lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Das Schwarze Auge] Łuskowate zagrożenie (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/15249-das-schwarze-auge-luskowate-zagrozenie.html)

Ardel 22-11-2015 16:52

Wrociwoj zakupił składniki potrzebne do wytworzenia mikstur i drużyna ruszyła przez wyludnione z powodu nieprzyjemnej pogody miasto, by dostać się do jakiegoś pobliskiego baru. Alchemik potrzebował jedynie tych prostych składników, nic bardziej skomplikowanego nie było mu potrzebne - obecnie rósł popyt jedynie na produkty częstego użytku, wyrafinowane i dziwne mikstury zawsze słabo sprzedawały się w ciężkich czasach. Z braku lepszego pomysłu skierowali się ku wschodnim obrzeżom miasta, gdyż tam jeszcze nie zdarzyło im się pić. Dotarli do baru Pełny Róg. Miejsce prezentowało się dobrze, a jeszcze lepsze okazało się, gdy Worciwoj przeczytał ceny wypisane na tablicy. Osiem krzyżyków za kufel piwa - tego się nie spodziewali w oblężonym przez groźbę głodu mieście. Wypytawszy uprzednio o możliwość rozłożenia aparatury, cyrulik rozsiadł się przy stoliku w kącie i zaczął pracować nad miksturami.

Tymczasem Otto i Hasso zamówili po kufelku jasnego, dość mętnego piwa, przyprószonego od góry jakąś przyprawą. Uśmiechnięty karczmarz z uśmiechem powiedział, że obecnie zapasów przypraw jest więcej niż wołowiny, więc może sobie sypać gdzie chce i ile chce. Smakowało goryczką. I było diablo dobre, w porównaniu ze szczynami pitymi o poranku. Porozmawiali z paroma bywalcami o pogodzie, bandytach, jaszczurach i innych zmorach dręczących typowych mieszkańców miasta, co po karczmach lubią się szlajać. Ottowi się nie poszczęściło i poza banałami nie dowiedział się niczego, jednak Hasso miał nieco więcej szczęścia. Może nie udało się bezpośrednio wpaść na trop ter Waata, jednak wykluczyć można było jedną z trzech mieścin - Porzeczkę. Wioska, jak mówiono, została tak mocno "przekupiona" przez wyklętego szlachcica, że mogliby życie za niego oddać. Dodatkowo zdołał dowiedzieć się, jak ów bandyta ma na imię - Ingalf. Widać jego wybryki zmęczyły już nieco mieszkańców. Dziwne było jedynie to, że jego mordy nie było na ogłoszeniach gończych.

Po pewnym czasie, gdy już drugie piwo skończyło w kiszkach mężczyzn, a i Wrociwoj nie zauważył kiedy wypił także jedno w trakcie pracy, cyrulik skończył pracę. Udało mu się otrzymać cztery malutkie flakoniki wypełnione magiczną wręcz mocą jagód, wzmocnioną przez pozostałe składniki alchemiczne. Efekt pracy był więcej jak zadowalający.

Na dworze słońce osiągnęło zenit jakąś godzinę wcześniej, teraz powoli, powolutku kierowało się ku zachodowi. Niebo rozchmurzyło się, jednak zimno pozostało w powietrzu. Wilgoć także gdzieś się ulotniła i powietrze było w końcu przyjemnie suche.

Cattus 24-11-2015 11:50

- Czyli w tej Porzeczce gówno wskóramy... Podsumował Otto. - Więc mamy jeszcze dwie wiochy. Ktoś pamięta nazwy? Proponuję rzucić monetą i tak wybrać jedną z nich. Metoda dobra jak każda inna, chyba że by na targu kupców i chłopów popytać. Może przez jaszczurze mordy nie zjeżdżają tak chętnie, o ile w ogóle, ale tam powinien ktoś coś wiedzieć o okolicznych mieścinkach. Graf wlał w siebie resztkę zawartości kufla i beknął.

- Dobre cholerstwo. Więc jak, targ? Zobaczymy jakie zbójeckie ceny teraz mają.

Kawalorn 24-11-2015 15:21

- No pewnie, że na targ - odrzekł Wrociwoj. - Trzeba popytać o wszystko, co się da, póki mamy okazję. Prawdę mówiąc... ten Hammerwerker, sądzę, że uwierzyć mu można, ale na wszelki wypadek i o niego można by podpytać. W końcu co nam szkodzi?


Wrociwoj na koniec dodał jeszcze:
- A potem co robimy? Idziemy do którejś z tych wiosek i podpytujemy, czy jaki mamy plan? Bo jak jakaś akcja większa, to nas może być za mało... Otto, ten cały Waat cię nie rozpozna przypadkiem?

Cattus 24-11-2015 15:30

- Raczej nie... choć może. Odpowiedział nieprzekonany Otto. - Z tego co pamiętam to robiłem z jakimś innym no i tych ter Wattów jak psiów więc nie ma co się przejmować. Otwartej potyczki nigdy z tamtym nie miałem, choć i miłością się nie darzyliśmy. Ot jedną robote śmy robili. Jak już mówiłem dobrze by się postarać nająć do jego bandy i sprytnie podejść. Podtruć, zakłuć i zgarnąć monetę. Prosto, czysto i przyjemnie. Uśmiechnął się paskudnie Graf.

