|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-02-2007, 17:13 | #71 |
Reputacja: 1 | - Feo'ne Mlaths - powiedział elfowi a znaczyło to "idziemy do Mlaths"
__________________ nie działa mi "c z kreską" HAMMERFALL!!!!!!!!! |
07-02-2007, 15:02 | #72 |
Reputacja: 1 | Marvin odskoczył, gdy usłyszał syk, gotów wskoczyć na drzewo. Gdy się obejrzał, stwierdził Coś tu mi wygląda, że jacyś źli bogowie się mieszają, albo coś innego. Jego serce biło panicznie, starał się uspokoić. Podszedł do ognia i spytał : Jak się nazywa? To elf, prawda? Oczy chłopaka wpatrywały się z fascynacją w elfa, nie zwracając uwagi na jego zakłopotanie. Czuł się już bardzo zmęczony, ale krew dalej pulsowała mu w uszach, przygłuszając zewnętrzne źródła dźwięku. Idziemy spać? wyrwało się Marvinowi.
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
16-02-2007, 08:31 | #73 |
Reputacja: 1 | Olbrzym zaczął się niecierpliwić : - Matuś mówiła, że to bardzo niegrzecznie gadać między sobą, jak inny nie rozumieją. Jak nie przestaniecie gwarzyć po jelfowemu, to zaraz któregośik trzasnę bez ten głupi łeb. Kurt pogroził Rolandowi i elfowi palcem. - A ty jelfie słyszałeś może cosik o ... Jakże mu tam było ... Yerdan Plom. O właśnie. Yerdan Plom kronikarz z Mlaths. Możek go znasz ? Idziem do niego. Mężczyzna spojrzał na elfa z zainteresowaniem, przy okazji biorąc w rękę kiełbasę i kończąc, tak nieoczekiwanie przerwaną kolację. |
17-02-2007, 12:55 | #74 |
Reputacja: 1 | - Yerdan Plom se howeh Mlaths, feo'ne Plom - powiedział do elfa a znaczyło to "Yerdan Plom to kronikarz z Mlaths, idziemy do Plom-a" - Powiedziałem że do niego idziemy, do Plom-a - zwrócił się do podenerwowanego chłopa.
__________________ nie działa mi "c z kreską" HAMMERFALL!!!!!!!!! |
24-02-2007, 01:28 | #75 |
Reputacja: 1 | Elf na chwilę przeskoczył wzrokiem ze swej nogi na niego wpatrując sie przez chwilę po czym uważając, że raczej nie ma co na to powiedzieć zajął sie sobą. -Ulitte melee. Mooghe te tinillo oa'hre Elune adore Powiedział kładąc się na boku nito wypoczywając nito śpiąc [user=2771]-Jutro z rana ide w swoim kierunku i nie będe wam przeszkadzał. Niech pani gwiazd czuwa nad twoim snem...i przekaż kolegom[/user]
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
02-03-2007, 00:11 | #76 |
Reputacja: 1 | To jak? Idziemy spać? Bo ja już nic nie będę jadł. Mogę wziąć pierwszą wartę jeśli chcecie. Powiedział chłopak, wstając. Uznał najwyraźniej, że nie jest to odpowiednia pora na wyjaśnianie sobie wszystkiego dogłębnie. Trochę zazdrościł Kurtowi takiego gruboskórnego podejścia - dobił gada i nie oglądając się poszedł wcinać kolację. Marvin wolałby teraz wziąć wartę, bo i tak z nadmiaru wrażeń nie zasnąłby przez parę najbliższych godzin.
