|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
31-10-2022, 15:40 | #81 |
Reputacja: 1 | Henry był oszołomiony tym co widział. Kolejne mityczne stwory ukazywały swoje prawdziwe oblicza. W tej przedziwnej rzeczywistości każdy mógł okazać się kim, albo czym innym niż był do tej pory. Tak jak Dave na jego oczach przedzierzgnął się w kruka, tak nawet jego żona czy dzieci mogły przemienić się w diabli wiedzą co. To było przerażające i przytłaczające. Jak się w tym odnaleźć? Jak dalej żyć? Jak komuś zaufać? Nagłe ruszenie auta prowadzonego przez Aksela wcisnęło urzędnika w fotel. Antykwariusz chciał ratować Dave'a. Przed kim? Przed Eris - boginią niezgody? Czy przed Camille Burrow? Znów ich okłamała? A może to nie była ona? Może jest więcej... Eris? Właściwie nawet to wydawało się teraz możliwe. Jednak Dave chyba nie potrzebował pomocy. Znów przemienił się w czarnoskrzydłe ptaszysko i odfrunął w mrok. Nasilające się krakanie wskazywało, że przywołał na pomoc swych pobratymców! Bozansky przyglądał się z okna nadprzyrodzonym zjawiskom jak dziecko, które pierwszy raz zobaczyło coś dziwnego i ciekawego zarazem. Nie miał pomysłu co robić. Czekał. Czekał i analizował w myślach. Nie był w stanie przewidzieć jak rozwinie się sytuacja.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
01-11-2022, 21:21 | #82 |
Reputacja: 1 | - Szkoda - przytaknęła cicho Zuri, bo przecież próbowała wyśnić Molly od samego początku. Podążyć śladem jej snów, odnaleźć ją pośród koszmarów. Raz za razem. Bezskutecznie. Znalazła tylko Lukę. Zbyt późno, by zadać mu pytania, zbyt późno, żeby mu pomóc i powstrzymać śmierć. Nie znalazła Molly, bo to Molly na moment, na parę sekund znalazła ją. - Przykro mi - szepnęła trochę do siebie, trochę do Zuri, bo widziała, widziała przecież w jakim stanie jest jej młoda przyjaciółka. Oplotła na moment palcami jej dłoń, ścisnęła delikatnie. - Przykro mi - powtórzyła szczerze, myśląc o wypalonym śladzie męskiej dłoni na jej gładkiej skórze.
__________________ "[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat." |
02-11-2022, 20:22 | #83 |
Reputacja: 1 | Nikt się nie odezwał. Nikt nie powiedział, co widzi. Może faktycznie nikt nic nie widział. A może widzieli coś tak okropnego, że aż żal było mówić. A potem już pewnie nikt nie miał czasu nic mówić, bo zadziało się wszystko naraz. Świat eksplodował dźwiękiem, ruchem, barwami, oszałamiając zmysły. W to wszystko Dave wkomponował się aż za dobrze, dając pokaz anatomicznej magii, który już na zawsze zostanie w jej pamięci. Ciało, skóra, pióra, krew. I tylko to ostatnie nie pasowało do tego obrazka. Jakby artysta zdecydowanie przedobrzył swoje dzieło. Ayo rzuciła się pierwsza na pomoc. Kierowana instynktem Zuri wyskoczyła z samochodu tuż za nią. Jej wypalone ramiona, jego krew. Czy jeden, w dodatku obcy dzieciak był tego wart? Oczywiście, że nie. Coraz mniej i mniej Zuri zależało na Molly. Coraz bardziej zaczynało jej zależeć na tym, by zatrząść tym skostniałym układem pełnym starych, jednowymiarowych i karykaturalnie wręcz złych istot. By dla odmiany to oni zaczęli się bać. Stała więc z zaciśniętymi pięściami i zaciętym wzrokiem, wypatrując zagrożenia, które mogłoby zaszkodzić Dave'owi, zaszkodzić Ayo, zaszkodzić jej. Bo tym razem Zuri będzie gotowa. |
03-11-2022, 22:57 | #84 |
Reputacja: 1 |
|
04-11-2022, 21:11 | #85 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | ...to nie całkiem prawda. To już jest bliższe prawdy... |
06-11-2022, 08:29 | #86 |
Reputacja: 1 | To wszystko przerastało młodego chłopaka z Konvicty. Olbrzymy, ludzie z głowami byka, panie zamętu, a wszyscy w nich rzucali promieniami, strzelali z uzi lub podpalali ich samych lub budynki wokół. Do tego te przeobrażenia, które były ekscytujące lecz jednocześnie mieszały w głowie nadmiarem impulsów. Zobaczył nad sobą zatroskaną twarz Ayo, która roztoczyła nad nimi smoliste skrzydła ochronne. Tuż za nią stała Zuri. Jej włosy lśniły w płomieniach, które nad nimi pożerały galerię, po której jeszcze nie tak dawno biegł. Ogniste płaty opadały na osłaniający ich czarny parasol. Dotknął ramienia. Czuł piekący ból, lecz rana, która z początku wydawała mu się poważną, okazała się nieszkodliwym draśnięciem. Musieli się stąd ewakuować. Byli jak dzieci błądzący we mgle. On sam był jak dziecko, któremu wcisnęli w rączki naładowany pistolet. Było kwestią czasu aż wypali i zrobi sobie krzywdę, albo komuś kogo kocha. Nie chciał, żeby przez niego ucierpiał ktoś na kim mu zależy, Ayo, Zuri… a wyglądało na to, że wciągnął ich… je w to całe gówno i ryzykują dla niego życie. Nawet Aksel i Henry, z którymi nie zdążył się jeszcze zbliżyć. Jakiś cień przemknął wzdłuż budynku. - Musicie - coś dławiło mu gardło. Odchrząknął. Usiadł. - Musicie uciekać. Sięgnął do kieszeni. Dziewczyna w czerwonym Dodge 'u nie zaatakowała ich. Ona jedna starała się ich ostrzec, ochronić. Wyciągnął monetę i podrzucił. - Przeprasz… Końcówka słowa rozwlekła się w czasie, który nagle zwolnił, gdy zaczęła wirować w powietrzu. Dave wślizgnął się do samochodu tuż przed dziewczyną w czerwonym ubraniu. Musiał dowiedzieć się o co chodzi. Jakie są reguły gry, w której przyszło im grać. Dlaczego Molly była taka ważna. Miał szczerą nadzieję zdobyć sojusznika w tej grze i w końcu zdobyć przewagę… lub zginąć próbując. Moneta opadła.
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
07-11-2022, 14:40 | #87 |
Reputacja: 1 | Cienisty płaszcz utkany z sennych skrzydeł otoczył grupę śmiałków niczym kopuła. Wystrzeliwane pociski nie mogły nic im zrobić. Ayo niczym ptasia matka chroniąca pisklęta osłoniła ich wszystkich. Wszystkich... "Tylko nie Molly. Przecież to po nią tutaj przyszliśmy" - pomyślał Henry - "kryjemy się niczym krety nie podejmując właściwie żadnych działań. Przecież jesteśmy tu w konkretnym celu". Urzędnik miał dość czekania na rozwój wypadków i bycia niemym obserwatorem ścierających się, obcych mu, sił. Postanowił działać. Przecież on również dysponował jakąś siłą i jakimiś umiejętnościami. Przecież potrafił nie tylko gadać, pisać i przystawiać pieczątki. Bozansky opuścił auto Aksela. Rozejrzał się. Ocenił niebezpieczeństwo. Gdy uznał, że jest względnie bezpiecznie wyszedł poza zasięg sennych piór, ziewając mimowolnie. Czy była to oznaka senności związana z późną porą, czy też z działaniem panny Oke? Któż mógł wiedzieć... Henry skierował się wzdłuż ścian budynku Trupiarni, w kierunku dziedzińca. Starał się być jak cień, niezauważalny, przenikający, niewidoczny. Jednocześnie wnikliwie obserwował. Ukradkiem zaglądał do okien. Szukał. Miał cichą nadzieję, że uda mu się ustalić miejsce gdzie przetrzymywana jest dziewczynka. Co potem? Będzie improwizował. Może jego towarzysze przyjdą mu w sukurs... A jeśli nawet nie, jeśli go dostrzegą, zatrzymają... Przecież ma gadanę! Kto jak nie Henry Bozansky będzie w stanie przekonać zbirów do przejścia na jasną stronę mocy? Tak. Henry uwierzył w siebie. W tym momencie czuł jakby Molly była jego własną córką. Czuł obowiązek i wiedział, że musi ją uratować. Czuł, że się uda. Wiedział to... A przynajmniej tak mu się wydawało...
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
12-11-2022, 16:43 | #88 |
Reputacja: 1 | To była noc pełna magii. Złej magii i magii zachwycającej. Strachu i nadziei.
__________________ "[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat." Ostatnio edytowane przez obce : 13-11-2022 o 16:46. |
13-11-2022, 15:00 | #89 |
Reputacja: 1 | Zuri ziewnęła zmożona nagłą sennością. Najchętniej by to wszystko teraz przespała. Bo w zasadzie czemu nie? Wystrzały, wybuchy, ogień, strzelaniny... Na co to komu. Molly nie przedstawiała dla niej absolutnie żadnej wartości od momentu, w którym przez nią ją poparzyli. Swoją skórę Zuri ceniła zdecydowanie wyżej. A jednak Ayo coś robiła. Coś chciała robić. I jej warto było pomóc. Bo zawsze była miła, pomocna i przyjazna. Nawet jeśli patologiczne jednostki pokroju Camille nie były w stanie tego zrozumieć. A jeśli Ayo coś robiła to trzeba było jej w tym pomóc. Bo pewne jednostki po prostu na to zasługują. - Dobra - powiedziała tylko krótko, nadal mierząc otoczenie z zaciętą miną - Działamy. |
16-11-2022, 18:49 | #90 |
Reputacja: 1 |
|