Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-08-2008, 12:47   #21
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Furgrim już był w drodze, gdy Wakash zaczął dialog, więc przystanął by posłuchać.
- Jak to, o co chodzi? Zaczynamy zabawę! Wolisz iść z mężczyznami przodem czy też zaczekać na kobiety hehe?
Po czym dodał:
- Dobra! Koniec gadania, czas stal ująć w dłoń, co nie Furgrimie? Chodźmy. Lave skoro nie możesz powywijać mieczykiem to przynajmniej poczaruj trochę. Ikeda, Alhalla. Możecie upewnić się, że nie wdepniemy w żaden obluzowany kamyczek, którego efektem byłoby spopielenie nas? Lubię gorącą atmosferę, aczkolwiek Furgrim potrafi jej dostarczyć aż nadto, a co za dużo to już nie zdrowo.
- Czy jak byłeś mały kowadło spadło ci na ucho, chłopcze? Przecież Alhalla wyraźnie powiedziała, że nic nie znalazła, to, po jakiego grzyba, gadasz, że mają się jeszcze upewniać? Poza tym, kto wie, czy podsmażony nie wyglądałbyś lepiej, niż teraz - mruknął Ognisty Ślad ze swoim zwykłym, szkaradnym i kpiącym uśmieszkiem. To był jego styl. Mag zawsze wypowiadał się właśnie w taki sposób, przynajmniej do większości osób.
- Poza tym - postanowił kontynuować krasnolud - ani mi się waż, źle wypowiadać o kobietach, harłaczku! Każda, z tych tutaj jest lepsza od każdego z nas! Nie muszę chyba nic dodawać o Suilim, prawda? No, więc zawrzyj gębę i rusz ten swój pokraczny tyłek, a nie tylko, miętolisz ozorem - powiedział mag wojny, po czym z uśmiechem na twarzy skierował się w stronę Ikedy. Zmierzył ją od głowy do stóp i z powrotem w górę. Lubił na nią patrzeć, choć w odczuciu maga nie była nawet w połowie, tak piękna jak płomień świecy czy pochodni. Jednak, skoro ona tak bardzo lubiła prowokować i pokazywać swe największe tajemnice, to, dlaczego sobie nie popatrzeć? Krasnolud spojrzał na nią i rzekł
- Jak Ci gorąco to się rozbierz. - wiedział, że te słowa, to dla dziewczyny wręcz zachęta. Spodziewał się nawet, że ta spełni jego prośbę, co było dość interesujące.

Krasnolud w końcu postanowił ruszyć w stronę Świątyni. Powiedział tylko jeszcze na głos, tak, ażeby wszyscy to usłyszeli
- Nie wiem jak wy, ale ja się wręcz palę, żeby wejść w końcu do tej, kamiennej budowli i coś usmażyć! Więc ruszmy się wreszcie! - po czym lekkim i swobodnym truchtem, ruszył do miejsca przeznaczenia. Gdy był już przed budynkiem, obejrzał dokładnie mury. Przyglądał się im z dużo ciekawością. Próbował dojść do wniosku, co sprawiło, że budynek, jest w runie. Czy jakiś atak, czy po prostu ząb czasu? Krasnolud schylił się i podniósł z ziemi mały kawałek kruszca, z którego budowla była zbudowana i przyjrzał mu się dokładnie. Po chwili rzucił go za siebie, chwycił "Piromana" w dwie ręce i z uśmiechem na twarzy, zaczął szukać wejścia, by jak najszybciej znaleźć się w środku bitewnej pożogi.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."
Thanthien Deadwhite jest offline  
Stary 17-08-2008, 15:11   #22
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Raetar wrócił w okolice świątyni...sam. Noaki pozostał w odmętach puszczy robiąc to co...druidzi zazwyczaj robią. Sembijczyk nie poświęcał swego czasu na zgadywanie poczynań druida.
Załzawionymi oczami spojrzał na dyskutujących członków drużyny. I na Ikedę wyzywająco ukazującą swe wdzięki, skryte jedynie skrawkami materiału...które ona nazywała ubraniem. Drgnienie jego brwi nad lewym okiem świadczyło o tym, że zauważył staranie Kar-turki by przyciągnąć uwagę wszystkich. Rozmowa toczyła się wobec wejścia do świątyni. Widać było, że większość drużyny, a zwłaszcza krasnolud, aż pali się do rozpoczęcia zadania.Raetarowi, aż tak bardzo się nie spieszyło...Wolał zaczekać na powrót druida. Ale też nie robił nic by powstrzymać zapędy reszty. Zrobią co uznają za słuszne...Podobnie jak Raetar. Dlatego też Sembijczyk, ignorując toczącą się rozmowę co podziału kolejności spoglądał na ruiny świątyni, która zachowała jeszcze resztki dawnej świetności...Myślami był jednak gdzie indziej. Wątpił by elfy zaangażowały tak liczną drużynę bez powodu. Zagrożenie skryte w okolicy musiało być spore. A Sembijczyk sięgając do swej pamięci i wiedzy starał się odgadnąć jakiego rodzaju mogło być. Pułapki? Na pewno nie. W świątyni dostępnej dla elfiego ogółu, kapłani nie zakładają pułapek. Jeśli są to założone przez owe zagrożenie... A więc różniące się od kamieniarskiego kunsztu elfów. Furgrim powinien je zauważyć.
- Sprawdzić przedsionek świątyni i zlikwidować ewentualne zagrożenia. Część drużyny wchodzi, część zostaje. W takim przypadku, jeśli jest tam jakaś pułapka lub zasadzka, to ci którzy zostaną na zewnątrz będą mogli przyjść z pomocą.- spoglądając na świątynię Raetar wydawał się nie kierować tych słów do kogokolwiek w szczególności. Wydawało się nawet, iż nie jest zainteresowany tym, czy reszta poszukiwaczy przygód posłucha go, czy też zacznie polemizować z jego zdaniem. Kolejne słowa potwierdziły to.
- Widziałem ruiny zachowane lepiej od tych...
Raetar nie był zainteresowany tym co powiedzą na jego plany inni. Nie wydawał się też interesować wyborami pozostałych członków grupy. Przysiadł w cieniu najbliższego drzewa i spoglądał w las, jakby na coś czekał.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 20-08-2008 o 13:19.
abishai jest offline  
Stary 20-08-2008, 14:16   #23
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Kiedy Ikeda i Alhalla ruszyły raz jeszcze, tym razem zbadać wejście do świątyni, a Wakash ukrył się w cieniu koron wiekowych drzew, wiatr zaszumiał. Wraz z nim zaśpiewały liście a gałęzie rozpoczęły swój dawno zapomniany taniec. Pieśń niesiona z wiatrem niby srebrne pajęcze nici przychodziła z północy, niosąc ze sobą delikatne nuty smutku. Kiedy tu przybyliście wydawało się wam, że las oczekuje od was czegoś co wy zrobicie, teraz ta pewność została rozerwana przez kolejne melodie, las czekał, ale nie na was.

W tej melancholijnej chwili, zanim dwie kobiety wysłane na zwiad zdążyły dojść do drzwi świątyni, z jej wnętrza wyłoniła się elfia sylwetka. Ubrana była w elfie kolczugę, skórę miała bladą, włosy czarne – księżycowy elf. Nie było może i by w nim nic niezwykłego, gdyby nie małe trzecie oko na czole i wyrysowany krwią na klatce piersiowej symbol oka otoczonego kilkoma mniejszymi – symbol Wielkiej Matki, bogini beholderów. Kobieta, gdyż nią właśnie była tajemnicza elfia kultystka, trzymała w ręku kosz z nieczystościami i ludzkimi kośćmi. Najwidoczniej była w trakcie sprzątania, wypełniania codziennych czynności i właśnie wyrzucała śmieci. To spotkanie bardzo ją zaskoczyło, nie bardziej niż was. Wpatrując się w jej trzecie oko niemal nie zauważyliście kiedy kosz spadł na ziemię, a jej rękach pojawił się buzdygan emanujący szarą poświatą.

- Mistrzu! Kolejna grupa przybyła, wygląda na to, że znowu będziemy mieli ucztę podczas wieczerzy! – krzyknęła rozradowanym głosem w stronę świątyni – Jest ich sporo, nie wiem czy dam im wszystkim radę… Ekron szybko, do mnie! – kolejny krzyknęła w stronę ciemności jaka się kryła w świątyni, lecz tym razem zamiast ciszy odezwał się stukot kamieni, coś ciężkiego zbliżało się w stronę kultystki.

Jej oczy znowu zwróciły się w waszą stronę a na twarzy zamiast zaskoczenia i przerażenia, teraz pojawił się drwiący uśmiech. Była, jak na razie, tylko jedna sama, a mimo to niezwykle odważna, czy może raczej… fanatyczna? W jej oczach bił ogień wiary, fanatyzmu, nie bała się śmierci, gdyż według niej jej bóstwo, Matka Beholderów ją chroni. Mimo początkowego rozbawienia wielu z was uśmiech nawet nie zdążył się pojawić w kącikach ust, gdy przypomnieliście sobie jej słowa „kolejna grupa”. Wyglądało na to, że elfy nie powiedziały wam wszystkiego i że nie jesteście pierwszą grupą, którą tutaj wysłano, a elfia kobieta mogła być bardziej niebezpieczna niż się wydawało.

Melodia niesiona wiatrem nieco przycichła, czy może raczej została stłumiona, coś nie pozwalało jej grać pełnią sił, lecz nie było na tyle potężne by całkiem stłumić ich głos. Niosło to pewną nadzieję, ale z drugiej strona niewiele sił potrafiło całkowicie zagłuszyć pieśni wiekowego lasu Cormanthoru. Był to teraz ledwie słyszalny szept zagubiony pośród promieni światła walczących o to aby dotknąć miękkiego podłoża pokrytego trawą i kwiatami.

Miało zaraz dojść do walki, ale atmosfera, w której udział w walce wam przypadnie była senna i powolna, melancholijna. Z nieba na dodatek zaczęła spadać pojedyncze krople wody, możliwe że padało, albo tylko kropiło. Ciężko to było sprawdzić, bo niewiele przebijało się przez potężne korony elfich drzew. Spadały pojedynczo, czasem przebijając się przez jasne promienie słońca. Rozbłyskały wtedy na parę chwil ciepły, bladym złotym światłem, aby tylko po chwili zgasnąć i utonąć, uderzając o ciemną ziemię. Niedługo jednak to piękno, ten sentyment lasu, miał zostać zakłócony przez zażartą bitwę.

-Gotujcie się na śmierć, tak jak wielu już przed wami miała zaszczyt zginąć z rąk mojego Mistrza! Nie jestem pewna czy da radę zjeść was wszystkich, więc niestety część was będzie musiała zgnić pod tymi przeklętymi drzewami, oczywiście zanim to nastąpi może mi Mistrz Xoaltyhimurioth pozwoli się pobawić waszymi truchłami… - elfka oblizała wargi i spojrzała w kierunku Lave w bardzo niepokojący sposób.

__________________________________________________ ____________________
Inicjatywa:
Alhalla – 10
Ikeda – 14
Noaki – 18
Lave – 19
Furgrim – 24
Raetar – 13
Natali – 23
Wakasha – 20
Pricil „Uczeń oka” – 22
Ekron – 16
Mistrz Xoaltyhimurioth - 18
Linvael - 17

Mapa jest w komentarzach.

Nastrój pieśni, szumu podobny do tego: DisciplesIII_Elwen Town.mp3
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 20-08-2008 o 16:54.
Qumi jest offline  
Stary 20-08-2008, 21:29   #24
 
Leonidas's Avatar
 
Reputacja: 1 Leonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znany
Druid tak samo jak nagle zniknął wśród gęstwiny tak samo znikąd dosłownie pojawił się znowu w drużynie dostrzeżony przez większość dopiero, gdy się odezwał:
-Drzewa niewiele mówią, niestety. Nic się nie dowiedziałem… - Noaki nagle zaniemówił, gdy wiatr przemówił. Wytężył wzrok i zaczął wypatrywać czegoś w lesie, lecz wyraźnie nie dostrzegł tego czego szukał, bo wyraz zdziwienia malował mu się na twarzy. I wtedy, gdy pieśń zaczęła tłumieć pojawiła się ona… Zdziwienie ma twarzy druida powoli zmieniało się w obrzydzenie. Wyraźnie przestał słychać słów trzyokiej. Przechylił głowę w bok w nienaturalnym geście, niby pies przypatrujący się czemuś. Po chwili jakby syknął, jednak niczego nie było słychać i zaczął nasłuchiwać. Odkąd drużyna zna Noakiego odtąd tak postępował, wręcz rutynowo. Kiedyś spytany, po co tak robi odpowiedział tylko:
-Wiesz jak nietoperz poluje o zmroku? Powinieneś brać z niego przykład– takie dziwne gadanie druida. Jednak fakt faktem, że jeszcze nigdy nikomu nie udało się zakraść do niego, nawet magia na to nie pozwalała. Przekonało się już o tym paru, ukrytych niewidzialnością, łotrzyków.
Twarz druida znowu zalała maska obojętności. Zaczął szeptać, mimo to jego głoś był wyraźny i doskonale słyszalny. Kilka liści u stóp druida podniósł dziwny wiatr znikąd i zaczęły lekko krążyć wokoło druida. Noaki powoli zaczynał tkać zaklęcie gdy rozpętała się walka.
 
Leonidas jest offline  
Stary 21-08-2008, 00:16   #25
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Furgrim zdziwił się niesamowicie na widok elfki, która jak gdyby nigdy nic wyszła sobie z ruin z koszem śmieci. Przez chwilę miał otwartą gębę ze zdziwienia, bowiem nie tego się spodziewał. Myślał, że będzie walczył z jakimiś dzikimi bestiami, a tu wyszła elfia kultystka, jakiegoś pokręconego bóstwa. Krasnolud zdziwił się jeszcze bardziej, gdy usłyszał jej słowa. Spojrzał szybko na Natali i już wiedział. Należało ją zabić. Szykuje się bitwa, a Furgrim, aż palił się do tego, ażeby zostawić po sobie Ognisty Ślad zniszczeń i zwłok jego wrogów.

Kąpany w gorącej wodzie krasnolud, ucałował swój topór i szepnął mu "płoń" w krasnoludzkim. Ten zajął się ogniem, a mag przez kilka chwil obserwował płonący oręż. Wszędzie śmierć, ogień i pożoga - pomyślał, po czym paskudnie uśmiechnął się do elfki.


- Krew we mnie się gotuję, jak cię słyszę suko! Zamknij dziób i płoń! - krzyknął głośno mag, po czym dodał - I chędożę Twego mistrza mym toporem!

Następnie chwycił topór w jedną rękę i ruszył w kierunku trzyokiej elfki. Zmniejszył dystans do niej o połowę i zatrzymał się. Nie chciał szarżować na nią, bo domyślił się, jaki plan ma Natali, gdyż znał jej styl już bardzo dobrze. Wiedział, iż ta na ogół ma dobre pomysły, nie miał zamiaru być dla jej planów zaporą. Stanął, więc naprzeciw wroga, pełen zapału do walki, trzymając prawą ręką topór a lewą ręką gestykulując i jednocześnie wykrzykiwując zaklęcie. Jego głośny i wiecznie zachrypnięty głos zabrzmiał w lesie mocno, głośno i stanowczo. Gdyby miał więcej czasu rzuciłby zupełnie inny czar, bardziej niszczący, jednak ten, odpowiednio zmodyfikowane mogło dać wspaniałe efekty. Elfka o trzech oczach wyszła ze świątyni i to był jej pierwszy błąd. Nagle z nieba spadł magiczny ogień. Ogień gorący tak mocno, że palił wszystko. Piekło ogarnęło wejście do świątyni. Krasnolud był pewny swego, wiedział, bowiem, że jego wróg poczuł potęgę ognia.

Furgrimowi zrobiło się gorąco z podniecania.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."
Thanthien Deadwhite jest offline  
Stary 21-08-2008, 14:12   #26
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Zaklęcie Fugrima spadło na kultystkę prosto z nieba, tak jakby dotąd rozproszone promienie życiodajnego słońca w swoim gniewie postanowiły zalać elfkę strumieniem blasku i ognia. Słowa, które jeszcze rozbrzmiewały w jej gardle umilkły niczym jesienne liście rzucone do ogniska. Mimo bólu i poparzonego ciała stała nadal, co więcej z uśmiechem na twarzy, choć lekko się już chwiała na boki. Czy była aż tak szalona i oddana fanatycznej wierze w swoje bóstwo? Odpowiedź na to pytanie przyszła bardzo szybko – zaklęcie, które rzucił Furgrim było wysoką kolumną ognia, która zahaczyła i popaliła niektóre z gałęzi drzew. Ogniem zaczął się po nim rozprzestrzeniać bardzo szybko, lecz po chwili zgasł, a raczej został stłumiony. Wyglądało to tak jakby wyższe partie korony drzewa sięgnęły niżej i zdmuchnęły ogień. Las był bardziej żywy niż można by było przypuszczać, to elfia magia tak działała, las sam się bronił i w następnej sekundzie, gdy ogień zgasł, z jednego z okolicznych stert gałęzi, starych liści i powalonego pnia drzewa wzrosła postać przypominająca kopiec z liści, korzeni i gałęzi – był to gnilnik, las powołał go do istnienia, aby się bronić przed zagrożeniem. Kolejna informacja, którą elfy zapomniały wam przekazać.



__________________________________________________ _____________
Inicjatywa:
Gnilnik - 9
Alhalla – 10
Ikeda – 14
Noaki – 18
Lave – 19
Furgrim – 24
Raetar – 13
Natali – 23
Wakasha – 20
Pricil „Uczeń oka” – 22
Ekron – 16
Mistrz Xoaltyhimurioth - 18
Linvael - 17
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 21-08-2008 o 15:02.
Qumi jest offline  
Stary 21-08-2008, 15:16   #27
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Natali stała w milczeniu wśród całego towarzystwa, obserwując jak się od czasu do czasu rozłażą, rozmawiają, czy też popijają zaproponowane przez nią wino. Alhalla popatrzyła na Kapłankę, odezwała się dosyć zagadkowo, po czym nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz odwróciła głowę w inną stronę.

Natali zaś bez słów obdarzyła małą kobietkę zimnym spojrzeniem, pozostawiając całą tą sytuację bez jakichkolwiek komentarzy. Ktoś polazł w krzaki, ktoś inny za nim, najwyraźniej panowie mieli chyba sobie coś do powiedzenia na osobności.

Nagle Furgrim opierdzielił Wakasha, a kącik ust Natali minimalnie drgął.

Próba uśmiechu?.

W końcu ze zwiadu wróciła i Ikeda, a już po chwili zachowywała się niezwykle kokieteryjnie, co czyniła niemal wszędzie i przy każdej możliwej sytuacji. Zaczęła chłodzić twarzyczkę wachlarzem, przy okazji mocno rozpinając sukienkę. Wystarczył teraz mocniejszy ruch, czy gwałtowniejsze pochylenie się, i męska część drużyny miałaby niezły ubaw. Ale czy aby tylko męska?. Furgrim zażądał by Ikeda całkiem się rozebrała, świński brodacz zawsze był wyjątkowo bezpośredni... .

Znowu drgnął jej kącik ust.

Koniec końców wszyscy wrócili z krzaczorów, grupa jako tako ustaliła kto idzie pierwszy, ruszyli więc do świątyni. Zostali jednak dosyć zaskoczeni, oto bowiem nagle ze środka wyszła jakaś dziwna Elfka z trzecim okiem na czole, targając przed sobą kosz z jakimiś odpadami. Kobieta od razu przeszła do rzeczy, grożąc, i przy okazji wysławiając swoją wiarę, czy o czym tam ona marudziła. A marudziła wyjątkowo bezczelnie, twierdziła, że za chwilę wszyscy zginą, i że nie są pierwszymi.

Oj, trzeba będzie sobie później z Elfami porozmawiać... .

Furgrim ruszył jako pierwszy w bój, przy okazji posyłając sporo epitetów pod adresem bladej długouchej. Podbiegł nieco do przodu, po czym jak zwykle trzasnął wroga ogniem, co było zarówno dobre jak i złe. No dobrze, tego "złego" było nieco więcej. Kobieta oberwała, nadal jednak żyła, do tego zapaliły się jednak drzewa, a po chwili wyskoczył gdzieś z pobliskich krzaków dziwny stwór mający ciało stworzone z lasu, jakiś "gałęziak"czy jak to się tam zwie, a Natali coś się wydawało, że stwór pojawił się tylko i wyłącznie z powodu podpalonych drzew.

Kapłanka Kelemvora ruszyła biegiem do przodu, prosto do Furgrima. Chcąc, czy też nie, musiała się odezwać.
- Trzymajcie się blisko nas, rzucę zaklęcie ochronne!. Niech ktoś osłania nam plecy przed tą rośliną!. I przygotujcie się na wychodzących ze świątyni! - Krzyczała podbiegając, i mając naprawdę, naprawdę wielką nadzieję, że ktoś jej usłucha, i nie zostaną oflankowani przez roślinnego stwora.

Już po chwili, stojąc przy Krasnalu, wyszeptała kilka słów, dotykając jednocześnie ramienia brodacza. Rzuciła na niego zaklęcie ochronne, które powinno pomóc zarówno jemu, jak i jej, oraz komukolwiek, kto stanie kilka kroków od nich.


***
Natali rzuca na Furgrima "Magiczny krąg przeciw złu", zaklęcie obejmie wielu jak podejdą... :P
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 21-08-2008, 17:57   #28
 
Michalius's Avatar
 
Reputacja: 1 Michalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodzeMichalius jest na bardzo dobrej drodze
A z nimi był także Linvael... Dość niski, niewiele ponad 1,5m elf o szczupłej budowie i długich brązowych włosach. Na sobie miał zbroję - piękną elficką kolczugę wykonaną z mithrilu i wzmacnianą magią... Linvael wydawał się jej jednak nie lubić, gdy tylko drużyna nie wymagała by wyglądał reprezentatywnie za pomocą prostej iluzji zmieniał ją tak, by wyglądała jak zwyczajne ubranie. Przy pasie wisiał rapier, w walce zdający się poruszać szybciej niż było to możliwe. Na plecach długi, ponownie rzeźbiony przez elfy łuk z magicznie zwiększonym zasięgiem. A w rękach zwykła - choć świetnie wykonana - lutnia, jego najlepszy przyjaciel.

Gdy spotkaliście się po raz pierwszy od razu było wiadomo że Linvael do rozmownych nie należy. Rzadko się odzywał, w ogóle się nie uśmiechał. Wykonywał jednak dokładnie rozkazy jakie przydzielał mu przywódca drużyny z wojskową wprawą, no i śpiewał. Nie były to wesołe skoczne piosenki, nie były to zwykłe zabawy. Linvael pokazywał swoje umiejętności jedynie podczas bitwy, śpiewając stare elfickie pieśni. Część śpiewał we wspólnym, część po elficku, czasami w innych językach. Za każdym jednak razem gdy rozbrzmiał jego głos drużyna nabierała siły i odwagi. To prawdopodobnie dlatego że jest przydatny dalej z wami może podróżować - przynajmniej tak on sam myśli.

Jego stosunki z resztą drużyny nie były zbyt skomplikowane. Natali podziwiał za zaangażowanie, a motyw kapłanki śmierci nieraz dostarczył mu natchnienia na pieśni, których i tak nie zaśpiewa. Przysiągł sobie że kiedyś zrozumie o czym dyskutuje ze sobą Raetar jednak nie widać postępów. Alhalla uważała najpiękniejszą dla mężczyzny miłość - kobiety z kobietą - za swój cel, co zasługiwało od czasu do czasu na lekki uśmiech pod nosem. Wakash był zwykłym awanturnikiem - zawsze wesołym i zadbanym, co stawiało go na wysokiej pozycji w "warto posłuchać". Pod warunkiem że zwraca się do kogoś innego. Noaki był druidem, ni mniej ni więcej - tacy ludzie nie mogą wywoływać wielkich emocji gdy już się przyzwyczaić do jego transformacji w zwierzęta. Furgrim z obsesją na punkcie ognia był ciekawy - warto było wiedzieć gdzie jest, by ułożyć lutnie jak najdalej.Ikeda zaś dla niego nie była obiektem do rozważań - była piękna i niebezpieczna, sprawiała że czuło się życie - jednak nawet ona nie była w stanie wyciągnąć z Linvaela zeznań o przeszłości.

Gdy wszedliśmy do lasu Linvael jak zwykle obserwował i słuchał. Rozglądał się, słuchał uważnie słów przewodnika. Jednocześnie jednak szedł ze standardową, nie wyrażającą emocji miną i lekko opuszczoną głową, pociągając raz po raz strunę lutni dołączając się delikatnie do pieśni niesionej przez wiatr.

Gdy dotarliśmy na miejsce rozpoczęły się tradycyjne drużynowe kontrowersje. Raetar znów dostał atak i dyskutował o czymś sam ze sobą. Krótki zwiad wywołujący wiele szumu w związku z seksualnością kilku osób. Potem jakaś kłótnia, docinki itp. Standard stwierdził przysiadając na ziemii.

I w końcu pojawiła się ona. Elfka kultystka, z szaleńczym uśmiechem na twarzy rzucająca wyzwanie całej doświadczonej grupie poszukiwaczy przygód. Nie pierwszy raz jak wynikałoby z jej wypowiedzi. Melodia lasu przycichła, co wprowadziło Linvaela w stan pełnej gotowości bojowej, wstał trzymając lutnie w gotowości, czekając na rozwój zdarzeń.
 
__________________
if (Youre_Happy && You_Know_It)
{
Clap_Your_Hands;
}
Michalius jest offline  
Stary 21-08-2008, 22:26   #29
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Z wrednym uśmiechem na twarzy przechodzącym czasami w grymas bólu Pricil „Uczeń oka” ruszyła, lekko kulejąc, i odsunęła się od drzwi. Chciała najwidoczniej zrobić miejsce dla mistrza… Z gniewnym wzrokiem spojrzała na Furgrima. Mocno ją poturbował i popatrzył, nie mówiąc już o zniszczonym sprzęcie i torbie od ognia… Z oka na jej czole wystrzelił fioletowo-czarny promień, który owijała zielona aura. Promień w prostej linii trafił krasnoluda w pierś. Nie zrobił mu dużo, poczuł jedynie ukłucie, lecz fioletowo-czarna aura zaczęła powoli rozprzestrzeniać się po ciele Furgrima. Coś próbowało dostać się do jego wnętrza, jego duszy, lecz, na szczęście dla wojennego maga, opór na jaki ta siła natrafiła, ze strony Furgrima, był zbyt wielki i mgiełka szybko się rozproszyła. Zdenerwowana elfka zaczęła krzyczeć ze wściekłości i wyklinać na krasnoluda, oko na jej czole zamknęło się. Po chwili jednak zamilkła i skupiła się a wokół niej zaczęła lśnić błękitna poświata, tuż przy skórze, jasnym, delikatnym światłem. W głowach usłyszeliście ciche szepty i znajome odgłosy, które szybko się rozproszyły i zniknęły w milczeniu. Znowu patrzyła się w waszą stronę z pogardą i złością.

-Zmieniłam zdaniem krasnoludzie, to o ciebie poproszę mistrza, zamiast tego kryjącego się z tyłu maga. – z niewinnym, a jednak pełnym złości, uśmiechem elfka wypowiedziała słowa z gracją na jaką tylko elfy było stać.

__________________________________________________ ____________________

Elfka stoi teraz dwie kratki niżej
Furgrim 113 pw ( zadała 1 punkt obrażeń, ale to tylko dodatek był do promienia)
 
Qumi jest offline  
Stary 27-08-2008, 20:23   #30
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Schowany w objęciach cieni, Wakash niczym wiatr stąpał po wiekowej ziemi i kamieniach Myth Drannor. Dzięki swoim umiejętnościom mógł poruszać się szybciej niźli normalni ludzie, a zawdzięczał to sporej ilości ćwiczeń i praktyki. Schowany w ciemnościach zdołał się łatwo ukryć przed wzrokiem kultystki, zbyt zaabsorbowanej krasnoludem i resztą jego towarzyszy. Stanął nieopodal Natali, chowając się w zasięgu jej ochronnego zaklęcia. Nieruchomo czekał na odpowiednią chwilę i czas do ataku, do zadania śmiercionośnego ciosu.

Lave widząc, że na przodach drużyny rozgrywa się bitwa, podbiegł bliżej tak, aby mieć lepszy widok na to co się dzieje przy wejściu. Zobaczył dziwną elfkę z wyrysowanym okiem na czole. "Phi... Takie coś ma nas powstrzymać?" - pomyślał z pogardą patrząc na dziwną postać. Jednak słowa kobiety mocno zdziwiły czarownika. "Nie jesteśmy pierwszymi? W tych śmierdzących ruinach pewnie jest coś o czym nie powiedziały nam elfy..." - przez myśl przemknęły mu pośpiesznie obrazy plugastw często występujących w ciemnych ruinach. "Co to za mistrz, o którym mówi?". Wszystko wyjaśniło się, gdy coś ze świątyni zaczęło rzucać wielki cień na ziemię przy wyjściu ze świątyni. Lave zaczął recytować inkantację zaklęcia, a pomiędzy tańczącymi dłońmi zbierała się delikatna poświata magicznej energii. W końcu wypchnął ją przed siebie. W locie znacznie się powiększyła i powieliła się, zostawiając za sobą błękitny warkocz, tylko po to, aby małym wybuchu rozprysnąć się na ciele Pricil. Ona natomiast cofnęła się krok w tył, była już wykończona i ledwo stała na nogach, lecz nadal w jej oczach widać było żar nienawiści i fanatyczne oddanie swej plugawej bogini.

