Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-07-2009, 23:21   #1
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Drow zaśmiał się tylko krótko słysząc słowa elfki.
- W moich stronach nie ma takich, którzy chcą związywać przeciwnika przed walką. Dużo szybsze jest wbicie sztyletu w plecu niż wiązanie kogoś. - stwierdził z zadziornym uśmiechem spoglądając wpierw na elfkę, a potem na Szamila.
- Stawiam dwa do jednego, że półelf, czy kto wie co to jest, w równej walce padnie szybko. - powiedział głośniej, po czym spojrzał na orka oraz wilkołaka, jakby zastanawiał się czy ktoś podejmie się zakładu.
 
eTo jest offline  
Stary 30-07-2009, 23:32   #2
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Zabierz swego pieska. Bestie tu się nie odradzają, podobnie kończyny a to jest alternatywą do związania. Nas jest czwórka. Nie bądź głupi Isendirze w przeciwieństwie do Anioła wiesz, że to nie ja Ciebie powiesiłem.
- Czwórka?
- powiedział spokojnie Satem, stając ramię w ramię z Nizz i uśmiechając się szyderczo.
- Pokaż no tych czterech dzielnych wojaków... Bo ja się ich doliczyć nie potrafię, elfie... Albo może raczej... Stwórco... Bo to było widać od samego początku... Te Twoje wewnętrzne układy... Po prostu śmieszne... Tak próbowałeś wszystkich namówić do ataku na innego, że nie pomyślałeś, że to właśnie Cie zdradzi, co? Ty najwięcej ze wszystkich kombinowałeś... Nawet z początku Ci wierzyłem... Ale zdążyłem się ocknąć... I stanąć po tych, którzy na to zasługują... Którzy wiedzą, jak trzeba postępować z Takimi Jak Ty. Pewnie się zdziwisz że stoję po stronie tych, którzy mnie zaatakowali na samym początku. - powiedział, pokazując na opatrunek na nodze. - Ale pamiętasz z jakiego powodu to robili? Z powodu splamienia TWOJEGO honoru, słyszysz? A Ty jak im się odpłacasz? Zadusiłeś jednego z nich, ponieważ nie potrafiłeś się pogodzić z tym co zaszło przed karczmą? Z powodu przegranego pojedynku, który był uczciwy? A może dlatego, że po prostu zazdrościsz Isendirowi tego, jaki jest? Tego jak potrafi zrozumieć, co oznacza honor, uczciwość czy inne tego typu rzeczy? Dlatego, jeśli o mnie chodzi, to zdecydowanie popieram ich stronę, jeśli chodzi o to, kto kogo ma związać... I to nie pod obstawą Flafi, nie... Tylko Iskry, która odpowiednio się Tobą zajmie gdybyś sprawiał jakiś niepotrzebny kłopot... - rzekł, po czym założył ręce na piersi i czekał na odpowiedź.

Słysząc zakład drowa, odwrócił głowę w tamtą stronę. O.o skąd on się wziął? Zerknął na krewetkę i szybko skojarzył oba fakty. Uśmiechnął się lekko.
- Obawiam się że Twój zakład nie ma sensu, gdyż nikt nie postawi na naszego demonicznego przyjaciela. Nie jest wart zardzewiałego kawałka zbroi. Ani niczego innego. - odparł.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 30-07-2009 o 23:36.
Amman jest offline  
Stary 30-07-2009, 23:37   #3
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Mroczny elf jak to mroczny elf. Prosto i skutecznie.
- I tak lubię! – uśmiechnęła się do niego Nizzre, jakoś tak demonicznie i mało elficko. – On i tak twierdzi, że honor w walce nie istnieje wiec mu do szczęścia nie potrzebny! ;3 Hm!;3 Jeśli ten półelf, któremu tak spieszno do walk 3 na 1 nie scyka stając do walki 4 na 7, stawiam Ci żarcie albo napitek jakie zechcesz, Mroczny Elfie! – mrugnęła wyzywająco do Tygrysa.
Spojrzała na Szamila.
- Skąd ta mina? Nas jest siedmioro a was czterech. Wykaż odrobinę rozsądku i grzecznie daj się związać. A naprawdę nie chcę niczyjej krzywdy, ale nie pozwolę też by ktoś, kto prawie na pewno jest zdrajcą chodził wolno. Pomyśl - kąśliwie powtórzyła słowa Samaela. - Nizzre i Fufi będą Ciebie pilnowali na wypadek gdyby Berith wrócił. Przecież nic ci się nie stanie, obiecuję... Nie bądź głupi, uspokój się i nie szpanuj przed Tatuśkiem. ...I widzę, że masz wsparcie... ;3 - skinęła na Satema.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 31-07-2009, 00:30   #4
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
YouTube - AudioFeels - Eye of the Tiger
Chórek pcheł zapodał rytm i beat umożliwiając zebranie orkowi myśli. A było o czym myśleć? Było, bowiem działo się cholernie dużo. Synek chciał wiązać, chcieli wiązać Synka... krótko mówiąc drużyna zaczęła się dzielić. To co mogło wybuchnąć za chwilę musiało w jakiś sposób skończyć się krwawą jatką. Musiało?

- Myśl Barbaku!

Ork puszczał mimo uszu kąśliwe uwagi padające to z jednej to z drugiej strony. Był coraz to bardziej wściekły. Powodem było nie wykonane zadanie, powodem był fakt iż dopuścił się grzechy zaniechania...powodów była cała masa! Cały czas kombinował w jaki sposób mógłby zażegnać ten konflikt.
Zacisnął mocno pięść na rękojeści młota... skupił się w sobie, wyszeptał pod nosem...
- Everlastinn flame of gloom. Let... Przerwał.
YouTube - AudioFeels - Otherside

Spojrzał głęboko w oczy Nizz, nie zobaczył w nich strachu, sam nie bał się również. Co mogło się wydarzyć? Mogli się najwyżej pozabijać. Czy to coś tak strasznego?
Opanował się. Zaciśnięte na młocie knykcie nabrały na powrót koloru zieleni, oddech uspokoił się, wzrok nabrał wyrazu charakterystycznego dla chwil, w których Barbak coś wymyślił.
- Samaelu! Nizz! Is! Every body! PAX!

Ork podszedł pewnym (jednak nie wywołującym nerwowych ruchów) krokiem do Samaela. Wskazał otwartą dłoń w kierunku Nizz.
- Dajcie pokój. Proszę. Synek! PAX! Przesadziłeś troszeczkę wiesz?
Nizzre. Pax! Proszę!
Ork spojrzał na elfa zadając mu nieme pytanie. Czy jego też będzie musiał uspokajać?
- Czu naprawdę uważacie, że wiązanie kogokolwiek jest konieczne? Jeśli uważacie, że Stwórca musi być związany... To na Paladinea Skąd wiecie, że zwiążecie właściwą osobę? Musicie kogoś wiązać? Zwiążcie mnie! Dlaczego? Bo mogę być Stwórcą... jak każdy z Was... proszę! Ork wystawił nadgarstki.
- Samaelu, Is, Nizzre skończy ten temat! Jeśli chcecie kogoś wiązać, wiążcie mnie, jeśli nie chcecie dajmy już temu pokój! Samael... Jasne?

