Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2009, 18:56   #401
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Walka zakończyła się bardzo szybko. Alexa sama była zaskoczona że Doppler nabrał się na jej słowa. Improwizowała i nie miała pojęcia czy ta improwizacja poskutkuje. No ale najważniejsze, ze się udało i ze dostali kolejną świecę. Chciał porozmawiać z Aldymem, ale nie był chyba nastawiony na konwersację i chyba nie był to znowu odpowiedni moment. Poszła zobaczyć co z Silią i paladynką, ale wyglądało na to, że dzięki interwencji kapłanów są w całkiem dobrym stanie. Potem podeszła do niej kowalówna i zaprosiła na rozmowę do swego pokoju. Alexa była zdziwiona, bo po raz pierwszy dziewczyna odezwała się do niej bezpośrednio i z własnej inicjatywy i jednocześnie bardzo ją to ucieszyło. Niestety nie znała żadnych czarów chroniących przed magia i podsłuchem. Nie była też w stanie stwierdzić czy ktoś ich nie obserwuje, ale na wszelki wypadek wysłała za drzwi Berniego i rozkazała mu także sprawdzić przyległe pokoje.

Elisabetha zachowywała się wyjątkowo tajemniczo. Zwłaszcza kiedy już wszyscy dotarli do jej pokoju. No powiedzmy prawie wszyscy. Po wydarzeniach w grobowcach Aldym wyszedł pierwszy i ruszył samotnie przed siebie. Wyraźnie nie miał ochoty na żadne kontakty towarzyskie, a szkoda, bo to co powiedziała rudowłosa wyglądało rzeczywiście na bardzo niepokojące.

Dziewczyna przypomniała sobie, że poza Silią i Lillą nikomu nie powiedziała o tym czego dowiedziała się z kronik o powierniku Hagrima, więc teraz odezwała się do zmartwiona:
- Według opisu w kronikach Hagrim powierzył cała swoją wiedzę, właśnie Egrimowi. I to nie tylko wiedzę dotyczącą kowalstwa i wykuwania Zbroi Przeznaczenia, ale podobno także tajemnice kolejnej świecy. Musimy koniecznie się dowiedzieć, czy Egrim, którego widziała Elisabetha jest prawdziwy i jak to naprawdę jest z ta krwawa runą, którą narysowała – Alexa wzdrygnęła się patrząc na szkic – Naprawdę wygląda złowieszczo. Jeśli dzieje się coś złego musimy ostrzec innych. Zbroja może być niebezpieczna dla króla. Powinni to sprawdzić. Jak tylko im powiedzieć o tym nie wyjawiając sposobu w jaki się dowiedzieliśmy? Nie chcemy przecież narazić ani Bethy ani jej przyjaciela...
Zastanowiła się chwilę:
- Co myślicie o tym by porozmawiać z kapłanem Dumathiona. Jest stary, doświadczony i chyba dość wyrozumiały, by nie czynić niczego dla nas nieprzyjemnego, a może z pewnością obejrzeć Zbroję i prawdopodobnie zna się na krasnoludzkich runach?
 
Eleanor jest offline  
Stary 16-05-2009, 12:29   #402
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Nie popisała się w tej walce , oj nie popisała. Tak naprawdę pierwszy raz w życiu spotkała się z takim sposobem walki i była pełna niemego zachwytu dla krasnoludów. Starała się im pomóc najlepiej jak umiała, ale skończyło się na tym, że chyba tylko przeszkadzała. Jedyna pożyteczna rzecz jaką udało jej się osiągnąć to uratowanie, wraz z dwoma kapłanami, Silii, która niespodziewanie znalazła się w potrzasku.
Po krótkiej chwili było już po walce i nie pozostało nic innego jak podziękować leczącym ją kapłanom, jak i brodaczowi, który ocalił jej życie, co też paladynka skwapliwie uczyniła. W całym tym zamieszaniu okazało się, że reszta drużyny powstrzymała dopplery i odzyskała świecę. Kelvarówna uśmiechnęła się do Alexy, jakby chcąc jej zakomunikować, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i przyjrzała się uważnie martwym diabłom. Po raz pierwszy widziała rzeczywistych wysłanników piekieł i czuła, że robi jej się niedobrze. Aura zła, mimo ich śmierci, ciągle była namacalna. Przy wyjściu z jaskiń zbliżyła się kapłana, który ją leczył.
- Przepraszam, to może nie jest odpowiednie miejsce, ale mógłbyś mi opowiedzieć więcej o tych potworach z czeluści, o ich rodzajach, siłach i słabościach? Pierwszy raz się z takimi spotykam, a czuję, że nie ostatni.
W myślach skrupulatnie notowała wszystko czego udało jej się dowiedzieć.

***

Na widok zabezpieczeń jakie podejmowała Elizabeth paladynka stłumiła śmiech. Wydawały się one mocno przesadne, ale nie chciała urazić koleżanki, toteż spokojnie usiadła na łóżku czekając na te powalające nowiny. Ochota do śmiechu przeszła jej zupełnie, gdy wysłuchała opowieści i zobaczyła dziwną runę, od której dreszcz przeszedł jej po plecach.

- Faktycznie coś jest nie tak- wzdrygnęła się i popatrzyła po wszystkich – Myślę, że Alexa ma rację, należy porozmawiać z kapłanem. Myślisz Bethy, że była by możliwość ponownego zakradnięcia się do tego kowala? Bo korzystając z łaski Lathandera mogłabym wyczuć jego aurę; może to nie Egrim, a podszywacz? Ostatnio sporo ich tu się kręci…
 
Nadiana jest offline  
Stary 16-05-2009, 19:24   #403
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Tam w grobowcach ogarnęła ją panika i dostała zawrotów głowy. Może to przez widok jej własnej krwi lejącej się strumieniem na kamienną posadzkę, a może przez ten jej specyficzny metaliczny zapach, który wdzierał się brutalnie do nozdrzy. Dopadło ją wtedy przeświadczenie, że to już chyba koniec, że takiej rany przeżyć się po prostu nie da. Głos Merida zadziałał jednak jak balsam, uspokajał i koił skołatane nerwy.

Kapłan pochylił się nad nią i przyjrzał krwawemu ochłapowi skóry.
-Udasz się potem ze mną do świątyni, tą ranę można zregenerować, nie bój się.

Półelfka skinęła nieznacznie głową i czekała aż zabierze się wreszcie do rzeczy.
- Nic mi nie jest – dodała jeszcze hardo i nawet się do niego lekko uśmiechnęła. Usłyszała we własnym głosie nutę fałszu. Bolało jak diabli.

Z rany wciąż sączyła się jasnoczerwona posoka. Szkarłat rozlewał się po materiale barwiąc coraz to większą powierzchnię jej bluzki. Silia odchyliła strzępy ubrania aby przyjrzeć się nieszczęsnemu barkowi z bliska, a nawet kierowana jakąś chora ciekawością, dotknęła delikatnie rany by sprawdzić jak bardzo będzie bolało. Zawyła. Normalnie wydarła się na całe gardło miotając pod nosem przekleństwa.

Niezrażona dotknęła raz jeszcze, żeby oswoić się z bólem. Tym razem już nie krzyknęła, ale zaraz poczuła pod palcami coś gładkiego i twardego. Z konsternacją przyznała, że jej palce ześlizgnęły się po kości obojczyka. To już byłą lekka przesada. Idealny moment, żeby sobie zemdleć – pomyślała jeszcze odpływając w niebyt.

* * *

Merid był dla niej zbyt łaskawy. Zabrał ją do świątyni, zajął się nią odprawiając jakiś nader skomplikowany rytuał, by później opatrzyć skrupulatnie ranę owijając ciasno bandażem. Zapewnił, że nim minie doba śladu po niej już nie będzie. Jakoś ciężko jej było w to uwierzyć, w końcu brakowało jej tam w środku sporego kawałka mięsa.
Podziękowała szczerze i zapytała czy może się jakoś odwdzięczyć. Merid tylko się zaśmiał i poklepał ją w ramię. Na szczęście to zdrowe.

W drodze do karczmy rozmyślała nad tym co zaszło. Głupio się zachowała, tam w Grobowcach. Zarobiła tą ranę na własne życzenie, z czystej głupoty. Wyszła na jakiegoś nieudacznika. Nikomu włos z głowy nie spadł, może poza Lillą, ale ona miała niezłe wytłumaczenie, w końcu walczyła dzielnie na pierwszej linii, a ona Silia mało ducha nie wyzionęła bo pchała się tam gdzie nie powinna. Zawiodła absolutnie i niepodważalnie. Nie spisała się, dała ciała (dosłownie i w przenośni). Po prostu zawaliła jak jasna cholera. Urażona duma bolała nawet bardziej niż zabandażowane ramię.

* * *

Poszła za Bethy w milczeniu, przyjmując jej konspiratorski ton z lekkim zdziwieniem. Zajęła miejsce na jej łóżku i odparła wzruszając ramionami.
- Nie znam zaklęć, które mogłyby nas zapewnić, że nikt nie podsłucha rozmowy.
W zasadzie nie uważała aby takie środki ostrożności były niezbędne, ale widząc jak Aleksa wysyła na rekonesans swój kryształ to samo poleciła Kołtunowi. Kocur leniwie zlazł z posłania i spojrzał na nią z nieskrywanym wyrzutem.
- No pędź próżniaku, zrób parę rundek wokoło. Kości rozprostujesz.

Wysłuchała wszystkich w skupieniu i przyjrzała się rysunkowi runy sporządzonemu przez przyjaciółkę.
Wszystkim humory się zepsuły ale półelfkę ogarnęło dziwne rozbawianie, aż sobie pod nosem zachichotała:
- Talentu w rysowaniu to za grosz nie masz Beth. Pałacowym portrecistą raczej nie zostaniesz…
Rudowłosa udała przez chwilę urażoną i wyprowadziła pozorowaną sójkę w bok czarodziejki.
- Silia nie marudź – uśmiechnęła się także. – Ciemno było, spieszyłam się…
- No dobrze już dobrze. Nie wyszło tak fatalnie.

Silia chrząknęła znacząco przyjmując wreszcie oczekiwany poważny ton i ciągnęła dalej.
- Czy potrafiłabyś trafić tam z powrotem? Do kuźni Egrima?
Kowalówna z entuzjazmem pokiwała głową.
- Pewnie, że tak. Najwyżej trochę pobłądzimy.
- Doskonale - ta część z błądzeniem średnio przypadła jej do gustu ale chyba nie mieli innej opcji. - W takim razie powinniśmy odwiedzić tego kowala run. Pracuje sam? Czy będzie tam jeszcze ktoś inny?
- Wczoraj był sam – odpowiedziała znów Bethy.

- To byłoby nam na rękę, spotkać się z nim bez świadków. Mogę rzucić na niego zaklęcie zauroczenia, choć pewnie mentalne umiejętności Aleksy sprawdzą się tutaj znacznie lepiej. Trzeba go po prostu wypytać i zbadać zbroje, o ile ktoś już jej stamtąd nie zabrał. Sprawa wydaje się poważna i nie możemy zwyczajnie jej zignorować, nawet jeśli opieramy się tylko na przeczuciach Elizabethy. W grę wchodzi los samego króla…

- Sugeruję działać delikatnie, bowiem jeśli okaże się, że nie mamy racji a Egrim jest bogom ducha winny… wynikną z tego spore nieprzyjemności. Dziewczyny mogą mieć rację, kowal może być podstawionym doppelgangerem. Zmiennokształtny przejął umiejętności i wiedzę kowala run i stara się je wykorzystać w podły sposób. To nawet logiczna historia…

- Największym naszym atutem jest w tej chwili Lilla. Jeśli wyczuje, że zbroja emanuje złą aurą uzyskamy pewność, że nasze przypuszczenia są uzasadnione. Wówczas wypytamy go o prawdziwego Egrima i całą tą intrygę. Nie wiadomo nawet czy prawdziwy kowal run jeszcze żyje. Jeśli nie… to w głowie doppela tkwi teraz wiedza na temat kolejnego posiadacza świecy. Powiem szczerze, że jestem trochę skołowana. Jeśli to wszystko prawda… rozum nakazuje złapać doppela, przesłuchać go używając magii, a jeśli to nie pomoże, odwołać się nawet do bardziej tradycyjnych metod – tutaj znacząco zerknęła na Drago, bo jeśli brała pod uwagę te „tradycyjne metody” liczyła podświadomie właśnie na zdolności barbarzyńcy. – Ale musimy mieć pewność. Propozycja Lilli aby zbadała zbroję tę pewność nam zapewni. Bo rozumiemy chyba wszyscy, że musimy potwierdzić wiarygodność naszych domysłów zanim przesłuchamy i poturbujemy męża zacnego krasnoludzkiego rodu.

- Co zaś się tyczy Merida. Można wysłać mu wiadomość teraz, albo powiadomić o wszystkim po fakcie. Osobiście wybrałabym drugie wyjście. Podsuniemy mu wszystko na tacy, ale dopiero wtedy gdy uzyskamy niezbite dowody. Ale nie będe nalegać. Jeśli uwarzacie, że należy go zawiadomić już teraz jedno z nas lepiej niech się zbiera, bo czas gra zdaję się na naszą niekorzyść.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 16-05-2009 o 19:33.
liliel jest offline  
Stary 16-05-2009, 23:14   #404
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Już taki ładny nie jesteś. -

Stwierdził z satysfakcją w głosie Drago nad zwłokami zmiennokształtnego. Zaraz też spojrzał na drugiego, ale reszta już sobie z nim poradziła. Nie zastanawiając się wrócił do krasnaludów i ich przeciwników, ale znów się rozczarował, bo tu tez walka była skończona. Szkoda, bo to była dobry dzień na zabijanie. Dobry jak każdy inny, ale i tak szkoda. Z uwagą wysłuchał słów kapłana, kiedy paladynka pytała go stwory z łańcuchami. W końcu obiecał sobie, że ich skalp, też kiedyś dołączy do jego kolekcji. I ich broń.

*****

- Zaręczam Ci ze drugi Drago nie walczył jak Drago! - obruszył się wojownik, po słowach łotrzycy - Gdyby tak było, to z nim teraz byście rozmawiali. -

Kiedy Elizabeth opowiedziała im swoją historię i pokazała im runę, wzruszył tylko ramionami i solidnie pociągnął z kufla. Na nim to kompletnie nie robiło wrażenia. Może, dlatego, że nie znał żadnej runy?

- Ja tam mogę zajebać komu uznacie za stosowne. - rzekł w odpowiedzi na uwagę Sili - Myślę jednak, że zabieracie się do tego od dupy strony. Z tego, co poznałem krasnaludzkie podziemia, to dotarcie do tego kowala łatwe nie będzie. Rudowłosa prowadzona przez dobrze znającego drogę krasnala mogła sobie z tym poradzić, ale cała nasza grupa już niekoniecznie. Rzucamy się tam nieco w oczy, że tak powiem a pewnie po dzisiejszym zajściu straże wzmocnili. A jak nas złapią, to trudno to będzie wytłumaczyć. Walczyć z brodatymi, też nie mam zamiaru. Krzyż mnie boli, jak się musze do nich schylać. Po mojemu to powinniśmy im wszystko powiedzieć. Kapłanowi i jeszcze, komu potrzeba. W końcu nie mamy złych zamiarów i chcemy pomóc. Nie wątpię też w umiejętności Lilli, ale wydaje mi się, że kapłani krasnaludów będą wstanie lepiej wyczuć czy z Ergrimem lub jego dziełem faktycznie jest coś nie tak. -

Drago powiedział, co miał powiedzieć i zdał się na decyzje innych. Jak sam stwierdził on tu jest od prac fizycznych a nie mędrkowania.
 
malahaj jest offline  
Stary 17-05-2009, 12:05   #405
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
- No, Drago ma rację, jeśli zejdziemy do kuźni wszyscy to musimy pamiętać, że w dużej grupie łatwo dać się zauważyć. A krasnoludzcy strażnicy na pewno nie zechcą nas wysłuchać. Dlatego zgadzam się z Alexą, że trzeba o tym komuś powiedzieć. Przed. Tylko komuś, kto pozwoli nam działać – szare oczy dziewczyny znowu rozbłysły podnieceniem.
- Myślisz, że ten kapłan jest na tyle … – przez chwile szukała słowa – … elastyczny? Jak mu powiemy o naszych podejrzeniach, to nie będzie nas zatrzymywał? Czy piszemy list i stawiamy go przed faktem dokonanym?
- Byłoby wspaniale gdybyśmy zeszli tam razem. – Popatrzyła rozradowana po zgromadzonych – Drago, kuźnie są niesamowite. Cuuudowne – zaakcentowała.
Nie możemy zostawiać działania w rekach krasnoludów – dodała jeszcze, przez chwilę całkowicie poważnie - Nie wiemy jak bardzo są zinfiltrowani.
- Za to wiem, kto Ci krzyż wymasuje. – uśmiechnęła się do wielkiego wojownika najbardziej czarująco jak potrafiła – Mistrz masowania. Ma nawet olejek. Tylko niech się znajdzie.
- Wiecie, Egrim też robi niesamowite wrażenie, nawet fałszywy.
- Ale najważniejsza rzecz to Lila i Drago nie mogą iść w zbrojach. Bo wtedy złapią nas na pewno.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline  
Stary 17-05-2009, 19:45   #406
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Słuchajcie, jeżeli uznacie, że tak będzie lepiej, to ja pójdę gdzie będziecie chcieli. W zbroi czy bez. To zresztą bez znaczenia, bo zarówno zbroja, jak i reszta mojej osoby, mogą wam się przydać tylko w jednym a jak już powiedziałem, walczyć nie chce, bo to ten rodzaj walki, w której nie można wygrać. Jeśli krasnaludy nas zatrzymają, to próba oporu przekreśli jakiekolwiek nasze szanse na ułożenie się z nimi. Nie mówiąc już, co by się stało, gdybyśmy któregoś zabili. Nie jesteśmy też w stanie stwierdzić, które z nich to zmiennokształtni. A nawet jakby się udało nam któregoś złapać, to on i tak będzie miał nad nami przewagę, bo wystarczy, że wezwie straż. Jemu uwierzą, nam nie za bardzo. Kapłan, o którym mówi Alexa już raz nam pomógł, więc możemy mu chyba zaufać. Zwłaszcza, że chyb ma tu pewne wpływy. Część z nas może iść do kuźni a cześć do niego, aby mu wszystko wyjaśnić. Ja bym tak zrobił przynajmniej, ale jeśli zdecydujecie inaczej, to też zrobię, co trzeba żeby wam pomóc. -
 
malahaj jest offline  
Stary 17-05-2009, 20:07   #407
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Na bogów Drago, nikt nie mówi o zabijaniu krasnoludów. To z oczywistych względów nie wchodzi w grę bo przecież jesteśmy po tej samej stronie. Ale w porządku, w pewnym sensie przekonałeś mnie, że nie powinniśmy się zachowywać jak narwane młokosy. Co nagle to po diable. Pójdźmy najpierw do Merida, nie mamy w końcu nic do stracenia, poza może czasem. Przedstawmy mu możliwie zwięźle sprawę i poprosimy by dał nam jakiś glejt, który pozwoli nam się bezpiecznie dostać do warsztatu Egrima. Ewentualnie powierzymy całą sprawę krasnoludom i umyjemy ręce.
 
liliel jest offline  
Stary 17-05-2009, 20:42   #408
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Drago spojrzał na Sile i uśmiech znikł z jego twarzy.
- A ktoś mówił o zabijaniu ettina? Orków, trolla? Jak ktoś Cie atakuje, to nie patrzysz, po której jest stronie. Powiedzmy sobie wprost, planujemy zakradniecie się do, nie bez przyczyny dobrze strzeżonego miejsca, w celach bliżej nieokreślonych. Bo tak nas odbiorą brodacze. Jak złodziej w najlepszym razie. Nikt nie powiedział, że trafimy na takich co będą zadawać pytania. Ja bym w takiej sytuacji nie zadawał. Możemy zwyczajnie nie mieć wyboru. -
Wojownik przerwał i pociągnął solidnego łyka z kufla. Zaraz też wrócił mu normalny humor.
- Z tego co mówiły w grobowcach krasnaludy miały już do czynienia ze zmiennymi, na pewno mają swoje sposoby, żeby sobie z nimi radzić. Nie wierze też, że nas od tak zlekceważą. Ja jestem za tym, aby najpierw iść do Merida i wyjaśnić mu wszystko, dopiero potem podejmować decyzje co dalej. Do uczty jest jeszcze trochę czasu, więc w razie potrzeby zdążymy podjąć jakieś działania. Krasnaludy też, jeśli zajdzie taka potrzeba. -
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 18-05-2009, 13:24   #409
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zastanawialiście się dość długo nad tym, co należy zrobić. W końcu zwyciężyła propozycja udania się do Mirada, krasnoludzkiego kapłana, którego jako jedyną ważniejszą postać w Kaar-Razan, poznaliście trochę lepiej. Chociaż Elizabetha była prawie pewna, że do kuźni trafi, to w końcu wypracowaliście kompromis. Świątynia Dumanthiona nie była może po drodze, ale dzień wciąż był dość młody, zaryzykowaliście więc.
Prowadziły Alexandra i Lilla, które już nieźle poznały tą drogę. Miasto wciąż żyło swoim życiem, wypełnione przeróżnymi odgłosami, jakże jednak innymi niż te w Midd. Nie było tu głosów przekupek, nie było zapchanych targów, wszystkie transakcje niemal odbywały się w środku budynków. Za to tu i ówdzie słychać było stukot młotów, terkot wózków i wiele innych odgłosów związanych z ciężką pracą khazadów.

Mirad na szczęście wciąż był w swojej świątyni. Na wszelki wypadek nie wszyscy weszli do środka by przedstawić mu sytuację - kto wie jak mógł zareagować? Za złamanie reguł najpierw przecież mogli zamknąć Elizabethę i dopiero dochodzić prawdy i sensu, a na to mogło nie być czasu. Toteż rudowłosa i mężczyźni pozostali na zewnątrz, zostawiając rozmowę pozostałym kobietom, które kapłan przyjął w prywatnej komnacie, uważnie wysłuchując ich opowieści, a także przyglądając się pergaminowi z wyrysowaną runą. Oddał go jednak szybko.
-Wy ludzie jesteście zbyt ruchliwi i popędliwi. Czemu to akurat mnie wybraliście jako obiekt swoich zwierzeń i wątpliwości?
Popatrzył po twarzach, ale nie czekał na odpowiedź na to dość retoryczne pytanie. Uśmiechnął się chyba nawet pod brodą.
-Nie te lata już. Ale macie rację, dzieje się coś bardzo niepokojącego i chwili obecnej dzieje się to pod ziemią, jeśli macie rację.
Zamyślił się na chwilę, zastanawiając się wyraźnie nad tym co zrobić.
-Nie znam się na runach a przerysowana na papierze nie oddaje wszystkiego. Jest dziwna, owszem, ale wiele run Halgrima również było dziwnych, czasem mrocznych. A wszystkie one służyły dobru naszej rasy.
Wstał z fotela, podnosząc z kąta grubą lagę.
-Męczący to dzień, ale pójdę z wami. Wolę samemu zbadać co jest prawdą, a co wymysłem młodych umysłów. I też muszę powiedzieć, że dziś należy działać, nie myśleć. Strata Egrima... - zadrżał wyraźnie - Bardzo bym chciał, byście nie mieli racji!

Prowadzeni przez kapłana świątyni Dumanthiona nie byliście zaczepiani przez strażników. Przejście kopalniami, oświetlanymi przez solidne, górnicze lampy, było więc znacznie szybsze i sprawniejsze niż Elizabetha pamiętała to z zeszłej nocy. Mirad prowadził w milczeniu, raz tylko odzywając się do Lilli, by odpowiedzieć na zadane przez nią wcześniej tego dnia pytanie.
-Kytony to diabły. Istoty z niższych planów, kwintesencja zła i jednocześnie praworządności, która różni ich od demonów, których zresztą nienawidzą i z wzajemnością zwalczają. Same kytony to jedne ze słabszych przedstawicieli swego rodzaju, mają trochę odporności i całkowitą, mentalną władzę nad łańcuchami w które są owinięte. Niestety, by opowiedzieć dokładnie o istocie diabłów, musielibyśmy spędzić kilka dni na rozmowach o tym. Może jak kiedyś będzie czas?
Urwał, przyglądając się paladynce i badając, czy jest tego warta. Nie mówił już jednak nic więcej, prowadząc prosto do celu - olbrzymiej, naturalnej grocie, w której znajdowała się kuźnia Egrima. Elizabetha spostrzegła, że miejsce to wygląda zupełnie inaczej w dzień - lampy na ścianach i wysokim suficie palą się, zarówno zwykłym ogniem jak i magicznie, rozświetlając to miejsce w znacznie większym, chociaż dla ludzi i tak niewystarczającym, stopniu. Niespodziewanie drogę zastąpiło wam kilku zbrojnych krasnoludów, odzywając się do idącego na przodzie Mirada w khazalidzie. Nie zrozumieliście słów, tylko przekaz. Przejścia nie ma. Kapłan jednak odpowiedział im we wspólnym, tak byście i wy mogli zrozumieć.
-Jestem Mirad, kapłan świątyni Dumanthiona. Chcę porozmawiać z Egrimem, nie przeszkodzę mu w pracy na długo.
-Przejścia nie być! Rozkaz króla!
Strażnik spojrzał na niego wściekle, co było nieco irracjonalnym zachowaniem po tym, co już zdążyliście dowiedzieć się o tej rasie. Jego wspólny również pozostawiał wiele do życzenia. Lilla kierując się jakimś sobie tylko znanym instynktem wypowiedziała swoje zaklęcie i aż sapnęła. Pozwoliła sobie na cichy szept do pozostałych.
-Oni wszyscy emanują czystym złem!
Wskazała głową na "strażników", z którymi wciąż rozmawiał niczego nie podejrzewający Mirad.
-Rozkazy króla nie dotyczyły krótkiej rozmowy z Egrimem. Jak się nazywasz, krasnoludzie?
Oparł się ciężej na ladze, wyglądając na zmęczonego. Jego rozmówcy zaś już nie próbowali mówić we wspólnym odwarkując coś po krasnoludzku. Kłótnia przybierała na sile, wy jednak nic z niej nie rozumiejąc, mogliście baczniej zwracać uwagę na otoczenie. Elizabetha dostrzegła dziwną, karmazynową łunę unoszącą się mniej więcej z kuźni Egrima. Stojący z tyłu Jens dosłyszał niespodziewane kroki gdzieś z korytarza za nimi. A wszystko przerwał głośny świst bełtu, wbijającego się w pierś Mirada. Kapłan zamilkł natychmiast, robiąc chwiejnie kilka kroków w tył. Nie upadł jednak, dowodząc twardości swojej rasy. Zaś kusznik pojawił się na galeryjce, tej samej, z której poprzedniego dnia Elizabetha obserwowała kowala run.


