|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-04-2007, 15:17 | #61 |
Reputacja: 1 | W cieniu korytarza , zza nieznacznie uchylonych dzwi Ksiezniczka zobaczyła postac w długim płaszczu i kapturze zakrywającym niemal całkowicie twarz . Gdy dzwi sie uchyliły nieznajomy rozejrzał sie wokół , jakby spodziwała sie jakies napasci . Ksieznicza zauwazyła w jego reku długi , mocno zakrzywiony noz . Nieznajomy najwyrazniej spostrzegł to ze Verita spoglada na przedmiot w jego reku i szybko schował bron pod płaszcz . “ Nie lekaj sie “ - powiedział niemal szeptem ... Tymczasem ... Mały stworek , który nie siegał pamiecia tak daleko , by pamietac czasy gdy przebywał “na zewnatrz “ postanowił nieco pozwiedzac . Od kad pamietał był ciekawy swiata ( w odroznieniu od “tego drugiego , który zawsze pełen obaw był uwaznym i czasami nazbyt ostroznym kompanem . Nieznajomy kolejny raz spojrzał w gła korytarza ... “Pani ... grozi ci niebezpieczenstwo ... dzis w nocy Twoi wrogowie planuja cie porwac ... “ Mały stworek wyjrzał spod łuzka ... i zobaczył ksiezniczke w pełnej krasie ... “Ojej “ pomyslał sobie ... jaka wielka ... Smiało , ruszył w strone ksiezniczki ... Zakapturzony po raz ostatni rozejrzał sie po korytarzu ... “ Jestem przyjacielem ... “ Verita poczuła jak włochate , gilgoczace futro delikatnie ociera sie o jej łytke . Z cała mocą starała sie opanowac smiech wywołany łaskoczacym dotykiem . “ Dzis wieczorem ksiezniczko ... dzis wieczorem “ powtorzył nieznajomy ... "cokolwiek zdecydujesz w bibliotece bede na ciebie czekał i jezeli bede mogł w czymkolwiek pomoc , z radoscia pomoge , stary skryba wie o wszytkim ...". Miekka łapka nastapiła na jej stope a po chwili Verita pczuła jak cos delikatnie szarpie ja za suknie , jakby stworek probował sprawdzic czy aby wspinaczka w gore jest bezpieczna ... Nieznajmomy szybkim krokiem ruszył w kierunku , jak sie okazało tylko przymknietego okna i bez dalszych słow zniknał oknem ... Ostatnio edytowane przez denis : 13-04-2007 o 15:23. |
13-04-2007, 22:00 | #62 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Verita przyglądała się szeroko otwartymi oczami swemu nocnemu gościowi. Nie rozumiała sensu jego słów, przelękła się natomiast widząc nóż w jego dłoni. Czyżby chciał ją zabić? Nie, zaprzeczył... zresztą gdyby miał to zrobić, nic by jej nie ocaliło teraz. A może jednak? Poczuła łaskotanie na łydce. Początkowo myślała, że oto jej kocia dama dworu wróciła na noc, lecz... zaraz uświadomiła sobie, iż tajemniczy mężczyzna nie jest jedynym, który odwiedził ją w ten pełen wrażeń wieczór. Zagryzła wargi. Gdy tajemniczy nieznajomy opuścił ją, zamknęła szybko drzwi. Uniosła kraniec sukienki i potępiająco spojrzała na małego dżina. - Co ja ci mówiłam? Miałeś siedzieć pod łóżkiem! W tym momencie sens słów mężczyzny dotarł do niej z siłą uderzenia obuchem. Pod wpływem tego ciężaru, aż usiadła na łóżku. Zakryła dłońmi usta, jakby bojąc się, że zacznie krzyczeć. O Bogowie! Ktoś chce się mnie pozbyć... dziś w nocy... chcą mnie porwać... ale czemu? To na pewno ona! Tak, to z pewnością ta wstrętna harpia, która opętała mego ojca! Ale czemu? Przecież zrobiłam to, czego sobie życzyła... A może to mój niedoszły małżonek, który wcale nie życzy sobie ożenku ze mną? Tępo przyglądała się niebieskiemu stworkowi, podczas gdy przez jej umysł przewijały się setki możliwych wyjaśnień. Jej myśli zawędrowały do tajemniczego przybysza. To dziwne, ale nie potrafiła sobie przypomnieć jego twarzy, mimo iż stał naprzeciw niej... A zatem przypuszczalnie był magiem lub skrytobójcą. Poczuła dreszcz na kręgosłupie. Człowiek ten pragnął spotkać się z nią w bibliotece... i już samym wyborem miejsca przekonał dziewczynę co do szczerości wygłoszonych intencji. To miejsce było niejako elizjum, do którego zamkowe spiski nie miały wstępu, gdzie jedynym i niepodważalnym władca był Bibliotekarz, a zatem to on przysłał posłańca... Podjąwszy decyzję wstała z łóżka. Zmarszczone brwi i zacięte usta zdradzały napięcie. Nie odrywając wzroku od stworka, rzekła do niego: - Musze iść, teraz nie mam czasu z wami rozmawiać. Ktoś chce mnie uśmiercić.. tak jak moją matkę, rozumiesz?