Jeśli drużyna zdecyduje się kogoś wiązać, ork będzie obstawał aby to był on... jeśli jednak odstąpi, w co ork głęboko wierzy... Barbak zmówi modlitwę dziękczynną. Modlitwę która była mu doskonale znana, a która ostatnimi czasy tak rzadko gościła na jego ustach.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 31-07-2009, 09:02   #5
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Nizz zaczęła się wściekać i mu wyrzucać debilne rzeczy, tygrysołak zaczął się zmieniać i do spółki z elfką i wilkołakiem nie dopuszczali go do głosu a Barbak starał się wszystkich uspokoić.
Właśnie wilkołak, zdrajca... Jak on mógł?
Samael uśmiechnął się drwiąco puścił oczko do Nizz i mówił jak najbardziej spokojnym głosem, co prawd spokój był wymuszany.
-Aniele... Mówisz o honorze i że mam go mniej niż demon. To mnie ubodło bo porównujesz mnie do najniższej istoty a nawet stawiasz niżej. Stawiasz Isa za wzór świętości. Wybacz ale ja czy on nie zrozumiał przed karczmą, że to były ćwiczenia? To ja biłem płazem broni a on sztychem. Teraz gdy chciałem odpuścić, gdy nie sięgałem po broń on mnie zaatakował gdy byłem prawie obrócony tyłem. Rozbroiłem go i nie zraniłem, chociaż mogłem a Ty masz do mnie pretensje, że nie dałem się zatłuc. Wybacz ale to jest śmieszne. Czemu nie wyniosłem nic z jaskini? Byłem zajęty walką z drowem. Przegrałem i nie chowam do niego uraz i nie próbuje go spopielić. Owszem nie pałam do niego miłością ale wiem, że i nienawiść nic nie da. Cztery bestie mówisz? Ja widzę trzy i trzy istoty po tym jak Satem mnie zdradził. Zdradził bo jeszcze tak nie dawno był jednym z większych entuzjastów wiązania. Cóż... Umiesz liczyć, licz na siebie. Bronisz tak Isendira a on naprawdę jest już dużym chłopcem i potrafi sam odszczekać czy zaatakować. Tak chcę, związać zdrajcę za którego połowa z nas jeszcze tak nie dawno miała Isa. Teraz trójka z Was chce mnie związać. Wybacz ale drowa nie liczę jako jednego z nas. Jeżeli Kalleh lub Uzjel poprą Was uznając mnie za zdrajcę, dam się związać i zdam jednemu z nich swoją broń. Nie żądam od nikogo niczego na co sam nie jestem gotowy. Barbak, zamilcz. Jeśli ponad połowa z nas, czyli co najmniej cztery osoby uznają mnie za zdrajcę jestem gotów dać się związać i iść pod strażą. Przypomnę Wam jeszcze coś, a konkretnie Isendirowi. Kogo uważałeś w poprzednim miejscu za stwórcę? Mnie. Tracąc poparcie w tak zdradziecki sposób Satema tracę argument większości. Więc mamy trzy wyjścia zależne od innych. Jeżeli Uzjel lub Kalleh uznają mnie za zdrajcę dam się związać i zdam broń, jeżeli nie uznają dalej mamy dwa wyjścia. Pierwsze urządzić tu rzeź, drugi iść dalej uważając na swoje plecy. Jeszcze jedno Aniele, namawiasz mnie tak do walki i próbujesz mnie wyprowadzić z równowagi. Pamiętasz czym się to ostatnio skończyło? Pożarem połowy lasu i poważnymi obrażeniami u wyższego demona. Gdyby poprzednie miejsce nie oddziaływało negatywnie na nas wygrałbym walkę. Zaraz mi przypomnisz, że gdyby nie Ty zginąłbym. Pamiętam to Aniele, pamiętam to cały czas...
Samael chyba jako jedyny nie gotował się do walki. Stał ciągle się uśmiechając z rękoma w kieszeni.
"Czemu ja ich nie mogę zrozumieć, co Berithi? Atakują mnie zdradziecko a potem winią za odparcie tego ataku."
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 31-07-2009, 10:25   #6
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Czy zadanie naprawdę im się nie powiodło? Jeśli tak to dlaczego jeszcze nie wrócili do karczmy? Jeśli zadanie dalej trwało to dlaczego kruk oznajmił o porażce? Czyżby stwórca także dysponował duszą z mocą iluzji? Uzjel na żadne z tych pytań nie znał odpowiedzi. Przynajmniej na razie. Już niedługo, gdy tylko wydostanie się ze szczątkami drwala na powierzchnię, będzie miał szansę uzyskać przynajmniej część odpowiedzi. Dodatkowo martwiło go, że czuł wyraźną radość, napływającą do niego z obcego źródła. Najwyraźniej Pan Zbroi cieszył się z czegoś i dawał to także odczuć Uzjelowi. Rycerz nie miał pojęcia, co może ucieszyć demona, jednak domyślał się że nie było to nic dobrego...

Jeżeli jednak stwórca dysponował mocami iluzji to także te szczątki mogły być pułapką. Uzjel zatrzymał się więc i zamknął oczy, po czym ścisnął toporek drwala mając nadzieję, że jeśli to iluzja to zdoła ją przełamać. Następnie ruszył dalej, kierując się do wyjścia. Nie było łatwo odnaleźć drogę powrotną w labiryncie, zwłaszcza że stukanie Flafie było ledwo słyszalne. Z trudem manewrował w wąskiej grocie, po raz kolejny przeklinając środowisko w tym miejscu. Dlaczego ciągle musiał wałęsać się pod ziemią, gdzie walka była delikatnie mówiąc utrudniona? Nie było jednak na to rady, gdy reszta drużyny przywykła się obijać. W poprzednim miejscu, gdzie sam był stwórcą dostał dobrą lekcję, że w tej drużynie nie ma praktycznie na kogo liczyć. Jedynymi, którzy na bagnach stanowili dla niego zagrożenie byli Kall'eh i Barbak i to właśnie na tą dwójkę liczył w tym miejscu. Szamil także się starał, ale dał się zwieść i zgodnie z planem doprowadził do jeszcze większego podziału drużyny. Tym razem ponownie doszło do podziału i każdy działał na swoją rękę, a przynajmniej robił to Uzjel. Miał nadzieję, że nie zemści się to na nim i uda mu się wynieść szczątki drwala na zewnątrz, jednak...

No właśnie. Nigdy nie może być zbyt łatwo. W pewnym momencie rycerz zauważył, że coś go zatrzymało. Nie mógł podnieść prawej nogi, a przez fakt że miał zbroję nie był w stanie wyczuć, co go zatrzymało. Nieco zirytowany odwrócił się, by zobaczyć co się stało. Okazało się, że za nogę chwycił go leżący na podłodze groty mężczyzna. Dziwnym było, że Uzjel nie zauważył go wcześniej. Leżący powiedział coś o modlitwie, po czym z wrzaskiem przekształcił się... w eteryczną modliszkę. Kruk poinformował rycerza, że jest to jedna z Flafich jakiejś Mistress, a jedyne na co miał w tym momencie Uzjel to obsypanie ptaszydła porządną wiązanką przekleństw.

