Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-10-2022, 15:40   #81
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Henry był oszołomiony tym co widział. Kolejne mityczne stwory ukazywały swoje prawdziwe oblicza. W tej przedziwnej rzeczywistości każdy mógł okazać się kim, albo czym innym niż był do tej pory. Tak jak Dave na jego oczach przedzierzgnął się w kruka, tak nawet jego żona czy dzieci mogły przemienić się w diabli wiedzą co. To było przerażające i przytłaczające. Jak się w tym odnaleźć? Jak dalej żyć? Jak komuś zaufać?

Nagłe ruszenie auta prowadzonego przez Aksela wcisnęło urzędnika w fotel. Antykwariusz chciał ratować Dave'a. Przed kim? Przed Eris - boginią niezgody? Czy przed Camille Burrow? Znów ich okłamała? A może to nie była ona? Może jest więcej... Eris? Właściwie nawet to wydawało się teraz możliwe.
Jednak Dave chyba nie potrzebował pomocy. Znów przemienił się w czarnoskrzydłe ptaszysko i odfrunął w mrok.
Nasilające się krakanie wskazywało, że przywołał na pomoc swych pobratymców! Bozansky przyglądał się z okna nadprzyrodzonym zjawiskom jak dziecko, które pierwszy raz zobaczyło coś dziwnego i ciekawego zarazem. Nie miał pomysłu co robić. Czekał. Czekał i analizował w myślach. Nie był w stanie przewidzieć jak rozwinie się sytuacja.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline  
Stary 01-11-2022, 21:21   #82
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
- Szkoda - przytaknęła cicho Zuri, bo przecież próbowała wyśnić Molly od samego początku. Podążyć śladem jej snów, odnaleźć ją pośród koszmarów. Raz za razem. Bezskutecznie. Znalazła tylko Lukę. Zbyt późno, by zadać mu pytania, zbyt późno, żeby mu pomóc i powstrzymać śmierć. Nie znalazła Molly, bo to Molly na moment, na parę sekund znalazła ją. - Przykro mi - szepnęła trochę do siebie, trochę do Zuri, bo widziała, widziała przecież w jakim stanie jest jej młoda przyjaciółka. Oplotła na moment palcami jej dłoń, ścisnęła delikatnie. - Przykro mi - powtórzyła szczerze, myśląc o wypalonym śladzie męskiej dłoni na jej gładkiej skórze.

Widzicie tam coś?” zapytała wcześniej dziewczyna, ale żaden z mężczyzn nie odpowiedział jej. Siedząca z tyłu Ayo nie widziała dobrze ich twarzy. Półprofil Henry’ego. Oko i fragment policzka Aksela zamknięty w prostokącie wstecznego lusterka. Milczeli chwilę i Ayo marszczyła brwi, z coraz większym niepokojem zaczynała wyglądać przez boczną szybę. Dave nie wracał i martwiła się. Obracała nerwowo w palcach zawieszoną na szyi monetę do szafy grającej, która stała w jej wypożyczalni wciśnięta pomiędzy monsterę i regał z musicalami.

Nie będzie potrafiła później powiedzieć co się dokładnie wydarzyło, nanizać na cienką nić czasu koraliki kolejnych zdarzeń. Będzie pamiętała, że podskoczyła w miejscu, gdy DJ ryknął do mikrofonu a głośniki nadały jego głosowi siłę trąby jerychońskiej i niemal zagłuszyły dźwięk strzałów, które do tej pory słyszała jedynie podczas oglądania filmów sensacyjnych. Że wyłapany kątem oka wyraz przerażenia na twarzy urzędnika wydobył z niej odruchowe pytanie „wszystko w porządku, Henry?”. Że uderzyła głową o zagłówek, gdy nagłe przyśpieszenie docisnęło ją do siedzenia. Że gdyby nie szukała wzrokiem kruczej sylwetki Rączki, nie zauważyłaby go wiszącego kilkanaście metrów ponad ulicą.

- Dave! - krzyknęła krótko, rozpinając pasy, szarpnięciem otwierając drzwi, gdy samochód jeszcze pruł przed siebie.

Laserowe wiązki przecinały zachmurzone niebo, sięgały nisko zawieszonych chmur, gdy Rączka spadał, przemieniał się, leciał. Było w tej przerażającej transformacji coś przepięknie, pierwotnie magicznego. Jak stworzenie człowieka, jak wybuch życia, eksplozja ciała. Zapierała dech. A potem był - tak nagle jakby się teleportował - tuż przy samochodzie: znowu sympatyczny, szczupły chłopak. Tylko, że nawet w półmroku widziała krew na jego ramieniu, widziała jak szkarłatne krople uderzają o chodnik, mieszają się z wilgocią.

Wyskoczyła z auta bez wahania, w kilku susach dopadła do upadającego chłopaka, nachyliła się nad nim, próbując sprawdzić jak poważnie jest ranny.

