05-12-2015, 17:31 | #71 |
Administrator Reputacja: 1 | Arden przez czas jakiś wpatrywał się w sufit, jakby nad czymś rozmyślał. - Z utopcami problem zaczął się ponoć z pięć lat temu, a z Psiogłowcami tuż przed tym, jakem tu osiadł. - Inni więcej by powiedzieć mogli - mówił dalej - ale to, co powiem, wystarczy, by stosunki z Psiogłowcami pokazać. - Przez lat wiele różnie to bywało. To trzymaliśmy się od siebie z daleka, to żeśmy handlowali. - Z dziesięć lat temu, jakem słyszał, poszła wyprawa w góry. Przejście znaleźć chcieli. Psiogłowce przyprowadziły wonczas do Longdale jedynego, co wyprawę przeżył. - Rozumu się zbył - wyjaśnił. - A Psiogłowce zadowolone odeszli, z podarkami - żywnością i orężem. Karczmarz piwem się pokrzepił, po czym dalej opowiadał. - Lat temu trzy ponad, coś się odmieniło. Wódz nowy tam nastał, czy szaman, rzec trudno. Walki między nimi się zaczęły, między poszczególnymi klanami. Pierwszym razem na rozsądnych trafiliśmy, to tylko odejść kazali i ostrzegli. A drugi raz tośmy musieli oręża użyć, bo do domu wrócić. Od tego czasu ani oni tu, ani my do nich nie chodzimy. - Teraz wiecie, jak z Psiogłowcami jest - dokończył. |
07-12-2015, 09:14 | #72 |
Reputacja: 1 | Shahri skinęła głową karczmarzowi w podzięce za informacje. Do końca kolacji już się nie odzywała. Wydawało jej się, że wie wszystko, co interesowało ją w temacie tej śmiesznej wyprawy na ratunek wiosce, której w sumie niewiele zagrażało. Zresztą rozmowa i tak zdawała się nie kleić jakoś specjalnie. Po posiłku poprosiła o wyczekiwaną z utęsknieniem kąpiel. Ciepła woda i chwila spokoju pozwoliły jej odprężyć się i rozluźnić. Dzięki temu znalazłszy się już w łóżku, zapadła szybko w kamienny sen, mimo że znajdowała się przecież w zupełnie sobie nieznanym rejonie świata.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |
13-12-2015, 11:44 | #73 |
Administrator Reputacja: 1 | Sen daje odpoczynek, sen daje czasami dobre pomysły. Tym razem jednak nikomu żaden mądry pomysł do głowy nie przyszedł. Na przykład taki, by zrezygnować z misji. Żegnani kilkoma spojrzeniami tych, co jeszcze nie rozpoczęli pracy, tudzież życzeniami powodzenia, jakie padły z ust Ardena, wyruszyli traktem wiodącym w górę rzeki. Pogoda sprzyjała wędrówce - słońce od czasu do czasu chowało się za obłoczkami, a lekki wietrzyk, wiejący od strony gór, w niczym nie przypominał huraganu, który zabrał ze sobą Ostatnią Gospodę. Droga, biegnąca w pewnym oddaleniu od rzeki, już po paru milach zaczęła wyglądać na niezbyt używaną. Gałęzie rosnących niedaleko drogi krzewów miejscami sięgały gałęziami do połowy niemal traktu, a trawa, miast grzecznie trzymać się pobocza, śmiało wdzierała się na piaszczystą do niedawna drogę. Zbliżało się już południe, gdy idący na czele Marko zatrzymał się. - Popatrzcie na to - powiedział. W piach wbite były dwie skrzyżowane włócznie, zagradzające dalszą drogę. Ozdobione były powiewającymi na wietrze, różnokolorowymi wstążkami, a do tępych końców włóczni przymocowano czaszki stworów o długich kłach. |
15-12-2015, 21:24 | #74 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |
16-12-2015, 22:29 | #75 |
Reputacja: 1 | Shahri stała nieco za nimi, wspierając się na smoczym kosturze. Przyglądała się tym oględzinom i czekała, aż ktoś coś postanowi. W końcu to nie ona wymyśliła wyprawę na pomoc tubylcom. Kiedy oczekiwanie zdawało się dłużyć w nieskończoność, czarodziejka chrząknęła, w końcu przerywając ciszę. - To idziemy dalej...? - bardziej chyba stwierdziła, niż zapytała. Zgodnie z zasadą puszczania tych ciężej opancerzonych przodem zaczekała, aż Garag ruszy pierwszy, i poszła za nim.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |
21-12-2015, 23:31 | #76 |
Administrator Reputacja: 1 | - To chyba oznacza, że goście są tutaj niemile widziani - powiedział Marco, oglądając wbite w ziemię dzidy. Garag obejrzał wlócznie i wstążki równie starannie, jak wcześniej zrobił to Baylof. Nie dostrzegł jednak nic, co mogłoby się wiązać z jakimkolwiek kultem, religijnym zakazem czy innym przekleństwem, rzucnym na tego, co przejdzie obok. - Idziemy - zadecydował. Minęli włócznie i nie uderzył w nich grom z jasnego nieba, co zdawało się potwierdzać spostrzeżenia Garaga. Droga wiła się między drzewami, od czasu do czasu zbliżając się nieco do rzeki. Woda, co łatwo można było zauważyć, była tak samo brudna, jak ta koło wioski, jednak by stwierdzić obecność topielców należałoby podejść bliżej... Minęła kolejna godzina drogi, potem następna... i nagle zza krzaków wyszedł na drogę humanoidalny stwór. Narysował linię w poprzek drogi, po czym wskazał na członków drużyny, na ziemię, na ziemię, na której stał, a potem wykonał gest podżynania gardła. |
