lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Das Schwarze Auge] Łuskowate zagrożenie (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/15249-das-schwarze-auge-luskowate-zagrozenie.html)

Ardel 17-06-2016 18:51

Shintiss nie schował broni, ale trzymał ją swobodnie zwisającą ku ziemi. Wściekły Hasso cofnął się, wiedząc, że to jednak lepsze wyjście. Wpakowałby jednak żelastwo w brzuch jaszczura i przekręcił kilka razy, gdyby to on miał decydować. No ale... Nie zawsze można sobie pofolgować.

Wrociwoj zrzędził nieco, zszywając poharatanego Zandora. Rana brzucha była paskudna, ale umiejętności i zioła cyrulika były wystarczające. Jeżeli ktoś się rannym zaopiekuje, to za dwa dni będzie już chodził, a za tydzień może nawet pobiega. Rany Otta i Hassa były raczej powierzchniowe, ale Wrociwoj i tak się nimi zajął.

Tymczasem Achazi zbili się w grupkę po drugiej stronie polany, z dala od namiotów. Ingalf podszedł do rozmawiających.

- Otto... To przypadkiem nie laska, którą ukradliśmy temu starcowi? - Bandyta wskazał na leżący kawałek stąd i porzucony przedmiot, wykradziony w trakcie ucieczki przez trójosobową drużynę. - Ale jebać to, nic to nie warte. O czym gadasz z tym gównem?

- Czego on chce? - zasyczał Shintiss. - A co do tego co nam płaci - nie wiem czego chce i nie chcę wiedzieć. Dajcie nam odejść, to nikt, ani my, ani wy, nie zginie i będzie spokój.

Cattus 20-06-2016 13:57

- Ano może być i ta. Skąd mam wiedzieć co i komu zabraliście? Otto schował miecz i podniósł rzeźbiony kij. - A te jaszczury jak się okazuje zostały najęte przez tego zakapturzonego. Załatwił co tu miał do załatwienia i poszedł. Im to wszystko jedno i tak chuja wiedzą. Zostawiają obóz nam i też spieprzają. Nie ma sensu dalej walczyć bo siły mocno wyrównane. Będziemy mieli przewage, będziemy stawiać warunki. Teraz idzie się dogadać. Podsumował i odpowiedział Shintissowi w jego sykliwej mowie.


- Czssego chce? A ciekawy bo chuja rossumi. Naa wassym miejsscu bym ssię zbierał bo jesscze się komu palec na kussy omssknie i ssnowu ssie burdel zrobi.Wiess gdzie zsnaleźć tego zakapturzonego, czssy macie jakiś więkssy kontrakt? Zapytał jeszcze na odchodne Graf i rozejrzał się po obozie, oceniając jego stan.

Ardel 20-06-2016 14:10

- Ssbieramy się satem. Najął nass na dłuższy czass, więc nie powiem sa wiele. Obyśśmy się w walsse nie musieli sspotkać. Bywaj!

Jaszczury zaczęły się zbierać. Tymczasem ludzie Ingalfa także zgromadzili się wokół swojego szefa i mówili coś gorączkowym tonem.

Obóz był w mocnym nieładzie, namioty miały pozrywane powłoki, przedmioty były porozrzucane na boki. Porozrzucane były także kosztowności, na które najwyraźniej napastnicy nie zwracali uwagi.

Cattus 21-06-2016 10:37

- No dobra! Jak tam? Zaczął Graf podchodząc do grupki Watta. - Trza uporządkować wasze graty. Kosztowności zbierajcie sami, żeby nie było że coś wam próbuję podjebać. Jaszczury idą i raczej nie mają już powodu wracać. Zandor raczej do marszu się nie nadaję więc chyba zostaniemy tu najmniej do jutra i nasz medicus się nim zajmie. Do szycia namiotów się nie nadam, ale przenieść rannego mogę pomóc. Podparł się rękami pod boki czekając reakcji Ter Watta.

- Moge mieć też pomysła jak się dobrać do dupy teku kapturnikowi jeśli chcemy się mścić, ale to się zobaczy. Musze nad tym jeszcze podumać. Kto wie, może nawet jakiś zysk z tego da rade wycisnąć? Zdjął z głowy kapelusz z nieco oklapłym już od deszczu piórem i pogłaskał się po łysej czaszce w zamyśleniu.

Ardel 27-06-2016 14:51

Ter Waat wydał szybko rozkazy i jego wataha zaczęła zbierać kosztowności i łupy. Sam Ingalf zaś odpowiedział:

- Pierdolimy to. Czasy stały się zbyt niespokojne i niebezpieczne dla uczciwej bandyterki. Zabieramy się na północ, poudajemy poszukiwaczy awantur i w ten sposób legalnie sprzedamy nasze dobra skradzione. Zandora weźmiemy na nosze. Pomogliście nam, więc jeżeli chcecie, możecie zabrać się z nami.

