08-06-2016, 10:55 | #201 |
Reputacja: 1 | Upadek może nie był wyjątkowo bolesny, lecz na pewno na chwilę odwracający uwagę. Na tyle długą by nie każdy na czas zdążył się rozejrzeć. Pomimo iż refleks Enyo i Ghalyi był wystarczający by dostrzec coś w krzakach, na nie wiele się to zdało. Niestety tym co zdążyły ujrzeć były naciągane na cięciwy strzały i lekki błysk ostrzy dzierżonych przez osobników skrytych w zaroślach. Nie dało się już ukryć, że drużyna wpadła w zasadzkę po uszy. Na szczęście pułapka była na tyle oczywista, że nikt nie stracił całkiem swej czujności. Tylko to w tym momencie odrobinę ratowało bohaterów. Początkowo zbóje widać musieli mieć problem z celowaniem gdy Mortimer turlał się po ziemi w swej wiecznie powiewającej szacie, gdyż dwie strzały przeszywając powietrze minęły go o dobry metr. Ghalyia zdążyła w odruchowej reakcji skulić się na wierzchowcu, by zaraz potem lekkim ruchem z niego ssiąść. Uchroniło ją to przed kolejnymi trzema strzałami które tym razem poleciały w jej kierunku. W tym momencie bandyci skrycie w krzakach odpuścili sobie do reszty skrywanie się, widząc, że element zaskoczenia nie dał im aż tak dużej przewagi jak się spodziewali. Mortimer musiał być wyjątkowo kuszącym celem. Może dlatego, że ledwo zdążył podnieść się z ziemi i schwycić w rękę swoją broń. W tym samym momencie z zarośli w okół niego, w jego stronę popędziło dwóch potężnych pół orków. Czym jednak mógł być dla niego tak błahy przeciwnik, który w jego oczach swymi toporami władał niczym ciężkim cepem. Z dużą lekkością unikał ciosów, lub odbijał je swoim ostrzem. Walka nie ominęła jednak też Seavela który niefortunnie po upadku znalazł się blisko krzaków. Ledwo zdążył się podnieść i otrzepać swój strój gdy w jego stronę niczym błyskawica popędziła młoda, niewielka dziewoja, uzbrojona w miecz i sztylet. Jej ostrze było na tyle szybkie, że zdążyło sięgnąć zwinnego elfa. Nacięcie było jednak tak nikłe, że można było je porównać ze skaleczeniem przy cięciu chleba. W końcu z zarośli wyszedł ostatni osobnik. Wysoki, dość młody mężczyzna z szyderczym uśmiechem przyklejonym do twarzy, tuż pod wąsami w kolorze brązu. -Brać ich chołoto. Od dawna nie udało Wam się nic zgrabić więc nie zawiedźcie swego nowego przywódcy. Nie patyczkujcie się, możecie ich zabić jeśli musicie! Co prawda Enyo była zajęta szykowaniem się do walki, lecz głos mężczyzny od razu wydał się jej znajomy... Nie pamiętała imienia, o ile w ogóle je kiedyś poznała, pamiętała jednak tych cwaniaczków. Ostatnio spotkali ich w drodze do Kos. Wtedy ich honorowy przywódca wyzwał Maxa na pojedynek w zamian za przejście. Wspomnienie poległego towarzysza ponownie zakuło ją w sercu. Jednak to nie był ten sam człowiek. Wyjrzała na chwilę z pomiędzy koni. To była znajoma twarz lecz nie osoby która wcześniej przewodziła bandzie. Była jednak pewna, że on też był tamtego dnia wśród rabusiów. Inicjatywa (tylko dla Ghalyi i Enyo z racji, że zdążyły się lepiej przygotować na zasadzkę): 1.Bandyci(Zrobione) 2.Przywódca(Zrobione) 3.Ghalyia 4.Enyo Mapa walki 4 x Łotr łucznik - Obrona 5, Wt 6(1) 2 x Łotr półork - Obrona 5, Wt 8(1) Dziewczyna z mieczem - Obrona 4(zmniejszona o desperacki atak), Wt 6(1) Przywódca[Figura] - Obrona 7, Wt 7(1)
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" Ostatnio edytowane przez JPCannon : 08-06-2016 o 11:49. |
08-06-2016, 12:26 | #202 |
Administrator Reputacja: 1 | Jakby wylądowania na ziemi było mało, tudzież tyłka odbitego, to jeszcze napatoczyła się jakaś szalona dziewucha, z nożem na dodatek. Przeciwko dziewczynom Seavel nic na ogół nie miał, ale gdy która chciała go nożem dziabnąć, to już mu się zdecydowanie mniej podobała. Spróbował uniknąć ciosu, lecz to nie do końca mu się to udało. |
08-06-2016, 13:37 | #203 |
Reputacja: 1 | Dwóch pół orków wyskoczyło z krzaków wywijając toporami. Doskoczyli z dwóch stron licząc, że któryś cios sięgnie. Ten z lewej brał zamach do ciosu w głowę drugi, drugi składał się do cięcia w biodro. Miecz skoczył do przodu niczym żmija. Morti przepuścił lewego bokiem, ten postąpił jeszcze trzy chwiejne kroki wypuszczając wniesiony topór, padł na kolana. Po czym zwalił się na bok, gubiąc głowę, która trzymała się tylko na kawałku skóry. Cios drugiego wroga ześlizgnął się po ukośnej paradzie. Było za blisko na szermierkę, Morti rąbnął go jelcem miecza w twarz i odskoczył. Ale ten tylko splunął krwią, szczerząc krzywe zębiska. |
08-06-2016, 14:51 | #204 |