- Ej, ej, Łapka - powiedziała cicho, gorączkowo. - Kto ci to zrobił?

Objęła go ramionami, pomagając podnieść się z ulicy, chcąc wciągnąć go do samochodu, który zapewniłby mu jakąkolwiek ochronę. Piroman skrzywdził Zuri i to bolało. Ale to, że Dave był ranny, że coś mu groziło napełniało Ayo czystym, zimnym przerażeniem. Za plecami kobiety zafalowała ciemność, która wybuchnęła i zmaterializowała się w postaci skrzydeł utkanych z nocy. Osłoniła nimi chłopaka, odgrodziła od potencjalnych kul, pocisków, ataków magicznych mocy. Otoczyła go nocnym chłodem, bezkresem czerni, opalizującym szelestem piór, łusek, chityny. Nie myślała o tym co robi, po prostu chciała go ochronić.

- Chodź - szepnęła. - Wstawaj, Łapka.

Ponad jego głową popatrzyła po ulicach, po dachach, po ciemnych i rozjaśnionych światłem oknach, szukając jakiegoś ruchu, sylwetki ich przeciwnika. Była noc. Było ciemno. Powinni spać. Wszyscy powinni spać. Jeden lub wiele snów. Tak wiele z nich czekało tylko, by rozkwitnąć pod czyimiś powiekami.
Ale winni? Winni powinni śnić swoje najgorsze koszmary.

Najpierw Ayo używa tagu „skrzydła nocy”, żeby osłonić Dave’a - nie rzucam na to, bo to prewencja w tej sekundzie. Jak trzeba będzie rzucić, bo ktoś spróbuje zrobić mu coś złego to oczywiście będę miotać

A potem właściwy ruch:
Zmiana zasad gry - wzbudzenie senności w imię minusów/uśpienie w tych, co kręcą się przy budynkach i w budynkach.
Tagi: Pani Snów, Zawęźlenia Snów, Sny Niewyśnione


 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."
obce jest offline  
Stary 02-11-2022, 20:22   #83
 
Fala's Avatar
 
Reputacja: 1 Fala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwu
Nikt się nie odezwał. Nikt nie powiedział, co widzi. Może faktycznie nikt nic nie widział. A może widzieli coś tak okropnego, że aż żal było mówić. A potem już pewnie nikt nie miał czasu nic mówić, bo zadziało się wszystko naraz. Świat eksplodował dźwiękiem, ruchem, barwami, oszałamiając zmysły.

W to wszystko Dave wkomponował się aż za dobrze, dając pokaz anatomicznej magii, który już na zawsze zostanie w jej pamięci. Ciało, skóra, pióra, krew. I tylko to ostatnie nie pasowało do tego obrazka. Jakby artysta zdecydowanie przedobrzył swoje dzieło.

Ayo rzuciła się pierwsza na pomoc. Kierowana instynktem Zuri wyskoczyła z samochodu tuż za nią. Jej wypalone ramiona, jego krew. Czy jeden, w dodatku obcy dzieciak był tego wart? Oczywiście, że nie. Coraz mniej i mniej Zuri zależało na Molly. Coraz bardziej zaczynało jej zależeć na tym, by zatrząść tym skostniałym układem pełnym starych, jednowymiarowych i karykaturalnie wręcz złych istot. By dla odmiany to oni zaczęli się bać.

Stała więc z zaciśniętymi pięściami i zaciętym wzrokiem, wypatrując zagrożenia, które mogłoby zaszkodzić Dave'owi, zaszkodzić Ayo, zaszkodzić jej. Bo tym razem Zuri będzie gotowa.
 
Fala jest offline  
Stary 03-11-2022, 22:57   #84
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację

____
13.0


Lawina ruszyła i nic nie mogło jej już zatrzymać. Na miejskiej szachownicy pionki i figury ruszyły na znak do boju. W przeciwieństwie do królewskiej gry, tutaj w mrocznych zaułkach Foramini, nie było miejscu na długie kalkulacje i wymyślne strategie.

Teraz liczyło się tylko działanie, a godzina prawdy zbliżała się nieubłaganie.



____
13.1


Potężne, smoliste skrzydła utkane z przędzy mroku, wykwitły nad nimi niczym kwieciste pączki na wiosnę. Anioł nocy o hebanowym obliczu i bujnej czuprynie wziął ich wszystkich w opiekę.
Skryci pod atramentowym parasolem, poczuli się przez chwile, jak kurczęta zagarnięte siłą pod bok przez nadopiekuńczą kwokę.

Chwilowa złość i naturalny opór szybko zniknęły, gdy tylko ołowiany grad zadudniło złowieszczo o wiszące nad ich głowami efemeryczne błony.

Westchnienie ulgi i wdzięczność napływająca do oczu, w jednej chwili stały się współudziałem ich wszystkich..

