwiami, zaś sam szynkarz podszedł do niego ze słowami: -No, na dzisiaj już koniec. Mnie też się należy trochę snu chyba, co nie? Mocno go to zdziwiło. Żadem karczmarz nie wypraszałby klienta z karczmy, jeśli może dobrze zarobić. Trzej inni goście poproszeni op opuszczenie lokalu też zrobili to nazbyt szybko i zgodnie... Stwierdzając, że będzie się tym martwił jutro, nieco już zmęczony poszedł do pokoju. Gdy wszedł zdążył tylko przełożyć zbroję i topór na stół obok łóżka, potem zaś legł na łóżku. Sprawdził tylko, czy ma jeszcze szkatułkę w kieszeni, a następnie zapadł w głęboki sen... |
14-12-2007, 23:30 | #63 |
Reputacja: 1 | Karris Quint Karris usiadł na łóżku opierając się dłońmi o kolana. Potężnie ziewną w chwili gdy zaklinacz wchodził do jego pokoju zachęcony ponaglającym "proszę!". Kapłan wreszcie się wyspał. Po nocnych koszmarach wreszcie udało mu się odsapnąć, niemal zapomniał o tajemniczym jeźdźcu. Właśnie. Tym, o którego pytał Beriand. Karris ignorując jeszcze chwilę zaklinacza podszedł do miski z wodą i obficie umył twarz. Po tym jak wytarł twarz usiadł spowrotem na łóżku, spojrzał na Berianda i zaczął mówić: - Do prawdy. nie wiem czym mogło być owo straszydło, które zakłóciło nasz spokój tej nocy. Z pewnością dosiadało ono Koszmaru - demonicznego wierzchowca. - w oczach kapłana na chwile pojawił się błysk - tak więc nie miało dobrych zamiarów. Nie wiem czy ryzykować stwierdzenie, że było z gruntu złe. Nie widziałem jednak więcej. Gdy tylko spojrzałem na jeźdźca, on zaraz przejechał przeze mnie i wpadłem w śnieg. Gdy wstałem już go nie było. - kapłan odetchnął na chwilę i popatrzył na zaklinacza przeszywającym wzrokiem, jakby chciał sprawdzić czy ten mu ufa. Widząc, że ten czeka na odpowiedzi na inne pytania Karris odetchnął jeszcze raz i kontynuował - co zaś się tyczy naszyjników. Nie wiem. Ale będę mógł to sprawdzić po dzisiejszej wieczornej modlitwie. Będę mógł wtedy rzucić czar identyfikacji. Niezbyt potężny, ale przynajmniej dowiemy się czy owe naszyjniki są artefaktami. Bo jeśli są, moim zdaniem nie ma co zaprzątać sobie nimi głowy dopóki nie znajdziemy na nei silniejszego anty-artefaktu, który zaneguje ich działanie. Mozna by też pomyśleć o wejściu w sferę antymagii, czy masz czary, które tworzą sferę antymagii? - Karris spojrzał pytająco na zaklinacza i przypomniawszy sobie o ostatniej części jego wypowiedzi dokończył - Ja otworzyłem moją szkatułkę, była w niej moneta, na której napisano mi abym strzegł się sukkubów. Chyba że to jakiś metaforyczny przekaz. Co do Alishy - nie sądze by była czarodziejką, raczej sprytną łotrzycą potrafiącą efektywnie wykorzystać moc silnych przedmiotów magicznych. Tak czy inaczej jest potężna. Karris skończył swój wywód i począł przeglądać swoje rzeczy w poszukiwaniu garderoby. Myślał nad tym, co jeszcze może powiedzieć zaklinaczowi, co jeszcze pamięta. Sen postanowił zachować dla siebie.
__________________ Światło dzieli od ciemności Czasem tylko mały krok - Wskazać można tych z jasności, Innych nadal skrywa mrok. |
16-12-2007, 21:30 | #64 |
Reputacja: 1 | -Co do tego jeźdźca... kiedy upadłeś, podjechał do Loony i mówił cos o "Zapłacie za swe zuchwalstwo", o "wyrzeczeniu się swej krwi", o "odwróceniu się plecami do swojego przeznaczenia".. i znał jej imię. Wydaje mi sie że był z gruntu zły... - elf starał się sprawiać wrażenie że ufa magowi i mu wierzy. Choć nie było to prawdą. Ale miał on wprawę w udawaniu różnych rzeczy, i był pewien że mu sie uda, a jeśli nie, to i tak osiągnie swój cel. Potem mówiłdalej: -Możesz rzucić Identyfikację... ale to chyba są artefakty. Choć nie znane jakoś bardzo. Nie umiem wytworzyć strefy antymagii ani niczego podobnego. W twojej szkatułce była moneta.... e.... no to faktycznie hojny dar. Sukuby.... może ta Loona coś ten... ale Alishia to w pełni człowiek, prawda? A jeździec na sukuba nie wyglądał. Myślisz że Alishia ma przedmioty silne? No cóż.. może. Ale według mnie to i tak mag, albo jego silna namiastka. Potem poczekał na odpowiedź i spytał: -Idziesz cos zjeść? |
16-12-2007, 21:55 | #65 |
Reputacja: 1 | Karris uważnie spojrzał na Berianda, po czym zaczął chodzić po pokoju i powoli rozmyslać nad sensem wypowiedzianych przez zaklinacza słów. - To rzuca trochę światła. Ale też dodaje sporo wątpliwości. - powiedział kapłan gdy po chwili ucichł stuk jego kroków o podłogę zwiastując, że mężczyzna się zatrzymał - Loona oczywiście jest diablęciem, ćwierć-, albo i mniej-krwi demonem albo diabłem. Ten jeździec dosiadał demona, więc był jakoś z tymi istotami związany. Co zaś sie tyczy przeznaczenia. To delikatna sprawa. Być może panna Loona, była kiedyś bliżej związana z demonami, a ostatnio, dzięki bogom, odeszła od tych związków? Może jest spokrewniona ze szczególnie silnym demonem i dlatego jej los nie jest obojętny Otchłani? Myślę, że rozmowa z nią mogłaby rzucić nieco światła... Tak. Co do tego czy Alisha jest człowiekiem - mam czary, które potrafią to w pewnym stopniu sprawdzić, jak również to czy ma na sobie jakieś czary ochronne. Słyszałem o zaklęciu dla magów, które pozwala ustalić zdolności do czarowania u innych, ale jest ono niezwykle rzadkie. I pewnie go nie znasz. Co do sukkuba. Jeździec na niego nie wyglądał, ale to jest, że tak powiem, ta sama parafia. I to i to jest demonem. Należy się więc strzec. - Karris pochodził jeszcze chwilkę, ale żadne inne wnioski nie przyszły mu do głowy. Gdy usłyszał pytanie Berianda wyrwał się z zamyślenia. - Taak, jasne że idę. Jak tylko się ubiorę. - powiedział Karris spoglądając najpierw na pomięty strój, w którym spał a potem na kompletną kapłańską szatę, którą udało mu się znaleźć i wyłożyć na łóżku w czasie rozmowy z Beriandem. Karris wskazał zaklinaczowi drzwi, a sam zaczął się przebierać. Po chwili dołączył do elfa na schodach, podrzucając w powietrzu klucz do swojego pokoju. Schował klucz do kieszeni, aby wyjąć monetę, którą dostał w szkatułce. Gdy zasiedli do stołu i zamówili posiłek, Karris dał elfowi obejrzeć ją dokładnie. Właśnie taka, jak widzisz jest na niej sukkub i te dziwne runy, które mówią dokładnie "Strzeż się tej wiedźmy". - Karris zamyślił się jeszcze chwilkę patrząc jak Beriand ogląda monetę - Na Mystrę! przecież ten tekst może równie dobrze mówić o Alishy! - Karris niemal krzyknął wymawiając tylko imię ciemiężycielki nieco ciszej. - Chociaż te runy. Kto by zadał sobie trud pisania tego ostrzeżenia runami zapomnianymi przez ludzi? Cóż, może jest to nadinterpretacja... Przyniesiono jedzenie i obaj meżczyźni przystąpili do śniadania. Kwestia monety zeszła chwilowo na dalszy plan, a sam przedmiot wylądował znów w kieszeni Karrisa.
__________________ Światło dzieli od ciemności Czasem tylko mały krok - Wskazać można tych z jasności, Innych nadal skrywa mrok. |
17-12-2007, 13:04 | #66 |
Reputacja: 1 | To była wspaniała noc. Przynajmniej tak sądził Khelgar. Po ostatniej spędzonej w zimnej celi ( w sumie, to po prostu był nieprzytomny), ciepłe łózko wydało mu się czymś wręcz niebiańskim. Wstał i coś mu wpadło do głowy. Pudełko. Może pomoże rozwikłać zagadkę tego jeźdźca? Otworzył pudełko i zobaczył miedzianozłotą monetę, trochę w kolorze opakowania. Z jednej strony miała wizerunek jakiegoś kamiennego potwora, a z drugiej dziwne znaczki. Jak na razie dokładniej się jej nie przyglądał. Nie był specem od starożytnego pisma, więc stwierdził, że lepiej zapytać o nie magów - jeśli będą chcieli rozmawiać, gdyż Beriand i Karris coraz bardziej odseparowywali się od drużyny. Wtedy przypomniał sobie napis: Prezent na dobry początek przyjaźni, która dopiero nastąpi. Khedgar. "No cóż, facet ma poczucie humoru, nie ma co. Ta moneta jest na pewno sporo warta... ale nie w naszym położeniu" - pomyślał z przekąsem - "Musimy odszukać tego całego Khedgara, zobaczyć, co powie Alishia, i spróbować znowu połączyć naszą drużynę... W końcu wszyscy objęci jesteśmy tym samym przekleństwem..." -Geas - wyrzekł głośno znienawidzone słowo. Nie lubił, gdy ktoś sprawował nad nim kontrolę... Po chwili wszedł sługa ze srebrną tacą i podał mu śniadanie. "Nie jest źle" - pomyślał - "Ten dzień zaczyna się całkiem ładnie..." Ostatnio edytowane przez shadowdancer : 17-12-2007 o 17:05. |
17-12-2007, 14:07 | #67 |
Reputacja: 1 | Karris, Beriand Odbyliście w pokoju Karrisa rozmowę na temat waszej obecnej sytuacji, po czym zeszliście na dół karczmy żeby zjeść śniadanie. Na schodach Karris schował klucz i wyjął monetę by odkryć że ona... świeci. Oczywiście na srebrno. Zauważył to także Beriand, lecz postanowiliście narazie o tym nie rozmawiać. Kiedy zeszliście do sali biesiadnej, byli tam tylko Loona i Tribian (siedzący przy oddzielnych stolikach), z którymi się grzecznie przywitaliście i którzy właśnie kończyli śniadanie, oraz młody człowiek (najwyraźniej asystent karczmarza), który krzątał się między stołami układając talerze, sztućce itp. Zasiedliście przy jednym z kompletnie zastawionych już stołów i zaczęliście jeść. Loona Wstałaś prawdopodobnie jako pierwsza. Szybko się ubrałaś i zeszłaś na śniadanie. W sali biesiadnej nie było jeszcze nikogo - prócz asystenta karczmarza który właśnie zaczynał rozkładać talerze. Kiedy tylko cię zobaczył, zaprosił do jednego ze stolików i szybko go nakrył. Usiadłaś więc i po chwili zaczęłaś jeść. Jakby zaraz za tobą przyszedł Tribian, który usiadł przy sąsiednim stoliku. Kilka minut później usłyszałaś kroki na schodach i zobaczyłaś Karrisa z Beriandem, którzy schodzili także na śniadanie. Patrzyli się na coś co Karris miał w ręce. Dyskretnie starałaś się dojrzeć co to takiego, lecz nie udało ci się. Mężczyźni usiadli przy jednym ze stolików niedaleko twojego, witając się z tobą uprzednio i zaczęli jeść śniadanie. Tribian Kiedy tylko wstałeś, bardzo chciałeś się pozbyć swojego amuletu. Jakież to wszystko byłoby prostsze bez niego. Niestety mimo całej swojej siły (a miałeś jej niemało), naszyjnik nie chciał zejść. Wtem pomyślałeś, żeby zajrzeć do swojej szkatułki. Znajdowała się tam moneta o delikatnym zielonym kolorze. Na jednej ze stron monety przedstawione było zwierzę, lecz nie byle jakie. Słyszałeś oczywiście o "złowieszczych" zwierzęciach lecz nigdy ich nie spotkałeś. Nie pamiętasz także jak powstają, ani skąd pochodzą, jednak pamiętasz że są znacznie bardziej niebezpieczne od zwykłych zwierząt, a to konkretne, na którego rysunek patrzyłeś to złowieszczy niedźwiedź. Natomiast na odwrocie monety widziałeś pewien napis. Niestety nie wiesz w jakim języku jest. Sfrustrowany nieudanymi próbami zdjęcia naszyjnika postanowiłeś zejść na dół, na śniadanie. Na dole zastałeś tylko dwie osoby - asystenta karczmarza, który szybko się uwijał by nakryć stoły, oraz Loonę, która już jadła posiłek. Przywitałeś się z mniszka i usiadłeś przy sąsiednim stoliku by zjeść śniadanie. Po kilku minutach przyszli także Karris i Beriand. Zauważyłeś, że patrzą na jakiś przedmiot, który Karris miał w ręce. Starałeś się dyskretnie dojrzeć co to za przedmiot, lecz ci się nie udało. Obaj mężczyźni przywitali się z tobą i z Looną, po czym zabrali się za własne śniadanie. Khelgar Wstałeś. Miałeś kaca spowodowanego kilkoma krasnoludzkimi piwami wypitymi poprzedniej nocy, lecz nie przeszkadzało ci to jaśnie myśleć. Tak przynajmniej sądziłeś. Jako pierwsze postanowiłeś otworzyć brązową szkatułkę, którą poprzedniego dnia znalazłeś na swoim łóżku. Nie była w żaden magiczny, ani niemagiczny sposób zabezpieczona i udało ci się wyjąć z niej brązową monetę. Na początku myślałeś że to zwykły miedziak, lecz po chwili spostrzegłeś że na jednej stronie są wyryte jakieś kompletnie nieznane ci runy, a na drugiej był rysunek. Nie wiedziałeś dokładnie co przedstawiał. Była to jakaś postać, jakby z kamienia, z bardzo szerokimi ramionami i nogami. Lecz jaka rasa mogłaby tak wyglądać? Twoje rozmyślania przerwał jeden z asystentów karczmarza, który przyniósł ci śniadanie. Ostatnio edytowane przez Gettor : 17-12-2007 o 19:22. |
17-12-2007, 17:14 | #68 |
Reputacja: 1 | Gdy tylko sługa wyszedł, zasiadł do śniadania. "Pyszności" - pomyślał. Szkatułkę zostawił na łóżku, monetę zaś schował do kieszeni. "Na razie nie będę jej nikomu pokazywał" - postanowił. Zszedł na dół, podszedł do stolika, przy którym siedziała Loona, i zapytał, czy może się dosiąść. 1. Jeśli może, to zajmuje miejsce. 2. Jeśli nie, to podchodzi do Tribiana i pyta o to samo. Gdyby ten pozwolił sobie towarzyszyć to siada razem z nim. 3. Jeśli oboje odmówią, zajmuje własny stolik, stara się to zrobić tak, by mieć dobry widok na wszystko (salę i towarzyszy, jeśli to możliwe). W każdym z tych wypadków krzyczy do karczmarza: -Gospodarzu, dajcie piwa! Ale dziś tylko dwa kufelki! Trzeźwym trzeba być! |
17-12-2007, 17:26 | #69 |
Reputacja: 1 | Loona je śniadanie kiedy podchodzi do niej Khelgar uśmiecha się i mówi, że chętnie przyjmie jego towarzystwo, wspomina też że żadko zdarza się jej, że ktoś dobrowolnie chc z nią przebywa w jednym pomieszczeniu. Dokańcza śniadanie i kieruje do krasnoluda pytanie: -Zamierzam bardziej rozejrzec się po okolicy, spotkanie mamy w południe, więc mamy jeszcze troche czasu. Chcesz się przyłączyc, czy może masz inne plany. A tak poza tym to co wogóle sądzisz o tym wszystkim o tej Alishi, o naszych toarzyszach, o czarnym jeźdźcu, czy o tych monetach?...-w tej chwili wyciaga swoją czarną monetę i zaczyna się nią bawic. |
17-12-2007, 17:37 | #70 |
Reputacja: 1 | Czarna? Dziwnie pasuje do Loony. Ale sądził, że inni dostali takie same jak on. No cóż... -Dlaczego miałbym nie chcieć z tobą przebywać? Krasnoludy nie lubią tylko elfów - zażartował. On akurat nie miał nic przeciwko elfom - Co sądzę o Alishii? Potężny mag, albo ma kogoś takiego na swoich usługach. Zapewne ciężko jest tak zaczarować przedmiot, żeby po założeniu nakładał na kogoś geas... Może coś się dziś wyjaśni. Co do Tribiana, uważam, że jest w porządku, ale reszta, czyli Karris i Beriand są nieco dziwni i starają się odciąć od reszty towarzystwa. No cóż, magów jak na razie spotykałem najczęściej odrąbując im głowy... Odnośnie Czarnego Jeźdźca, chyba to raczej ty mogłabyś mi coś o nim powiedzieć. Wygląda tak, jakby miał do ciebie jakąś "sprawę". A monety? Dar od Khedgara, kimkolwiek by nie był... Może to mój brat, mamy podobne imiona? Co jest na twojej? Ja nie potrafię rozpoznać ani kreatury na swojej, ani odczytać tych diabelskich znaczków! Ty raczej powinnaś być trochę mądrzejsza od starego krasnoluda... A tak w ogóle, zaprośmy tu Tribiana, szkoda mi go, gdy tak sam siedzi. I zawołał w kierunku rzeczonego: -Kolego, nie smutno ci tak samemu siedzieć?! Chodź tu do nas, mamy coś do obgadania... |