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
02-03-2007, 07:43 | #77 |
Reputacja: 1 | Kończąc nieśpiesznie kolację osiłek beknął dostojnie. Wyciągnął w górę na całą szerokość swoje łapska i przeciągnął się tak, aż w stawach zatrzeszczało. - To pierwsze mądre słowa jakem dziś usłyszał Marvinku. – stwierdził lekko klepiąc kompana po ramieniu. - Bierz pierwszą wartę, Roland weźmiek drugą, a mnie zbudźcie na ostatnią. Nasz jelf niech sobiek pośpi. Raz że strudzony i ranny, dwa że nie wiadomo co może zmalować. Wygląda niegroźnie i nogę ma podziabaną, alek „strzeżonego bogowie strzegą”. – dodał puszczając oko do elfa. - Bez obrazy długouchy. I Kurt zabrał się za rozścielanie kocy. Po chwili legł przy ognisku i rzuciwszy krótkie : - Dobrej nocy. Odwrócił się do wszystkich plecami, podrapał po tyłku, pierdnął, aż pojaśniało ognisko, przytulił się z braku kobiety, do swego buzdygana i zasnął, co można było stwierdzić po odgłosach, równego, ale niezbyt głośnego pochrapywania. |
06-03-2007, 18:05 | #78 |
Reputacja: 1 | Ognisko ledwie się tliło, a noc dłużyła się Marvinowi. Aż dziw brał jak inna była to noc w porównaniu z tymi jakie spędzał w swym życiu. Tak często poza domem o ile jakikolwiek mógł nazwać domem. Wydawałoby się, że powinien być przyzwyczajony, lecz jednak nie było tak. W tym miejscu każdy szelest lasu wydawał sie obcy i nieprzyjemny. Godziny mijały i sen nie nadchodził. Może to dobrze, a może i źle. Elf leżał wygodnie wyglądając jakby tylko zamknął oczy na chwilę. Jego sen jeśli tak można powiedzieć nie przypominał snu Kurta, który leżał teraz między liścmi jedną ręke mając już zakopaną w ściółce, a drugą gdzieś głęboko w krzaku od którego przecież leżał tak daleko i na kocu. Roland spał spokojnie widać także przyzwyczajony do niewygód spania pod gołym niebem. Noc wydawała sie spokojna i może to tylko Marvinowi wydawało sie, że słyszy dźwięki inne niż głos lasu. W pewnej chwili wstał jakby coś kazało mu wstać. Zaczął isć przed siebie w las nawet nie chcąc. Stanął za drzewem widząc przed sobą polane którą oświetlał księżyc. Na samym środku stała kobieta ubrana w powłóczysty ciemnozielony płaszcz z kapturem który zasłaniał całe jej ciało, gdyż ręce także schowane miała pod płaszczem. Spod kaptura widac było kilka pukli ciemno brazowych włosów. Naprzeciw niej klęczał człowiek przypominający drwala swym prostym ubiorem z nieodłączną siekierą w dłoni. -Czy jesteś duchem o pani? - zapytał człowiek jakby to głos tego pytania zadźwięczał w uchu Marvina. Ta zaśmiała się krótko i zaczęła mówić spokojnym głosem z nutką cynizmu -Nie człowieku, jedynie twym snem i marzeniem. Wasze proste umysły tylko tak reagują na moją moc. Odpowiedz mi na moje pytania... - Nastąpiła cisza. Długa cisza. -Mlaths, baron Motego, wieszczka Coreavatte? Więc tu się ukrywasz. - powiedziała sama do siebie kobieta po czym znów nastąpiła cisza. -Ern Flames, pancerz ognia. Mag Sirfin, wieża gromów. Czemu wasze umysły są tak nieskładne? Czemu jeszcze jesteście w stanie żyć? - Gdy skończyła zdanie człowiek złapał za swoja siekiere i z potężnym rozmachem wbił ją sobie w środek głowy padając na ziemie. Las zaczął być niespokojny. Zerwała się nagle wichura, która zaczęła wyginać drzewa. Kobieta spojrzała w stronę Marvina. Wtedy ujrzał jej twarz. Głębokie zielone oczy oraz ciemnoczerwone usta jakby jaśniały w mroku. -To był tylko sen. Nie próbuj go zrozumieć, bo nigdy ci sie to nie uda, a próbując sprowadzisz na siebie kłopoty. Czuj się zaszczycony, że ujrzałeś oblicze Titri...i wciąż jeszcze żyjesz Wszyscy otworzyli nagle oczy, a postać kobiety, która widział Marvin, a dzięki temu wszyscy chwile jeszcze trzymał się pod powiekami. Słońce, które ledwie wstało świeciło ciepło, a spoglądajac po obozie mogliście dostrzec, że elfa już z wami nie ma.