Ivar 28-11-2015 15:05

- Jak zwady z nimi nie miałeś to zawsze spotkanie z nimi można przy kuflu zrobić, nas z Wrociwojem jako znajomych przedstawisz, ale wybić trzeba wszystkich i tak. Zawsze potem na takich się napatoczysz potem, zresztą to hołota co napada wszystkich i morduje kogo popadnie, bo coś mi się wydaje że oni myślą że staruszka ubili. Te wioski to Dolne Guaio i Harad, po co rzucać monetą zacznijmy od bliższe... Ale coś ich jednak na mój gust za duża banda, nie wiem czy czegoś większego tu na oku nie mają

Ardel 28-11-2015 18:35

Mężczyźni ruszyli na targowisko, gdzie mogli nacieszyć oczy piękną architekturą miasta. Szczególnie, że przy obecnej pogodzie zbyt wielu chętnych na zakupy nie było i nie przesłaniali pięknych rustykalnych frontonów, które podpierały tektoniczne budynki, z których te bogatsze zwieńczone były zgrabnymi kopułami.

Obecnie rozłożony był ostrzyciel noży, który na sprzedaż miał także kilka osełek i jakieś proste ostrza, uczeń alchemika z mocnym alkoholem i kilkoma pachnidłami, świecarz i czarnoskóra kwiaciarka, widocznie smutna z powodu lekko zwiędniętych kwiatów w prostych wazonach.

Tego dnia nie widać było żadnych handlarzy żywnością, z zainteresowanych po placu kręciło się dwóch ludzi, krasnolud ubrany w ćwiekowaną kurtę i elf, obierający trasę jak najdalej od niskiego brodacza.

Naostrzyć broń można było w niewielkiej cenie - miecze i rapiery po grajcarze, sztylety i noże po pięć krzyżyków. Porządna gorzałka tania nie była i za winiaki cena szła w srebrze, natomiast za bezbarwną wodę życia żądano złota. Co ciekawe świecarz miał, oprócz nieforemnych tanich świec, pachnących każdym zapachem świata czy niebywale jasnych, sprzedawał także nasączane pochodnie po miedziaku za sztukę.

Mężczyźni dowiedzieli się prawie od razu, że bliższą z wsi było Małe Guaio.

Ivar 29-11-2015 08:58

Hasso zmierzył wzrokiem obu nieludzi ale właściwie nic mu nigdy nie wadzili. Krasnoludy co prawda nieludzko i dosłownie darły się jak popiły ale cóż...
Podszedł do ostrzyciela i oddał mu noże i sztylet, potem chwilę pogmerał wśród osełek i wybrał jedną która wydała mu się najzdatniejsza.
- Pański rapier mogę przy okazji za półowę ceny najostrzyć - zaofiarował się rzemieślnik.
- Dziękuję pietnaścię lat sam to robiłem i niech tak zostanie. Ale tę osełkę wezmę - pokazał sztukę którą wybrał, zapłacił i zaczął szukać wzrokiem Wrociwoja i Otta

Cattus 29-11-2015 21:31

Otto momentalnie zainteresował się straganem alchemika. Przyglądając się butlom różnorodnych napitków zważył w ręku swoją sakiewkę i nie był zachwycony tym co wywnioskował z jej wagi. Niestety obecnie musiał się obejść smakiem i zakupił jedynie butelkę wina, przekazując odpowiednią ilość monet straganiarzowi.
W duchu obiecał sobie że jak zarobi to wróci tutaj po siwuchę, a reszte kasy przepuści w jakimś burdelu. Tak... Był to szczytny cel, ale najpierw musiał zebrać odpowiednią ilość monet.

Po całkiem udanym zakupie spotkał się ponownie z resztą, smakując świeżo zakupionego wina.

- No to Guaio więc! Ruszamy już teraz? Może da rade dojść tam przede zmrokiem. Hę? Bo co tutaj więcy robić? Zapytał nieco się niecierpliwiąc.

Kawalorn 30-11-2015 10:23

- No dobra, ale czym mielibyśmy ich podtruć? - zapytał Wrociwoj. - Nie wiem, czy po drodze znajdę odpowiednie zioła, musiałbym też sobie w głowie poukładać, czy nawet gdybym miał, to czy by się coś udało. Po drugie, idziemy tam sami, nie bierzemy tamtych dwóch bandziorków? Jaki mamy wstępny plan? Idziemy, rozpytujemy, ile się da, i potem ustalamy, co dalej? Bo zastanawiam się, co oni mogliby kazać nam zrobić, żebyśmy mogli przeniknąć w ich szeregi. Przyfasolić któremuś w ramach sprawdzianu walczenia - czemu nie, jak uda się ustrzelić, to jednego mniej. Ale o próbnych bandyckich napadach mowy nie ma.

Cattus 30-11-2015 10:47

- Alejakto? Zdziwił się Otto. - Mały napadzik jeszcze nikomu nie zaszkodził. No i będziemy delikatni... Zapewnił Graf, starając się w jego mniemaniu, przyjąć niewinny wyraz twarzy. - Czterdzieści dukatów! Pomyśl o tych pieniądzach. W burdelu przez pare miesięcy będę mógł żyć jak jaki król. I wy też! Czegóż chcieć więcej? Wzruszył ramionami.

- Oczywiście jeśli tego będą od nas chcieli. Ja bym to widział tak, że najpierw to się tam na zwiady udamy. Niech będzie że sami, bo i nie wiadomo czy w ogóle tam będą siedzieć i czy uda się z nimi skontaktować. Nasze zbóje niech na teraz liżą rany tu w mieście. Jak wywiemy się już co i jak, to zobaczymy czy będzie można ich jakoś wykorzystać... znaczy się do roboty zaprząc. Hasso, co ty na to? Otto szukał wsparcia u drugiego kompana.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172