08-07-2014, 23:52 | #91 |
Reputacja: 1 | Nakręcony jak jasna cholera Ungubash zeskoczył z ławy, by po dwóch-trzech długich i nieprawdopodobnie szybkich susach przypaść do wykidajły Bojana i przywalić w łysawy łeb trzymanym w ręku kuflem, ewentualnie wrazić widelec w oczko kaprawe. |
09-07-2014, 02:28 | #92 |
Northman Reputacja: 1 | Huan umknął przed ciosem drewnianego pieńka uskoczywszy w ostatniej chwili z toru pędzącej Rity. - Ufff! - zdążył tylko stęknąć, bo zaraz odwinął się zawczasu przygotowanym fortelem. Z rękawa wysunęła się na sznurku mosiężna sakwa zagłady. Złodziejaszek zakręcił nad głową młynka pękatym mieszkiem jakby chciał zahipnotyzować stojąca na krawędzi włazu do piwniczki Karczmarkę. Zdezorientować miał zamiar kobitę korzystając z okazji, że wyhamowując zatrzymała się i balansowała nad czarnym wlotem do loszku denerwując ją pobrzękującymi w powietrzu miedziakami wiadomo czyjej niegdyś własności. - Do karceru stara! - krzyknął znienacka celując z zad matrony by ją wepchnąć do ciemnicy, a natenczas samemu na spokojnie, wreszcie i dokładnie poszukać za barem ciężej gotówki i ukrytych trunków najlepszej jakości. Wóz albo przewóz, bo kleptoman wiedział, że kto dołki pod kim kopie to i czasem sam w nie wpada.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
09-07-2014, 12:05 | #93 |
Reputacja: 1 | Nieco skołowany po odbiciu od zadka grabarz, gdy już się ogarnął zoczył, że karczmarka pognała. Rzucił tedy za nią co mu w ręce wpadło, kufel, stołek czy świecznik jakowyś, ale mierząc dość uważnie w jej łepetynę.
__________________ Pływał raz po morzu kucharz w rękach praktyk był onana a załoga się dziwiła skąd w kawie śmietana |
09-07-2014, 13:58 | #94 |
Reputacja: 1 | No i gapił się gapił jak ten nizioł na cyce u Pasiflory i się doigrał. Kolejny cfaniak się rzucił na niego. Sadząc błyskawiczne susy i jak głupi machając uzbrojonymi w zastawę, łapskami jakby odlecieć kurna chciał. - Pieprzony chomik... - mruknął przez zęby Bojan po czym odskoczył za jeden z flegmowych bryzików, gotowy odbić ciosy nadal dzierżoną w dłoniach, choć pustą już spluwaczką.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
09-07-2014, 14:40 | #95 |
Reputacja: 1 | Impet źle wymierzonego uderzenie przerzucił karczmarkę przez kontuar. Upadła by pewnie na twarz gdyby nie pokaźny biust kobiety, na którym się zatrzymała. Po raz kolejny sytuacja sprzed godziny się powtórzyła, z tą tylko różnicą, że teraz ona leżała u nóg Huana. Ten jednak tyle taktu wobec kobiecej delikatności nie potrafił wykazać. Choć od dobrej strony brał się do roboty. - Do karceru stara! - Mówiłam, że nigdzie bez Ciebie nie pójdę. - dla zatrzymania siły pchnięcia w dumny zad spróbowała schwycić złodziejaszka za lewą kostkę, drugą ręką, a konkretnie łokciem, zapierając się o wystającą półkę u spodu baru.
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." Ostatnio edytowane przez rudaad : 09-07-2014 o 23:27. |
09-07-2014, 21:45 | #96 |
Reputacja: 1 | - A co mnie to gówno obchodzi? Shackleton spodziewał się takiego obrotu spraw. Widząc zbliżającą się pochodnią użył swojej olbrzymiej siły, żeby zasłonić się wyczyszczoną już z bigosu miską. Ale to nie koniec akcji! Bo to osłonięcie równocześnie maskowało kontratak. Uderzenie w pochodnie miało spowodować, że Hans sam siebie uderzy pochodnią w głupi ryj. |
09-07-2014, 23:15 | #97 |
Reputacja: 1 | Podsumowanie VII tury Starcie Hansa i Shackletona nie wstrząsnęło posadami świata, ani nawet tej podłej karczmy, ale zainteresowani nieco je odczuli. Impet żaka oraz trzymana w ręku pochodnia została dość skutecznie powstrzymana miską bigosu i kontrującą siłą mięśni barbarzyńcy. Sprowokowana Rita popędziła w kierunku baru, chcąc rozprawić się raz na zawsze z irytującym złodziejaszkiem. Wykorzystując naturalne zdolności Huan zwinnie uniknął ataku, zaprowadzając rozpędzone cielsko na krawędź otwartej klapy do piwniczki. Tam dokończył dzieła wirującą kiesą zagłady, spychając babsztyla w mroczną otchłań. Z tego też powodu rzucony przez Długiego w Ritę kufel, rozprysł się na ścianie za barem. Ungubash tak się nakręcił, że aż przemotywował. Z pianą na ustach i klapkami na oczach popędził na Bojana wykidajłę, który był już jednak dobrze przygotowany i podprowadził żonglera na kałużę flegmy. Ta zapewniła taki poślizg, że Ungubash wyleciał z karczmy, jak z procy, kończąc tym samym udział w bitce. W całej tej zawierusze Magnus zachował spokój i schował się za stołem. |
10-07-2014, 00:55 | #98 |
Reputacja: 1 | Ha! Kryjąc się za stołem zgarnąłem z podłogi zestaw talerzy coby mieć czym ciskać w przeciwników po czym niczym dyskami zacząłem rzucać nimi w Bojana. |
10-07-2014, 01:27 | #99 |
Reputacja: 1 | Po odbiciu pochodni przez wyjatkowo nieszaklającego Shackletona Hans odchylił głowę chcąc w ten sposób uniknąć dostania swoją własną bronią. |
11-07-2014, 10:40 | #100 |
Reputacja: 1 | Zdesperowany Hans zamarkował atak pochodnią wymachując nią jak głupi, gdzie drugą ręką dyskretnie złapał wielką drewnianą łychę, którą chciał pacnąć Shackleton'a w ten kwadratowy łeb zupełnie jakby był wielkim szaklającym komarem. |