Jaszczury tymczasem zniknęły już z obozowiska. Do rozmawiających podszedł Hasso z zaciekawioną miną.

Someirhle 28-06-2016 11:51

Wrociwoj skończył robotę i wyglądało na to, że przygoda też na razie się skończyła. Może to i niegłupio, przynajmniej byli całkiem żywi. Jak na atak na oddział jaszczurów wyszło nieźle. Na więcej szczęścia nie mogli liczyć.

- Ych, to wracamy z tym kijem, czy jak? - spytał Wrocek - w sumie chyba dobrze by było. Muszę popytać o coś w mieście, w sensie że słyszałem o takim dziwnym zielu, co bóle żołądka uśmierza, nie żeby coś, potrzebne mi. -

Cattus 28-06-2016 20:29

- Kusząca propozycja. Przytaknął Waatowi Graf. - Okolica faktycznie zaczyna być śmierdząca, ale jednak zostaniemy. Kto wie, może uda nam się jeszcze wytrzepać stąd jaką monete. Przynajmniej widze taką szanse. Koniczynka, nie zostałabyś? Przydałby się ktoś o twoich talentach. Puścił przymilnie oko do kuszniczki.

- No dobra kompania. Skoro nikt tu nie zostaje obozować to i nam trzeba w drogę. A ciebie Wrocek co? Po drobnej sprzeczce już na sranie bierze? Zaśmiał się Otto. - Nie martw nic. Jeszcze okrzepniesz i przywykniesz do dobrej ruchawki. Wysoki najemnik założył czapkę z mocno sfatygowanym piórem i przerzucił rzeźbioną laskę przez kark niczym nosidło do wiader, zawieszając na niej ręce. - Nie ma to jak dobra walka, co nie?

Ardel 09-07-2016 08:46

Koniczynka uśmiechnęła się filuternie, co wyglądało, jakby miała zamiar odgryźć mu męskość, i odpowiedziała Ottowi:

Mój wspaniały szef nie jest dla mnie ciekawym i nawet chętnie bym się z wami zabrała, ale… Cóż. W mieście chcą mojej głowy, a z łupów nie wyżyję w Guaio, bo stamtąd je ukradłam. Więc niestety. Chyba że masz jakiś pomysł, to chętnie posłucham.

Hasso zgodził się z kompanami, że należy ruszać z powrotem do miasta i oddać zleceniodawcy laskę i pozyskać za nią przynajmniej połowę oryginalnej zapłaty. I wyciągnąć od niego więcej informacji, bo kłamał bardziej niż oni.

Wrociwoj na chwilę się wyłączył z rozmowy, bo dostrzegł chwiejący się krzaczek nieco inaczej niż pobliskie. Zbliżył się do niego i prawie krzyknął z radości. Trafił bylicę srokatą. Jej jagody, których udało mu się zebrać pół tuzina, można było sprzedać na czarnym rynku po dukacie za sztukę, jednak było to nieco nieszlachetne, bo były silnie narkotyczne. Albo mógł też przerobić je w późniejszym czasie na specyfiki przeciwbólowe. A dwie garści liści tej niesamowicie rzadkiej rośliny będzie mógł sprzedać jako przyprawę do mięs, wysoce cenioną przez horasjańskich kucharzy, za kilka talarów.

Koniczynka poczekała na odpowiedź Otta. A potem grupa ruszyła. Dzień był męczący i dał o sobie odczuć w kolanach, rękach i powierzchownych ranach. Hassowi dokuczał niemożliwie kikut, swędząc i kłując pod protezą. Otto drapał się, tylko gdy Wrociwoj nie patrzył!, po ranie na piersi. W końcu grupce udało się dotrzeć do Małego Guaio (tutaj nieco przypomnienia). Atmosfera degrengolady nieco się zmniejszyła, jednak na środku głównej dróżki leżał na plecach chłop i chrapał donośnie. Zmierzchało dopiero, jednak żadnej innej żywej duszy widać nie było – widać wszyscy po pijaku i z braku roboty posnęli.

Drużyna skierowała się w stronę nabazgranego na szyldzie kufelka. Wewnątrz powitał ich karczmarz:

- Witajcie w „Otwartych ramionach”… O. Znam was. Chcecie się napić? – zapytał chytrze.

Cattus 10-07-2016 18:43

- Aż takich kontaktów to w straży nie mam. Pokręcił głową Otto. - No i konkretów też nie znam. Przyciśnie się jednego czy drugiego to zobaczymy co powiedzą. W takim razie komu w drogę temu kopa. Nie wjebcie się jeszcze w co na koniec. Pozdrowił podejrzaną grupkę i wolnym krokiem ruszył w przeciwnym kierunku.
Trochę szkoda. Może nie była najładniejsza, ale z pewnością miała pazur, co w posłaniu lepiej się sprawdzało niż ładna, ale nieruchawa chłopka. No nic... w mieście rozejrzy się za tymi kapłankami. Pokrzepił się tą myślą.