27-12-2015, 10:52 | #77 |
Reputacja: 1 | -Tyle czasu drogi a my zamiast trafić na topielca znajdujemy jakieś psie cholerstwo na dwóch nogach. Mam też rozumieć, że to coś nie chce nas przepuścić dalej. No cóż, albo nas przepuścisz po dobroci, albo zwyczajnie pójdziemy dalej po Twoim truchle. Nie chciałbym tego bo nie w moim zwyczaju jest krzywdzić istoty tylko dlatego, że nie są urodziwe ale moi towarzysze mogą mieć inne zdanie. Więc jak będzie? To rzekłszy krasnolud parę razy uderzył swoim toporem w tarczę i pokazując na swoich towarzyszy. Jeśli ten stwór nie rozumiał jego słów może zwrócił by uwagę na ich liczbę i uzbrojenie.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
03-01-2016, 13:09 | #78 |
INNA Reputacja: 1 | - Nie ma problemu, hieno. Nie musimy przekraczać tej śmiesznej linii. - prychnął łotrzyk wyjmując swój łuk i napinając cięciwę. - Jeśli jest jedna głupia, to pozostałe pewnie siedzą w krzakach. Trochę się rozerwiemy. Baylof wystrzelił w kierunku stwora zagradzającego mu drogę. Nie mieli czasu na durne zabawy i zakazy, przecież tak czy siak musieli przejść dalej, bez względu na pozwolenie od Hieny. k12 = 12 k12 = 6 obrażenia: 2k6 + 1 = 9 + 1 = 10 1k6 = 4 10 + 4 = 14 obrażeń (trup!) Strzała błyskawicznie pomknęła w kierunku zwierzołaka i z niesamowitą precyzją oraz siłą wbiła mu się prosto w oczodół, przebijając się przez miękką gałkę oczną i wsuwając się głęboko w strukturę mózgu, który został niemal natychmiast uszkodzony. Hienowaty padł ryjem na ziemię, napierając swoim pyskiem tak na strzałę, że ta przebiła się jeszcze głębiej, a jej część złamała się i pozostała głęboko w czaszce. Baylof opuścił łuk, ale go nie schował. - No cóż... Powiedzmy, że nie tego oczekiwałem. - mruknął w zastanowieniu, gdyż widocznie nie musieli trenować swoich umiejętności. A przynajmniej nie na tak słabych istotach, jak te. - Wybacz mi druhu - zwrócił się do Garaga z lekkim ukłonem - Nie chciałem zabijać braci mniejszych, ale widziałeś, że sam był nam wrogiem i gotów był z nami walczyć, za cenę własnego życia. Udajmy więc, że oddał je z honorem i ruszajmy dalej. - Rzekłszy to oczekiwał, iż krasnolud ruszy pierwszy, jakoże był w ich drużynie najlepszą osłoną przed ewentualnym atakiem z zaskoczenia, a pułapek raczej nie było co się spodziewać. Mimo to Baylof uważnie przyglądał się gdzie stąpają, ale i czy nie widać jakichś ewentualnych, prostackich zasadzek.
__________________ Discord podany w profilu |
05-01-2016, 11:20 | #79 |
Administrator Reputacja: 1 | Hienowaty nie zdążył ani odpowiedzieć na obrazowe gesty Garaga, ani ucie. Celny strzał Baylofa powalił go na ziemię i pozbawił życia, o czym za chwilę upewniła się Solo. Przekroczenie narysowanej na ziemi linii nie zaowocowało żadnymi skutkami - przynajmniej takimi, które dało się zauważyć czy namacalnie odczuć. O tym, że Psiogłowcy nie zrezygnowali, dzielna drużyna przekonała się, gdy znaleźli się na miejscu, gdzie trakt z niewiadomych powodów przekształcił się w obszerną, porośniętą trawą polanę. Grupa hienowatych wyrosła jak spod ziemi i tym razem nie było mowy o żadnych ostrzeżeniach. Dwa oszczepy poszybowały w stronę drużyny. Pierwszy odbił się od tarczy kapłana, zostawiając tam jedynie niewielką rysę. Wódz natomiast za swój cel obrał Solo. Jego oszczep przebił się przez kolczugę wojowniczki, pozostawiając na ciele dziewczyny krwawiącą krechę. Wódz: Tempo: 6. Obrona: 9. Wytrzymałość 12 Wojownicy: Tempo: 6. Obrona: 7. Wytrzymałość 10 _____________________ Kolejność: Psiogłowcy (wykonane) Solo Psiogłowcy Baylof Garag Psiogłowcy Shahri Marco Psiogłowcy Ostatnio edytowane przez Kerm : 10-01-2016 o 20:57. |
05-01-2016, 22:11 | #80 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Ciężko ranna Solo natychmiast sięgnęła po miecz i tarcze, po czym schowała się za Baylofem, mając nadzieję, że tym razem nie zostanie trafiona.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |