- Vero ter Waat... tego psiego syna to pamiętam. Po chwili zamyślenia powiedział Otto. - Ale paru ich ichniejsza matulka na ten świat wypchnęła, więc cholera jedna wie którego tutaj na ostrza trzeba będzie wziąć. Paniczyki gołodupce jedne, co to za lepszych od reszty się uważali. Jednak przyznać trzeba że w mieczu nie tacy znowu źli. No i w grupie się trzymali to chłopaki ich, niby przypadkiem, nie rozniosły. Ciekawe jak dużą hałastre tym razem nazbierali. Zastanawiał się Graf. Jak to wczoraj opisywał Wrociwoj? Trzeba było mu słuchać uważniej... -A może stary po prostu się nawinął to wzięli co miał, bardziej dla zabawy niźli zysku i zostawili w tych krzaczorach? Ja to bym się jakiś wielkich konspr... k o n s p i r a c y j nie doszukiwał. Trudniejsze słowo wymówił dokładnie, niemal je literując. - Teraz do tego zielarza trzeba się udać. Może Wrociwoj spienięży chwasty to i przy okazji dopyta się czy czasym zielarzyna nie wie czego o tej grupce. Spora szansa ze się tam zaopatrują w różne utensylia, a i ludzie po interesach zwykle stają się bardziej rozmowni. To jak, idziemy? Zakończył sprawdzając jak tam podsechł jego płaszcz i kapelusz, bo poza tym był niemal gotów do wyjścia. |
- Ha no to mamy sprawcę w takim razie, dziwne tylko że skoro to takie skurwysyny to mości Rohaliona nożem nie pchneli. Panie Hammerwerker sprawa jest poważna, jeśli zbóje się zwiedzą żeś żyw, a zwiedzą jesli do ratusza napaść zgłosisz, albo wiesci po karczmie się rozejdą, jeśli już się nie roszeszły mogą chcieć cie ubić byś rozpoznać ich nie mógł. O ochronie życia najpierw pomyśleć musisz. I tego podjąć z towarzyszami się możemy jeno cena podwójna bedzie. A policz mości kupcze, ze jeśli tobie gardło poderżną nam nikt pieniędzy za odnalezienie pamiątek rodzinnych nie da. Tedy 40 za fanty, 40 za ochronę. Jeśli warunki nasze przyjmiesz jeden z nas zawsze w izbie tej czuwać będzie. Odetchnął i kontynuował. - Nie nasza sprzecz, z jakich pobudek działa ten co nam płaci i nie nasze to sprawy. Ale muszę waszmości powiedzieć, że dziwnym kupcem jesteś. Wiadoma to sprawa że, by na handlu zysk był wysoki kupcy wieści między sobą wymieniają. Zatem o tym że kupy zbójów koło Guaio siedzą musiałeś wiedzieć. A pan, człek przecie możny, a w drogę się bez ochrony, a nawet sługi najmarniejszego się wybrałeś ? Przecież, bez urazy, młodzieniaszkiem nie jesteś, by cię o taką lekkomyślność posądzać można ? Zatem powody waszeć musiał mieć ważkie by na taką ekspedycję się wybrać cichaczem. Nie nasza to rzecz powtarzam, ale jeśli wpływ na nasze zadanie mieć może, lepiej byśmy o tych powodach cokolwiek wiedzieli. Znajomości tu waszmośc, masz, skoro sumę niebagatelną obrabowany ofiarujesz. Na kogo pomoc w takim razie liczyć tu możemy ? To rzeczy ważne i szybko rozważyć musisz, czy nam zaufasz. - A teraz nam trzeba plan działania ułożyć. Niech Otto, ja i Wrociwoj (o ile zechce) przejdziemy się do zielarza jak pan Graf proponuje. A nuż podczas drogi gębę tego de Waata ujrzymy. Jeden z was - tu skinął na dwóch niedoszłych rabusiów - rozpyta dyskretnie wśród znajomków. Szczególnie o szlachcica i kobietę pytajcie. Panie Rohalion nie zauważyliście czego szczególnego jeszcze, głównie o ową kobietę idzie ? Drugi natomiast niech w izbie pozostanie, nie wpuszczając nikogo poza nami, jedzenie i piwo wychodząc podać każemy. - To co ? - potoczył spojrzeniem po zebranych, a w końcu jego wzrok zatrzymał się Hammerwerkerze - Zgoda ? Jeśli tak to trzeba się zbierać - rzekł wstając i ruszając po płaszcz leżący na łóżku. |
Wrociwoj przysłuchiwał się uważnie całej rozmowie, początkowo się nie wtrącając. Dopiero na koniec się odezwał: - W sprawie ziół... mógłbym z tych jednojagód parę mikstur uwarzyć, na gojenie ran będą dobre. Zastanawiam się, czy lepiej je sprzedać, czy może jednak wykorzystać je na wywar. Co wy na to? Mogę załatwić to całkiem sam... tak mi się wydaje. |
- Takie rzeczy zawsze mogą się przydać, a pieniądze na najbliższy czas mamy. Choć i tak można przejść się do tego zielarza. Może kupimy jakie przydatne ingrediencje czy co... No i zasięgnąć u człeka języka nie zaszkodzi. Wszak specijalista, to i może coś będzie wiedział. Odpowiedział Otto, całkiem zadowolony z postępów schnięcia swego okrycia. |
- Taaa mikstury Wrociwoja dobra rzecz i jeszcze się mogą przydać. Sześciu albo ośmiu ludzi to nie w kij dmuchał. Może być i pewnie będzie ciężko - prorokował Hasso upychając swój arsenał - wypada po dwóch na jednego jakby nie liczyć. |
|
Wypytawszy Otta o wygląd Vero ter Waata i idąc do alchemika Hasso pilnie się rozglądał, ale nikogo przypominającego rzezimieszka nie ujrzał. Sama zaś wizyta u mistrza retort i alembików mocno go rozczarowała. Nie było tu syczących tygli, parą buchających przewodów i rurek skąd unosiłby się cuchnący dym. Ot parę mozdzierzy, jakieś suszące się w pękach liście i zielska, a zapach po prostu jak na letniej, rozgrzanej łące. Ot zaplecze jak zaplecze, gdy zbierali sie do wyjscia zagadnął towarzyszy : - Może rozejrzelibyśmy się po okolicy. Sprawdzili w jakichś karczmach zanim te dwa obwiesie wrócą. I łykneli co dla podniesienia ducha ? W nosie kręci od tych ziółek. A choćby w tym Haradzie czy Małym Guaio ? Przepłuczemy gardła a i popatrzymy tu i tam, moze też coś ciekawego usłyszymy ? Co ty na to Otto ?- było to niby pytania, ale nie spodziewał się raczej usłyszeć : "Od dziś pijam tylko zródlaną wodę Hasso". |
- No w końcu jakieś sensowne słowa! Zareagował ochoczo Otto. - Z chęcią coś golnę bo już od śniadania o suchym pysku łażę, a to niezdrowo... No i przy okazji wypytać po karczmach nie zaszkodzi. Ściszył głos i kontynuował. - Można by ich spróbować podejść jakoś sprytnie, a nie tak rzucać się na czort wie ilu chłopa. Wypytać tu, tam i spróbować dołączyć się do bandy? A nuż się uda, a jak się uda to z górki. Przykładowo podtruje się dziadów i wyrżnie jak będzie okazja, a i może jaka dodatkowa zapłata wpadnie? Hę? Zakończył wyraźnie zadowolony ze swojego planu. - To która karczma najpierw? Niespodziewanie wrócił do poprzedniego tematu, rozglądając się za kolorowymi szyldami. |
Wrociwoj wszedł do alchemika, uważnie, z ciekawością, rozglądając się po pomieszczeniu. - Dobra, chłopy, zrzuta - rzucił krótko, gdy dowiedział się już, jakie są ceny składników. - W końcu dla nas wszystkich warzyć będę. Zestaw alchemiczny mam swój, więc będzie taniej. Przed wyjściem cyrulik odezwał się jeszcze do alchemika Meliora: - A nie szukasz może czegoś niestandardowego, spoza ogłoszenia? -zapytał. -Wydaje mi się, że na ziołach jakoś tam się znam - jednojagody i biały mak rozpoznałbym bez problemu - więc może przy okazji natknąłbym się na coś bardziej szczególnego. Zwłaszcza, gdy dla pewności mi pokażesz lub chociaż opiszesz, co to by miało być.[/i] Gdy była mowa o zajściu do karczmy, medyk odpowiedział: - Przeca od razu mówiłem, żeby popytać jak wcześniej. Chodźcie, zaraz coś znajdziemy. |
Zrzuta to zrzuta - westchnął boleśnie Hasso - mówi się trudno, byle na piwo starczyło. Ech - nastąpiło kolejne westchnienie - jasnego ferdokańskiego bym się napił... Tu to jakieś szczyny mają. Z rzeki wodę dolewają czy ki cholera ? Ale marne piwo to jednak piwo, chodzmy bo suszy mnie niemożebnie. Mieliśmy iść napić się do Harad, czy tego małego Guaio - przypomniał towarzyszom. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:16. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0