Czas i okoliczności nie miały jednak dla nich żadnej litości, ani wyrozumiałości. Serdeczności musieli zostawić na później, gdyż tej nocy śmierć ewidentnie zaprosiła ich do tańca.

Ledwo grad ołowianych kul opadł z urokliwym dźwięczeniem na asfalt, a już Lśniący musieli mieć baczenie na kolejne zagrożenie.
Z wściekłym rykiem silnika, zza rogu wyłoniły się czerwony Dodge z dwoma białymi charakterystycznymi pasami, biegnącymi przez całą karoserię. Kierowca zahamował z piskiem zarzucając przy tym wprawnie tyłem auta. Drzwi od strony pasażera otworzyły się i wykonując zmyślne akrobacje wyskoczyła z niego odziana w czerwony, zwiewny płaszcz i tej samej barwy kapelusz kobieta.

Wylądowawszy na kolanie, kilka metrów od samochodu, dotknęła z kurtuazją godną francuskiego muszkietera, rąbka kapelusza i krzyknęła w stronę Lśniących:
- Nie coście za jedni, ale dobrze radzę wynoście się stąd!
- Oou, mówiłem ci nie gadaj z nimi - krzyknął kierowca.

Kobieta skłoniła głowę, a po chwili uniosła obie ręce wysoko przed siebie. Z jej dłoni wystrzeliły dwa oślepiające promienie, które niczym pierwotne grzmoty uderzyły w galerię, łączącą dwa budynki.

Większości drewniana konstrukcja w oka mgnieniu stanęła w płomieniach.

Oślepienie porażającym blaskiem Lśniący nie zauważyli, kiedy kobieta w czerwonym płaszczu na powrót znalazła się w samochodzie. Zniecierpliwiony kierowca bezlitośnie piłował silnik gotowy natychmiast ruszyć, gdy tylko jego partnerka zatrzaśnie za sobą drzwi.



____
13.2


Złocisty, gwiezdny pył wzbił się ku zasnutemu gęstymi chmurami niebu, dokładnie w tej samej chwili, gdy rozpostarła swe opiekuńcze, mroczne skrzydła. Ayo spoglądała, jak migoczące w świetle księżyca drobinki osiadają na budynkach, samochodach, chodnikach i ludziach, niczym wszędobylski kurz.

Zewsząd wychyliły się senne marzenia, mary i koszmary. Widziała, jak przemykają wzdłuż zacienionych ścian, jak wychylają się z piwnicznych włazów i okienek, jak zlatują ze smolistego nieba, by pochwycić w swe łapska ludzkie dusze i umysły.

Oto senna kurtyna przesłoniła Foramini - dzielnicę, która ponoć nigdy nie śpi.
 
Nuada jest offline  
Stary 04-11-2022, 21:11   #85
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
...to nie całkiem prawda. To już jest bliższe prawdy...


Dave wykaraskał się z kłopotów, choć bukinista dostrzegł, że młodzian zapłacił cenę za swoją wcześniejszą brawurę. Dziewczyny bardziej uwrażliwione na jego krzywdę zareagowały szybciej, niż mężczyźni siedzący w przednich fotelach. Ayo wyskoczyła z auta, jakby to jej rodzony brat potrzebował ratunku. Potwierdziła po raz kolejny głęboką więź z chłopakiem. Aksel zachowywał spokój. Wiedział, że kierowanie się wyłącznie emocjami może być zgubne. Widząc opiekuńczość Ayo nie wątpił, że Davy znajdzie się pod czułą troską. Nie zdecydował się na opuszczenie auta, wychodząc z założenia, że kierowca musi być gotowy na nagłe zwroty akcji i kolejne zagrożenie. Teren był wybitnie nieprzyjazny. Opieka Ayo zmieniła się w egidę dla całej ich ekipy, ocalając nie tylko rannego ryzykanta. Antykwariusz słyszał nawałnicę kul, wściekle przeszywających uliczkę. Odruchowo skulił się za kółkiem, lecz ani jeden z Lśniących nie doznał uszczerbku, ba… nawet auto bez draśnięcia przetrwało ostrzał. Aksel w duchu dziękował za tarczę nocy, która prawdopodobnie ocaliła mu życie. Nie miał okazji wyrazić swej wdzięczności, gdyż kolejna persona bezceremonialnie wtargnęła na scenę w Foramini. Dziewczyna żywcem wycięta z komiksu lub przygodowej powieści zdrowo namieszała w sytuacji. Był pewien, iż zapamięta ją na długo. Jej spektakularny popis zniszczył galerię, chwilo odseparowawszy ich od furii Eris.