Walka miała odbywać się w grocie, gdzie zdolności bojowe rycerza były znacznie ograniczone. Na dodatek musiał martwić się o szczątki drwala, których nie mógł po prostu od tak sobie rzucić na ziemię. Umarłym należy się szacunek, co najwyraźniej nie wszyscy rozumieli. Na dodatek człowiek, który chwycił go za nogę prosił go, by pomodlił się w jego imieniu. Dlatego mówiąc modlitwę za zmarłych, tak samo jak uczynił to nad szczątkami drwala, stanął naprzeciw modliszki. Odłożył kości delikatnie pod ścianę groty, po czym przygotował się do walki. Halabarda nie nadawała się do walki w grocie, dlatego ją także oparł o ścianę. Zamiast tego dobył ułomka miecza, w drugą rękę chwytając toporek drwala. Nie mógł być pewien, czym jest ta modliszka dlatego najpierw wysłał w jej stronę trzy pociski utkane z energii, licząc że jeśli to iluzja to rozwieje się pod wpływem jego umiejętności. Jeśli to nie pomoże to przygotuje się do walki. Nie obawiał się tej Flafie, gdyż wiedział jedno - żadna z Flafiech mistress nie będzie straszniejsza od tej Flafie, która towarzyszyła drużynie jako bestia Uzjela
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 31-07-2009, 11:48   #7
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Denerwowali go. Nie dawali mu dojść do słowa. Nizzre ciągnęła swój monolog, Satem coś tam wtrącał, drowa (drow?) mówił coś o zakładach. No i Barbak który starał się ich pogodzić, co mu dość marnie póki co wychodziło. Is miał wszystkiego po uszy. Po co oni się wtrącają?
"Prosiłem ich o wsparcie? Bo jakoś sobie nie przypominam..."
Miał ich dość! Atak który chciał przeprowadzić na Szamila łągonie mówiąc mu nie wyszedł. Padł plackiem na ziemię jednak nie odczuwał jako takiego bólu. Wiedział jednak, że zaraz mogła by być powtórka z jego śmierci. Był blisko tego jednak Szamil odpuścił.
Nizzre znowu zaczęła coś klepać. W końcu zaczęła się odgrażać...
"No, nie... To już przesada..."
Podszedł powolnym krokiem do Szamila. Miał dosyć uwag całej reszty. Nienawidził go jednak aby nie urządzić tu niepotrzebnego rozlewu krwi, potrzebna była rozmowa. W cztery oczy.
- Chodź za mną.
To powiedziawszy udał się spory kawałek od reszty drużyny, mijając po drodze Nizz. Mruknął coś do niej co tylko ona mogła usłyszeć:
- Nie wtrącaj się, bo w przeciwnym wypadku... pożałujesz.
Przystanął przy drzewie nie patrząc czy półdemon idzie czy też nie. Wiedział, że przyjdzie.
Samael tylko wzruszył ramionami i trzymając ciągle dłonie w kieszeniach poszedł za Isendirem.
- So...-zaczął Szamil.
Is w końcu się obrócił i z dzikim uśmiechem na ustach od którego nie potrafił się uwolnić spojrzał Szamilowi głęboko w oczy.
- Gratuluję. Jesteś znacznie szybszy niż wcześniej. Ale nie o to mi chodziło. Nie darzymy się sympatią. Ba, mogę otwarcie powiedzieć, że nie trawię twego towarzystwa. Muszę jednak wytrzymać. Walkę dokończymy. Bez świadków, jednak nie tu i nie teraz. Skupmy się na zadaniu. Jeżeli masz coś przeciwko, słucham...
Samael oparł się o drzewo i rozłożył bezradnie ręce.
-Ja już wcześniej to proponowałem. Chodźmy poszukać zadania.
- Nie tak szybko. Złożyłem kiedyś ci obietnicę. Nie wiem czy pamiętasz, nie lubię się powtarzać dlatego sam powinieneś wiedziećo co chodziło. Obawiam się, że słowa nie dotrzymam. Idzie ci to chyba na rękę bo chiałeś tego dokonać sam. I jeszcze jedno. Powstrzymaj się od głupich docinek w kierunku Nizz. Potrafi być drażliwa...
-Coś jeszcze?
Głos Szamila był lodowaty.
-Jeżeli chesz powiedzieć, "tak zawiąż mi buty" obawiam się, że to już kiedyś było i działa tylko na demony.
Is spojrzał na swe obuwie.
- Taaak, zawiąż mi buty a potem znikaj mi z oczu. Czas się wziąść za coś pożytecznego.
Oczy elfa się zwęziły.
-Nie pyskuj do mnie gówniarzu bo Anioł znów będzie musiał stawać w Twojej obronie.
- I ciągle myślisz, że sobie sam nie poradze, hmmm? Nie potrzebuję żałosnych stworzeń do pomocy. I nie zaczynaj od nowa. Mówiłem: wrócimy do tego.
- To zmieńmy temat...
Rozmowa trwała jeszcze krótką chwilę, aż do momentu gdy Is podał rękę Szamilowi. Ten jej nie przyjął.
Is wrócił do reszty. Nie oglądał się za siebie czy potomek demona, pólelf za nim idzie. Elf zaś skierował się w kierunku Nizzre. Spojrzał jej głęboko w to zielone oczko. Chciał przeprosić za to co przed chwilą powiedział. Z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk. Zamiast tego objął elfkę.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 31-07-2009, 17:22   #8
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Tatko przybył mu z pomocą, w najlepszym stylu, w jakim umiał i nawet uczynił to w dobrym guście. Powiedzmy. To było trochę dziwne zakończenie. Barbak zostanie uznany za bohatera pacyfistą dyplomatę, a Samael nie poniesie żadnych konsekwencji swojego pomysłu. Cóż. I tak sytuacja pólelfa wyglądał już dostatecznie głupio, więc mu starczy. Tatuś go uratował.