Reputacja: 1 | Ten głos wzbudził wspomnienia. Przez moment znowu stała na drodze do Kos i patrzyła, jak Max zostaje wyzwany na pojedynek przez przywódcę rozbójników. Tamten był honorowy, jednak obecnie przewodził im ktoś inny. Miał głęboko w poważaniu honor i czystą walkę. Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 08-06-2016 o 19:09. |
09-06-2016, 11:38 | #205 |
Reputacja: 1 | Kapłanka miała co robić. Nie nudziła się w oczekiwaniu na wyjazd. Zawsze znalazła się jakaś duszyczka, która potrzebowała duchowego czy też bardziej realnego wsparcia. W stajni Ghalyia zamieniła swoją dereszowatą klacz na kasztana z białymi plamami. Swoją ulubienicę pozostawiła w dobrych i troskliwych rękach. Miała zamiar po nią posłać gdy już to całe zamieszanie przeminie. Koń, którego wybrała był tak dobrze ułożony, że udało jej się uniknąć krępującego upadku i bolesnego stłuczenia zadku gdy koń zarył kopytami ziemię i stanął dęba przed dziwaczną i nienaturalną przeszkodą. Krzaków wyskoczyli rabusie. I wcale nie mieli zamiaru prosić o pomoc czy błogosławieństwo. Bezceremonialnie i jakże śmiało zaatakowało podróżnych. W stronę Asketill poleciało kilka strzał. Na szczęście ominęły ją dzięki osłonie jaką dała przepiękny wierzchowiec. Szkoda byłoby zatem go tracić. Kapłanka przymknęła oczy wypowiedziała kilka słów wychwalających pana światła i jego potęgę. Światło słoneczne zebrało się wokół jej postaci i zogniskowało się na wyciągniętej dłoni. Przez chwilę tańczyło na jej palcach by po chwili pomknęły w kierunku trzech łuczników. Kapłanka nie miała jednak szczęści. Po mimo, że dwa z trzech ogników osiągnęły swój cel, to jednak nie zrobiły im nic.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała. - W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor. "Rycerz cieni" Roger Zelazny |
09-06-2016, 12:11 | #206 |
Reputacja: 1 | Cóż zdecydowanie pośpiesznie wyszeptane modlitwy kapłanki nie podziałały prawidłowo. Miały jednak i swój pozytywny skutek. Promienie światła nie były dość silne by zranić łotrów lecz rozbłysły na chwilę na tyle intensywnie by wystarczająco ich spowolnić. Asketill miała ponownie szansę "zabłysnąć" i wykorzystać tą chwilę rozproszenia swych przeciwników. Wyglądało na to, że Seavel i Mortimer także będą mieli na to szanse. Spodziewając się co zrobi kapłanka musieli zamknąć oczy na tyle szybko by to łotry odczuły rozbłysk najdotkliwiej. Niestety Enyo była zbyt blisko kapłanki i chyba lekko zafascynowana światłami na jej dłoniach na chwilę również odczuła efekt "olśnienia". Niestety najwidoczniej nawet bardziej niż kto kolwiek inny na polu. Może nie zawsze dobrze jest tak mocno wlepiać wzrok w coś co zdaje się "błyszczeć". Niestety Enyo już nie raz zdarzało się mieć z tego względu kłopoty... Kolejność: 1.Ghalyia 2.Mortimer 3.Seavel 4.Przywódca 5.Łotry 6.Enyo mapa walki
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" Ostatnio edytowane przez JPCannon : 09-06-2016 o 12:28. |
09-06-2016, 13:18 | #207 |
Reputacja: 1 | Morti zasypał wroga gradem ciosów chcąc szybko zakończyć starcie i ruszyć na odsiecz towarzyszom. Niestety, miecz dzwoniło ostrze topora raz po raz. Nie docenił wroga, ten sparował wszystkie ataki, a i sam planował się zaraz odgryźć. |
09-06-2016, 15:27 | #208 |
Reputacja: 1 | Gdy potężny pół-ork odparł ataki mężczyzny z wiecznie powiewającej pelerynie, wyczuł swój moment na kontratak. Widział iż Harshtorm włada ostrzem niemal bezbłędnie i jeśli czegoś nie wymyśli, za chwilę pojedynek może być przesądzony. Siłacz zwierając ostrza ze swym przeciwnikiem spróbował odepchnąć go na tyle mocno i umiejętnie by ten wylądował na ziemi. Nie wiele brakowało... można by rzec, że gdyby nie ciągle wzbijany prze mężczyznę wiatr to leżał by właśnie na łopatkach. Tak jednak skończyło się tylko na lekkim zachwianiu na nogach by chwilę potem ostrza znów znalazły się w zwarciu.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
09-06-2016, 19:11 | #209 |
Reputacja: 1 | Tym razem Solarion przychylniejszym okiem spojrzał na swą wierną służkę, która z okrzykiem na ustach - W imię Solariona!! - posłała w kierunku łuczników kolejne trzy ogniki. Dwóch oprychów padło martwych gdy tylko święte światło otoczyło ich.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała. - W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor. "Rycerz cieni" Roger Zelazny |
09-06-2016, 19:15 | #210 |
Administrator Reputacja: 1 | Uderz w pasterza, a rozproszą się owce. Nie tylko owieczek to dotyczyło. Niekiedy pozbycie się przywódcy powodowało, że zgromadzeni wokół niego tracili rezon i chęć do walki. W stronę herszta bandytów pomknęły dwa lodowe sztylety, korpus mężczyzny pokrył się lodem, jednak ku (niemiłemu) zaskoczeniu maga przywódca napastników mimo odniesionych obrażeń ustał na nogach. |