Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-08-2014, 19:10   #201
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Nie wiem co to jest, ale chyba to jakieś słowo w tar’rusa, mowie tych przeklętych Rusanamani – odszepnął Sulla i odsunął się od Hallexa na dwa kroki. Z drugiej strony zbliżył się Quraysh, z zapartym tchem obserwując walkę dwóch siłaczy. Przewagę powoli zdobywał zakuty w stal Nida. Imperator zdołał przyszpilić Byczka do ziemi i teraz, raz za razem walił go w głowę zakutym w stal czołem. Torillo cały zalany był krwią, ale nie wypuszczał Imperatora z tytanicznego uścisku. Zdołał nawet gołymi rękami zerwać jedną z pancernych płyt okrywających ramiona Nida. Jego potężna ręka, niczym kleszcze zaciskała się na mięśniach przeciwnika a paznokcie nieubłaganie wbijały się coraz głębiej w ciało. W końcu Imperator nie wytrzymał bólu i poluzował chwyt, starając się zmienić pozycję. Ten moment wystarczył Byczkowi. Chwycił ramię Nida drugą ręką i szarpnął z całą siłą, na jaką go było stać. Potworny wrzask, zniekształcony przez zakrywający twarz hełm rozległ się na arenie. Imperator runął w piach, tryskając krwią. A Byczek powoli, niepewnie podniósł się na nogi i zaprezentował publice trzymane w zakrwawionych rękach trofeum. Urwane ramię Karla Franziska zwanego Imperatorem. Przez tłum oglądający makabryczne widowisko przetoczył się krzyk tysięcy gardeł. Tłuszcza kochała takie widowiska i dawała temu wyraz, skandując imię zwycięzcy. Byczek tymczasem wziął zamach i cisnął ramieniem Imperatora wprost w kierunku loży Simoniusa. Kończyna zatoczyła łuk i wylądowała dokładnie u stóp Marcusa Simoniusa. Ten zerwał się z fotela i zaczął coś krzyczeć i gestykulować, ale ze względu na panujący wokoło hałas, Hallex nie był w stanie zrozumieć słów.

Z loży gubernatorskiej wybiegł goniec, który przekazał coś prowadzącemu igrzyska mężczyźnie. Tryumfujący Xavier Byczek, wciąż nagradzany oklaskami opuścił arenę. Praetorianie stali w wyznaczonych miejscach i chyba czekali na rozkaz do działania.
- Gubernator w swojej łaskawości ogłasza, że teraz nastąpi przerwa w walkach. Dajmy odpocząć zwycięzcy, aby nabrał sił przed ostatecznym starciem. Obywatele, zaprzestańcie picia tego, co serwują wam sprzedawcy! To pomyje i końskie szczyny! W zamian otrzymacie napój, który zadowala podniebienie samego Paulusa Trejanusa! Gubernator, niech bogowie czuwają nad nim, postanowił osłodzić Wam oczekiwanie! Jego słudzy zaserwują wino pochodzące wprost z piwnic pałacu. Niespotykane w dzisiejszych czasach roczniki sprzed Nocy Ognia! Niech żyje Trejanus! – tłum podchwycił okrzyk i cały amfiteatr rozbrzmiewał okrzykami na cześć Gubernatora. Równocześnie praetorianie ruszyli do akcji, chwytając i obezwładniając handlarzy winem. Protesty i krzyki nie uszły uszu Hallexa.

- To dla Twojego dobra – usłyszał tłumaczenie praetorianina, który prowadził w stronę wyjścia oszołomionego i zdezorientowanego sprzedawcę wina. – Przecież nie chcesz konkurować z samym Gubernatorem, co?

Przyboczna straż Gubernatora była przerażająco skuteczna w działaniu. W jednej chwili udało się im zatrzymać kilkudziesięciu handlarzy. Pozostali porzucili swój towar i rozpłynęli się w tłumie. Na widowni krążyli słudzy władcy, roznosząc gliniane kubki z winem. Sam Trejanus siedział na krześle, rozmawiając z trzema kapłanami, którzy coś mu tłumaczyli.

Słudzy uprzątnęli bałagan w loży Simoniusa. Teraz Marcus Simonius stał oparty o balustradę i przyglądał się zamieszaniu na widowni. Na jego twarzy Hallex nie widział już błąkającego się uśmieszku. Marcus Simonius wyglądał tak, jakby stracił całą pewność siebie. Wezwał sługę i coś mu tłumaczył. Potem sługa wyszedł, a chwilę potem podążyli za nim niewolnicy odpowiedzialni za wachlowanie. Simonius został w loży sam.

Hallex zorientował się też, że obok niego zrobiło się luźno. Popatrzył w bok, tam gdzie przed chwilą stał Quraysh. Miejsce było puste. Rusanamani zniknął.
 
xeper jest offline  
Stary 18-08-2014, 18:05   #202
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex rozejrzał się dookoła, próbując przebić wzrokiem kręcący się, wiwatujący tłum. Gdzież mógł się podziać ten przeklęty Południowiec?! ― pomyślał. Ogarnęło go złe przeczucie. Quraysh nie zniknąłby mu z oczu bez powodu; coś było nie tak. Być może Rusanamani zaniepokoił się obrotem spraw i postanowił wycofać do jakiejś kryjówki. To samo w sobie byłoby niedobre, gdyż Hallex polegał dzisiaj na nim i jego pobratymcach. Albo mogło być tak, że zabójcy mają zaplanowane coś jeszcze…

Stwierdziwszy wreszcie, że nie odnajdzie Rusanamaniego, Hallex uznał, iż przyszła pora, aby sam także się ruszył. Skinął głową w stronę Sulli i zaczął wraz z żołnierzem przeciskać się przez podekscytowaną tłuszczę, kierując się ku loży Simoniusa. Bukmacher został sam i chyba nie był zadowolony z rozwoju wydarzeń. Istniało więc ryzyko, że spróbuje się teraz wymknąć, na co Hallex nie mógł pozwolić; tym bardziej, że Rusanamani najwyraźniej zeszli z posterunku.

Zastanawiał się, co mógł znaczyć gest Byczka. Czy gladiator rozumie, że Simonius chciał na niego podpisać wyrok śmierci, i zdecydował się w ten sposób pokazać pogardę, jaką czuje wobec swojego pana? Hallex nie chciał co prawda za długo o tym myśleć: makabryczne wspomnienie oderwanego ramienia szybującego przez powietrze, rozpryskując dookoła kropelki krwi, przyprawiało go o mdłości. Wiele rzeczy w tej chwili sprawiało, że tak się czuł.

Tępo cieszący się ludzie irytowali go tylko jeszcze bardziej. Ci głupcy nie mieli pojęcia, jak wiele się dookoła nich działo. Być może ledwo uniknęli wszyscy śmierci, ale jedyne wspomnienie, jakie będą mieć, to że byli tu, gdy Gubernator z jakiegoś powodu postanowił podzielić się swymi bezcennymi trunkami. Ryk, śmiech, toasty, tupot stóp zgromadzonych mas przyprawiał Halleksa o ból głowy. Jakiś mężczyzna, popchnięty przez swoich znajomych, o mało na niego nie wpadł, ale rozlał na ziemię prawie całą zawartość swojego kubka. Zakrzyknął z żalem. Gdzie indziej banda młodzików odgrywała starcie pomiędzy Imperatorem a Byczkiem. Wszyscy się cieszyli.

Hallex musiał przyznać, że także miał co najmniej jeden powód do radości: to że Trejanus, w co niemalże nie mógł uwierzyć, postanowił jednak zareagować na groźbę śmierci swoich poddanych. Biorąc pod uwagę, że widział przed chwilą, jak władca miasta rozmawia z kapłanami, Hallex nie miał wątpliwości, iż “wino wprost z piwnic pałacu” zawierało w sobie jakiegoś rodzaju odtrutkę. Miał tylko nadzieję, iż ta akcja nie nadeszła za późno. Jeśli dobrze pamiętał swoją rozmowę z Ashshabem, trucizna, jakiej użyli spiskowcy, była wyjątkowo potężna. Ale być może to, iż rozcieńczyli ją w tak olbrzymiej ilości wina, sprawi, że uda się jeszcze powstrzymać jej działanie pomimo upływu czasu.

Teraz, gdy kryzys został ― prawdopodobnie ― zażegnany, nadeszła pora na inne sprawy. Przecisnął się kolejny raz pomiędzy barierką a rzędem siedzących ludzi i w końcu znalazł się zaraz pod lożą Simoniusa. Był właściwie tak blisko, że bukmacher mógłby go potencjalnie zobaczyć, toteż wcisnął się trochę głębiej pomiędzy ludzi. Rozejrzał się, szukając wzrokiem, mimo szansy, iż on także uciekł, Haashida ― drugiego Rusanamaniego, który miał obserwować Simoniusa. Sulli polecił, żeby odszukał drugiego legionistę i kazał mu zaczaić się w pobliżu, po czym powrócił tutaj do niego. Następnie Hallex zaczął przyglądać się z bliska bukmacherowii, wyraźnie wyrwanemu ze swojego żywiołu.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 22-08-2014, 23:28   #203
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Sulla oddalił się, a Hallex dyskretnie obserwował Simoniusa. Za sobą usłyszał krzyk. Odwrócił się, aby zobaczyć mężczyznę w średnim wieku, który, otoczony przez wianuszek gapiów, wił się po ziemi, usiłując złapać oddech.

- Medyka! Medyka! Tutaj! Ten człowiek umiera! – krzyczał ktoś z innego miejsca na widowni. Trucizna zawarta w winie, mimo starań Gubernatora, chcącego uratować mieszkańców Burrovicum, zaczęła działać. Jeszcze chwila i nieco niżej Gnaeus zobaczył kolejne ofiary spisku Rusanamani – dwie kobiety, młoda i stara upadły niemal równocześnie, a ich ciałami wstrząsały konwulsje. Na widowni zaczęła się szerzyć panika. Krzyków i błagań o pomoc słychać było coraz więcej, ze wszystkich stron.

Wino, które serwowali słudzy Trejanusa teraz wsiąkało w piach i pył, rozlewane przez zdenerwowanych, przerażonych ludzi. Sami gubernatorscy pachołkowie też nie mieli wesoło – tłum skierował się przeciw nim. Hallex widział jednego człowieka, uniesionego rękami tłumu i ciśniętego z wysokości na arenę. Mimo hałasu panującego w amfiteatrze niemal słyszał jego krzyk, wydobywający się z rozwartych ust, gdy spadał na spotkanie z gorącym piaskiem areny. Inni słudzy Trejanusa salwowali się ucieczką, chronieni przez pozostałych na trybunach praetorian.

- Zdrada! Gubernator nas otruł! Śmierć Trejanusowi! – wrzeszczał jakiś mężczyzna. Wokół niego tłum falował. W powietrzu zaświstały pierwsze kamienne odłamki i kawałki desek, lecąc ku gubernatorskiej straży i samemu Trejanusowi. Gubernator, wciąż znajdujący się w swojej loży, został otoczony i osłonięty pancerzami praetorian.

Hallex złowił kątem oka ruch powyżej. Odwrócił głowę i zobaczył Markusa Simoniusa, jak ten opuszcza swoją lożę. Aby za nim podążyć, Hallex musiałby pokonać zatłoczone schody wiodące na wyższe piętro.
 
xeper jest offline  
Stary 25-08-2014, 18:05   #204
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Halleksem szarpnęło, gdy coś go ukłuło w bok i odebrało dech. Przez ułamek sekundy przemknęła mu przez głowę myśl, że być może w jakiś sposób i jego dorwała trucizna Rusanamanich, ale przecież to było niemożliwe. Wiedział, że to po prostu reakcja na wydarzenia dnia. Czuł się trochę tak, jakby znalazł się pod wodą; w uszach mu szumiało i wszystko dookoła wydawało się jakby niewyraźne. Złapał się za serce i zamglonym wzrokiem spojrzał na zatłoczone schody.

Był sam. Nie powinien tego robić sam, ale nie miał wyboru, wszyscy go opuścili. Mógł tylko mieć nadzieję, że przydzieleni mu legioniści jakoś go znajdą.

Przepuśćcie mnie! Jestem chory, przepuśćcie mnie! ― zaczął wrzeszczeć, kierując się w stronę piących się ku górze stopni. Chwycił jakiegoś mężczyznę za ramię i bezceremonialnie ściągnął go w dół. Przepchnął się pomiędzy kolejnymi dwoma. Zgięty w pół, przedzierał się w ślad za Simoniusem, depcząc ludziom po stopach, desperacko rozgarniając ich na strony i zawodząc o swoim ― niemalże prawdziwym ― bólu.

Jeśli mu się nie uda, jeśli zgubi bukmachera, wszystko na nic. Nie można było zakładać, że dwaj Rusanamani, którzy mieli pilnować bram, będą wciąż to robili, ani że Ashshab będzie wciąż obserwować posiadłość Simoniusa. Pozostał sam i musiało mu się udać. Pomimo ucisku w piersi zdwoił swoje wysiłki.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 27-08-2014, 23:03   #205
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hallexa otaczali umierający lub spanikowani ludzie. Nie zwracał na nich uwagi, prąc do przodu, w górę po schodach, w nadziei na spostrzeżenie Markusa Simoniusa. Gdy znalazł się na wyższym poziomie, chwycił mocno balustradę, nie chcąc by porwał go tłum i rozglądnął się. Po prawej stronie widział skórzane kotary, oddzielające loże od korytarza obiegającego amfiteatr. Jedna z nich, nie wiedział która, zasłaniała wejście do loży, do tej pory zajmowanej przez Simoniusa. Korytarz był pełen ludzi, starających się przemieszczać w obu kierunkach na raz. Powodowało to dodatkowy ścisk i zamieszanie, w ogarniętym paniką i rozgardiaszem amfiteatrze.