Szamil gadał troszkę od rzeczy, wracając nawet do wydarzeń przed karczmą i do walki z Berithim. Co to niby miało do rzeczy? On przyszedł ze sznurem, ona broniła kogoś, kto miał być bez sensowniejszego powodu związany. I tyle. Stwierdziła, że Samael i tak nie zobaczy tego w ten sposób. Układała w myślach kolejny wywód, by jednak spróbować otworzyć mu oczy, kiedy ku jej zdumieniu Is dostał ataku wściekłości. Porwał Samaela, odciągając go na bok, jakby to Szamil był jego przyjacielem, a cała reszta tu obecnych jakąś hołotą z którą nie miał ochoty gadać. Rzucił przy tym groźbę, rzucił ją cicho, ale tonem, który mógł zatrząść Mgłami Chaosu. Nizzre milcząc odprowadziła tylko wzrokiem Szamila i Isendira. Stała, patrząc w nicość lasu.

Te słowa. Ile razy już słyszał te słowa. Łza umknęła z jej oka, tak, że nawet tego nie poczuła. Kropelka skapnęła i znikła w trawie nim ktokolwiek zdążył ją zauważyć, nim ona zdążyła ją zrozumieć.

Dlaczego demony widzą prawdę...? Dlaczego znają przyszłość i nie odczuwają bólu? Czym tak złe istoty zasłużyły na tak iście boskie zaszczyty?

Is wrócił rychło. Patrzyła, widziała, jak nadchodził, jak jego płaszcz porusza się na wietrze, jak powietrze wokół faluje, jak drzewa kołyszą nad nim konarami, jak cienie liści i konarów przemykają przez jego sylwetkę, kiedy szedł. Patrzyła. I nie potrafiła już go zobaczyć.

Spojrzał jej w oczy. Przytulił ją. Zamknęła oko, czując jego ciepło, jego życie. Dotykając go, ciepłej, żywej istoty. Dotykając pustkę, której nie mogła już zobaczyć. Dobrze, że nic nie mówił. Miała ściśnięte gardło i nie byłaby w stanie odpowiedzieć. To trwało wieki. Przytuliła policzek do jego policzka i szepnęła mu do ucha łamiącym się głosem;
- A ja wróciłam tylko dla Ciebie...
Otworzyła szkliste oko, zwinnie i delikatnie wymknęła się z jego objęć. Zimna, ulotna, jak mgła. Nie widziała celu. Nie słyszała nic. Nie mogła znaleźć drogi. Zgubiła się. Nikt jej nie wzywał, nie szukał. Nikogo nie widziała. Nic nie czuła.
Nie chodziło o to, jak się zachował. Chodziło o to, że miał rację.
Patrząc na trawę pod swoimi stopami, ruszyła ku Fufiemu, który czekał pod drzewem, popiskując cicho.
- Macie rację - powiedziała głośno i wyraźnie. - Mieszam się w nie swoje sprawy. Przepraszam.
Zatrzymała się przy Fufim, nieobecna Duszą. Dopiero kiedy pająk pisnął i oparł się o nią domagając się pieszczot, podniosłą głowę, jakby się ocknęła, i spojrzała na niego. Obejrzała się przez ramię. Na Mrocznego Elfa. Na niego jednego mogła spojrzeć. Jego jednego widziała.
"Ale nadzieja wciąż żyje."
Uśmiechnęła się krzywo.
"Jest jeszcze sens. Jeszcze oddycha".
Odwróciła się w kierunku lasu i ruszyła przed siebie. Fufi popiskując ruszył obok niej, wyciągnęła rękę, klepiąc go po głowie.
- Idziemy, śliczny – szepnęła.
Oddaliła się od nory krewetki nie oglądając się za siebie.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 31-07-2009, 20:18   #9
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X Uzjel;
Zacząłeś się... modlić. Zabawne to było uczucie. Myślałeś nad tekstem, wypowiadałeś słowa, a twój umysł stal się nagle... oczyszczony, powiedzmy. Choć doznałeś raczej uczucia dziwnej, niepokojącej pustki, pustki otaczającej cię, zbliżającej się, miażdżącej cię... Modliszka przystopowała z atakiem, choć nie zdążyłeś jeszcze zadać ciosu. Cofnęła się, jakby próbowała cię zmylić. Przyglądał ci się wnikliwie swymi ślepkami, całkiem rozumnie, niepokojąco rozumnie wręcz. Wydawała z siebie nieprzyjemne dla uszy piski i jazgotliwe, urywane wycie, stale przebierając długimi odnóżami i dwoma daleko sięgającymi szpikulcami. Miałeś wrażenie, że jej wzrok prześlizguje się po twej zbroi od stóp do głów, jakby uparcie szukała czegoś. Wreszcie zdecydowała się zaatakować, próbnie sięgając cię prawym szpikulcowatym odnóżem. Chlasnąłeś toporem drwala po atakującym odnóżu, ostrze trzasnęło o nie jak o skałę, nie przebijając twardej tkanki tworzącej żywe ostrze. Modliszka z sykiem gwałtownie cofnęła odnóża i cofnęła się gwałtownie. Przygląda się tobie, przyczajona, jakby wyczekiwała na coś. Kiedy wykonałeś krok w jej kierunku, z sykiem cofnęła się o kilka metrów.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 01-08-2009, 13:45   #10
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
- Fiu fiu fiu... la fiu fiu la.. la la la fiu fiu fiu...
Dawna krasnoludzka pieśń rozbrzmiała echem po ścianach kopalni. Może rytm dawał trochę do życzenia ale słowa snuły się korytarzami zgodnie z tym jak Kall'eh je zapamiętał.