Również był to krasnolud, ale wyraźnie różnił się od swoich pobratymców z Kaar-Razan. Był nieco mniejszy, mniej owłosiony i chyba miał nieco inny kolor skóry! Dowódca fałszywych strażników wykrzyczał jakieś rozkazy, w języku innym zarówno od wspólnego jak i khazalidu. A może to była wściekłość? Bowiem odpowiedział mu podobny okrzyk, również doprawiony nienawiścią. Dwóch kolejnych kuszników pojawiło się na galeryjce, a z korytarza za wami wypadło kilku uzbrojonych w krótkie miecze i tarcze. Teraz widzieliście ich lepiej, ich skóra była szara! Jedynie tych czterech, którzy was zatrzymali, miało normalny wygląd i dzierżyło topory. Ale wszyscy mieli teraz ten sam cel - zabić was. Mirad upadł na kolana pomiędzy wami, próbując wyszarpnąć bełt. Jego głos był chrapliwy, lecz słychać było w nim pełną nienawiść.
-Duergary!

Aldym

Z wędrówki po mieście nie wyniósł nic ciekawego. Ot, kamienne budynki wszelakiej maści, nic co mogłoby zachwycić oczy kapłana bogini miłości. Widział po drodze kilka krasnoludzkich kobiet, część z nich pozbawiona była bród, ale to i tak nie było to. Wszyscy cenili tu praktyczność, nie było powiewających sukni, pięknych na ludzki sposób świątyń i parków. Piękno tego miejsca było specyficzne i opierało się głównie na potężnych górach, otaczających zewsząd Kaar-Razan.
Do karczmy wrócił zmęczony i z lekka znudzony, zastając we wspólnej izbie tylko ludzkich strażników Amidali. Minęło już kilka ładnych godzin od wyjścia z Grobowców, ale i tak nie spodziewał się tu spotkać nikogo więcej, więc zaskoczyły go radosne okrzyki żołdaków i machania rękami.
-Pani wróciła jakiś czas temu, negocjacje skończyły się wcześniej. Była nieco zawiedziona, że cię nie spotkała. Jest na górze, zażywa kąpieli. Kazała cię przywołać, gdy się pojawisz. Niezły musi być z ciebie jebaka.
Roześmieli się wszyscy, a Aldym nie chcąc przebywać w tym towarzystwie udał się na górę, wchodząc do pokoju Amidali, gdzie na środku ustawiono ogromną balię. Kobieta siedziała w niej, zasłonięta pianą.
-Ach, witaj Aldymie. Cieszę się, że przyszedłeś, nudziło mi się już tutaj.
Jej głos ociekał słodkością, nawet aż za bardzo.
-Rozbierz się proszę.
Szybko przechodząc w nutkę rozkazu. Nie było to jeszcze takie dziwne, czasem lubiła ten ton, podczas ich zabaw. Spełnił więc jej prośbę, chociaż pewna czujność wkradła się w jego umysł. Amidala wynurzyła się z wody na tyle, by mógł zobaczyć jej duże piersi.
-Wymasuj je, proszę.
Już dotykał jej miękkiej skóry, gdy dotarła do niego inna myśl. Czy one nie były mniejsze? W ostatniej chwili zobaczył błysk wynurzającego się z wody sztyletu, który kobieta ściskała w dłoni. I jego czarny czubek, kierujący się prosto w gładki brzuch kapłana...
 
