|
- Czyli w tej Porzeczce gówno wskóramy... Podsumował Otto. - Więc mamy jeszcze dwie wiochy. Ktoś pamięta nazwy? Proponuję rzucić monetą i tak wybrać jedną z nich. Metoda dobra jak każda inna, chyba że by na targu kupców i chłopów popytać. Może przez jaszczurze mordy nie zjeżdżają tak chętnie, o ile w ogóle, ale tam powinien ktoś coś wiedzieć o okolicznych mieścinkach. Graf wlał w siebie resztkę zawartości kufla i beknął. - Dobre cholerstwo. Więc jak, targ? Zobaczymy jakie zbójeckie ceny teraz mają. |
- No pewnie, że na targ - odrzekł Wrociwoj. - Trzeba popytać o wszystko, co się da, póki mamy okazję. Prawdę mówiąc... ten Hammerwerker, sądzę, że uwierzyć mu można, ale na wszelki wypadek i o niego można by podpytać. W końcu co nam szkodzi? Wrociwoj na koniec dodał jeszcze: - A potem co robimy? Idziemy do którejś z tych wiosek i podpytujemy, czy jaki mamy plan? Bo jak jakaś akcja większa, to nas może być za mało... Otto, ten cały Waat cię nie rozpozna przypadkiem? |
- Raczej nie... choć może. Odpowiedział nieprzekonany Otto. - Z tego co pamiętam to robiłem z jakimś innym no i tych ter Wattów jak psiów więc nie ma co się przejmować. Otwartej potyczki nigdy z tamtym nie miałem, choć i miłością się nie darzyliśmy. Ot jedną robote śmy robili. Jak już mówiłem dobrze by się postarać nająć do jego bandy i sprytnie podejść. Podtruć, zakłuć i zgarnąć monetę. Prosto, czysto i przyjemnie. Uśmiechnął się paskudnie Graf. |
- Jak zwady z nimi nie miałeś to zawsze spotkanie z nimi można przy kuflu zrobić, nas z Wrociwojem jako znajomych przedstawisz, ale wybić trzeba wszystkich i tak. Zawsze potem na takich się napatoczysz potem, zresztą to hołota co napada wszystkich i morduje kogo popadnie, bo coś mi się wydaje że oni myślą że staruszka ubili. Te wioski to Dolne Guaio i Harad, po co rzucać monetą zacznijmy od bliższe... Ale coś ich jednak na mój gust za duża banda, nie wiem czy czegoś większego tu na oku nie mają |
|
Hasso zmierzył wzrokiem obu nieludzi ale właściwie nic mu nigdy nie wadzili. Krasnoludy co prawda nieludzko i dosłownie darły się jak popiły ale cóż... Podszedł do ostrzyciela i oddał mu noże i sztylet, potem chwilę pogmerał wśród osełek i wybrał jedną która wydała mu się najzdatniejsza. - Pański rapier mogę przy okazji za półowę ceny najostrzyć - zaofiarował się rzemieślnik. - Dziękuję pietnaścię lat sam to robiłem i niech tak zostanie. Ale tę osełkę wezmę - pokazał sztukę którą wybrał, zapłacił i zaczął szukać wzrokiem Wrociwoja i Otta |
Otto momentalnie zainteresował się straganem alchemika. Przyglądając się butlom różnorodnych napitków zważył w ręku swoją sakiewkę i nie był zachwycony tym co wywnioskował z jej wagi. Niestety obecnie musiał się obejść smakiem i zakupił jedynie butelkę wina, przekazując odpowiednią ilość monet straganiarzowi. W duchu obiecał sobie że jak zarobi to wróci tutaj po siwuchę, a reszte kasy przepuści w jakimś burdelu. Tak... Był to szczytny cel, ale najpierw musiał zebrać odpowiednią ilość monet. Po całkiem udanym zakupie spotkał się ponownie z resztą, smakując świeżo zakupionego wina. - No to Guaio więc! Ruszamy już teraz? Może da rade dojść tam przede zmrokiem. Hę? Bo co tutaj więcy robić? Zapytał nieco się niecierpliwiąc. |
- No dobra, ale czym mielibyśmy ich podtruć? - zapytał Wrociwoj. - Nie wiem, czy po drodze znajdę odpowiednie zioła, musiałbym też sobie w głowie poukładać, czy nawet gdybym miał, to czy by się coś udało. Po drugie, idziemy tam sami, nie bierzemy tamtych dwóch bandziorków? Jaki mamy wstępny plan? Idziemy, rozpytujemy, ile się da, i potem ustalamy, co dalej? Bo zastanawiam się, co oni mogliby kazać nam zrobić, żebyśmy mogli przeniknąć w ich szeregi. Przyfasolić któremuś w ramach sprawdzianu walczenia - czemu nie, jak uda się ustrzelić, to jednego mniej. Ale o próbnych bandyckich napadach mowy nie ma. |
- Alejakto? Zdziwił się Otto. - Mały napadzik jeszcze nikomu nie zaszkodził. No i będziemy delikatni... Zapewnił Graf, starając się w jego mniemaniu, przyjąć niewinny wyraz twarzy. - Czterdzieści dukatów! Pomyśl o tych pieniądzach. W burdelu przez pare miesięcy będę mógł żyć jak jaki król. I wy też! Czegóż chcieć więcej? Wzruszył ramionami. - Oczywiście jeśli tego będą od nas chcieli. Ja bym to widział tak, że najpierw to się tam na zwiady udamy. Niech będzie że sami, bo i nie wiadomo czy w ogóle tam będą siedzieć i czy uda się z nimi skontaktować. Nasze zbóje niech na teraz liżą rany tu w mieście. Jak wywiemy się już co i jak, to zobaczymy czy będzie można ich jakoś wykorzystać... znaczy się do roboty zaprząc. Hasso, co ty na to? Otto szukał wsparcia u drugiego kompana. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:57. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0