|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-04-2013, 20:37 | #31 |
Reputacja: 1 | No... Yoko wreszcie mogła się zatrzymać i chwilę odetchnąć, co jak co ale latanie z tym całym jej żelastwem niczym miłym nie jest. Zresztą bieganie nigdy nie jest fajne. W każdym bądź razie, gdy już dziewczyna wzięła chwilę oddechu, mogła się na spokojnie rozejrzeć po statkach. No i trafił się im okręt! Daisy, co? Heh, właściciel zbyt pomysłowym człowiekiem nie był, na morzach pełno tak nazwanych statków było, kto wie, może to jakiś taki, żeglarski fetysz? Nie naszej Black to wiedzieć. W końcu były teraz ważniejsze sprawy do obmyślenia, jak na przykład, to jak się za jego kradzież zabrać. Gabriel widać, już jakiś tam pomysł miał. - Chcesz mu urządzić pogrzeb na morzu? Co, przywiązałeś się do tego "Pelikana"? Nie bądź mięczak farbiasty, nic nie stoi na przeszkodzie by go tu zostawić. W końcu jeszcze nikt go z wami nie kojarzy. Może i macie już nagrody za głowy, ale jako załoga to jeszcze nie zasłynęliście, no nie? W końcu nawet nie macie kapitana! Lepiej by go było zostawić. Komuś na pewno się przyda, a ciągnięcie go z sobą utrudni uprowadzenie, tej całej Daisy... no bo rozumiem, że również o nią ci chodzi, co? Tak poza tym... to jak chcemy się za to zabrać? Po prostu wparujemy na okręt?- Odparła dziewczyna rozglądając się po towarzyszach, głośno wzdychając. - No dalej, bądźcie, żesz trochu żywsi. Mam za was wszystkich z Panem Artystą myśleć?- |
04-04-2013, 16:56 | #32 |
Reputacja: 1 | W końcu dotarli do portu, gdzie również i McKay przyglądnęła się okrętom jakie miała na widoku. Dość szybko zapewne każdy doszedł do tego, który ich zdaniem statek najrozsądniej ukraść. Uh...Czy to dobrze? Znaczy wiedziała jak działają piraci itp., ale 'Daisy' wyglądała na transport kogoś ważnego, więc pewnie nie odpłynął tak całkiem w spokoju albo co gorsza...będą ich szukać. Niestety jasnowłosa miała to do siebie, że pomimo tego, iż czasem potrafiła wtrącić swoje niepewne trzy grosze to jednak nie w tym przypadku. Wszak jest nowa i nie powinna im przeszkadzać, a...pomagać! No właśnie - log pose. W tym mogła pomóc! Wiedziała, że ktoś z załogi ma log pose, ale zapewne jeszcze się nie 'dostosował' i nie wyznaczył kolejnego kierunku. Na szczęście Colette znajdowała się na wyspie od dłuższego czasu, więc jej pose na pewno ukazywał już kolejną wyspę. - Z moim log pose, kierunek nie powinien być problemem. Rzekła niepewnie by co jak co, ale nikt się o to nie martwił...i tak mieli ważniejsze rzeczy na głowie, ale musiała o tym poinformować! Następnie przyszedł czas na plan, który powiedział Gabriel. Oczywiście jasnowłosa nie miała żadnego sprzeciwu - a tym bardziej swojego planu, więc normalne, iż się bez problemu zgodziła. Z drugiej strony Ayer chyba za nią nie przepadał, ale...chyba dadzą radę? Problem polegał na tym, iż po kiwnięciu głową, już chciała ruszyć na statek, który jej przykazano, ale Yoko miała nieco inne zdanie niż chłopak...Ciemnowłosa jak widać wolała zostawić 'stary' statek przybyszów, a Cole...Colette nie wiedziała kogo ma się słuchać bo jednak nie było kapitana...Nic dziwnego, iż na jej twarzyczce znowu pojawiła się niepewność i zwątpienie. - Um...Gabrielowi chyba chodziło o to by...by zatopić drugi statek na morzu dla niepoznaki...Aby w razie czego zmylić...Ewentualny...pościg...podejrzenia? Obiecała sobie nie odzywać się w rozmowie o 'plan statku', ale samo wyszło. No i słychać było, że sama nie miała pewności czy aby dobrze mówi, ale...Jak będzie plan to wykona - teraz po prostu nie wiedziała czy słuchać Gabriela, Yoko czy może jeszcze inny pomysł przybędzie. |
17-04-2013, 00:09 | #33 |
Reputacja: 1 | Beztroskie rozmyślania piratów trwałyby zapewne jeszcze dłuższą chwilę, gdyby tylko dano im na to czas, a tego jak na złość nie mieli za dużo. Już bez problemu dawało się słyszeć odgłosu biegnących mężczyzn, biegli jednak na tyle równo, że mogli to być jedynie żołnierze marynarki. To zaś oznaczało tylko jedno. Piraci musieli podjąć decyzję błyskawicznie, czy porywają "Daisy", ryzykując gniew tego do, którego ona należała, lub też uciekają w głąb wyspy, gdzie jednak nie koniecznie musieli znaleźć jakąkolwiek kryjówkę. Pewne było jedno, decyzja musiała być podjęta szybko, gdyż marines byli bliżej z każdą sekundą, a wszyscy obecni w tej grupce morskich wojowników, mieli wyznaczone nagrody za swoje głowy, a tych woleli się na razie nie pozbywać. [Zapraszam do doc'a, tym razem, bo chyba lepiej się sprawdzi.] |