Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2010, 20:57   #91
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti miała nadzieję pozostać niezauważoną. Okazało się to niemożliwe. Musiała wybiec na otwartą przestrzeń, gdzie jej białe futro na tle zieleni było widoczne jak drow na tle lasu dla elfa. Jej jedynym atutem było zaskoczenie i starała się to maksymalnie wykorzystać. Przebiegła obok drużyny zajętej smokiem i pobiegła do skał. Na pewno ją zauważyli, ale nie zdążyli zareagować, więc poniekąd plan się powiódł. Zaczęła się wspinać. Ponieważ w zespole nie było łucznika, a Magini była zajęta wspinaczką, Kiti była w miarę bezpieczna i coraz wyżej, coraz bardziej poza zasięgiem mieczy. Wątpiła aby ją zaatakowali, choć mogli przecież pomyśleć, że biegnie za Maginią po to żeby ją zadatkować. Smok był dla nich jednak wystarczająco atrakcyjnym przeciwnikiem i nie przejmowali się zbytnio białym psem biegającym wokół. Nie zamierzała zostawać dłużej, by przekonać się, czy są przyjaźnie nastawieni. Dotarła do szczeliny i minąwszy maginię wskoczyła do środka pracowni. Mag nieźle się urządził. Miał jednak straszny bałagan. Spadła na stertę magicznego syfu, lądowanie było raczej nie popisowe. Części przedmiotów na jakich wylądowała też już raczej używać do magii się nie da. No, chyba, że do wyciągania z kapelusza. Mag był zszokowany jej odwiedzinami. Na szczęście na tyle, że nie zdążył cisnąć w nią piorunem, kulą ognia czy nawet butem. Ponieważ przekonała się już wcześniej jak skuteczna jest jej klerykowa łyżka w walce z żyjątkami nie chciała uzyskać znowu efektu jak wykałaczka czy wacik do czyszczenia uszu. Plan był prosty, udrożnić przejście dla reszty drużyny, tej części z wielkimi, ostrymi łyżkami. Korzystając z elementu zaskoczenia przemknęła bezurazowo obok maga i pobiegła do wyjścia. Znalazła się na schodach. Schodami w dół. Znalazła drzwi i co ważniejsze, znalazła dźwignię. Na szczęście nie były to magiczne drzwi otwierane magią właściciela domu, czego się obawiała. Pewnie nie stać go było na takie luksusy na tym zadupiu. Chwyciła za dźwignię i szarpnęła. Nie do końca wiedziała w którą stronę ciągnąć więc ciągnęła w jedną, potem w drugą. Wreszcie udało się i drzwi zaczęły się otwierać. Zobaczyła Diritha i jasnym było, że on zobaczył ją. Patrzyła niego, jej wilczy ogon lekko poruszył się na boki. Ale nie mogła, nie mogła, nie mogła! Stchórzyła! Zawróciła i pobiegła z powrotem na gorę po schodach. Magini i wojownik właśnie trzepali wrogiego maga jak stary dywan. Mag próbował się wymknąć ale liczba osób... czy powiedzmy: stworzeń... otaczających go rosła szybko na jego niekorzyść. Skoro mag nie mógł w spokoju rzucić zaklęcia, był bezbronny. I do tego wojownik zaraz zasadzi mu prawy prosty, co zapewne źle się skończy dla wątłego właściciela togi, nienajlepiej chroniącej przed piachami i mieczami. Kiti pozostało tylko pokazać tej ferajnie, że jest po ich stronie. Zjeżyła się i zaczęła wściekle ujadać na maga.


