Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-11-2008, 21:51   #191
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Elendil z uwagą słuchał słów Santiago. To co mówił niezbyt ciekawiło go, jednak wolał wiedzieć więcej o swoim zadaniu. Jeszcze kilka pytań i nareszcie poszli po konie. Z początku myślał, że nie będą to zbyt okazałe rumaki, jednak rzeczywistość go przerosła. Nie spodziewał się tak zabiedzonych szkap i dał po sobie poznać niezadowolenie krzywiąc się paskudnie. Po chwili wyruszyli na północ wzdłuż traktu... Nie. To nie był trakt. To była jakaś ścieżka, która nie wiadomo czemu nie zginęła w tej głuszy. Nic nie zachęcało do wycieczek, a cały czar podróży grupą prysł. Do tego niziołek podjechał i zaczął dziękować za "wstawienie się w obronie". Mag westchnął i zwolnił tak, aby pozostać na samym tyle grupy.

Minęło trochę czasu, aż ujrzeli przed sobą pobojowisko. Przewrócony wóz, martwe konie... Trupy... A pomiędzy nimi biegały małe pokraczne stwory. Zerwały się, aby zaatakować, ale... Ciała ludzi zaczęły wstawać z ziemi i poczęły walczyć z goblinami. Elendil uśmiechnął się widząc zachowanie towarzyszy, a szarża tak go rozbawiła, że parsknął śmiechem dość głośno. Może nie wystarczająco, ale jednak słyszalnie. Bez pośpiechu zszedł z siodła odsunął się na skraj lasu i przyjął taką pozycję, aby kompani nie zasłaniali mu napastników. Wyrzucił przed siebie ręce i gwałtownie gestykulując krzyczał inkantację w dziwnym, niezrozumiałym dla innych języku. Pod koniec rzucania Kuli Ognistej celował w sam środek walki, jak najdalej od współpracowników. Nie chciał męczyć się długą walką. Miał odpowiednią rezerwę Mocy i liczył, że "rycerz" wytrzyma płomienie. Poza tym na miejscu był kapłan...
 

Ostatnio edytowane przez Arcagnon : 27-11-2008 o 21:13.
Arcagnon jest offline  
Stary 14-12-2008, 22:01   #192
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
Gobliny , w chaotyczny dość sposób broniły się przed nieumarłymi nacierającymi na nie. Zombie zdołały powalić na ziemie kilkoro z nich i teraz łapczywie obgryzały piszczące z bólu i przerażenia stworki. Strzała , którą wypuścił John , wbiła się w plecy jednego z goblinów , który właśnie przygotowywał się do zadania ciosu ożywionemu krasnoludowi , któremu sterczały z brzucha dwie małe włócznie. Zaskoczony goblin stęknął tylko i padł na ziemię , która powoli zaczęła wypełniać się krwią.
Część najeźdźców z zaskoczeniem spojrzała w stronę przybyłej drużyny i widząc przewagę wroga i bardzo niekorzystne ułożenie zaczęła się wycofywać.
Wtedy zza wozu wyszedł , co najmniej o połowę większy od reszty Goblin , w prowizorycznej kolczudze , która na goblinie wyglądała dość groteskowo.
Na głowie miał hełm , który był niczym innym jak spreparowaną ludzką czaszką. W dłoni miał maczugę drewnianą nabijaną czymś ostrym , czego z daleka nie można było sprecyzować. Zaczął pospiesznie i z agresją w głosie wykrzykiwać polecenia , w nieznanym poszukiwaczom przygód języku. Inne stworki nawet nie myślały aby się sprzeciwiać. Pospiesznie wycofały się z obrębu wozu , rozdzieliły na dwie grupki , które zaczęły otaczać drużynę , jedna z prawej , druga z lewej strony. Obie liczyły po kilkanaście stworzeń.
Zefiroth zaszarżował na grupę goblinów , próbujących się oddalić z pod wozu , ale dwa z nich zostały stratowane przez konia ,podobnie jak jeden nieumarły mężczyzna z łukiem w ręku , z którym jak widać po śmierci nie wiedział za bardzo co zrobić, a jeden dosłownie przecięty w pół przez cios miecza paladyna. Wtedy skrzydlaty wojownik zauważył , że mężczyzna powieszony na drzewie na nogę zaczął się ruszać , [ rzut na refleks ST 13 : niepowodzenie ] . Nim zdążył uchylić się przed nieumarłym , ten chwycił go w biegu za ramiona , co nie miało ogromnej siły , jednak wystarczyło , żeby zachwiać równowagę szarżującego w pełnym galopie paladyna i zawalić go z konia. Zefiroth upadł na ziemię z hukiem , rozbolało go kolano , najpewniej silnie stłuczone przez upadek. Gdy podniósł się , zauważył dowódcę goblinów , idącego w jego stronę z podniesionym orężem.
Marcus wypowiedział zaklęcie , po czym cisnął wiązką czterech magicznych kul w rój przeciwników. Kule z hukiem przeleciały odległość między drużyną i centrum walki i trafiły w dwóch nieumarłych i dwie w jednego goblina , który na ich widok na próżno zaczął uciekać w przeciwnym kierunku. Nieumarli padli na ziemie , co prawda wciąż ... nieżyjąc , ale nie mogąc się podnieść. Goblin wydał z siebie tylko cichy pisk i ucichł na wieki.
Żarliwa modlitwa Veraxa poskutkowała i święty symbol Helma zaczął jarzyć się światłem , które ze zdumiewającą szybkością przemieściło się w okolice wozu i rozbłysło jasno , dokańczając dzieło Marcusa z dwoma zombie i kładąc do wiecznego spoczynku dwóch kolejnych.
Nino wycelował w jednego z goblinów , które teraz nacierały od prawej . Kamień trafił stworka w głowę i go przewrócił na ziemię , ale najwidoczniej nie zabił , tylko ogłuszył.
Kula ognia wystrzelona przez Elendila , uderzyła zaledwie metr od wozu , dobijając przy tym resztę nieumarłych , którzy pozostali na nogach. Fala uderzeniowa przechyliła i podpaliła wóz z zapasami , odrzuciła na dwa metry zarówno paladyna jak i wodza goblinów. Zefiroth zdołał zasłonić się tarczą , która przyjęła większość obrażeń na siebie , ale kilka piór z jego skrzydeł się spaliło. Dwie grupy goblinów ruszyły do ataku na konnych przybyszów. Koń Zefirotha , zdezorientowany tym co się wokół niego dzieje , zwrócił się w kierunku swojego pana , jakby czekając na polecenie.
Około 5 goblinów ustawiło się z tyłu z krótkimi łukami . Nie czekając posłali pierwsze strzały w kierunku poszukiwaczy przygód. Dwie z nich wbiły się w ziemię , jedna trafiła Johna w łydkę , powodując ogromny ból. Kolejna dotkliwie zraniła w ramię niczego nie spodziewającego się maga , który właśnie rzucił Ognistą Kulę. Elendilowi wydawało się , że poczuł charakterystyczne " chrupnięcie" w ramieniu sygnalizujące , że strzała przebiła się przez mięsień i zatrzymała na kości. Ostatnia ze strzał trafiła konia Veraxa w tułów. Koń zarżał z bólu i przerażenia i stanął dęba , zwalając kapłana na ziemię.
Reszta goblinów rzuciła się na drużynę z dzikimi okrzykami. Przewaga liczebna wynosiła około 2:1 , nie licząc łuczników.
 
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow
Maju jest offline  
Stary 17-12-2008, 07:19   #193
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Niech was... - pomyślał John, obserwując wyniki działań kompanów.

Zombi, ich chwilowi sprzymierzeńcy, zostali wyeliminowani, zaś wóz wiozący zaopatrzenie zaczął się palić. W dodatku nie można było nawet spróbować go gasić, bo gobliny otrząsnęły się z zaskoczenia i ruszyły do kontrataku.

Sytuacja z dość dobrej zmieniła się w zdecydowanie niekorzystną...

Nagły ból nogi oderwał jego myśli od niepotrzebnych w tym momencie, całkiem jałowych rozważań. Nie zważając na sterczącą z nogi strzałę wycelował w większego od innych goblina, tego, który poderwał pozostałe stwory do walki.

- W tego największego - zawołał, wypuszczając strzałę.

Miał nadzieję, że gdy przywódca padnie, to pozostałe gobliny stracą ochotę do walki i uciekną.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-12-2008, 18:23   #194
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Będąc w pełnym galopie Zefiroth odciął się myślami, a zdał się na instynkt i przewodnictwo boga. Robił tak nie raz, wiedząc że „święta furia” jak on to nazywał dodawała mu dodatkowych sił. Wbił się na swym dzielnym rumaku w małe stworki poniekąd nazywane oblinami i walczących z nimi nieumarłych. Nagle poszył jakby muśnięcie w barki po czym spadł z konia. Było to tragiczne w skutkach gdyż paladyn szarżował w pełnym galopie, lecz wyszedł z tego z niewielkimi obrażeniami. Świadomość wróciła po tym, kiedy leżał na ziemi. Odruchowo chciał jak najszybciej wstać, lecz przeszkadzał mu był nogi. Przyklęk, tarcze oparł na obolałym kolanie, tak samo jak miecz i zaczął wypowiadać gorliwie zaklęcie po czym na kolanie położył obie ręce. [Zaklęcie: Nakładanie rąk ]. Zaklęcie odpaliło ale czy w pełni zadziałało? Gdy odrywał ręce od kolana, dało się usłyszeć dźwięk niczym otwierająca się brama piekła. Odrazy chwycił za tarcze a potem za miecz. Gdy zorientował się w sytuacji, zdążył zobaczyć małego stworka idącego w jego strome. Stanął na obu nogach, lecz ciężar przechylał na zdrowszą nogę. Gdy miał wykonać krok w stronę przeciwnika nagle nastąpił wybuch. Wybuch na tyle silny że odrzucił go na znaczną odległość. Zefiroth po raz kolejny maił dzisiaj farta. Tarcza przyjęła większość obrażeń , lecz coś mu dziwnie zapachniało. Jak by się coś paliło. Nie mając czasu na dociekanie wstał i ruszył w stronę małego stworka który ośmielił się stawić mu czoła. Idąc z mieczem w prawej ręce i trzymając tarcze zauważył Farana który omijając całe zamieszanie wrócił do niego. Machnął w jego stronę tarczą po czym wykrzyczał:

-Do mnie Faran!

Faran jak to rumak paladyna powrócił wiernie do swojego właściciela. Zefiroth wiedział że obolałe kolano będzie mu przeszkadzało w walce pieszej, lecz nie będzie mu za bardzo przeszkadzało w walce konnej.
Założenie ponownego ataku: Wsiąść na konia, by móc z niego atakować. Jeśli przywódca goblinów jeszcze dycha, to Zefiroth uznaje go za 1-rzędny cel. Jeśli nie żyje, kolejnym celem są łucznicy.

-… tak mi dopomóż bóg!
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 19-12-2008, 21:59   #195
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Elendil ujrzawszy efekt swojego zaklęcia zaklął cicho. Nie był zadowalający. Wóz został przechylony i podpalony. Przynajmniej ten duży goblin dostał, a paladyn dał sobie radę. Nie było też sensu gasić płonącego wozu, ale... Był w tym pewien urok... Coś czego nie trzeba gasić. Samo się dopali...
Nagle poczuł chrupnięcie i jęknął cicho, gdy zobaczył strzałę tkwiącą w ramieniu. Ból był niesamowity. Mag wiedział, że pocisk trafił na kość. Nie miał czasu na zabawę z kolejnymi sztuczkami pokazowymi. Był zdecydowany. I wiedział, że kolejny silny czar go wyczerpie. Pomimo to zaczął dość skomplikowaną inkantację "Zwiększonej niewidzialności".
Jeśli rzucenie zaklęcia się powiedzie to obejdzie bokiem łuczników i zacznie im podrzynać gardła. Bez litości. Jest przekonany o tym, że jeśli on nie będzie bezlitosny to oni będą bezlitośni wobec niego.
 
Arcagnon jest offline  
Stary 22-12-2008, 10:09   #196
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
Po rzuceniu czaru elf podążał wzrokiem za magicznymi pociskami, lecz gdy usłyszał dobrze znaną mu formułę ognistej kuli instynktownie spojrzał na maga obok. Kończył on już formułę i Marcus ujrzał wielką ognistą kulę podążającą w stronę centrum walki. Elf mogł tylko obserwować efekt tego działania. Na szczęście zobaczył, że wielki skrzydlaty rycerz zdołał zasłonić się tarczą przed ogniem.
Co za głupie nieprzemyślane działanie. Przecież mógł go zwęglić - pomyślał ze złością.
Marcus wiedział, że nie ma teraz czasu na rozmyślanie nad tym i stwierdził, że jeżeli wyjdą z tego cało to bedą musieli ustalić jakąś taktykę walki.
Nagle usłyszał świst nadlatujących strzał. Spojrzał w ich stronę i wiedział, że nie jest wstanie przed nimi uciec. Szczęśliwie żadna w niego nie trafiła
Ahhh muszę bardziej uważać
Szybko spojrzał na pozostałych i zobaczył wystające strzały z łydki Johna i ręki Elendila.
Coraz gorzej wygląda sytuacja. Ten duży trzyma ich w ryzach już dawno te gobliny by uciekły. Trzeba go jak najszybciej zabić
Jakby na potwierdzenie jego myśli usłyszał Johna
W tego największego
Marcus chciał już się skupić na przywódcy goblinów, lecz zauważył dwie grupy które podążały w ich kierunku. Ocenił sytuację drużyny
John ranny w nogę , Elendil chce zniknąć - stwierdził po usłyszanych wersach czaru- Verax mam nadzieję że żyje, a Zefiroth walczy z przodu.
Najpierw trzeba powstrzymać szarżujących przeciwników

Veraxie co z Tobą? - krzyknął
Nie czekając na odpowiedź zaczął wymawiać formułę " Przerażenia" i skierował na grupę szarżujących goblinów. Licząc, że to wystarczy by złamać ich szeregi, a także na towarzyszy którzy mogli walczyć w zwarciu odwrócił się w stronę łuczników i po kolei zaczął inkantować celować i uwalniać zaklęcia : "ściana wiatru" ( próbuje ją ustawić tak by chroniła drużynę przed strzałami) "magiczny pocisk", "płonącą sferę" (o ile widzi, że nie zaszkodzi towarzyszom). Upewniwszy się czy ściana wiatru stoi ponownie skierował się w stronę nadbiegających goblinów szybko ocenił efekt czaru i zaczął recytować formułę "przyzwanie potwora III".
Po pojawieniu się przyzwańca ponownie ocenia sytuację i jeżeli gobliny się zbliżają to posyła potwora do walki z nimi.
 
__________________
"Errare humanum est"
Laos jest offline  
Stary 21-02-2009, 11:44   #197
 
Maju's Avatar
 
Reputacja: 1 Maju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwuMaju jest godny podziwu
Wódz goblinów stał się głównym celem ataków śmiałków. Jego hełm- czaszka był lekko przypalony od strony z której wybuchła ognista kula. Strzała Johna przemieściła się niezwykle szybko przez pole walki , po czym wbiła w płuco rannego już przywódcy. Goblin charknął gniewnie , po czym chwiejąc się z bólu zaczął wycofywać się niezdarnie. Szczęśliwie dla poszukiwaczy przygód , Zefiroth zdołał dosiąść swojego rumaka , po czym zaszarżował na przywódcę goblińskich łupieżców. Bez problemów dogonił go i pewnym cięciem odseparował głowę niezdolnego już do efektywnej obrony goblina od reszty jego ciała. Jego głowa potoczyła się kilka metrów dalej , a tułów padł nieruchomo na pokrytą osoczem ziemię. Sytuacja pod wozem była z grubsza opanowana , nie licząc płonącego wozu , na którym leżały cenne towary , niezbędne dla kapłanów w Durnhole.
Elendil dzięki mocy swojego zaklęcia stał się niewidzialny i zaczął zachodzić łuczników od tyłu. Marcus zdołał wypowiedzieć inkantacje Ściany Wiatru , lecz nieszczęśliwie nie pojawiła się ona dość szybko aby powstrzymać ostatnią salwę strzał. Trzy strzały przeleciały i z niesamowitą jak na gobliny precyzją wbiły się w tors leżącego na ziemi Veraxa. Marcus zdołał wypowiedzieć inkantację Magicznych Pocisków , które wyleciały z promieniującej energią ręki maga , siejąc spustoszenie w jednej z nacierających grup. Dwa gobliny , którym udało się przeżyć działania zaklęć dopadły Nina , spłoszyły jego konia , który zrzucił niziołka ze swojego grzbietu , po czym zaczęły go dźgać bezlitośnie włóczniami. W tym czasie Elendil zaszedł łuczników od tyłu , wyciągnął swój sztylet i zaczął swoją zemstę. Pomimo wielkiego bólu w ramieniu , Mag pozostawał skupiony i precyzyjny . Zabił w ten sposób dwóch oprawców , a reszta widząc śmierć towarzyszy od niewidzialnego wroga , zaczęła uciekać w panice.
Unicestwienie dowódcy , złamanie morali większości kompanów i widok zawracającego paladyna , szykującego się do szarży dopełnił wszystkiego. Gobliny zaczęły chaotycznie wycofywać się z pola walki , gubiąc przy tym oręż. Na placu boju zostali tylko John , Elendil , Marcus i Zefiroth . Verax i Nino leżeli martwi w pobliżu swoich koni , które powoli uspokajały się i teraz stały zdezorientowane.
 
__________________
Here we stand, bound forevermore we're out of this world ,until the end...Here we are, mighty, glorious
At The End Of The Rainbow with gold in our hands...
Hammerfall - At The End Of The Rainbow
Maju jest offline  
Stary 21-02-2009, 13:34   #198
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Strzała trafiła.
Powtórnie raniony przywódca goblinów zaczął się wycofywać. Nie zaszedł daleko. Błyskawiczny atak Zefirotha skrócił goblina o głowę.
Gdy kolejne dwa gobliny padły reszta, widząc śmierć swego przywódcy i padających towarzyszy zaczęła się wycofywać, równie szybko, co chaotycznie.
John wysłał za nimi jeszcze jedną strzałę, a potem zeskoczył z siodła.
Kątem oka tylko spojrzał na leżących. Im nic nie mógł pomóc - do tego potrzebny był kapłan albo paladyn.

Nie zwracając uwagi na ból nogi ruszył w stronę wozu. Najważniejsze w tej chwili było ratowanie rzeczy przeznaczonych dla świątyni. Rozprzestrzeniający się powoli ogień mógł wszystko zniszczyć...

John chwycił pierwszą z brzegu skrzynkę.

- Zefiroth - zawołał do paladyna - zobacz, co z nimi. - Wskazał głową Veraxa i Nino. - A wy złapcie konie, a potem mi pomóżcie - powiedział do reszty. Konie co prawda uspokajały się, ale kto mógł wiedzieć, co się stanie za chwilę. - Szybko! - dodał.

Zrobił parę kroków i odłożył skrzynkę. Potem ruszył po następną.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-02-2009, 20:44   #199
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
Gdy ściana wiatru pojawiła się było już za poźno salwa strzał zbliżała się do drużyny. Marcus nie był w stanie nic zrobić. Bezradnie patrzył jak mordercze strzały wbijały się w Verraxa.
Zadowolony z efektu jaki uzyskał dzięki magicznym pociskom szykował się do następnego czaru. Szybko rozejrzał się wokół. Dwóch martwych towarzyszy. Uciekające gobliny. Stwierdził, że nie musi przyzywać żadnego sprzymierzeńca.
Zgodnie z tym co polecił John poszedł do koni i przytrzymał je.
Nie dobrze to nasza trzecia bitwa, i trzech poległych towarzyszy. Jeżeli każdą walkę mamy okupować śmiercią kompana to nie wróży nam to powodzenia w tej wyprawie. Trzeba obmyślić jakąś strategię
- Zeofiroth powiedz czy da się im pomóc?- zapytał spodziewając się gorzkiej odpowiedzi
 
__________________
"Errare humanum est"
Laos jest offline  
Stary 26-02-2009, 21:11   #200
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Sytuacja wydawała się opanowana. Przywódca goblinów poległ pod szybkim i precyzyjnym cięciem z grzbietu rumaka. Spoglądając na truchło leżące na ziemie przez myśl paladyna przeleciały obrazy tego co zabił, i tego z czym pewnie przyjdzie mu się zmierzyć. Lecz to nie jest czas na przemyślenia. Walka dalej trwała i nie można się ociągać. Gdy pociągnął wzrokiem po polu bitwy dało się zauważyć jak dwa czarcie pomioty zaatakowały Niziołka z którym podróżował. Gniew sięgnął zenitu. Gdy by nie hełm który zasłaniał twarz Zefirotha, dało by się zaobserwować żywy ogień który goreje nienawiścią. Teraz nie było strategii ani podstępów. To był instynkt. Czysty instynkt zabijania nad którym nie dało się zapanować. Faran ruszył z miejsca tak nagle że ów gobliny zdezorientowanym wzrokiem spierzchły po krzakach i tylko gdzie się da. Paladyn nagle zatrzymał konia zgrywając to z ruchem skrzydeł na których się wzbił. Coś co mogło wyglądać jak wielki sus dokończyło walkę. Goblinów już nie było. Stojąc wyprostowanym rozejrzał się jeszcze dookoła po czym przyklęk przy małym Nino. Jego ciało było zdruzgotane, lecz jednego można było być pewnym. Odszedł. Z niedaleka dało isę usłyszeć głos Johna i Marcusa:

- Zefiroth zobacz, co z nimi. A wy złapcie konie, a potem mi pomóżcie. Szybko!

- Zeofiroth powiedz czy da się im pomóc?

Jego kompani najwidoczniej pokładali nadzieje w jego mocach i doświadczeniu, lecz… spróbuje. Jeszcze tego nigdy nie robił, lecz słyszał o dzielnych bohaterach który prosili swego boga o interwencie na ziemi. Prawą ręką chwycił za medalion który przedstawia symbol jego boga Heironeusa a lewą położył na małym torsie Nino. Słowa starał się wypowiadać z jak najbardziej godnym szacunkiem:

-Heironeusie. Bogu który upodobał sobie dzielnych wojowników idących do walki z twym imieniem na ustach. Proszę cię byś przywrócił mego towarzysza do łask życia i by godnie stąpał po tej ziemi.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172