Ostrzeżenie, które padło z jej ust, pozbawione grama subtelności, zabarwione było stanowczością, niczym krzykliwy, czerwony płaszcz właścicielki. I w sumie brodacz winien zgodzić się z darowaną im radą, opuścić natychmiast okolice Trupiarni, nim nazwa lokalu stanie się epitafium adekwatnym do ich losu. Coś jednak powstrzymywało go przed odjazdem… Lojalność? Poczucie współodpowiedzialności? Gotowość do poświęceń? Empatia? A może szaleńcze przekonanie, że tej nocy, niepodobnej do innych, wbrew wszelkim przesłankom daleko było jeszcze do świtu? Wiele mogło się zdarzyć, zwłaszcza że poczuł dotyk kolejnej magiczności. Znowu ten oniryczny obrys bezwzględnie zdradzał sprawczynię zajścia. W lusterkach auta odbijał się jego złotawy połysk. Aksel otumaniały spostrzegł pojawiające się wokół cienie, pomroki i pełzające mary. Jakby uwolnione z więzi przekraczały granicę jawy i snu. Neony migotały, tłumione czernią, smugi klubowych laserów roztopiły w obłokach przywidzeń. Leniwe miraże przesuwały się przed oczami brodacza w niemal lirycznym tempie. Stłumił ziewnięcie przykładając pięść do ust, rozejrzał wokół omroczony. Przez szybę samochodu widział falującą rzeczywistość. Czuł się, niczym bohater filmu drogi – kołysany nostalgicznym rytmem połykanego przez muscle-cara asfaltu, oddalający się w niebyt i narkotyczną ułudę ucieczki do wolności… Powieki stawały się ciężkie, potrzebował odpoczynku, oddechu i drzemki. Jednak pulsowanie pojedynczego neonu dziwnym trafem ułożyło się w imię dziewczynki, które nie zatarło się w jego pamięci.

– M-o-ll-y... - wycedził przytomniejąc.

Skutecznie wyrwał się z przywidzeń, uświadamiając sobie ponownie cel pobytu w tej dzielnicy. Tak! Muszą uratować to dziecko! Anioła, który spętany przez diabelskie siły, zapewne łkał w niewoli. Dave wykonał pierwszy ruch. Ayo odważnie postąpiła krok dalej. Młoda szczebiotka Zuri również zdawała się być gotowa do konfrontacji. Henry z zimnym wyrazem twarzy opuścił auto. Widzieli już dość, aby pojąć, że stawka jest nadzwyczaj wysoka. Bragi nie umiał walczyć, lecz wiedza, którą posiadł mogła okazać się bezcenna. Potrafił snuć opowieść zapewnić sobie poklask i nietykalność. Zagłuszyć oraz zdusić wszelkie wrogie zapędy. Zamierzał użyć tych sposobów, aby wspomóc przyjaciół w uwolnieniu dziewczynki. Zaczynał wierzyć, że boski pierwiastek jest również w nim. Pozostawało tylko go obudzić…
 
Deszatie jest offline  
Stary 06-11-2022, 08:29   #86
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
To wszystko przerastało młodego chłopaka z Konvicty. Olbrzymy, ludzie z głowami byka, panie zamętu, a wszyscy w nich rzucali promieniami, strzelali z uzi lub podpalali ich samych lub budynki wokół. Do tego te przeobrażenia, które były ekscytujące lecz jednocześnie mieszały w głowie nadmiarem impulsów.
Zobaczył nad sobą zatroskaną twarz Ayo, która roztoczyła nad nimi smoliste skrzydła ochronne. Tuż za nią stała Zuri. Jej włosy lśniły w płomieniach, które nad nimi pożerały galerię, po której jeszcze nie tak dawno biegł. Ogniste płaty opadały na osłaniający ich czarny parasol.
Dotknął ramienia. Czuł piekący ból, lecz rana, która z początku wydawała mu się poważną, okazała się nieszkodliwym draśnięciem.
Musieli się stąd ewakuować. Byli jak dzieci błądzący we mgle. On sam był jak dziecko, któremu wcisnęli w rączki naładowany pistolet. Było kwestią czasu aż wypali i zrobi sobie krzywdę, albo komuś kogo kocha. Nie chciał, żeby przez niego ucierpiał ktoś na kim mu zależy, Ayo, Zuri… a wyglądało na to, że wciągnął ich… je w to całe gówno i ryzykują dla niego życie. Nawet Aksel i Henry, z którymi nie zdążył się jeszcze zbliżyć.
Jakiś cień przemknął wzdłuż budynku.
- Musicie - coś dławiło mu gardło. Odchrząknął. Usiadł. - Musicie uciekać.
Sięgnął do kieszeni. Dziewczyna w czerwonym Dodge 'u nie zaatakowała ich. Ona jedna starała się ich ostrzec, ochronić.
Wyciągnął monetę i podrzucił.
- Przeprasz…
Końcówka słowa rozwlekła się w czasie, który nagle zwolnił, gdy zaczęła wirować w powietrzu. Dave wślizgnął się do samochodu tuż przed dziewczyną w czerwonym ubraniu. Musiał dowiedzieć się o co chodzi. Jakie są reguły gry, w której przyszło im grać. Dlaczego Molly była taka ważna. Miał szczerą nadzieję zdobyć sojusznika w tej grze i w końcu zdobyć przewagę… lub zginąć próbując.
Moneta opadła.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest teraz online  
Stary 07-11-2022, 14:40   #87
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Cienisty płaszcz utkany z sennych skrzydeł otoczył grupę śmiałków niczym kopuła. Wystrzeliwane pociski nie mogły nic im zrobić. Ayo niczym ptasia matka chroniąca pisklęta osłoniła ich wszystkich. Wszystkich... "Tylko nie Molly. Przecież to po nią tutaj przyszliśmy" - pomyślał Henry - "kryjemy się niczym krety nie podejmując właściwie żadnych działań. Przecież jesteśmy tu w konkretnym celu". Urzędnik miał dość czekania na rozwój wypadków i bycia niemym obserwatorem ścierających się, obcych mu, sił. Postanowił działać. Przecież on również dysponował jakąś siłą i jakimiś umiejętnościami. Przecież potrafił nie tylko gadać, pisać i przystawiać pieczątki.
Bozansky opuścił auto Aksela. Rozejrzał się. Ocenił niebezpieczeństwo. Gdy uznał, że jest względnie bezpiecznie wyszedł poza zasięg sennych piór, ziewając mimowolnie. Czy była to oznaka senności związana z późną porą, czy też z działaniem panny Oke? Któż mógł wiedzieć...

Henry skierował się wzdłuż ścian budynku Trupiarni, w kierunku dziedzińca. Starał się być jak cień, niezauważalny, przenikający, niewidoczny. Jednocześnie wnikliwie obserwował. Ukradkiem zaglądał do okien. Szukał. Miał cichą nadzieję, że uda mu się ustalić miejsce gdzie przetrzymywana jest dziewczynka. Co potem? Będzie improwizował. Może jego towarzysze przyjdą mu w sukurs... A jeśli nawet nie, jeśli go dostrzegą, zatrzymają... Przecież ma gadanę! Kto jak nie Henry Bozansky będzie w stanie przekonać zbirów do przejścia na jasną stronę mocy? Tak. Henry uwierzył w siebie. W tym momencie czuł jakby Molly była jego własną córką. Czuł obowiązek i wiedział, że musi ją uratować. Czuł, że się uda. Wiedział to... A przynajmniej tak mu się wydawało...


Henry: działaj skrycie. Użyte tagi: +5 perfekcjonizm w działaniu, głowa rodziny, liczy się każdy detal, wytrwałość, pomysłowość MacGyvera. Kara za obcy teren -3

 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline  
Stary 12-11-2022, 16:43   #88
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
To była noc pełna magii. Złej magii i magii zachwycającej. Strachu i nadziei.

Ta noc była jak sen. Jak królicza nora, która przeniosła ją do świata po drugiej stronie lustra, gdzie nikt nie był zwykłym człowiekiem. Gdzie ludzie zabijali i krzywdzili się nawzajem. Te wszystkie wspaniałe dary i cudowne umiejętności… Można byłoby stworzyć nimi tyle piękna a zamiast tego odcisnęły się wypalonymi śladami na skórze Zuri, zaciskały się obrożą na szyi olbrzyma, stawiały w płomieniach budynki. A do tego zwykła przemoc przecinająca powietrze kulami ołowiu. To nie był świat Ayo. To nie była rzeczywistość, którą chciałaby wpuścić do swojego świata.

Ale ten świat miał wydarł kawałek jej własnego.
Wydarł Molly i nie zamierzał oddać. Zamiast tego walczył o nią jak stado wściekłych psów o kawałek kości.

Ayo zamrugała, zaszeleściły miękko pióra, gdy poruszyła skrzydłami rozpostartymi nie tylko ponad Rączką, ale też Zuri i samochodem Aksela. Nie planowała tego. Nie chciała tego. Ale cieszyła się, że tak się stało - że coś w niej zdecydowało inaczej i pokazało jej się, że może; że coś w niej zdołało ochronić wszystkich. Poruszyła nimi ponownie i pociski posypały się na ziemię, uderzyły o spękany asfalt wydając dźwięk przypominający wietrzne dzwonki szarpane burzowym wiatrem. Nie odrywała zaniepokojonego spojrzenia od Dave’a. Z ulgą przyglądała jak porusza się, jak wstaje o własnych siłach, sprawdza ranne ramię. Ale zaraz musiała zmarszczyć brwi, potrząsnąć przecząco głową, gdy chłopak przez zaciśnięte gardło rzucił, że muszą uciekać.