Zobaczył Simoniusa w odległej części korytarza, jak zmierza do schodów prowadzących w dół, na poziom z którego Hallex właśnie przyszedł. Pomiędzy Hallexem a bukmacherem znajdowała się rozhisteryzowana tłuszcza. Za sobą usłyszał jakieś przekleństwa i krzyki. Obejrzał się. Do góry pięli się jego legioniści, przeciskając się przez ludzi jak statek prujący fale.
 
xeper jest offline  
Stary 06-09-2014, 23:47   #206
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Thoer podziękował wszystkim bogom, widząc zmierzających w jego stronę legionistów. Wyraźnie Jorgen dobrze dobierał swoich ludzi. Stojąc w środku gęstej tłuszczy, pomachał ręką w stronę żołnierzy, aby zwrócić ich uwagę, i wskazał kierunek, w jakim musieli pójść. Jeśli dobrze pójdzie, wystarczy ich krzepa, aby przedrzeć się przez tłum i dogonić bukmachera. Jeśli nie, będzie musiał posłużyć się mieczem. Nie zamierzał zabijać ludzi, którzy staną mu na drodze, rzecz jasna. Ale nie zaszkodzi, jeśli się trochę przestraszą i ustąpią na bok. Nie wahał się nawet zranić kilku, gdyby zaszła taka potrzeba. Byleby tylko nie stracić z oczu Simoniusa.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 10-09-2014, 22:44   #207
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hallex z trudem przebijał się przez tłum odgradzający go od schodów, na których zniknął Simonius. Zgodnie z rozkazem, Sulla i Acabatus przedarli się przez tłuszczę, zostawiając za sobą kilka posiniaczonych ofiar i zajęli miejsce przed Gnaeusem. Legioniści rozgarniali ludzi, a Hallex tylko szedł za nimi. Za sobą słyszał złorzeczenia i przekleństwa. W ten sposób dotarli do schodów.

Simoniusa nie było widać, ale Hallex wiedział, że bukmacher zszedł na dół. Zejście, szerokie i dosyć strome, oczywiście było zatłoczone, ale w towarzystwie legionistów, przydzielonych przez Jorgena, nie stanowiło to problemu. Nie wiadomo skąd Acabatus wytrzasnął włócznię, co znacznie zwiększyło i tak pokaźną siłę jego przekonywania. Po chwili przepychanek, znaleźli się na niższym poziomie amfiteatru i Hallex rozpaczliwie starał się wypatrzyć gdzieś Markusa Simoniusa.

Nadaremno. Simonius zniknął gdzieś w tłumie i chyba niemożliwością było jego odszukanie. Znajdowali się na poziomie tuż powyżej areny. Schody, którymi zeszli miały swoją kontynuację po przeciwnej stronie szerokiego korytarza obiegającego cały amfiteatr i prowadziły do jednego z kilkunastu łukowatych wyjść. Hallex widział też inne schody, węższe i zlokalizowane nieco z boku. Te prowadziły do niedostępnej dla publiki części amfiteatru, przeznaczonej dla gladiatorów, dzikich zwierząt i obsługi.

Tłum napierał z każdej strony, flankujący Gnaeusa legioniści chwiali się pod naporem tłuszczy. Ludzie krzyczeli, wzywali bogów, starając się wydostać z amfiteatru, umierali zdeptani, zaduszeni w ścisku, lub pod wpływem trucizny. Coraz więcej widzów napierało z góry i schody, mimo że szerokie, zakorkowały się. Dochodziło do rękoczynów, lała się krew.
 
xeper jest offline  
Stary 21-09-2014, 16:50   #208
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex nie mógł uwierzyć w to, że zgubił Simoniusa. Przez chwilę stał, wpatrując się bezmyślnie przed siebie, na zatłoczony korytarz, na którym dziesiątki żyć rozpaczliwie walczyły o swoje prawo do istnienia ― ale ponieważ żadne z tych żyć nie należało do Simoniusa, nic go one w tej chwili nie obchodziły.

Otrząsnął się. Musiał przecież coś zrobić ― nieważne, co się stało, nie mógł się teraz poddać. Choć pod wpływem chaosu i emocji ciężko mu się myślało, wreszcie zdecydował. Wskazał ręką na węższą parę schodów. Legioniści zrozumieli i po chwili już przepychali się w stronę przejścia prowadzącego do prywatnej części obiektu. Hallex podążał pomiędzy nimi, popychany przez oszalałych ludzi, co i rusz wpadając na Sullę albo Acabatusa. W ogarniętym paniką tłumie nie dało się inaczej.

Thoer miał nadzieję, że podjął dobrą decyzję; w każdym razie na logikę ten wybór był bezpieczniejszy. W końcu jeśli nie znajdą Simoniusa tutaj, tak czy inaczej będą musieli wyjść z budynku. Jeśli bogowie spojrzą na nich łaskawie, odnajdą wówczas Simoniusa gdzieś na zewnątrz. Gdyby tak się nie stało, będą się musieli pospieszyć i wymyślić jakiś inny plan.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 21-09-2014 o 16:52.
Yzurmir jest offline  
Stary 21-09-2014, 23:39   #209
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Na wąskich schodach, do których dotarli po ostrej przepychance nie było tłoku. Nikt się nie pchał w tą stronę – dla tłumu stanowiły ślepy zaułek, wiodący do wnętrzności kolosa, do miejsc w których można było umrzeć. Życie było na zewnątrz i to tam podążała oszalała ze strachu publika. Za to na schodach, stromych i wąskich czaiła się śmierć. Hallex zobaczył trzy wykrzywione trupy zalegające na wyższych stopniach. Na nieruchomych, stężałych twarzach martwych ludzi malował się wyraz przerażenia i bólu. Towarzyszący mu legioniści zupełnie zignorowali ten widok i bezceremonialnie, nie poświęcając martwym więcej niż jednego spojrzenia, ruszyli w dół. Gnaeus podążył za nimi.

Pokonali jedną kondygnację i dotarli do rozchodzącego się na boki korytarza. Biegł on po łuku, podobnie jak ten na górze, wokół amfiteatru, ale był znacznie węższy. Niżej była jeszcze jedna kondygnacja, ale schody wiodące w dół zablokowane były solidną kratą, z opasującym ją łańcuchem.

Sulla i Acabatus zeszli ze schodów i zatrzymali się. Obserwowali otoczenie, nasłuchując odgłosów dobiegających z korytarza. A dokładniej z lewej strony. Coś się tam działo. Słychać było uniesione głosy, które, nim je zrozumieli ucichły i zostały zastąpione szczękiem oręża. Ktoś walczył w korytarzu, nie dalej niż dwadzieścia kroków od Hallexa i legionistów.

Wystarczyło pokonać tę paręnaście metrów, aby zobaczyć co się dzieje. Hallex od razu rozpoznał dwóch z walczących. Byli nimi, poraniony Skratos i Simonius. Obaj z gladiusami w dłoniach. Naprzeciw nich znajdowało się trzech strażników, uzbrojonych w pałki. Jeden był ranny w pierś i widać było, że jest to ciężka rana. Czwarty strażnik leżał na podłodze w kałuży krwi, wypływającej z rozciętego gardła.
- Bijemy czy czekamy? – szepnął Sulla.
- A jeśli bijemy, to których? – dodał z uśmiechem Acabatus, gładząc czule gałkę schowanego do pochwy miecza.
 
xeper jest offline  
Stary 22-09-2014, 18:29   #210
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Żadnych! ― odszepnął Hallex. ― Na bogów, żadnych…!

Powiedział to bardzo przejętym głosem, ogarnęła go bowiem wielka ulga, że jednak udało mu się ponownie odnaleźć Simoniusa. Normalnie pewnie uśmiechnąłby się mimo woli, ale w panujących okolicznościach, taki gest był niemożliwy. W końcu na górze, ledwie kilka metrów nad nimi, ginęli w potwornych męczarniach ludzie…

Szz! Czekamy! ― Pociągnął legionistów ze sobą, wycofując się się głębiej w korytarz. Kształt korytarza uniemożliwiał niestety schowanie się za załomem ściany, ale Hallex i tak spróbował jakoś uciec z pola widzenia walczących. Postanowił nasłuchiwać; zareaguje tylko, jeśli będzie się zdawało, że Simonius przegrywa i grozi mu śmierć. Tylko co on robił, bijąc się ze strażnikami…?!
 
Yzurmir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172