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
08-03-2007, 08:45 | #79 |
Reputacja: 1 | Sen był dziwny. Dziwny ale bardzo przyjemny. Kurtowi śniło się, że ubrany jest w błyszczącą niczym polerowane zwierciadło, srebrzystą zbroję, na ramiona ma narzucony szkarłatny płaszcz i dostojnie kroczy środkiem wielkiej komnaty, przez której strzeliste okna padają ukośne snopy promieni słonecznych, w których mienią się różnymi kolorami wirujące w powietrzu płatki kwiatów. W komnacie jest pełno ludzi. Zakutych w zbroję rycerzy i elegancko ubranych dam, którzy tworząc szpaler uśmiechają się do dumnie kroczącego Kurta, niektórzy klaszczą, inny pokrzykują : - Brawo Kurt ! - Dobra robota stary ! - Świetnie się spisałeś Kurt ! On zaś z kamienną twarzą idzie przed siebie, jakby wcale nie zwracając uwagi na gratulacje. Podchodzi do podwyższenia na którym z ozdobnym ceremonialnym mieczem stoi wysoka, kasztanowłosa i piękna nad podziw kobieta z królewskim diademem na głowie. Kurt klęka przed nią, a ona podnosi w górę ceremonialny miecz i płazując osiłka po ramionach wypowiada słowa : - Kurcie Jorundsonie pasuję Cię na rycerza. Wstań Sir Kurcie. Osiłek wstaje uśmiechając się radośnie i wzdychając głęboko z ulgą. Jednak to nie koniec atrakcji, bo oto królowa wdzięcznym gestem rozpina zapinkę na ramieniu, a jej suknia z szelestem jedwabiu zsuwa się na podłogę i oto stoi przed Kurtem naga, a jej zielone oczy i ciemnoczerwone usta stają się niedwuznaczną zachętą do działania. Jakby tego było mało kobieta siada w niedbałej, ale jakże kuszącej pozie na tronie i daje znak ręką, by Kurt się pośpieszył. Osiłek nie wierząc swemu szczęściu rozdziawia usta w zachwycie, a krew mu uderza do głowy. Po chwili zrywa z siebie płaszcz, ciska w kont hełm z przyłbicą. Chwyta za napierśnik i nabiodrki ... i ... szuka ... szuka ... Wszędzie jednolita blacha. Nabiodrki jakby przynitowane do siebie, napierśnik i naplecznik jakby z jednego kawałka blachy. Żadnych zatrzasków, troczków, rzemyków. Kurt zaczyna się szarpać, zrzuca rękawice, by móc lepiej operować palcami. Spogląda z niepokojem na królową, której usta, te cudowne ciemnoczerwone usta wykrzywiają się w grymasie zniecierpliwienia. Tłum gości zaczyna szeptać. A Kurt ciągle szarpie się ze zbroją. Gdy sytuacja jest już nie do wytrzymania osiłek budzi się gwałtownie siadając na posłaniu. Otwiera szeroko oczy i jeszcze przez chwilę widzi swoją zielonooką królową, która po chwili znika niczym senna mara. - Co ... Co się dzieje ? Gdzie królowa ? Gdzie jelf ? - zawołał mało przytomnie. |
23-03-2007, 15:24 | #80 |
Reputacja: 1 | Spojrzenie Ya'reen zatrzymało się na człowieku dla którego dotąd pracowała. Jej oczy były zimne, nie malowało się w nich nic. Tak jakby były jeziorami pokrytymi warstwą lodu... Człowiek nie powiedziawszy nic, z spuszczoną nisko głowa, może bojąc się spojrzeć jej w oczy wyszedł nieco chwiejnym krokiem. Przeniosła swe spojrzenie na człowieka, jaki w swej głupocie uważał, że zrobi z niej swoją niewolnicę.
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |