|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-09-2009, 19:11 | #91 |
Reputacja: 1 | Arthan wypił swoja porcje wody z porzywczym dreszczem, po czym usiadł wygodnie rozmyślając. Jego wzrok przykuły grzyby rosnące na śchanach jaskini... Arthan poderwał sie by obejzec z bliska znalezisko. "Nigdy nie widziałem czegos takiego..." dumał do siebie... Zrywając delikatnie jeden z grzybów, podszedł z nim do Krasnoluda. -Czy te grzyby sa trujące?- Spytał- Bo widzicie jeśli były by to moglibysmy zrobic z nich swego rodzaju trucizny albo cos w tym stylu...wiecie tutaj w podmroku nigdy nic nie wiadomo...- powiedział zniżając ton głosu... Ostatnio edytowane przez Erthon : 27-09-2009 o 19:14. |
27-09-2009, 19:58 | #92 |
Reputacja: 1 | Oh ci młodzi, niecierpliwi wiecznie. Jesteśmy w ziemi głęboko, a ja wyjścia z podmroku nie znam innego jak przez te cytadele pełną gruumbarzyńców. Cytadela wieeeeeeeeeelka. Pokonać przeciwników rady dać nie dacie. Znam ja sekretne miejsce aby się z powrotem do kopalni dostać. Ale tam przeciwników kupa i jak mówiłem rady nie dacie. Lecz mądra istota nie mięśniami myśli lecz głową. Ja byłem kopaczem, jednym z lepszych w tej twierdzy. Większość tuneli ja znam. Tam gdzie trzymani byliście to nowe tunele są i patrol z wyższych kompleksów twierdzy krasnoludzkiej nie dociera tam. Jak żem czasem wchodził do kopalni i kopacza niewolnika udawał to w samej jaskini kopalnianej z 15 wrogów widział. A za jaskinią most, a za mostem pewno ich więcej. Siły nie mamy by tam wojować. Wasz woj nie ma broni, a ja tak owej także nie mam. Wy magowie młodzi, bronią nie posługujący się. Towarzyszy brak, a niewolnicy zbyt zastraszeni by bunt podnieść i mało ich. Ja krasnolud to żem chciał swoim pomóc ale nie dało rady bez broni i kompanów. Stary jestem już. Ciało nie takie jak trzeba. Wypuścić się w podmrok to zguba pewna. Myślałem i myślałem i wymyśliłem. Znalazłem sposób na zdobycie broni i nawet na kompanów zdobycie. Ale ci co ich zwerbować chciałem zbyt strachliwi i krasnali nie lubią, wygonili mnie i nawet ich dowódca nie pomógł mnie ich namówić, po mojej stronie stał. Potem zniknął ich dowódca, widziałem go przez moje tajne przejście do kopalni jak tam w pocie czoła pracować musi. Do tego młody bazyl w jaskiniach grasuje. Grzybów pełno w całym podmroku wszelakich trujących, ale te nie so trujące, tylko świecące i nikomu zrobić nic nie zrobią. Czasami gotuję je sobie, tu resztki macie. - krasnolud wskazał palcem na rondelek. Krótką ciszę w pomieszczeniu przerwało głośne chrząknięcie Khemorina, kowal się budził. *** Khemorin otworzył oczy. Jego oczom ukazał się skalny sufit. Nie był związany, czuł się wyśmienicie. Krasnolud przez chwilę zastanawiał się czy trafił do enklawy Moradina do Batoru. Po jego ranach nie było śladu. Wojownik usiadł i poczuł ruch obok siebie. Odwrócił głowę i zdał sobie sprawę że nie jest w zaświatach, a jakimś cudem w jaskini z dwoma magami których rozpoznał ze wcześniejszych wydarzeń zanim zemdlał. Oprócz magów w pomieszczeniu znajdował się bardzo stary siwy krasnolud i elfia panna. W tej kolejce nie bierze udziału Duch. Kolejność: Khemi, Endless, Arthan. |
28-09-2009, 15:56 | #93 |
Reputacja: 1 | Co na brodę Moradina się stało?! Gdzie jesteśmy? Co ty bredzisz stary? - warknął jakby sam do siebie Khemorin. - Ty tam, mości krasnoludzie, kim jesteś i gdzie jesteśmy? - spytał już spokojniejszym głosem nowo poznanego Krasnoluda. Sam Kowal zaczął się rozglądać po pomieszczeniu a zarazem obmacywać dłońmi ubranie i miejsca na ciele, w których powinny znajdować się blizny, cięcia lub uderzenia.Na Młot kowala! - Kto mnie uleczył? Kowal zdecydowanie był zmieszany i zakłopotany.
__________________ Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia... |
28-09-2009, 16:34 | #94 |
Reputacja: 1 | Nuriel powoli zbliżył się do oprzytomniałego krasnoluda, kucając przy kamiennym łożu na którym ten siedział. - Po tym jak nas rozdzielili, nie wiemy co się stało z tobą i tym człowiekiem. Wiemy jednak, że jest źle. Bardzo źle. - powtórzył z powagą. Jesteśmy w Podmroku. Przypadkiem tu trafiliśmy i zaraz po tym wrzucili ciebie do groty. Byłeś nieprzytomny i mocno ranny. To prawie cud, że Kulban - tu ruchem głowy skazał na starszego krasnala - miał schowaną miksturę leczącą. Elf miał nadzieję iż krasnolud-wojownik jeszcze go pamięta. Kiedy skończył wyjaśniać krasnoludowi pozycję w której się znajdują, wyjął z kieszeni płaszcza stertę papierów i starannie rozłożył je na ziemi. Miał przed sobą różne mapy. Wśród nich, pragnął znaleźć mapę okolic, gdyż na pewno okaże się przydatna. |
28-09-2009, 16:44 | #95 |
Reputacja: 1 | Arthan ze spokojem przyglądał sie całemu zamieszaniu spowodowanego obudzeniem sie Krasnoluda. Gdy Nuriel wyjął wszystkie mapy oraz to co miał w kieszeni podszedł klekając na podłodze i Bacznie przyglądając sie mapą... Były to przeróżne mapy, mniej a niektóre bardziej zniszczone. Na jednej z map wogóle nie można było nic odczytać. Arthan wziął jedna z map w reke i podniósł sie oglądając ja z zafascynowaniem oraz skupieniem. -I jak wiecie juz jak z tąd wyjść?- Zapytał Elf.-Bo ja narazie nie mam bladego pojęcia...nie rozumiem wiele z tej mapy. Spójż Krasnoludzie- skinął na Kulbana-może ty będziesz wiedział więcej.- powiedział przekazując mape Kulbanowi. Bądź co bądź Kulban przebywał dłużej w podmroku niż Elfy oraz krasnolud. Arthan miał Cichą nadzieje że Kulban rozczyta poprawnie mape którą dał mu Arthan. Ostatnio edytowane przez Erthon : 28-09-2009 o 16:47. |
28-09-2009, 18:35 | #96 |
Reputacja: 1 | Gdy Nuriel mniej, więcej wyjaśnił sytuację zdziwionemu Khemorinowi, siwy krasnolud przedstawił się. - Jam Kulban jest, kiedyś kopacz z cytadeli Khem'dur pod którą znajdujemy się. Zdobyta ona przez gruumbarzyńców, o czym mości krasnoludzie przekonałeś się. - po tych słowach podszedł do Arthana i spojrzał na mapy. Po chwili namysłu i lustracji rzekł. - Mapy brudne, pochlapane, wiele na nich nie zobaczę i nie rozpoznaje. Jedna to mapa ukazująca dokąd mają niewolnicy kopać. Następna zaś to mapa całej cytadeli. Lecz zniszczona za bardzo jest, rady odczytać nie dam. Sam jednakże pamiętam rozłożenie komnat w cytadeli. Nawet jak się uda wam pierwszą kopalnie przejść to długa droga przed wami jeszcze będzie do wyjścia. Ale umysł jasny sposoby swe ma. Pomyśleć trzeba. Za to reszta map do rzyci, nie rozczytam. W tym czasie Lassiunel dobrała się do gotowanych grzybów i z zatkanym nosem kosztowała. *** Dwie godziny nauk trwały niczym wieczność. Lecz gdy tylko kosmolog skończył, Artoplaz wyskoczył z sali jak poparzony i ruszył do mistrza Jury na nauki doskonalenia walki Morgensternem. Po przejściu kilkunastu korytarzy akolita doszedł do pokoju mistrza. Zapukał. - Proszę - odezwał się głos za drzwiami. Artoplaz wszedł do komnaty. Co go zdziwiło to fakt iż jego mistrz stał w pełnej zbroi z brązu ze znakiem Pelora. W pokoju krzątało się także dwóch akolitów. Gdy Jura zobaczył ucznia wykrzyknął. - Artoplaz!! Spadłeś mi z nieba. Słuchaj chłopcze. Źle się dzieję. Wojska gruumbarzyńców zaatakowały Walatahar i przy pomocy złej magii spaliły je doszczętnie. 20000 tyś. armia rusza ze stoicy na cytadele Khem'dur, gdzie obecnie gruumbarzyńcy mają swoją główną siedzibę. Podobno jest tam nawet sam Rah'ini'bon, półbóg! Na taki obrót spraw młodemu kapłanowi opadła przysłowiowa szczęka. Najgorsza z wiadomości miała dopiero nadejść. - Jesteś moim najlepszym uczniem - kontynuował Juri - będziesz moim pobocznym akolitą w tej wyprawie. I to jest rozkaz! - dodał podniecony. Kolejność pisania: Khemi, Endless, Erthon, Sorax, Duch. |
29-09-2009, 06:35 | #97 |
Reputacja: 1 | Dobrze, dobrze starcze - ze zdenerwowaniem rzucił krasnolud. - Gadajże wprost - jak jest droga wyjścia to ją pokaż a my załatwimy resztę. Ma ktoś jakąś broń? - rzucił przez ramię Khemorin, obracając się do innych "współlokatorów" tego zawilgotniałego miejsca. - Dalej! No przecież nie będziemy stali tu, wąchali grzybków i zastanawiali się które bazgroły na mapach są ładniejsze. Mówisz, że znasz cytadelę? - zwrócił się Kowal znów do Krasnoluda - to pokaż jasno i konkretnie - gdzie iść.
__________________ Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia... |
29-09-2009, 15:59 | #98 |
Reputacja: 1 | - Ciętym językiem nic nie wskórasz, nieokrzesany krasnoludzie. - Nuriel westchnął. Najlepiej jeżeli spędzimy tu trochę czasu i odpoczniemy. My magowie posiadamy ograniczoną moc, a dziś już zużyłem dosyć zaklęć. A jeśliś ty taki silny to proszę! Droga wolna! - Elf wstał i wskazał ręką wejście do groty zasłonięte głazem. Mag zauważył zmieszanie na twarzy krasnoluda. Podobne zachowania bardzo go drażniły, ale tym razem opanował się i poszedł z glinianą misą aby napełnić ją wodą. Wziął duży haust napoju i odłożył naczynie. Poczuł jak zimna ciecz rozchodzi się po jego gardle i orzeźwia zmęczony organizm. - Kulbanie, czy masz dla nas jakieś miejsce na nocleg? - elf spytał, głośno ziewając. Ostatnio edytowane przez Endless : 29-09-2009 o 17:32. |
29-09-2009, 17:08 | #99 |
Reputacja: 1 | Arthan przyglądając sie zamieszaniu które spowodował Krasnolud poczół grzyby które przyżądzała Lassiunel. Ten aromat był wręcz oszałamiający. Dawno nie jadł nic pożywnego. Usiadł obok łużka gdzie obudził sie krasnolud i czekał na rozwój wydarzeń. |
29-09-2009, 20:41 | #100 |
Reputacja: 1 | Artoplaz przez chwilę nie wiedział co zrobić. -Pewnie to jakiś żart- pomyślał, - pewnie zaraz pan Jura powie"ale masz minę". Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Twarz mistrza wskazywała na to, że wcale nie był to żart. Młody kapłan spojrzał na wszystkich ludzi znajdujących się w pomieszczeniu. Każdy miał kamienną twarz. Wiedział, że każdy z nich oddał by wszystko, żeby być na jego miejscu. -Jeszcze nie jestem gotowy - pomyślał - czemu akurat teraz ?. Wpatrywał się w mistrza przez całą minutę nie wykonując żadnego ruchu. Minuta ta zdawała się co najmniej godziną. Wreszcie Artoplaz podszedł do Jury. - Na rozkaz - powiedział twardym i zdecydowanym głosem kłaniając się lekko. -Za dwadzieścia minut chcę cię widzieć przy bramie. Weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy.-rzucił Jura, po czym pospiesznie opuścił pomieszczenie. Artoplaz Pobiegł do domu. Może będzie to ostatni raz, kiedy przekracza próg ? Może już nigdy więcej tu nie wróci. Zatęsknił nawet do nudnych wykładów pana Wilhelma. -Musze wziąć się w garść - powiedział pod nosem. - Jestem wiernym sługą Paleora. Wchodząc pobiegł do swojego pokoiku. Nałożył lekki pancerz, zapakował sakwę z monetami, torbę na zioła, bułak z wodą, mikstury leczące i krzesiwo. Przez plecy zarzucił sobie pochodnie. W swojej prawej ręce trzymał morgenstern, a w lewej tarczę. -Jestem gotowy - pomyślał - to jest sprawdzian od samego Paleora. Wychodząc z domu zamkną drzwi. Miał jeszcze troszke czasu. Nie spiesząc się poszedł w stronę bramy. Ukradkiem spoglądał na piękne budynki. Być może był to ostatni raz, kiedy na nie spoglądał... |