Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-03-2006, 00:59   #421
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Patrzę na promienie słońca tańczące na falach. Piasek jest miękki i ciepły w dotyku, po całym bezchmurnym niemal dniu. Spoglądam co chwila na Łowczynię. Wsłuchany w dźwięk jej głosu, lekko komponujący się z szumem morza.
[user=345,1078,1264]
Przyjęła to nadzwyczaj dobrze. Bałem się że będzie to ostatni raz gdy się do mnie odezwie, ale wygląda na to że się myliłem.
- "Nadal wieże w Nerulla, ale czy go wyznaje już sam nie wiem. Zrozum Maureen bóg to nie sposób na życie, to istota tak potężna że nie jesteśmy w stanie sobie nawet tego wyobrazić... Nie zabijałem dla niego, w ogule nikogo nie zabiłem od czasu tamtego kupca nim trafiłem do sanktuarium w jaskini."
To jest już koniec skazuję nas oboje na śmierć, ale jeśli tego nie powiem to nie mam po co żyć...
- "Nie zabije juz więcej dla niego jeśli mnie o to poprosi, to mogę Ci przyżec. A jeżeli to zrobię to nie ja będę kierował swymi czynami."
Czuję jak przeze mnie przepływa ból w czystej postaci. To musiało go rozgniewać i to bardzo... jakim cudem jeszcze w ogule żyje? Może jego moc nie sięga tu w aż takim stopniu, a może 'ktoś' się za mną wstawił... czyżby Zivlin?
Lewy rękaw szaty robi się cały czerwony. Tracę przytomność...
[/user]
 
Frosty jest offline  
Stary 07-03-2006, 06:01   #422
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Ułożyła się na posłaniu. Znowu spanko w cywilizowanym miejscu. I dobrze, może mają tu chłodne noce.. Leżała przez dłuższą chwilę, wsłuchując się w stłumione głosy spod podłogi i rozkoszując się miękkością łóżka. Przymknęła oczy, po czym przewróciła się na bok, podkładając sobie ręce pod głowę i zdrzemnęła się małą chwilkę. Wokół było tak specjalnie cicho.. Słychać różne dźwięki, ale nie przeszkadzają one ani trochę, przeciwnie, tworzą przyjemne tło do odpoczynku.
Po kilku minutach otworzyła oczy. Zastanowiła się, co mogłaby jeszcze zdziałać przed zapadnięciem zmroku. Bast w świątyni, Maureen z Anzelmem na plaży, drowy na dole.. Hmm, można by przejść się do ratusza, chociaż Aitara nie ma. Ale o co by się wypytała tamtejszych urzędników?..
Usiadła. No tak, przecież jest jeszcze ten mały Sakit.. To miał być niby syn kapitana straży, tak? No to go poszukajmy.
Zeszła na dół. Miała zamiar podejść do strażników i zapytać o chłopaka, ale usłyszawszy muzyków zatrzymała się jeszcze na chwilę przy kominku. Po chwili oderwała się z trudem i ruszyła w stronę stolików zajętych przez zbrojnych. - Hej, tam. Dobrze się bawicie, panowie? - zagadnęła Rufusa, chociaż widziała, że tak jest. - Słuchaj, nie wiesz, gdzie mogę o tej porze znaleźć Sakita? - zapytała.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 07-03-2006, 12:40   #423
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Z uwagą słucha odpowiedzi Anzelma. Morze szumi w tle, słońce powoli zmienia kolor na pomarańczowy a później na amarantowy. Mewy przestały krążyć nad wodą, najwidoczniej szukając schronienia na nocleg. Pewnie niedługo trzeba będzie wracać. Bramy zamykają o 21... Maureen patrzy uważnie na mnicha, chłonąc każde słowo i spojrzenie. Nagle, Anzelm blednie i osuwa się na piasek. Przerażona Maureen uklęka nad nim.

[user=345,1078,1264] - Anzelmie, co się dzieje?! - wystraszona patrzy na leżącego bezładnie mnicha. - Proszę, odezwij się ! - chyba stracił przytomność, nie jest z tych osób, które robiłyby sobie żarty cudzym kosztem. Maureen zagryza wargi. Co mu się stało? Jej wzrok wędruje po ubraniu mnicha i trafia na rękaw szaty, zbroczony krwią. Nie jest dobrze. Niewiele myśląc dziewczyna podwija zakrwawiony materiał. Nadgartek Anzelma przewiązany jest przesiąkniętym i kiepsko zawiązanym bandażem. Czy on sam to sobie zrobił? Jeśli tak, to dlaczego? Ech, nie czas na rozmyślanie, teraz trzeba szybko działać, na wyjaśnienia przyjdzie czas później. Dziewczyna wyjmuje zza buta sztylet i rozcina nim opatrunek. Rana nie wygląda na groźną, ale należy ją przemyć zanim wda się zakażenie. Dlaczego nie wzięła z plecaka butelki ze spirytusem?! Będzie musiała zdezynfekować to jak wrócą do karczmy. Słona woda może pogorszyć sprawę. Maureen rozcina część rękawa swojej koszuli i i dzieli go na dwa paski materiału. Jednym ostrożnie wyciera ranę do sucha, a z drugiego robi świeży opatrunek. Zawiązuje solidnie nowy bandaż. Wpatruje się w niego uporczywie przez dłuższą chwilę. Chyba w porządku, nie jest znów zakrwawiony. Dziewczyna bierze twarz Anzelma w swoje dłonie : - Anzelmie, otwórz oczy. Proszę, obudź sie. Walcz. Musisz żyć. Razem pokonamy wszystko... Nie zostawiaj mnie... Nie teraz... - nagle poczuła się strasznie osamotniona i bezradna, jak małe dziecko. Nerwowy skurcz żołądka wywołał w jej oczach łzy. Niewiele myśląc Maureen nachyla się nad Anzelmem i całuje go, po czym przytula się do jego szyi i zaczyna płakać. [/user]
 
Ribesium jest offline  
Stary 07-03-2006, 14:51   #424
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Ku przerażeniu Łowczyni nie daję znaku życia. Rozpoznaję w końcu szum morza i wraca mi wspomnienie tego co się stało. Otwieram oczy. Byłem nieprzytomny dłużej niż mi się wydawało...
[user=345,1078,1264]
"Co się stało? Ostatnie co pamiętam to rozmowa z ...Maureen gdzie Ona jest, czy jej się nic nie stało?!" Dopiero teraz do mojej świadomości przenika cichy szloch. Czuję na sobie ciepło ciała Kobiety. "...Musiałem Ją bardzo przestraszyć...nie chciałem tego..." jej włosy pachną lasem. Czuję jak Jej serce bije szybko i rytm mojego zaczyna mu dorównywać. Dziwny ucisk w okolicy żołądka sprawia że ciężko mi wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Delikatnie obejmuję Łowczynię i przytulam do siebie. -"...juz wszystko w porządku... dzięki Tobie..."- szepcze Jej do ucha. Pragnę by czas się zatrzymał, by ta chwila mogła trwać wiecznie... Przesuwam dłonie w kierunku twarzy Maureen -"...nie płacz juz proszę..."- wycieram łzę spływającą jej po policzku, po czym całuje czule. -"Cokolwiek się stanie, nie opuszczę Cię, razem damy temu radę..."- Ponownie przytulam w nadziei że przyniesie to spokój i ukoi wszelkie obawy. Trwamy tak dłuższą chwilę...
[/user]
Słońce już zaszło całkowicie...
 
Frosty jest offline  
Stary 07-03-2006, 23:04   #425
 
Nadel's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumnyNadel ma z czego być dumny
Nathiel

-Wcale nie mówię, że wszyscy nas kochają, bo to nie prawda... Chyba nie zrozumiałaś mnie... A co do momentu jak Cie Sylvan wyciągnął z biblioteki... to cóż myślisz, że było by mi na rękę jakbyś zginęła? Gdybym tak uważał, to już dawno bym próbował Cie zabić. Cieszę się, że jesteśmy razem w drużynie, jesteś ostatnią osobą jaką bym się spodziewał w mojej drużynie i też ostatnią, której bym chciał zrobić krzywdę. Powinnaś o tym wiedzieć doskonale.

Po krótkiej przerwie zacząłem kontynuować:
-Coraz bardziej przyzwyczajam się do tego miejsca, tego świata... Jakby tak dłużej nad tym pomyśleć mógłbym nawet tu zostać... Co o tym sądzisz?