Doskoczyła do wroga i złapała zębami za jego szatę, ciągnąc i szarpiąc, z zamiarem przewrócenia go.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 13-12-2010, 04:41   #92
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Całe szczęście udało się Dirithowi wyczuć i wykorzystać odpowiedni moment do zadania ataku gdyż inaczej łapa smoka, która właśnie atakowała powietrze cisnęłaby nim o skały. Dodatkowo cios wyprowadzony obiema tylnymi łapami był wystarczająco silny aby zachwiać gadem. Dzieki temu tygrysołak miał czas aby pozbierać się z ziemi i kulturalnie zejść nieco z drogi rozszalałemu monstrum, które skierował właśnie w swoją stronę tak jak zamierzał. Pozostało więc już tylko poczekać, aż w końcu trafi właściwe drzwi i dobić aktualnego przeciwnika. Piekliszcze jednak najpierw zajęło się za otwieranie drzwi z krótszą zagadką, dobre i to. Po kilku uderzeniach kamienne wrota zostały wyważone do środka, zatem do otwarcia pozostały już tylko jedne.. które także właśnie się otworzyły. Jednakże nie za sprawą smoka a jak się okazało gdy Dirith zwrócił głowę w stronę otwartych drzwi, z których najprawdopodobniej miało nadejść więcej przeciwników pod kontrolą maga, biały wilk.
Drow nie mógł jednak gapić się bezczynnie, gdy na arenę właśnie wchodził najprawdopodobniej nowy przeciwnik, podczas gdy stary.. właśnie padał i ponownie znieruchomiał. Zatem nadal będąc czujnym likantrop zwrócił się w stronę zwierzęcia.. i miał dziwne wrażenia jakby już kiedyś widział tego wilka. Nie było jednak czasu na zastanawianie się, gdyż w tej chwili spodziewał się, że biały przedstawiciel gatunku psowatych zaatakuje. Nie zdążył jednak się przygotować dobrze do obrony, a wilk zaczął uciekać w głąb przejścia.
Zdecydowanie było coś podejrzanego z tym wilkiem, a może mag zmienił plan? Nie było to teraz ważne. Tygrysołak ruszył zatem także w głąb otwartego właśnie przejścia, którym chwilę wcześniej uciekał mag. Przez krótką chwilę przeszło mrocznemu elfowi na myśl, że jest właśnie wciągany w pułapkę, jednak tylko się uśmiechnął i ruszył szybciej.
~ Chce mnie zwabić w pułapkę? Proszę bardzo, jeszcze tego pożałuje. ~ pomyślał gdy właśnie pojawiło się wyjście z przejścia prowadzące do komnaty.
Tuż potem wpadł do niej jak burze, gotowy uderzyć z całą swoją wściekłością w co tylko się nawinie.. i to trochę został zbity z tropu gdyż oprócz maga zobaczył także Maginię, wojownika oraz wilka, który o dziwo rzucił się na maga zamiast na którąś z pozostałych osób. Nie miał pojęcia jak wszyscy się tam znaleźli, choć R. najprawdopodobniej użyła jakiś swoich sztuczek, a człowiek albo także skorzystał ze sztuczek czarodziejki, albo także dostał się tak przejściem. Nie zauważył jednak, żeby wymijał wilczycę lub wchodził przed nim.. chyba, że znowu odpłynął w myślach na chwilę co nie wróżyło dobrze.
~ Cholera, co się ze mną dzieje? Przeklęta wyspa, nawet się skupić nie mogę.. ~ naszła drowa kolejna myśl. Wszak to było chyba jedyny powód gdyż niemożliwym było, aby się aż tak zestarzał i przysnął na stojąco przed otwartymi wrotami.. na pewno nie!
Drow otrząsnął się w końcu z rozmyślań i skupił na bardziej aktualnych wydarzeniach, a mianowicie na atakującym wojowniku oraz wilku, którzy ruszyli na maga całkiem sprawnie. W dłoni Magini także szykowała się jakaś niespodzianka, miał tylko nadzieję, że nie było to nic śmiertelnego i mag będzie w stanie powiedzieć chociaż gdzie się znajdują. Mimo wszystko gotowy było do ataku, gdyby im się nie powiodło. Lub gdyby sie po prostu ociągali z właściwym zadaniem ciosu zamierza uderzyć czarodzieja otwartą łapą w bardzo podobny sposób jak zrobił to z Braciszkiem Michałem w wiosce i w ten sposób chciał go złapać i przygwoździć do najbliższej ściany lub regału, jednak nie chciał go zabijać.
Dopiero kiedy sytuacja zostanie opanowana przez kogoś z jego aktualnych kompanów lub niego, zamierza się rozejrzeć. Rzucił więc okiem na księgi znajdujące się w pracowni aby w miarę możliwości domyślić się czym ten mag się tutaj zajmuje po czym spojrzał krytycznie na wilka mając jednocześnie dziwne wrażenie, że gdzieś już go spotkał. Jednak w pomieszczeniu przed nim znalazła się Magini, więc to po prostu mogłaby być tylko jedna z jej sztuczek, tak więc nie przyglądał mu się nad wyraz długo.
- Widzę, że nowa sztuczka sprawuje się całkiem nieźle. - rzekł do Magini wskazując na wilka po czym likantrop zmienił swoją postać na drowią. Jego ciało zaczęło się spokojnie kurczyć, kości lekko trzeszczeć, gdy głowa zmieniała kształt z tygrysiego pyska na elfią twarz, korpus zmalał w oczach a nogi przybrały odpowiedni dla drowa wygląd. W międzyczasie z chudnącej sylwetki wyłoniło się ubranie a sierść została dalej wchłonięta odsłaniając czarną jak noc skórę poprzecinaną białymi tatuażami w miejscach gdzie przed chwilą były białe pręgi. Nie zastanawiając się dłużej wrócił do rozglądania się po pracowni za jakąś księgą lub notatnikiem zdradzającym naturę prowadzonych tutaj prac, jednak nadal miał na oku właściciela tej groty, w razie jakby próbował jakiś dziwnych sztuczek.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 13-12-2010 o 04:50.
eTo jest offline  
Stary 14-12-2010, 17:10   #93
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Kapitanie...?
- Ym?
- Skąd to całe zamieszanie? Co to ptaszysko nagadało?
- Znałem kiedyś kogoś Takiego Jak On... Kot-demon... – zielonkawa dłoń wprawnie trzymała ster statku. – Podróżowaliśmy razem. Sądziłem, że zginął.
- Kotdemon? Czy to... nie jest niebezpieczne?
- Muszę sprawdzić, czy to rzeczywiście on. Może wie, co stało się z resztą. I z artefaktem.
- Artefaktem? – zaciekawił się.
- Mniejsza z nim. Chce sprawdzić, co stało się z resztą... Postawić wszystkie żagle!!!
* * *

Cała akcja przebiegła sprawnie. Ostatecznie smok bez głowy upadł i znieruchomiał [to dość normalne akurat… to chyba jedyne normalne wydarzenie od czasów gdy wojownik szalał na desce a kleryk wywarzał kamienne drzwi swoim ciałem...]. Braciszek odbiwszy się od drzwi potoczył się gdzieś w krzaki, pojawił się biały wilk, który wraz z Maginią wlazł po skałach do siedziby maga, a drzwi z kamienia stały przed wami otworem.
Jedne drzwi prowadziły schodami do pracowni maga na górze. Drugie – jeszcze nie sprawdziliście.

Magini była na miejscu pierwsza i kiedy wpadliście od pracowni, mag miał minę „kobieta mnie bije!”. Wilk szarpał jego szatę jak szmatę, a wojownik z zabójcą ostro przedstawili silne argumenty. Mag był całkowicie zaskoczony i zszokowany wizytą takich gości. Ponieważ na chatę zwaliło mu się nagle dwóch gości postawnych, z czego jeden był tygrysołakiem, w towarzystwie czarodziejki i wilka, mag nie próbował nawet wszczynać burdy. Skulony i wyraźnie przestraszony próbował wymknąć się do wyjścia, ale był otoczony, oczywiście.
Magini zaczęła przesłuchanie. Mag zaprzeczał wszystkiemu. Ktoś musiał zabawić się w dobrego glinę. W końcu mieliście jedyną i być Może niepowtarzalną, by porozmawiać na tej wyspie z kimś w znanym wam języku. I nie był to jakiś chłop małorolny, matoł spod budki z piwem, tylko pan uczony, mag! Magini zaczęła przeszukiwać rzeczy podejrzanego. Z racji swojej profesji wiedziała co robi. I co warto zgarnąć do kieszeni. Drow zaczął przeszukiwać księgi, jakby poszukiwał czegoś konkretnego. Niestety po jego mało zadowolonej minie odczytaliście, że póki co tego nie znalazł.

Ursuson;
Wybiłeś magowi z głowy pomysł o ucieczce. Dosłownie.
W bliskim starciu mag-wojownik ten pierwszy ma raczej Male szanse na zwycięstwo. Fanga sprawiła, że pan mag fiknął kozła i nakrył się nogami. Pozbierał się, skulony, trzymając się za głowę i zasłaniając się jęknął;
- Proszę, nie!...

Kiti;

Uczysz maga komendy „waruj”. Szarpnięcia za szatę wyrwała maga z równowagi i padł znów jak długi. Przez chwilę miotał się na podłodze, krzycząc i machając rękami, sądząc, że chcesz go zagryźć. Po chwili zrozumiał, że gdy grzecznie leży i się nie rusza – nie szarpiesz i nie ujadasz, więc grzecznie leżał na ziemi, poddając się.

Dirith; Twoja interwencja nie była konieczna. Mag nie podjął walki, wyraźnie uznał, że macie znaczną przewagę i chciał rozwiązać sprawę dyplomatycznie. Leży na podłodze, pilnowany przez zjeżonego białego wilka. Możesz spokojnie zabrać się do roboty. Przetrząsałeś księgi maga. Po zawartości jego zbiorów wywnioskowałeś, że gość ma raczej szerokie zainteresowania, od zielarstwa, po alchemię, aż do fizjologii i nekromancji z szamanizmem. Ciężko było powiedzieć w czym się specjalizuje tak naprawdę. Ku swemu zdumieniu zauważyłeś nagle rulonik kartek wciśnięty w małą wnękę przy biurku. Z doświadczenia wiedziałeś, że był to jeden z tych ruloników, którego ktoś próbował ukryć. Podszedłeś do biurka, wyciągnąłeś rulonik, rozwiałeś. Były to trzy wyrwane skądś kartki. I to jakie kartki! Pismo Riktela! Na kartkach był przepis na jakąś miksturę i coś zapisane szyfrem. W sumie nie wiedziałeś co to, ta część notatek, nie dotycząca chimer, mało cię obchodziła. Bardziej jednak obchodziło cię to, że ktoś najwyraźniej poszatkował notatnik Riktela na fragmenty! Spojrzałeś ukradkiem na maga, ściskając kartki w dłoni; po jego minie poznałeś, że owszem, to on wyrwał te kartki…

Magini;

Drow zaczął przetrząsać księgi, o dziwo nie interesowały go takie klasyki jak „Pary hoter i zakon pedofilów” czy „1000 przepisów na nalewki wujka Gandalfa”. Od razu widać, że drow nie zna się na magii! Zabrałaś się za przeglądanie tytułów. Jedna książka wydała ci się ciekawa i zakosiłaś ją.
Bestiariusz. Jakiś się znalazł. Hmmm [czytasz] „Owca. Zwierzę kultu, zwłaszcza w kulturach niżej rozwiniętych wykorzystywana jako…” Eeer…?
Smocze kły hmmmm. Ni Mo. No chyba, że Diritha czy pana w lśniącej zbroi się poprosi, żeby poleciał na dół, wybił kilka zębów urwanej głowie i starł na tarce…
Ziółka. No są. [zdobywasz; 1x włoszczyzna]. Ziółka wyglądają na zdrowotne i do pojarania. To na wypadek gdybyście natknęli się na elficka armię.
Klasyczna fiolka eliksiru leczącego. Starczy na 2 razy.
Złoto. Ni Mo. Gołodupców jakiś tu mieszka.

Wszyscy;
Mag leżąc na ziemi zasłania ramionami głowę, obserwując czujnie wilka, który stoi obok i warczy na niego. Ukradkiem obserwuje, jak Magini i drow przeszukują jego pracownię. Wreszcie, kiedy Magini wspomina o Pani Mgieł, mag spogląda na Diritha z miną „tylko nie drowia klątwa!!!” i odzywa się z wahaniem:
- A Może... Może się dogadamy...? Nie chcę sprawiać kłopotów!... Szukacie czegoś konkretnego...?

* * *
Tymczasem, w lesie, przed wejściem do groty.
Na gałęzi drzewa przysiadły dwie papugi, jedna czerwona, druga niebieska.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 14-12-2010, 23:02   #94
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
Ciężka stopa wylądowała na piersi Czarownika, przyciskając go do ziemi. Dziadek wyglądał na przerażonego i gotowego do współpracy, ale Ursuson nie miał zamiaru odpuścić. Rozejrzał się i szybko odszukał to co chciał: na wbitych w sklepienie hakach wisiała linka na której suszono zioła. Wojownik zerwał cienki sznurek i przewrócił więźnia na brzuch. Szybkim sprawnym ruchem związał mu dłonie za plecami, po czym kawałkiem szkła odciął resztę sznura. Spojrzał na nogi starca.

„W takiej wilgoci na pewno nosi skarpety”


Były, co pierwej dało się wyczuć. Niegdyś białe skarpety z froty firmy Nice, teraz prezentowały różnorakie odcienie żółci i zieleni. Wojownik z obrzydzeniem zsunął je z nóg starca, zwinął w kłębek i wepchnął mu je do ust, przyciskając knebel pozostałym kawałem sznura.

- Grzeczniej dziadku, bo dostaniesz w drugie ucho. Módl się, do wszystkich bogów, żeby ktoś cię chciał przesłuchać, bo inaczej skarpeta przyrośnie ci do języka

Związany i zakneblowany, Czarownik nie powinien stanowić zagrożenia.

"Co teraz?"

Teraz czas na pamiątki. Jak za starych, dobrych czasów.

Ursuson podał Kozie Nostrze suszoną lucernę. Koza wiedziała, że solidnie zapracowała na ten przysmak, toteż nie kwapiła się mu podziękować. Wojownik dorzucił jej jeszcze suszony koper oraz całkiem świeżą pietruchę, znalezioną w koszu przy palenisku. Tym razem zasłużył na wdzięczne spojrzenie. Koza Nostra zajadała się suszonym zielem, wpatrując się natarczywie w związanego Czarownika, gotowa bodnąć go z roga, jak tylko zacznie coś kombinować.

Wojownik hołdując starej dobrej zasadzie, że gdzie zwiedzanie, tam souveniry, rozejrzał się uważnie po zgromadzonym dorobku, szukając czegoś ciekawego.