Sekal jest offline  
Stary 19-05-2009, 20:22   #410
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Ciężko było ustalić jeden plan, bo każdy miał swoje racje i pomysły na rozwiązanie sytuacji, ale w końcu po burzliwej wymianie zdań doszli do porozumienia. Alexa ucieszyła się, że ostatecznie podjęli decyzję o powiadomieniu kapłana. Darzyła go szacunkiem i miała nadzieję, iż wybaczy Elizabethie naruszenie tabu, nawet gdyby się okazało, że ich podejrzenia są zupełnie niesłuszne.
Mirad nie tylko potraktował ich poważnie, ale nawet zdecydował się na osobiste zaangażowanie. Dzięki jego obecności zupełnie bez problemu dotarli do kuźni Egrima i wtedy niestety rozpoczęły się kłopoty.
Agresywna postawa strażników wydała jej się dziwna. Poznane dotąd krasnoludy odznaczały się znacznym opanowaniem. Także Lilla musiała dojść do wniosku, że coś jest nie tak, bo rzuciła zaklęcie ujawniając przyjaciołom aurę zła jaką w nich dostrzegła. Kiedy zaczęli się kłócić, Alexa nie miała już wątpliwości, że to nie skończy się dobrze, a kiedy niczego nie podejrzewający kapłan zraniony został bełtem, pojawili się tez kolejni przeciwnicy. Martwiła się o starego kapłana, ale nie miała szansy w tej chwili mu pomóc, a wokół zaczęło się robić zdecydowanie zbyt tłoczno, jak na gust dziewczyny.

Przede wszystkim postanowiła zejść z linii strzału kuszników i schowała się pod niewielkim wykuszem skalnym, który dawał jej przed nimi jako taka osłonę. Niestety choć była w cieniu nie miała wątpliwości co do tego, że dla pozostających niżej Duegarów, jak nazwał Mirad przeciwników, jest nadal dobrze widoczna. Z tego co pamiętała z lekcji Kallora, była to rasa krasnoludów mieszkających głęboko pod ziemią, a spotkanie z nimi raczej nie należało do przyjemności. Teraz mieli się o tym okazje przekonać. Niestety! Do tego stwory te doskonale widziały w ciemności. Starając się być jak najmniej zauważalną wyjęła dyskretnie z kieszeni Berniego, przysuwając go do ściany. Kryształ wysunął swoje pajęczopodobe nóżki i ruszył sprawnie w górę, a następnie wzdłuż po ścianie, tak by być jak najmniej zauważalnym dla przeciwników nadbiegających z naprzeciwka. Zadanie, które wyznaczyła mu psioniczka było proste: Znaleźć potencjalnych sojuszników i sprowadzić ich jak najszybciej w miejsce walki. Zdawała sobie sprawę, że długo nie mają szans opierać się Duegarom, nawet jeśli tylko w części przypominają oni krasnoludzkich wojowników. Wolała nawet nie myśleć, jak szybko ich rozniosą, jeśli okażą się lepsi!

Prawie przykleiła się do ściany. Miała świadomość, ze w momencie gdy ujawni swą moc, stanie się obiektem ataku. Nie mogła jednak patrzeć jak inni zmagają się z wrogiem, nie pomagając im w żaden sposób. Gdyby zginęli jej koniec i tak by nastąpił. Nie pozostawało więc w zasadzie nic innego jak tylko walczyć. Skupiła swą moc patrząc intensywnie na jednego z nadbiegających i w korytarzu wypełnionym odgłosami walki i ciężkimi oddechami walczących rozległ się zupełnie obcy, jednostajny lekko dudniący dźwięk.
 
Eleanor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172