Gdy oddalili się kawałek, Graf zagadał do Wrociwoja.

- Co tam za zielska wypatrzyłeś? Piniądz z tego jaki będzie? Zapytał zaciekawiony, póki jeszcze nie dotarło do niego zmęczenie po potyczce, a monotonny marsz nie odebrał zupełnie ochoty do otwierania gęby.

***

Droga powrotna wydawała się dłuższa niż wcześniej, a rana na piersi swędziała jak jasna cholera i doprowadzała do szału. Najgorsze w tym wszystkim było to że nie miał już ni krzty gorzałki, a to jak wiadomo, mogło doprowadzić nawet do śmierci. Może i medicus oczyścił ranę z wierzchu, lecz teraz należało zrobić to wewnętrznie dla pewności.

Małe Guaio przywitało ich swą zwyczajową beznadziejnością. Niczym małe guano, które upstrzyło mapę jakiegoś kartografa. Iście gówniana okolica, z gównianą karczemką. Chociaż Otto wcześniej widział w tej kupie gnoju całkiem ładną chłopkę. Jeśli się poszczęści to ta wizyta może nie będzie tak zupełnie beznadziejna?

- Dobra chopy. Ja musze się trochę zatrzymać bo ta rana mnie już do szału doprowadza. Aż ochota beże żeby komu jebnąć! Wy też miny macie zmarnowane więc siędnijmy se gardła przepłukać. Kto wie czy w tym tempie do nocy dojdziemy miasta, a wtedy z wejściem za brame mogą być kłopoty. Zaproponował towarzyszom i zwrócił się do chytrego karczmarza.

- Ano z chęcią! Jeno normalne ceny nam policzysz bo tera to rozbój chyba większy niźli mielibyśmy se siłą wziąć. Nawet jakby było by co brać.

Ardel 21-07-2016 16:02

Dzieweczka, o której myślał Otto, wydawała się tym bardziej atrakcyjna, że nie przekonał Koniczynki, by ruszyła z nimi. A karczmarz rozumiał potrzebę upicia się, stąd zaproponował im gliniany gąsiorek okowity za pięć talarów. Mężczyźni zrzucili się chętnie na trunek i rozpoczęli smętny wieczór przy śmierdzącej, łojowej świeczce.

Wiele się wydarzyło od czasu przybycia do Guaio. Najpierw robota dla dziwnego szklarza i nocna wyprawa po skrzynkę przyniesioną przez niebezpiecznych ciemnoskórych. Potem zbieranie ziół, które to przypominało raczej wojnę z pogodą i okolicą, zawierające w sobie walkę z rozbójnikami, a zwieńczone ratowaniem rannego staruszka. A może staruszka znaleźli po wymianie z ciemnoskórymi? Kto by to spamiętał, gdy po drodze wzięli robotę od owego rannego starca, która doprowadziła ich do potyczki z achazami, którzy szczęśliwie mieli tyleż samo ochoty na walkę, co najemnicy. I trafili teraz do podłej karczmy w podłej wsi, popijając całkiem niezłą okowitę w smętnym towarzystwie. Praca wykonana połowicznie - zdobyty został dziwaczny kostur, jednak medaliku nie udało się odzyskać. Za to, prócz zapłaty, udało się Hassowi i Ottowi zarobić po nowej bliźnie do i tak już bogatej kolekcji. Co za paskudne czasy...

Pierwszy z boju z okowitą odpadł Wrociwoj, którego położyli na ławie i zamówili sobie jeszcze pół gąsiorka. Karczmarz, który już też podsypiał na swoim fotelu, policzył im taniej i zabrał po srebrnej monecie. Niedługo potem wszyscy się pospali.



rok 31 Hal, lub dla mniej światowych 1024 po upadku Bosparanu
15 września
czwartek

Wszyscy obudzili się w miarę wypoczęci, choć nieco obolali po nocy spędzonej na drewnianych ławach. Otta i Wrociwoja bolała nieco głowa, lecz nie było to specjalnie uciążliwe. Szczególnie, gdy z otchłani plecaka Otto wyciągnął kawał suszonego mięsa, sera i bochen chleba. Zajadając się z wielkim apetytem, powrócił także humor. A ból głowy jak ręką odjął. Rany wojowników prawie całkiem się zasklepiły, pozostały niewielkie strupy, które może i swędziały, jednak z pewnością nie przeszkadzały w podróżowaniu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:26.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172