Pytanie do MG -> Co ciekawego Ursuson znalazł?
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline  
Stary 19-12-2010, 17:33   #95
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Wgryzanie się w szatę maga było równie przyjemne i zabawne co dla szczeniaka egzynie się w ulubione papcie właściciela. Mag był pokonany i Kiti szarpiąc nim froterowała nim podłogę co bardzo się jej podobało. Kiedy Dirith wszedł do sali nie przestała robić tego co robiła. Ku jej zaskoczeniu tygrysołak... nie poznał jej, nie poznał, nie poznał!!!
Nie było łez wzruszenia (yhyyyyyyyy), nie było okrzyków radości czy wściekłości ani ryków powitalnych, a co najważniejsze powitalnych hugów. Dirith po prostu jej nie rozpoznał! Uznał ją za... „sztuczkę Magini”! Początkowo sądziła, że to czarny (sory ) żart drowa. Ten jednak albo był mistrzem kamuflowania uczuć i mistrzem przybierania masek obojętności, albo faktycznie jej nie rozpoznał, bo po prostu przeszedł obok jakby nigdy nic! Zaczął rozwalać rzeczy maga szukając czegoś! Kiti nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Serce bilo jej mocno.
„Przecież jak mógł zapomnieć...!? To na pewno drowie sztuczki!!! Na pewno udaje, udaje, udaje!!! Czeka aż się zapomnę, chce mnie rozproszyć, żebym przestała się pilnować, poczuła się bezpieczna! O nie nie nie, to na pewno drowie sztuczki! Już ja go znam! Nie wierzę że zapomniał!... A może... to nie jest Dirith!? Może to jakaś całkiem inna chimera!? Ale to przecież cały on, ten zapach, ten głos, ten sposób bycia!... Może dostał amnezji!? Nie wierzę, coś tu jest nie w porządku!... Dobrze, panie drowie, też mogę się bawić w tę grę!....”
Kiedy zakończyła szarpanie maga podeszła do magini, pomachała ogonem i usiadła obok, jakby była jej „sztuczką”, przyzwanym Chowańcem. Reszta zajmowała się plądrowaniem siedziby maga albo gnębieniem samego maga. Kiti siedziała i obserwowała.
„I co teraz, co dalej!? Przecież prędzej czy później się wyda!”
Pobiegła schodami na dół i wybiegła z grota. Wskoczyła znów w krzaki.
„Mogę za nimi iść, ale na pewno nie przy nich! Nie póki Dirith stosuje te swoje sztuczki! No i reszta, też w sumie nic o nich nie wiem, nie wiem kim są! Będę ostrożniejsza, wolę iść kilka kroków za nimi niż wśród nich póki co...”
Tymczasem zauważyła papugę na drzewie.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 19-12-2010, 19:37   #96
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Temat z filozofii na dzisiejszy dzień:
Dlaczego magowie nigdy w swoich księgach nie piszą drukowanymi literami?

Mag - jeden z rodzajów ludzi bądź nieludzi, w wolnych oraz niewolniczych chwilach zajmujący się czarostwem, gadaniem do kreatur zwanych chowańcami i ukrywaniem setek chorób natury psychologicznej; najczęściej lubieżni, skłonni do popadania w alkoholizm, palenia ziół, warzenia psychotropów, zwanych eliksirami, a w skrajnych przypadkach pogrążających się w zoofilii. Z natury samotnicy, choć tak naprawdę indywidualiści. Stereotypowy mag bywa najczęściej chudym, gderliwym staruchem, wymachującym swoją laską i noszącym sukienki, które należy zwać szatami, bo inaczej mag przemienia się wtedy w furiata i rzuca w delikwenta fajerbolem albo zamienia go w żabę (ewentualnie w kamień). Problem polega na tym, że stereotypowi magowie wymierają, ci zaś bardziej awangardowi mieszają się w zwykłe społeczności i przez to ciężko jest ich odróżnić na pierwszy rzut oka od zwykłego obywatela.
Z notatek "Księgi Pełnej Zua" autorstwa R. van [nazwisko zamazane]

Mag prosił o czas, a raczej o dobrego, drużynowego dyplomatę. Pani R. przybyła mu z odsiecz..., to jest: z pomocą. W zamian za jego gustowny, czarodziejski płaszczyk oraz choćby część jego magicznego ekwipunku. Bestyariusz oraz księga zaklęć wylądowały w torbie Magini, tak samo ziółka na wypadek spotkania elfa czy innego... dalszego kuzyna. W dalszej kolejności pozostało poproszenie rycerza albo Diritha o zdobycie smoczych kłów, kleryka o gwizdnięcie trun... to znaczy reszty składników do produkcji psychotropów... znaczy się eliksirów.

Zastanawiająca pozostała kwestia białego wilka, który nie dość, że okazał się niezłym wspinaczem, to jeszcze zachowywał się nader inteligentnie jak na wilka. Spoglądał jakby tęsknie na drowa, który to nie zwrócił większej uwagi na zwierzę. Ot, po prostu zwierzę, taki duży piesek o ślicznym futerku. Magini natomiast upewniła się, że czworonóg nie należy do grona jej znajomych, a przecie dziwnych znajomych jej nie brakowało. Był przecież ork paladyn, wilkołak naukowiec czy nawet ksiądz diabeł.
Żeby jednak mag się nie nudził, drużyna postanowiła go przygwoździć nie do ściany, do podłogi. Od "psa" czarodziej nauczył się komendy "waruj". R. natomiast uczyła go komendy "odpowiadaj".
Spojrzała na niego z wyższością, uśmiechając się z mściwą satysfakcją, plądrując wcześniej jego domopracownię.

- Co chcęmy wiedzieć? - wycedziła szorstko Magini. - Ach tak, przypomniało mi się. Po pierwsze, do czego tak naprawdę służył Ci smok? Bo w bajeczkę odnośnie małego eksperymentu ci nie uwierzę.
- Odstraszał wszystkich od mojej samotni! Znosił materiały i zioła, które potrzebowałem.
- Bo drugie co robisz na wyspie, gdzie mieszkają 'bambusy'?
- Errr to jest punkt przeładunkowy. Na tej wyspie rośnie wiele cennych dla alchemii ziół. Zbieram je i dostarczam komu potrzebne.
- Czyżby do czegoś ci byli potrzebni?
- Nie, wręcz przeszkadzają, dlatego odstraszam ich smokiem!
- A po trzecie czego ty od nas chcesz?
- Od was?! - oburzył się. - Niczego od was nie chcę, to wy wpadliście tu i zdemolowaliście wszystko!!! - jęknął.

Z twarzy Magini zniknął wtenczas uśmiech, żółte oczy się zwęziły i jak się wydawało, zapłonął w nich ogień.
- To brzmi tak, jak byśmy przeszkodzili ci w realizacji jakiegoś niecnego planu.
Po chwili dodała:
- Wygląda na to, że na tej wyspie nikogo prócz bambusów nie ma, a poza tym tu tylko sama dżungla jest. Więc w takim razie komu, odliczając tu siebie, dostarczasz te zioła?
- Co jakiś czas przypływa statek i zabiera towar! Małe paczki wysyłam pocztą lotniczą... Różni... alchemicy, magowie, różni kupują...
- Jaki znowu statek? - prychnęła z zniesmaczeniem. - A za pocztę lotniczą pewnie smoczek ci posłużył, tak?! Nie kpij sobie z nas kolego, dobra?! - zaostrzyła ton wypowiedzi. - Bo żarty nie wychodzą ci najlepiej, to chociaż staraj się swoją skórę zachować! Kto by wysyłał takie smoki gdziekolwiek, skoro każdy wie, jak na przykład ludzie je postrzegają? A co do statków, to ciekawe, gdzie sobie ci klienci te swoje statki lokują, bo jakoś nie wydaje mi się, żeby skały czy miejsca, gdzie Kraken ma swoje legowisko były odpowiednim miejscem dla nich.

Towarzysz Dirith tymczasem znalazł w skrytce maga coś bardzo ciekawego. Coś, co mogło wyglądać na notatki maga.
- Drowie, co tam ciekawego znalazłeś? - zawołała do niego celowo nie po imieniu, ażeby nie zdradzać czyichkolwiek danych osobowych. W razie, gdyby mag pracował dla którejś opozycji. Przecież w życiu nie ma się samych przyjaciół; często ma się też wrogów, i to niekiedy nawet śmiertelnych. Istniało jednak ryzyko, że zapamięta ich wygląd wraz z cechami szczególnymi.
- Część mojej księgi i można powiedzieć, że wiem już gdzie jest ta księga, którą zgubiłem. - odpowiedział ani na sekundę nie spuszczając z oczu maga. - Dodatkowo jeszcze sposób na naprawę tego smoka przed grotą i na wydostanie się z tej cholernej wyspy. - dokończył chłodnym głosem. Widać było wyraźnie, że Dirith jest na granicy samokontroli.

- A więc jednak wyszło szydło z worka - między palcami pani Magini oraz z jej ciemnych włosów trzasnęło parę iskier. Po czym rzekła donośnym głosem do reszty ferajny. - Czyńcie z nim, co chcecie. A ty, Magu, proś nie tylko Panią Mgieł, ale także Astarotha oraz Baala, by się nad tobą zlitowali, bo ja tobie już nie pomogę. Cierpliwość mi się skończyła, amen.

Gdyby magowie pisali drukowanymi literami ich magiczne sekrety rozpowszechniłyby się na cały świat. Magowie wtedy nie byliby magami, a dziennikarzami.
Z notatek "Księgi Pełnej Zua"
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 19-12-2010 o 19:39.
Ryo jest offline  
Stary 21-12-2010, 01:09   #97
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith widząc, że Magini, Urson oraz Wilk radzą sobie z czarodziejem całkiem dobrze nie dołączył do akcji "pognęb maga". Zamiast tego zaczął się rozglądać po pomieszczeniu tak samo jak reszta. Szczególną uwagę zwrócił na księgi. Chciał się dowiedzieć co ten mag tu robi, a przede wszystkim sprawdzić, czy przypadkiem jakimś cudem nie znalazł notatnika należącego kiedyś do jego twórcy. Znalazł jedynie coś o zielarstwie, alchemii i nekromancji połączonej z szamanizmem, co zdecydowanie go nie interesowało. Nie miał najmniejszego zamiaru robić z siebie umarlaka, więc szukał dalej. Jedyne co mogłoby mu jakoś pomóc, do informacje na temat fizjologii i trochę alchemii. Jednak pech chciał, że akurat większość informacji jakie mógłby potrzebować o fizjologii znajdowała się z zaginionym notatniku.
Kiedy regały z książkami dostarczyły mu wszelkich zbędnych informacji, mroczny elf wziął się za przeglądanie biurka. A mianowicie chciał się za nie zabrać kiedy zauważył małą wnękę ze znajdującym się w niej jakimś zwojem papieru. Magini zajęła się przesłuchiwaniem gospodarza, tak więc Dirith z czystej ciekawości wyjął znajdujący się tam rulonik. Jak się okazało zaraz po jego rozwinięciu, były to trzy strony wyrwane z jakiejś księgi. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego, jakiś mało ważny przepis na jakąś miksturę choć wyglądający nieco znajomo.. Drow nie wierzył własnym oczom gdy spojrzał na rozwinięte właśnie kartki papieru przyglądając się im dokładniej.. i zaczęło się w Dirithu gotować oraz praktycznie niekontrolowanie zacisnął znalezione notatki w dłoni. Rozłożył jednak palce i papier wylądował na stole na którym mroczny elf oparł się ciężko, jakby miał zamiar właśnie cisnąć całym tym biurkiem w skulonego maga. Spojrzał na niego i widząc w jego oczach kolejną falę strachu wyczuł, że to jest jego sprawka.
Mag w tym czasie zaczął pękać.. Nie miało to jednak najmniejszego znaczenia i tak zaraz zostanie zmuszony do gadania.
Elf uniósł się więc znad blatu a jego dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści tak mocno, że knykcie zaprotestowały trzaskiem, czarna skóra trochę pobielała i ogólnie aż drżały z niecierpliwości aby wreszcie zacząć okładać skulonego człowieka, albo wszystko co stanie mu na drodze. Zaczął więc do niego powoli podchodzić a w jego oczach można było dostrzec czystą wściekłość.

