08-04-2014, 14:09 | #11 |
Reputacja: 1 | Wielkolud nie był zadowolony, lecz ruszył. Na jego twarzy widać było zniecierpliwienie. Jakby czekał na coś nieprzyjemnego co ma się wydarzyć i chciał to już wreszcie mieć za sobą. Trakt prowadził przez pagórkowaty teren, więc raz po raz wspinali się na wzniesienia z których niestety nie widać było niczego poza polami oraz lasami. Gdy w końcu wspięli się na nieprzyjemnie wysoką górkę ich oczom ukazała się niewielka wioska schowana w w dolinie porośniętej obficie lasami. -Panowie. Naprawdę. Zażegnajmy ten nieprzyjemny spór. Przemoc nie jest potrzebna - Chudy mężczyzna leżał na ziemi. Jego długi, brązowy płaszcz brudny był od kurzu co oznaczało, że siłą zrzucono go z konia, który stał nieopodal. Kapelusz leżał obok mając na sobie widoczny ślad po bucie, więc próbował tuż po lądowaniu go założyć, lecz nie pozwolono mu na to. -Nikt nie bydzie mi narzeczonej stukał! - ryknął jeden z dwóch osiłków stojących nad nim z przygotowanymi pałkami w ręce. -Tak jak wspominałem. Toż to zwykłe nieporozumienie. Noc spędziliśmy na rozmowie. Długo się nie widzieliśmy, więc mieliśmy wiele do nadrobienia- Mężczyzna próbował podnieść się z ziemi, lecz gdy oparł sie o łokieć oberwał weń. -Nie piernicz mi tutej! Chędożyłeś ją całą noc! Słyszeli wszyscy jak kwiczała!- wrzeszczał osiłek z każdym słowem rozpryskując ślinę. -To był tylko jej śmiech. Śmiała się z moich żartów. Naprawdę dobrze się bawiła. Nie śmiałbym tknąć czyjejkolwiek narzeczonej. Zwłaszcza jeśli jej luby jest takim...emm szanownym jegomościem jak pan - odpowiedział szczerząc bielutkie zęby w uśmiechu -Całowaliście się na pożegnanie! Cała wieś widziała! - -To był przyjacielski całus w policzek. Nic groźnego. Naprawdę. Słowo daje - -Mylisz usta z policzkiem? Zaraz ja pomylę moją pałkę z twoim ryjem! - -Cześć Vrie. Kopę lat -rzekł Corag spoglądając na tę scenę z obojętną miną -Jedź dalej wędrowcze, To nie twoja sprawa - mruknął jeden z osiłków
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
27-06-2014, 03:51 | #12 |
Reputacja: 1 | Dziewczyna przyglądała się całej tej sytuacji, biegając bystrym wzrokiem od jednego wojownika do drugiego. - Ależ nasza, mości panie, zagradzacie nam drogę swoimi sprawami. Zostawiliście nam tylko drogę przez chaszcze i zarośnięte pola, a ja nie mam zamiaru poranić sobie nóg o uschłe gałęzie. - powiedziała melodyjnym głosem i zarzuciła włosy do tyłu. - Czyż nie, Mistrzu? - dodała po chwili, odważnie wpatrując się każdemu napastnikowi w oczy. Po chwili zeskoczyła zwinnie na ziemię i powłóczając zgrabnymi nóżkami i stukając szerokimi, niskimi obcasikami na polnych kamieniach, którymi wyścielany był gościniec, podeszła do kapelusza i wyginając się jak kotka, podniosła go. - Ładnie to tak niszczyć cudze mienie? Będziecie musieli spłacić mu ten kapelusz, wiecie? - zapytała leniwie, krecąc nakryciem głowy na palcu. Z jej ust nie schodził jednak psotliwy uśmieszek. |