Małe błyszczące oczy wędrowały, to z lewa na prawą to z prawa na lewą, w poszukiwaniu czegoś co można byłoby zabrać na powierzchnie. Coś, co może błysnąć w prawie zerowym świetle. Coś, co może zaszeleścić albo za brzęczeć pod szurającymi nogami karła. Nic. Oprócz gładkich skał, kurzu i kamyczków były tylko kości.

Kall'eh podniósł jedną z kości. Obejrzał dokładnie - ludzkie dziecko. Nie, nie mnie... Potrząsnął przecząco głową. To był jego kuzyn. Kość należała do krasnoludzkiego ludu. Kall'eh wzdrygnął się i odrzucił je ze zgrozą w oczach. Na szczęście nikt nie widział tej zgrozy.

Szedł chwilo z opuszczoną głową, gdyż morale mu spadły. Cieszył się z jednego, że posłał te pioruństwo do piachu. Te pioruństwo w skorupie - które wcale dobrze nie smakowało. Fffeee...

Głosy. Nie, raczej odgłosy. Coś szurało, coś stukało. I do tego zrobiło się jaśniej. Światło wpadało przez szczelinę w górnej części jaskini. Szczelina była wąska i wysoko umiejscowiona, to też oczy musiały się chwilę przyzwyczaić w do dużo większej dawki światła. Przymrużone oczy na początku zobaczyły tylko sylwetki - kobiece sylwetki. Wszystko wskazywało, że nie były w humorze. Kłótnia przybrała na sile gdy Kall'eh podszedł bliżej.

To co się wydarzyło potem było jak sen. Już nie kobieta a upiór - stała się nim w mgnienie oka - odeszła od "jeszcze kobiety" i odwróciła się w stronę krasnoluda, który w tej samej chwili miał już w ręku pieszczocha. Lecz ona, a raczej ten upiór powstały z niej, wyciągnął nóż i nie zwracając w ogóle na Kall'eha uwagi wbiła go w "jeszcze kobietę". Po tym procederze wzięła nogi za pas.

Krasnolud długo nie myślał (i to nie było w jego stylu, nie myślcie sobie) i udał się na ratunek. Skoczył podtrzymał druga postać. I spróbować ją uratować.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172