Na szczęście R. kończyła już z nim rozmawiać i Dirith mógł się nim zająć. Przerażony mag widząc kto sie do niego zbliża wybałuszył ze strachu oczy jeszcze bardziej.
W tym momencie źrenice Diritha były tak zwężone z wściekłości, że niemalże nie było ich widać na tle białych tęczówek. Ledwo zarejestrował zadane do niego pytanie. Mimo, że jeszcze nie przesłuchiwał maga, wiedział już wszystko co potrzebował. Wiedział, że ten człowiek posiada te informacje i to była już tylko kwestia czasu zanim sie ich dowie. Poza tym nie liczyło się teraz nic.
Kiedy był już w zasięgu kopnięcia podniósł nieco jedną dłoń wskazując drżącą lekko pięścią na nieco zgniecione kartki papieru.
- Gdzie jest reszta? - syknął zimno przez zaciśnięte zęby - Skąd je masz?! - dosłownie warknął na maga po czym kopnął go z całych sił w nogę aby popędzić do odpowiedzi.

Mag zzieleniał i skulił się jeszcze bardziej. Czułeś, że był przytłoczony całą sytuacją i na pewno nie rzuci się do ataku na drowa, który
a) jest drowem [klątwa!]
b) przed chwilą był tygrysołakiem
c) jest zabójcą

Przez chwilę gapił się na ciebie, siniejąc, jakby nie bardzo wiedział co odpowiedzieć.
- Reszta...? Ja nie-nie-nie...!... -zająknął się. - Ja... Zzzzzznalazłem księgę nad brzegiem morza!... - jęknął obronnie. - Nie wiedziałem że ktoś jej szuka!

Więc ten smok taszczył nie tylko pana rycerza w lśniącej zbroi - wcześniej przytaszczył tu notatnik Riktela!

- N-n-nie ma jej tutaj!... Tej księgi! - wyjąkał mag.

Drow ani nie drgnął gdy mag potwierdził, że księga znajduje się na wyspie, choć jego pięści nadal lekko drżały i niemalże warczał ze złości.
- To teraz już wiesz. - syknął dalej przeszywając pechowego czarodzieja spojrzeniem którym by go zabił gdyby tylko było to możliwe. - A teraz mów co z nią zrobiłeś i gdzie ona jest. - dokończył równie zimno jak zaczął, po czym słuchając odpowiedzi podszedł ponownie do biurka i wziął z niego kartki z notatnika Riktela, które poskładał i schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza.

- Yyyyh...! - mag znów zzieleniał. - A-ale...?
Wyraźnie miał dylemat "a jak mu powiem to nie będe mu już potrzebny!", a z drugiej strony "ten pan nie wygląda na cierpliwego drowa!"
- W-w-wysłałem do Silverstinga! - wydukał w końcu.

Następnie Dirith podszedł znów do przerażonego nieszczęśnika.
- Wstawaj.

O_O'

- Powiedziałem WSTAWAJ!! - wrzasnął na ociągającego maga się łapiąc go za szatę pod szują i samemu gwałtownie podnosząc na nogi i pchając na ścianę czy też regał znajdujący się przed nim aby ustawić czarodzieja plecami do siebie. Następnie wykręcił mu za plecy lewą rękę a prawą złapał za szaty na karku tak aby w miarę zachcianki móc go przydusić jego własnym ubraniem. Z jego prawego nadgarstka wyłoniły się zacieki jakiegoś srebrnego płynu, które szybko owinęły się mocno wokół lewego nadgarstka człowieka tak aby jego ręka cały czas była wykręcona po czym owy płyn zesztywniał nabierając twardość stali. Dzięki takiemu rozwiązaniu mógł bez trudu utrzymać maga jedną ręką.
- Teraz masz mnie zaprowadzić do miejsca w którym się znajduje reszta tej księgi którą znalazłeś.

-A-a-alllle!... - wyjąkał ze zgrozą.

- I módl się, żeby jeszcze tam była, bo możliwe, że zaczne wypróbowywać na tobie po kolei nekromanckie zaklęcia z ksiąg jakie tutaj są.. oczywiście zanim cie zabije.. - warknął szarpiąc go za szaty po czym pchając w stronę wyjścia z jaskini.

Mag odruchowo próbował się szarpać, ale byłeś o wiele silniejszy od tego chuchra i szybko to zrozumiał.
- Ale...! N-n-nie mogę!... Wysłałem ją przesyłką lotniczą!... N-nie ma jej już tutaj a statek...! - zająknął się. - Ssstatek przybędzie za kilka dni!

Kiedy do drowa dotarło, że księgi już może nie być na wyspie, kopnął maga pod jedno z kolan i tym samym gwałtownie sprowadził do klęczek.
- Kto to jest ten Silversting?
- Nie, proszę, nie zabijaj mnie!... S-Silversting... kupuje czasem ode mnie różne rzeczy... na wyspie Canvas... ja mu tylko czasem coś sprzedaję, dobrze płaci!
- I przede wszystkim gdzie on jest?! -
ponownie szarpnął człowiekiem.
- Ca-ca-canvas... wyspa!... Potrzeba statku!... Co trzy tygodnie przypływa statek i z-zabiera... dla Silverstinga rzeczy!...
- A skoro tak szybko ją wysłałeś pocztą lotniczą, to teraz masz naprawić skrzydło tego smoka znajdującego się przed grotą..
- Wy-wysłałem dzisiaj! takim małym... mam takiego małego gryfa, on nosi małe paczki! S-smoka?! Ale...!
- I radzę się pospieszyć, chyba, że zdychać w męczarniach zanim dopłynie tu kolejny statek.. -
zakończył stanowczo jednocześnie uśmiechając się szeroko na myśl jakimi to metodami tortur mógłby potraktować tego człowieka przez te kilka dni.. choć ta myśl była doskonale widoczna w oczach Diritha wbitych w maga.

- Sssspróbuję! - wystękał. - Dobrze!... Weźcie smoka, tylko mnie nie zabijajcie! naprawię go!
- Tylko nie próbuj żadnych sztuczek, -
powiedział puszczając go i dosłownie nie spuszczając z niego wzroku. - bo dowiesz się do czego tak naprawde są zdolne drowy..
- Nie chcę kłopotów, nie zabijajcie mnie! Weźcie smoka! Spróbuję go naprawić!

Po chwili dodał z wahaniem;
- pomogę wam, weźcie co chcecie... tylko właściwie kto was przysłał?
- pfff... - Dirith sapnął lekceważąco. - Masz pecha, znaleźliśmy cie przypadkiem..
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 21-12-2010, 18:32   #98
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Życie jest tworem doskonałym.
- Tak?! A co w nim doskonałego? Co będziecie mieć z tego całego „życia”? Wspomnienia? Uczucia? Wraz ze śmiercią utracicie wszystko, dalej nie ma nic, nie zabierzecie dalej „siebie”!
- Nie żyjemy po to, żeby przeżyć.
- Nie? Wasza filozofia mnie przerasta. Wasza Biel, miejcie ją, proszę bardzo! Ja się nie godzę!
- Na co?
- Siła wyższa dała mi umysł, abym go rozwijał i korzystał z jego mocy!
- Mózg i twój rozum to tylko cecha twojego gatunku. Myśli które rodzisz mogą być skażone zarówno Bielą jak i Fioletem. Nie licz na to, że są tylko i wyłącznie twoje.
- Nie, elfie, to tylko wy wierzycie w ten cały świat manipulacji, ja jestem wolny i zrobię co zechcę!
- Twoja pozorna wolność jest twoją największą zgubą.
- Nie, mylisz się, durny elfie! Mam wolne ręce i własny rozum, stworzę to, co zapragnę, ponieważ mi wolno! Możesz poddawać się dogmatom i słuchać swojego światła, ja nie muszę nikomu podlegać!
- Nie wiesz ile Fioletu cieszy się z tego, że tak sądzisz...
- Dość! Moje życie jest moje i udoskonalę je! Oddaj swoje światłu, skoro tak ci na tym zależy!
- Każdy ma swoje przeznaczenie, lecz nie myśl, że cokolwiek zmienisz w wartości swojego życia tak, jak próbujesz.
- Nie, elfie. Życie jest do bani. Życie jest przereklamowane. Nie wiem, co za imbecyl to wymyślił! Żyjesz, żyjesz żyjesz, pah, nie żyjesz. Co to ma być? I jeszcze chcą mi zabrać to, co osiągnę, to co jest moje!!!
- Nie zrozumiem nigdy czym kierują się istoty które myślą tak jak ty.
- Bo ciebie bawi umieranie. Rajcujesz się tym, że możesz oddać za kogoś swoje życie! A ja pytam; po co?! Przecież to moje, on ma swoje! Elfie, twory nieożywione są doskonałe. Ktoś je stworzył i istnieją. Są. Nie przejmują się jakimś tam umieraniem, jakimś tam czasem, bólem, jutrem. One są i będą. Można je naprawić, można je ulepszać. Tędy właśnie droga, elfie, tyle że nikt przede mną na to nie wpadł!

Nie pamiętał już jak to zrobił, grunt że się udało. Po zatrutym mięsie elf wymiotował całą noc, a kolejny dzień przeleżał w bezruchu, z miną „jest mi dobrze bo mnie nic nie obchodzi, mam 40 stopni gorączki”. Był wreszcie tak odwodniony, zagłodzony i zmarnowany, że nie był w stanie się podnieść i padał natychmiast od zawrotów głowy lub omdlenia. Mag zadbał o co należało, niestety, przeklęte Światło upomniało się chyba o należną mu duszę. Elf poświęcił swoje życie dla dobra nauki, eksperyment nie powiódł się, niestety, i długouchy pozostał najprawdopodobniej ze swoją Bielą. Mag był strapiony pierwszym niepowodzeniem, ale jak to mówią – nie załamuj się pierwszymi niepowodzeniami.
Od tamtego dnia przez kolejne lata próbował „ożywić” kolejne istoty, niestety ze skutkiem mniej lub bardziej marnym. Nieważne, czy byli to wyznawcy Bieli czy nie, szli gdzieś w pieruny do swoich nieb i piekieł, nie zaś tam, gdzie mag usiłował ich skierować. Nie załamywał się jednak.

Najnowszy eksperyment powiódł się nad wyraz obiecująco. Mag obejrzał się w kierunku okna wieży, gdzie wylądował gołąb. Podszedł do ptaka i odwiązał wiadomość od jego nogi.
„Mam coś dla ciebie” – było napisane na karteczce.

* * *
Generalnie akcja „pognęb maga” poszła wam świetnie. Zwaliliście się na chatę góra i dołem, nalaliście maga, zdemolowaliście chatę, wynieśliście co trzeba po kieszeniach...

Ursuson pozbierał z półek trzy medaliony i pierścień, które wyglądały mu na cenne. Złoto, drogie kamienie, no, pewnie te błyskotki co są warte. Koza Nostra zbierała zielsko, niestety średnio miała ochotę dzielić się z resztą.

Mag zgodnie z „życzeniem” Diritha zabrał się za reperowanie smoka. Wyprowadziliście go na zewnątrz, by mieć go na oku. Mag zaczął badać leżące na ziemi, bezgłowe cielsko, oglądać, macać, zastanawiał się jak to naprawić i wyglądał na strapionego i coraz bardziej spanikowanego.
- RAAaaaaaaaaaaaaaaAAAAA! – wydarła się papuga na drzewie nieopodal.

Przyglądaliście się chwilę zmaganiom maga, kiedy dosłyszeliście szelesty z gąszczu lasu.



Brzmiało to jakby przez las przedzierała się grupka osób. Po chwili [kolejnej] waszym oczom ukazały się zarysy sylwetek w zieleni lasu. Było ich dość sporo i zbliżały się.

Z lasu wyłoniła się grupka mężczyzn, jest ich na oko z piętnastu [?]. Ubrani jak najemnicy i wojownicy, choć każdy po swojemu, zdecydowanie oddział to to nie jest... Dominowały lekkie pancerze, podróżny ubiór i co pocieszające – broni póki co w rękach jeszcze nie mieli.

Mag na ich widok wyraźnie się ucieszył, ale ani pisnął.

Mężczyźni zatrzymali się i spoglądali na was badawczo, z bezpiecznej odległości.
- RrrAAAAaaaa, Kot! – papuga sfrunęła z drzewa w kierunku grupki przybyszów.
Wylądowała na nadstawionym ramieniu jednego z mężczyzn. Odróżniał się od pozostałych. Był drobniejszy od pakerskiej reszty, szczupły ale wysoki, nosił bardzo charakterystyczną, długą szatę z kapturem – była zdobiona dziwnym pismem, czy runami. Spod kaptura widoczne były seledynawo-rude włosy, upięte w warkocze. Mężczyzna miał też skórę koloru zgniłej zieleni, ale był zdecydowanie za ładny na zombie. Rozejrzał się wokół. Jakby nigdy nic zerknął na smoka bez głowy leżącego obok.
- Darujcie nam to najście – odezwał się spokojnie. – Poszukuję dużego, białego kota. Widzieliście go może?

Mag spojrzał na przybyszów z miną „ratunku!”.

Dobiegł was nagle... odgłos głośnego ziewania. Wszyscy spojrzeli w kierunku wejścia do groty, skąd dobiegał. Z drugich otwartych kamiennych drzwi, dosłownie pomiędzy przybyszów a was, wyszedł jakiś koleś, przeciągając się, z miną „co to za hałasy”. Kolejny ciekawie wyglądający koleś, bowiem... co tu pisać.... wyglądał tak:
http://atlan.rhodan.cz/pics/dm/slovnik2/Homunkulus.jpg

Przystanął pomiędzy wami i magiem, a przybyszami, i rozejrzał się w zakłopotaniu.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 24-12-2010, 02:44   #99
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po niezbyt przychylnych nowinach, w końcu coś zaczęło się powoli układać i mag wziął się za naprawę jego przyszłego środka lokomocji. Nie zmieniało to jednak wiele, gdyż Dirith jak był wściekły, tak nadal najchętniej wyrżnąłby wszystkich w zasięgu wzroku. Na szczęście człowiek także przeczuwał taki stan rzeczy i nie robił żadnych gwałtownych ruchów. Co prawda miny owego osobnika powoli przestawały mu się podobać i już jeszcze chwila a miał przypomnieć mu, że skoro stworzył nowego przez noc po tym jak murzyni zabili poprzedniego smoka, to nad czym tu się zastanawia, jednak szelesty dochodzące z lasu bardziej przykuły jego uwagę.
~ Świetnie, tylko mi tu brakowała stada nie potrzebnych mi już czarnuchów.. ~ stwierdził myśląc, że to plemię jego lokalnych wyznawców postanowiło sprawdzić co się stało z Szaimą ujeżdżającym złego ducha. Po chwili okazało się, że to sa jacyś bardziej ucywilizowani ludzie wyglądający na oddział najemników.
Jeden z nich wyróżniał się aż za nadto i od razu było widać kto dowodzi tą grupą. Na dokładkę sterroryzowany mag wyraźnie ucieszył sie na ich widok, czyli możliwości były dwie. Byli to ludzie odbierający od niego wspomniane większe paczki odbierane statkiem, lub po prostu jego współpracownik. Chociaż kiedy powiedzieli czego szukają doszła trzecia możliwość: mogli to być 'zwyczajni' podróżni szukający czegoś co nadawałoby się na trofeum, choć akurat w to Dirith nie wierzył.
Nie zmieniało to jednak faktu, że tak czy inaczej ale jakiś statek musiał być zakotwiczony niedaleko stąd, zatem życie czarodzieja traciło na wartości.
- Żadnego kota tutaj niema. - powiedział w końcu trochę głośniej, po czym już ściszonym głosem postanowił przypomnieć magowi, że sama obecność innych ludzi nic nie zmienia.
- A ty czego tak morde szczerzysz? Nadal mógłbym cie wypatroszyć zanim oni zdążyliby mrugnąć okiem, wiec wracaj do roboty, póki jeszcze cie potrzebuje.
Jakby jeszcze było mało atrakcji, z drzwi wyważonych wcześniej przez bezgłowego smoka wyszedł jakiś kolejny dziwny osobnik. Drow skrzywił sie wyraźnie oceniając całą sytuację.
- A w ogóle kim wy wszyscy jesteście i czego tu szukacie? - spytał trochę głośniej wszystkich nowo zgromadzonych głosem w którym bardzo wyraźnie było słychać zdenerwowanie, jednak nie było to zdenerwowanie z cyklu zdenerwowań związanych z niepewnymi sytuacjami, tylko dużo bliżej było mu do wściekłości.. Tożsamości zdziwionego osobnika, pewnie to jednak sztuczka tego maga, czyli wystarczy go zabić jeśli jego twór zrobiłby jakiś gwałtowny ruch, jednak póki co nie zrobił nic tylko obserwował sytuację.
Na szczęście był na tyle blisko czarodzieja, że cokolwiek by się zadziało najprawdopodobniej zdążyłby zabić przynajmniej jego, więc póki co sytuacja była pod kontrolą.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 25-12-2010, 16:17   #100
 
Shawn's Avatar
 
Reputacja: 1 Shawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodzeShawn jest na bardzo dobrej drodze
Habaraganath spojrzał ze spokojem na drowa. Uśmiechnął się lekko i rzucił mu:
- Ha. Możesz go spokojnie zabijać. Nie jestem jego tworem, w życiu o nim nie słyszałem. Szczerze mówiąc to mam was wszystkich głęboko w... sami wiecie gdzie. Nie wiem skąd się tu wziąłem, nie wiem kim jesteście, nie wiem co tu robicie i nie wiem dlaczego ta scena tak głupio wygląda.
Zwielokrotniony głos postaci nadawał tym słowom nutkę komizmu. Wydawało się jej, że wyczuwa tu coś w rodzaju magii, lecz nie mógł być pewien. Spojrzał na dziwaczną postać w kapturze, na papugę, na drowa, aż w końcu zatrzymał wzrok na magini. Od razu domyślił się, skąd wydobywa się ten zapach magii. Spowodował on kichnięcie Homunkulusa, który znowu spojrzał na każdego po kolei.
- Może wytłumaczycie mi o co tu chodzi? Wiecie, dopiero tu przylazłem.
 
__________________
Kiedyś ludzie byli sobie bliżsi...
Musieli...
Broń miała krótszy zasięg...
Shawn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172