Spoglądam spokojnym wzrokiem na Phaere
 
Nadel jest offline  
Stary 08-03-2006, 00:25   #426
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Anzelmuser=345,1078,532]Ból przenika cię coraz głębiej. Mimo, ze jesteś nieprzytomny czujesz, ze sięga wprost do Twojego serca. Otwierasz z trudem oczy, lecz przed sobą widzisz tylko ciemność… z niej powoli wylania się jakąś postać.. Znajoma postać… widzisz twarz Rashky wykrzywioną w przedśmiertnym grymasie strachu, jego zakrwawione ciało, poruszające się usta… Nędzniku! Niewdzięczny! Dałem Ci nowe życie, o jakim nie śniłeś babrając się w rynsztoku, dałem Ci moc, o jakiej nie śniło się tobie ani twoim kamratom a ty mi się tak odpłacasz? Najpierw uciekasz w miejsce, gdzie nie mogę cię dostrzec a teraz… nie dalej jak w południe ostrzegałem cię przed niebezpieczeństwem, nie dalej jak godzinę temu składałeś mi te niby ofiarę ze swego plugawego życia a teraz chcesz mnie porzucić? Miałem wobec ciebie wielkie plany, miałeś być mym posłannikiem tutaj, tym, który zakrzewi wiarę we mnie, zasieje strach w sercach tych miłujących harmonię głupców a ty chcesz mnie się wyrzec? MNIE? Tabula rasa – niedoczekanie twoje. Zapamiętaj: MNIE SIĘ NIE PORZUCAaaaaaaaaaaaaaa…………. – ostatnie słowa kończą się przerażonym rykiem… postać rozwiewa się...[/user]
Anzelm, Maureen: [user=345,1264,1078,532]... w ciemności, słyszysz jakiś głos, czujesz ciepło… dziwne ciepło i niebieskawy blask… budzisz się w ramionach Maureen, jej łzy spływają Ci po szyi skapując za kołnierz. Szepczesz do niej, widząc przez jej włosy błękit nieba… już nie ciemność… Nie śmierć… Za wami stoi wysoka postać w długich, granatowych szatach, wyciągającą nad wami ręce. Dobrze, że się sam obudziłeś. – rzecze Sylvan Igrasz z bardzo niebezpiecznymi mocami, choć chyba jesteś świadom ceny. Teraz lepiej jednak będzie dla was, jeśli udacie się ze mną do świątyni, tam będzie bezpieczniej. – to powiedziawszy dotyka lekko was obojga, najwyraźniej zupełnie niezdeprymowany sytuacją, w jakiej was zastał. Zalewa was cieple światło i po chwili znajdujecie się w głównej sali świątyni. Otaczają was adepci i kapłani, przyglądając się ze zdumieniem i uważną troską. Gdzieś w rogu sali widzicie siedzącego na trawie Basta. Z drzewa spogląda na was Lilu[/user]
Bast: [user=345,1509]Śpiewy wydają się już dobiegać końca. Nagle Sylvan odwraca się gwałtownie w stronę południowej ściany, robi kilka szybkich kroków i … znika w białym basku, zostawiając zdezorientowanych towarzyszy. Lilu mocnym głosem kontynuuje modły, popatrując tylko niespokojnie w miejsce, w którym zniknął kapłan, więc reszta dołącza do niej szybko. Po kilku minutach salę rozjaśnia kolejna poświata i widzisz Sylvana w towarzystwie Maureen podtrzymującej bladego, słaniającego się na nogach Anzelma. Modlący się szybko otaczają ich i nie widzisz nic więcej.[/user]
Bardowie rozpoczęli kolejną melodię, tym razem bez słow. Drowy rozmawiają przyciszonymi glosami. Najedzone zwierzaki spią – jeden pod stołem, drugi na oparciu krzesła. Sakit?! – Ryknął Rufus A na co ci mój dzieciak, panienko? Pewnikiem w domu siedzi już, razem z rodzeństwem i babką, o tej porze zabrania się bachorom szwędać za miastem.
 
Sayane jest offline  
Stary 08-03-2006, 13:47   #427
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Ehm - odrzekła cicho, zorientowawszy się w tym, co powiedziała. - Niee, nic takiego.. Faktycznie, późno już.. Cóż, pomyślę nad tym jutro. Na razie - mrugnęła do niego, po czym zbliżyła się do stolika drowów. Widząc, że rozmawiają, obudziła tylko kruka (rozległo się niezadowolone burczenie) i mruknąwszy coś w rodzaju: - nie przeszkadzajcie sobie - skierowała się w stronę wyjścia. Spacer nie zaszkodzi.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 08-03-2006, 18:10   #428
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Unoszę się lekko na łokciach. Jedną ręką wciąż obejmuję Maureen. Zdezorientowany rozglądam się dookoła. Otoczeni przez mnichów znaleźliśmy się najwyraźniej w centrum uwagi. Przesuwam spojrzenie z jednej twarzy na drugą. Wszystkie wyrażają zdziwienie. Wygląda na to że oni też się nas tu nie spodziewali. "Czy to Bast jest tam w rogu sali?? Co On by tu miał robić. A, no tak przecież pobiegł po pamiętnik..." Mój wzrok spotyka się w końcu ze spojrzeniem Lilu. Skonfundowany nie wiem co powiedzieć... milczę. "Coś czuję że będzie trzeba odbyć długą i poważną rozmowę z Sylwanem... i jakim cudem znalazł sie na plaży i wiedział co się dzieje?"
 
Frosty jest offline  
Stary 08-03-2006, 18:41   #429
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere
Cóż i ja nie spodziewałam się spotkania z tobą. - mówi do Nathiel`a. Hmm...Myślę, że może to dobre miejsce dla ciebie, ale dla mnie wręcz przeciwnie. Jak mogłabym żyć w mieście gdzie nikt nie zna magii ? - Dziwne, że ten drow tak bardzo się otworzył. Może to jakiś podstęp...Phaere zastanawiała się czego chcieć od niej może ten mroczny elf. Pewnie boi się reszty drużyny i woli mieć kogoś po swojej stronie.
Tiloup podniósł się z ziemi obudzony burczeniem zaspanego kruka. Jak widać nie tylko on zdecydował odpocząć. Ziewnął, po czym wskoczył na jedno z krzeseł układając się do dalszego snu. Warunki bardzo mu odpowiadały. Ciepło, skwierczenie palącego się w kominku drewna, nawet muzyka bardów mu nie przeszkadzała. Zaczął cicho mruczeć, gdy Phaere zaczęła go drapać za uchem.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 09-03-2006, 14:52   #430
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen

Zapłakana dziewczyna z trudem uprzytamnia sobie, że oto znajduje się z powrotem w świątyni. Podnosi głowę i rozgląda się nieobecnym wzrokiem dookoła. Albo ma halucynacje, albo otacza ją tłum mnichów. Zamyka na chwilę oczy, liczy do pięciu i ponownie je otwiera. Jej spojrzenie jest już przytomne. Nie, nie zdawało jej się. Kątem oka dostrzega przyglądającego się jej Sylvana. Spostrzeżenie to zbiegło się z krępującą świadomością, że nadal leży przytulona do Anzelma. Maureen zrywa się na nogi i robi dziarską minę, choć w głowie ma zamęt i natłok myśli. W tym momencie na jej usta ciśnie się mnóstwo pytań, zarówno do Anzelma jak i Sylvana. Cóż za krępująca cisza. Dziewczyna nabiera powietrza i szykuje się do przemowy, lecz Sylvan gestem ręki powstrzymuje ją od słowotoku. Zamiast tego daje im znak, by poszli za nim. Maureen patrzy niepewnie na stojącego już na nogach Anzelma, a ten potwierdza jej nieme pytanie skinieniem głowy. Podążają w ślad za Sylvanem, zostawiając w sali zdezorientowanych świadków całego zajścia. Sylvan prowadzi ich korytarzem na tyły świątyni, do odosobnionej sali.Tuż nad wejściem wisi znak Zivilyn. Bez wątpienia jest to skrzydło szpitalne. Pomieszczenie jest obszerne, z wysokimi oknami blisko ziemi. Wzdłuż ścian, po obu stronach pod oknami, stoją rzędy łóżek pokrytych białymi prześcieradłami. Każde łóżko ma przypisany mały stolik z dzbanem wody, misą, kubkiem i innymi przedmiotami użytecznymi do pielęgnacji chorych. Przy wejściu i na końcu sali znajdują się długie donice z różnymi gatunkami roślin. W dwóch przeciwległych rogach sali stoją małe fontanny szumiąc cicho. Podłoga pokryta jest kamieniem . Powietrze jest tu chłodne i czyste, przemieszane jednak z woniami leków i aromatami ziół. Sylvan przepuszcza przez drzwi Maureen i Anzelma, po czym cicho je zamyka. Dziewczyna czuje, że nie może dłużej milczeć.

[user=345,1078,1264] - Co się stało? - brzmi jej pierwsze pytanie, z pewnością nie ostatnie - Jakim cudem znalazłeś się na plaży i skąd wiedziałeś, że potrzebujemy pomocy? Co my tu robimy? Czemu musimy się ukrywać? Po co to całe zamieszanie? Czy zabrałeś chociaż mój łuk i strzały z plaży? A Ty, Anzelmie? - czuje, że zaraz ją poniesie - Skąd ta rana na Twojej ręce? Życie Ci niemiłe? - milknie, by nie dać się ponieść emocjom i nie powiedzieć za dużo. Ma nadzieję, że nie posądzą ją o niestabilność emocjonalną. Nie jest zła, to tylko jej sposób na rozładowanie emocji. Czy Anzelm to zrozumie?... [/user]
 
Ribesium jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172