- Nie. Nie przeprasz…

Tyle zdążyła powiedzieć, gdy moneta wirowała jeszcze w powietrzu. Na moment czas zwolnił dookoła Rączki, moneta obracała się coraz wolniej i wolniej aż Ayo przysięgłaby, że zaczęła wirować w drugą stronę. A potem sylwetka Dave’a poruszyła się, rozmazała w smudze ruchu szybszego niż oko mogło nadążyć, łapiąc w wir powietrza zalegające na ulicy śmieci. Ayo sięgnęła ręką, próbując go złapać, przytrzymać, powstrzymać przed kolejnym impulsywnym działaniem. Ale już go nie było, chwyciła jedynie powietrze. Złożyła na plecach rozpostarte w powietrzu skrzydła, przez kilka sekund patrzyła na tańczące po asfalcie odpadki, w które zniknięcie chłopaka tchnęło na moment iluzję życia: zużyte prezerwatywy, czerwone papierki po nielegalnych tabletkach pobudzających, niedopałki papierosów.

Popatrzyła na stojącą niedaleko Zuri. Na Henry’ego, który wyszedł z samochodu i ciągle bez słowa ruszył w kierunku budynku, gdzie światło latarnii było ciemniejsze. Na Aksela, który wciąż pozostał za kierownicą swojego auta. Na czerwony samochód, który jeszcze przed chwilą był takim samym Lincolnem jaki stał zaparkowany na sąsiedniej ulicy. Na równie czerwoną kobietę - jak wyjętą z kreskówki, którą kiedyś z zapałem oglądały dzieciaki - która właśnie w nim znikała. Ryk silnika rozrywał powietrze jak coś, co mogłoby wydobywać się z gardła zniecierpliwionego zwierzęcia. Na nocne mary, które nagle wypełniły ten świat i dla Ayo nagle były bardziej prawdziwe niż cokolwiek innego. Były bardziej piękne niż cokolwiek innego. Koszmary i senne marzenia jednocześnie. Wszystkie stworzenia nocy.

Wbiła czarne jak noc oczy w jedną z nich. Ruszyła ku niej, przyzwala do siebie z nocnego nieba. Chimerę, której nie przeraziłaby się na śmierć mała dziewczynka. Rozedrganą, pełną wibrujących kolorów, zmieniającą kształt pod ludzkimi spojrzeniami. Przesunęła palcami po opalizujących łuskach smoczego pyska, po chłodnej sierści pasmami schodzącym w dół szyi, gdzie zaczynało się ciało wielkiego kota. Chimera poruszyła się, pawi ogon przesunął się z szelestem po wilgotnym asfalcie, orle skrzydła zatrzepotały nerwowo. Ayo przytknęła czoło do czoła mary, zacisnęła w palcach pluszowego misia Molly, przytuliła go do serca: wykochaną przytulankę dziewczynki, towarzysza jej snów, bez którego noce nigdy nie były bezpieczne.

- Znajdź ją - poprosiła chimerę. - Znajdź Molly i chroń - rozkazała, podsuwając jej zabawkę, by mogło zwęszyć zapach snów małej. - Dopóki nie przyjdę. A jeśli dasz radę, sprowadź ją do mnie. Nie w śnie, ale tutaj. Po tej stronie lustra. - Uśmiechnęła się łagodnie, trochę smutno. - Jeśli będziesz potrzebowała pomocy. Jeśli będziecie potrzebowały pomocy. Zawołaj mnie.

Odetchnęła głęboko, odwróciła do Zuri i Aksela. Wyprostowana, otulona nocnymi skrzydłami sama wyglądała trochę jak jedna z sennych mar. Zacisnęła miękkie usta w wąską linię, która mówiła wszystko. Pomimo prośby Dave’a nie zamierzała uciekać. Zbyt wiele istot próbowało ich tutaj zabić, zbyt wiele próbowało skrzywdzić. A ostatnie co chciała robić to walczyć z nimi, gdy już będzie miała Molly w swoich ramionach.

- Spróbuję ich uśpić. Mężczyzn w czarnych Lincolnach. Nie będzie lepszej szansy niż teraz - powiedziała cicho, wskazując uliczkę, gdzie widziała ich przez oczy kruka-ze-snu. - Potem dołączę do was. Do Henry’ego. Chyba, że chcecie mi pomóc. Ochroniarze mają magiczną broń - przypomniała, rozkładając skrzydła.

Widziała wcześniej tamtą uliczkę, widziała dachy, widziała jak rozkładają się cienie. Wierzyła, że będzie w stanie podlecieć i podkraść się tak, by jej nie zauważyli. Kolejna mara pośród dziesiątek innych. Cień pośród cieni. Wierzyła, że byłaby w stanie zamknąć ich w klatkach ze snów prawie nierozróżnialnych od rzeczywistości. W snach,w których dalej rozmawialiby ze sobą, obserwowali wejście, robili to, co do tej pory. I nie wiedzieli, że śnią. Dopóki nie wybudziłaby ich z niego.

Wierzyła. Musiała. Bez tej wiary nie miałaby nic tylko strach.

Po pierwsze: zrobić z sennej chimery wsparcie dla Molly i dodatkową ochronę dla niej. A także - trochę rykoszetem - ułatwienie, żeby łatwiej było nam dziewczynkę znaleźć.

Pod drugie: skoro już wszystko pluje (oprócz Carmen Sandiego) ogniem wszelkiej maści próba usunięcia kilku problemów z naszej drogi.
Działaj skrycie - zrobienie Incepcji i uśpienie na panów w Lincolnach, bo to najmniej się będzie rzucało w oczy i może nie zaalarmuje ochroniarzy.
Na tagach: pani snów, skrzydła nocy, klatka marzeń i koszmarów, nie ugnę się, marzenia bez granic.

 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."

Ostatnio edytowane przez obce : 13-11-2022 o 16:46.
obce jest offline  
Stary 13-11-2022, 15:00   #89
 
Fala's Avatar
 
Reputacja: 1 Fala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwuFala jest godny podziwu
Zuri ziewnęła zmożona nagłą sennością. Najchętniej by to wszystko teraz przespała. Bo w zasadzie czemu nie? Wystrzały, wybuchy, ogień, strzelaniny... Na co to komu. Molly nie przedstawiała dla niej absolutnie żadnej wartości od momentu, w którym przez nią ją poparzyli. Swoją skórę Zuri ceniła zdecydowanie wyżej.

A jednak Ayo coś robiła. Coś chciała robić. I jej warto było pomóc. Bo zawsze była miła, pomocna i przyjazna. Nawet jeśli patologiczne jednostki pokroju Camille nie były w stanie tego zrozumieć. A jeśli Ayo coś robiła to trzeba było jej w tym pomóc. Bo pewne jednostki po prostu na to zasługują.

- Dobra - powiedziała tylko krótko, nadal mierząc otoczenie z zaciętą miną - Działamy.

Zuri na cel bierze ochroniarzy z magiczną bronią. Ruch: Zmiana zasad gry Tagi mocy: Make love not war, Co za sztuka!, One's heart's desire, Queen of arts, Żelazna wola, Determinacja, Nuda gorsza niż śmierć. Chce ich zamknąć w iluzorycznym świecie ich własnych pragnień i fantazji, niech sobie przeżywają o czym tam marzą w skrytości serca i porzucą rzeczywistość na rzecz własnych fantazji

 
Fala jest offline  
Stary 16-11-2022, 18:49   #90
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację


____
14.0


Zjednoczony imprezowy tłum drgał, podskakiwał i gwizdał w jednym rytmie wylewającym się potężnym strumieniem z olbrzymich głośników. Zanurzeni w nieprzebranym oceanie dźwięków, ludzie unosi się na napływających jedna za drugą akustycznych falach. Nikt z nich nie widział buchających pod samo niebo płomieni, nie słyszał kanonady z broni automatycznej, ani ryku potężnego dziesięcio cylindrowego, widlastego potwora. Nawet ci, który obściskiwali się po kątach lub tonęli w odurzających oparach, nie dostrzegli nic.

Otuleni dymnym płaszcze pozostali uśpieni, ślepi i głusi na to, co działo się na granicy światów.



____
14.1


Po wielokroć łamiąc niemal wszystkie znana prawa fizyki, Dave znalazł się we wnętrzu czerwonego Dodge. Konstruktorzy nie przewidzieli, aby ich pojazdem podróżowało więcej niż dwie osoby. Rączce, to jednak w niczym nie przeszkadzało. Jego ciało tego wieczoru doświadczyło tak wielu metamorfoz, że lekkie dopasowanie swych rozmiarów do wielkości samochodu, przyszło całkowicie naturalnie i praktycznie bez udziału świadomości.
- Ki chuj! - syknął kierowca spoglądając na Malkovicha, pełnym wściekłości wzrokiem, który wyrażał czystą nienawiść i pragnienie mordu. Na szczęście jego oczy nie posiadały takiej mocy, więc Dave mógł odetchnąć z ulgą i przystąpić do realizacji swego szalonego planu. Z resztą już kolejnego tej szalonej nocy.

- Elo - rzucił Rączka na powitanie, przykucając na wąskim tunelu pomiędzy fotelami pasażerów - Wygląda na to, że gramy w jednej drużynie.
- Chyba śnisz - warknął mężczyzna za kierownicą, wciskając jednocześnie pedał gazu do podłogi.
- Prosiłam, byście odpuścili. Mamy tutaj ważną sprawę do załatwienia
- Tak się składa, że my też.
- Hmmm… - kobieta westchnęła teatralnie.
- Powiedzcie coście za jedni, a może znajdziemy jakiś wspólny język, a może i pomożemy sobie nawzajem.

Czerwony Dodge w oka mgnieniu pożerał drogę i nim Dave zdążył zauważyć, kierowca skręcił w prawo, widowiskowo zarzucając tyłem auta.

- Gości, nie widzisz co się tu dzieje. Świetną porę sobie wybrałeś na wieczorek zapoznawczy.
- Chuck, proszę cię. Złość tu nic nie da.
Mężczyzna nic już nie odpowiedział. Zagryzł tylko wargi i mocniej zacisnął dłonie na kierownicy.
- Jestem Oou. Próbujemy właśnie odbić uprowadzoną dziewczynkę - wyjaśniła najprościej, jak to było możliwe w panujących warunkach.
Dave uśmiechnął się szeroko i rzekł:
- To tak samo, jak my. Dave jestem. Dla znajomych Rączka.



____
14.2


Henry rozglądając się uważnie na boki, mijał kolejnych imprezowiczów. Zdawał sobie sprawę, że w tych okolicznościach znalezienie choćby wskazówki, gdzie przebywa Molly graniczyło z cudem. W cuda Bozansky to średnio wierzył, ale przypadek lub fatum, to co innego. Zwłaszcza tej szalonej nocy, gdzie wydarzyło się już tak wiele rzeczy, które przeczyły logice i zdrowemu rozsądkowi.

Czego jednak, jak czego ale ujrzeć Piromana, to Henry się nie spodziewał. Mężczyzna przebiegł ulicę i otwierał drzwi do swego samochodu.



____
14.3


Aksel czuł ciężar odpowiedzialności i obowiązku spoczywający na jego barkach. To on w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że Dave, Henry, Ayo i Zuri zostali wplątani w tę niebezpieczną historię.
Teraz Bragi musiał zrobić wszystko, aby zapewnić im maksimum bezpieczeństwa. Nie mógł ich teraz powstrzymać, czy namawiać do wycofania się. Sprawy zaszły za daleko, a przecież nie robili tego wszystkiego dla własnej przyjemności, czy żądzy przygód. Mieli swój cel, a było nim uratowanie niewinnego dziecka.

Aksel wcisnął gaz i choć Jego auto nie miało, ani tak potężnego silnika, ani takiego przyspieszenia, jak czerwony Dodge. Mimo to ruszył z piskiem opon i zarzucając ciężkim tyłem samochodu, zawrócił na skrzyżowaniu i ruszył, by zabezpieczać ewentualną ucieczkę przyjaciół.

Gdy objechał budynek Trupiarni, zdążył jeszcze zauważyć, że dwa Lincolny zniknęły spod sekretnego wyjścia i uciekały właśnie przed goniącym ich Dodgem.



____
14.4


Nocą w San Perdido króluje przemoc i zło, kwitnie handel wszystkim, co zakazane i nielegalne, a najbardziej gorące imprezy zaczynają się dopiero grubo po północy. Ci, którzy spać nie mogą, krążą brudnymi ulicami, niczym ćmy szukając czegoś, co przyniesie im ulgę i chwilę zapomnienia.
Noc to jednak też czas marzeń, snów i koszmarów. Choć wielu stara się o nich zapomnieć, odepchnąć od siebie i pozbawić władzy nad sobą, to one czekają przyczajone, by wziąć to, co do nich należy.

Zmory, zjawy i upiory wywołane z niebytu przez Ayo rozpierzchły się po całym Foramini i głośno domagały się swego. Wygłodniałe i wściekłe, spuszczone ze smyczy, jak dzikie ogary rzuciły na tych, którzy od tak dawna zaprzeczali ich istnieniu. Delikatna sugestia każdej z kobiety wystarczyła, aby senne mary przypuściły zmasowany atak na tych, którzy zostali im wskazani.

Ich nie przygotowane umysły i ciała, poległy już przy pierwszym natarciu. Zniewoleni i osaczeni przez własne demony, fantazje i pragnienia, zatracili się jeden po drugim w mrocznych odmętach swych splugawionych dusz.

Namacalny dowód i symbol ich porażki, objawił się na rogu Frenesia Avenue i Redemption Street. To tutaj swą podróż zakończyły dwa czarne Lincolny, gdy umysły ich kierowców zatonęły w czeluściach królestw Morfeusza, Ikelosa i Fantasosa.



____
14.5


Wysoki snop czarnego dymu unosił się znad strzaskanej maski Lincolna, który z potężnym impetem wbił się w ścianę opuszczonego budynku na rogu Frenesia Avenue i Redemption Street. Z drugiego z mafijnego samochodu, który niczym rasowa striptizerka zawinął się wokół ulicznej latarni, wygramolił się wysoki mężczyzna o szerokim karku. W dłoni zaciskał złoty łuk i choć krew sącząca się z rozbitej głowy, zalewał mu oczy, to rozejrzał się on wokół. Chwiejąc się to w jedną, to w drugą stronę, skupił swój wzrok na pasażerach czerwonego Dodge'a. Ostatkiem sił mężczyzna wyprostował się i naciągając cięciwę, zaczął przymierzać się do strzału..
 
Nuada jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172