Druid do tej pory stojący na uboczu, wciąż gryzł się w język, że nie ostrzegł bardziej dobitne swoich przyjaciół o gniewie lasu. Efektem jego niezdecydowania było pojawienie się Gnilnika, który jak sądził zaatakuje Furgrima całkiem niedługo. Zanim do tego jednak dojdzie Noaki musiał się wzmocnić, Mistrz o którym wspominała elfka zapewne był dużo silniejszy od niej samej. Okazało się to prawdą, gdy w wejściu do świątyni pokazało się wielkie, lewitujące cielsko Beholdera. Jego wielkie oko spojrzała w kierunku Kapłanki Kelemvora, a magia która do tej pory chroniła ją i towarzyszy zaczęła znikać. Została stłumiona przez moc środkowego oka, które dość szybko zamknął. Nie czekając chwili dłużej Noaki rzucił na siebie zaklęcie. Jasnozielone strumienie mocy zaczęły przenikać jego ciało, jakby chciały się w nim schować. Tak wzmocniony ruszył do kompanów, wchodząc tym samym w zasięg ochronnej magii Natali, która wraz z zamknięciem oka powróciła do istnienia. Wtedy to jednak Furgrim krzyknął:

-Uważajcie! Skoro zamknął oko oznacza to, że ma zamiar użyć promieni ze swoich oczu! – dzięki wiedzy o magii krasnolud posiadał dość sporą wiedzą o takich potworach.

- A więc to są ci intruzi Pricil? – rozległ się głęboki, niski głos Mistrza – Nie wyglądają na zbyt silnych… ale za to na całkiem smacznych! – powietrze przeszedł odgłos niskiego, gardłowego śmiechu, a z oczu beholdera poszybowały promienie w waszym kierunku!

Biały promień trafił najpierw w Ikedę, prosto jej czoło, przebijając je na wylot. Nie było śladu po obrażeniach, jednak oczu egzotycznej piękności najpierw rozszerzone do granic możliwości, potem jednak szybko się zamknęły, zamykając w ten sposób Ikedę w domenie snu. Oszołomieni upadkiem Ikedy na ziemię, nieco uspokoiliście się, gdy zauważyliście równe odstępy między oddechem mniszki.

Jednak nie czas był teraz na chwilę ulgi, gdyż kolejne promienie trafiły swoje cele.

Szary promień trafił w Alhallę rozchodząc się po całym ciele dziwną falą zimna, ta jednak nie była na tyle silna, aby sprawić to co miała i kobieta po chwili otrząsnęła się, nie odnosząc żadnych obrażeń czy uszczerbku na zdrowiu.

Fioletowy promień trafił w Wakash, ujawniając tym samym jego położenie, widać był powód dla, którego niektórzy nazywali te stworzenia Obserwatorami. Mężczyzna poczuł jak zimna energia promienia przepływa powoli do jego duszy, starając się niej zagnieździć. I mu się udało. Mroczna energia przepełniła duszę Wakash, wypełniając ją strachem i paniką. Beholder stał się teraz najbardziej przerażającą istotą jaką kiedykolwiek widział. Nogi się pod nim ugięły, czekał tylko na szansę do ucieczki, lecz teraz nie mógł nic zrobić.

Żółty promień poleciał w kierunku Noaki i oplótł się wokół jego ciała, lecz wola druida była silniejsza i szybko aura energii się rozproszyła.

Czerwony promień trafił Lave prosto w pierś zadając mu ogromny ból, lecz jego wola zdołała stłumić i powstrzymać czerwoną energię przed zapuszczeniem się głębiej w jego ciało.

Czarny promień trafił w Furgrima, lecz silna wola krasnoluda sprawiła, że roztrysnęła się na czarne iskry wbijające się w ciało wojennego maga, lecz nie robiące mu zbyt poważnej krzywdy.

Różowy promień trafił Natali, powoli snując się po jej ciele w kierunku jej ust, lecz jakaś siła, wola kapłanki, odepchnęła moc, zanim ta zdołała dojść do kącików jej ust.

Złoty promień powędrował do Linvaela trafiając w samo jego serce i tam wbijając się. Spowodowało to, że elf poczuł dziwne uczucie w swojej klatce, poczuł się tak jakby Beholder był jego najlepszym przyjacielem, jakby nie mógł go skrzywdzić, oczywiście nie dotyczyło to kultystki… jednak…

- Drogi elfie… proszę zostaw mnie i moją przyjaciółkę Pricil w spokoju, nie zrobimy ci nic złego. – rozległ się głos beholdera a na twarzy elfa pokazał się uśmiech.

To były wszystkie promienie, Raetar stojąc dość daleko nie został zaatakowany przez Beholdera, nie był nim najwyraźniej zainteresowany.

Linvael posłuchał słów Beholdera i go nie zaatakował. Co zrobił jednak to zagrał pieśń, pieśń za pomocą swojej lutni, której magiczne dźwięki rozbrzmiewały wśród liści potężnego lasu. Wydawało się, że szum lasu zaczął się dostosowywać do melodii lutni elfa. Ruszył on w stronę swoich przyjaciół i grał najlepiej jak umiał.

Po chwili ze świątyni wyłoniła się jeszcze jedna sylwetka. Ludzkich rozmiarów, przypominał człowieka, lecz nim nie był. Szmaragdowy golem ”Ekron” stanął w miejscu, gdzie padał zbłąkany promień światła. Był to piękny widok, lśnił on zielonym światłem, a na jego powierzchni odbijały się liście i drzewa stojące nieopodal. Ruszył on stronę Furgrima z mieczem w dłoni i uderzył trafiając krasnoluda w bok. Wycofał ostrze swojego szmaragdowego miecza, z którego wciąż ściekała czerwona krew krasnoluda, pewnym sensie wyglądało to również pięknie..

Raetar spoglądał w przód nie przyglądając się jednak niczemu. Oczy miał utkwione w nieistniejącym punkcie. Ową skupioną uwagę rozproszyło pojawienie się i pyszałkowata paplanina elfki. Która nie zrobiła na Sembijczyku większego wrażenia. Poirytowany tym, iż kapłanka przerwała mu rozważania, podniósł się z ziemi i jego wzrok spoczął na wrogiej elfce. A wtedy...grom z jasnego nieba uderzył w kapłankę, ta jednak zdołała się uchylić i uniknęła najbardziej poważnych obrażeń. Ledwo już stała na nogach, każdy kolejny cios mógł być dla niej śmiertelnym. Na szczęście błyskawica nie wyrządziła żadnych szkód w lesie, a być może las uznał ją za coś naturalnego, tego nie da rady było określić.

Alhalla ruszyła przed siebie, kiedy zauważyła jak ze świątyni wychodzi elfka. To co zwróciło jej uwagę to trzecie oko na czole, oraz symbol, taki sam jaki widziała na jednej ze ścian świątyni. To co rozegrało się potem, zauważenie ich przez ową tajemniczą elfkę, oraz jej uśmiech, kiedy wołała do swojego mistrza, przyprawił ją o dreszcz. Zdążyła zobaczyć jak Furgrim idzie ze swym toporem ku nieznajomej, jednak szybko zatrzymał się i rzucił jeden ze swych czarów. Na las zaczął spadać ognisty deszcz, podpalając wszystko dookoła. A kiedy nagle ustał, nie dokończywszy swego dzieła, ze sterty liści nieopodal niej uformował się potwór. Jeśli dobrze pamiętała był to Gnilnik. Las musiał bronić się przed ognistym deszczem Furgrima, więc nie tylko zgasił płomienie, ale też stworzył tą kreaturę, z która teraz oni muszą walczyć.
-Furgrim!- krzyknęła.- Czekaj z czarami, jak tylko ktoś się pojawi strzelaj w wejście. I to tak by nie razić lasu. Nie tylko drzew, ale i trawy.
Alhalla zdjęła z pleców łuk, napięła cięciwę, ułożyła strzałę i wycelowała w elfkę, po czym wypuściła strzałę i jeszcze raz strzeliła. Następnie, nie patrząc czy strzały trafiły cel, a obydwa trafiły, skupiła się na nowym przeciwniku. Kultystka padła na ziemię – była martwa od ognistych strzał Alhalli.

-Ścierwo, nie przydało się jednak na zbyt wiele – komentarz, którzy rzucił Mistrz gdy Pricil padła trupem.

Ostatni był Gilnik z uporem ruszył w stronę Furgrima i wyciągnął swoje macki chcąc go uderzyć nimi, lecz tylko jedna z jego macek go trafiła, sprawiając, że krasnolud, już i tak kilka razy zaatakowany, cofnął się o krok.

__________________________________________________ _________________________
Furgrim: - 63 pw
Lave – 82 pw
Ikeda – uśpiona
Linvael – zauroczony przez Beholdera, jego pieśń wpływa również na niego.
Wakash – pod wpływem strachu, w następnej turze musisz uciec od Beholdera.
Alhalla – nie masz atutu szybkie wyciąganie broni, więc nie możesz ot tak sobie zmieniać broni, dodatkowo wykonując ruch ograniczasz ilość swoich ataków, jako, że to tylko 3 m było to mogłaś zrobić 2 ataki, lecz trzech już nie.

Inicjatywa:
Gnilnik - 9
Alhalla – 10
Ikeda – 14
Noaki – 18
Lave – 19
Furgrim – 24
Raetar – 13
Natali – 23
Wakasha – 20
Pricil „Uczeń oka” – 22
Ekron – 16
Mistrz Xoaltyhimurioth - 18
Linvael - 17
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 28-08-2008 o 18:18.
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172