__________________ Konto zawieszone. |
15-04-2007, 22:47 | #63 |
Reputacja: 1 | Stworek , który najprawdowpodobniej znalazł sobie cos ciekawego pod suknia ksiezniczki popaktrzył na nia wielkimi oczami . Specjalnie nie przejał się krytycznym wzrokiem Verity . Szybko wdrapał się na łuzko i z uwaga zaczął się przygladac poduszce ... Gdy do swiadomosci Ksiezniczki docierały słowa nieznajomego , niebieski stworek zaczał systematycznie wyprowac nitki z poduszki ... Gdy ksiezniczka powiedziała , ze musi isc ten spojrzał na nia lekko zdziwiony . Dłozył na bok poduszke , z ktorej przez niewielki otworek zaczeły dydostawać się pierze . „A kto to był ? ... no ten w kapturze z tym czymś błyszczącym ?” Podrapał się w głowe ,” Czy nie pokazywanie twarzy to jakiś zwyczaj , o którym jeszcze nie cztałem ? „ Otworzył szeroko oczy i uderzył się otwarta dłonia w czoło „Wiem !! to twój kochanek „ Usmiechnał się zdowolony ze swojego odkrycia ... |
17-04-2007, 12:44 | #64 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Kochanek... - ręce Verity opadły bezwładnie wzdłóż tułowia, spojrzała z kwaśna miną na stworka - Nie wiesz co to śmierć, ale wiesz co to kochanek, tak? Ciekawe jest życie demonów - czy czym tam jesteś wraz z kamratem. W każdym razie, jak widzisz ,mam diabelnie dużo problemów i jestem... deczko zajęta. Zdecydowanym ruchem podniosła się z łóżka i wzięła do ręki świeczkę, znów ją zapaliła... - Przykro mi bardzo, ale nie mogę się z tobą teraz bawić. Najlepiej więc jak wrócisz do siebie. Twój towarzysz pewnie sie niepokoi... Ze kagankiem w ręku podeszła w stronę północnego okna dokładnie tak, jak zrobiła to pierwszym razem. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl pytanie "A co jak świeczka się skończy?", lecz ważniesze sprawy trapiły ją teraz, by miała sie nad tym głębiej zastanawiać.
__________________ Konto zawieszone. |
17-04-2007, 13:48 | #65 |
Reputacja: 1 | Stworek nie wydawał sie zbytnio przejety wyrzutem na temat swojej niewiedzy . Usmiechnał sie wesoło - " Nie wszytko jest dla mnie jeszcze jesne w waszym swiecie o kochankach wiem z ksiazek , ktore czytaliśmy . " Gdy Verita zapaliła swieczke i pojawiło sie niewielkie okienko , niemal natychmiast wyjrzał z niego drugi stworek . - "Juz myslałem ze zostane sam na wieki " - widac było w jego oczach lekki starch na sama mysl o samotnosci . Drugi stworek , ktory siedząc na łuzku powiekszył dziure w poduszce do znacznych rozmiarow i wepchnał sobie całą graść pierza do ust . Po chwili zaczął pluć na wszytkie strony piórami , krzywiąc sie niemiłosiernie . - "Jak wy mozecie to jesc ! - - zawołal oburzony ... - "A pozatym ja nie wracam ... jestem przekonany ze ktos rozsadny jest ci potrzebny " - Wstał i "wziął sie pod boki " i wypliuł kolejne kilka piórek - "Paskudztwo , wracajac do twojej sprawy " - Jego głos był zdecydowany - [/i]" Skoro juz KTOS , zapewne ta stara różowa kobitka , podarowała ci Nasz dom , to znaczy ze ktos taki jak my jest ci potrzbny . A pozatym masz ładne nogi [/i] Stanał niczym aktor przed publicznoscią i wydeklamował : I spojrzała na mnie wzrokiem swym kuszącym Czułem się przez chwilę niczym wiatr w górę wznoszący Wtem podeszła jeszcze bliżej krokiem zdecydowanym Nawet się nie obejrzałem a byłem tylko w noc ubrany Sunęła ręką po moim ciele dość odważnie Podniecała mnie, pobudzając moją wyobraźnie Chcesz mnie? zapytała tak bojaźliwie i nagle Odparłem: owszem tylko tego pragnę... I uniosły nas anioły rozkoszy na kilka nocy i kilka dni Oboje byliśmy szczęśliwi z tych razem spędzonych chwil... * Nastepnie zwrócił sie sie w kierunku "okienka " " Magimigonali wyłaz ... mamy cos do zrobienia " - Na te słowa drugi stworek z pewnym ociaganiem zaczął sie wygramolac z "okienka " marudząc : " Magimigonali zrób to , Magimigonali zrób tamto ....ide juz ide " *Spojrzenie początkiem natchnienia... Erotyk cz. II Autor: Przypadkowy Wiersz ciagniety z portalu Spojrzenia.com Ostatnio edytowane przez denis : 17-04-2007 o 14:31. |
17-04-2007, 21:37 | #66 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Z każdym wersem wiersza księżniczka stawała się coraz czerwieńsza. Gdy stworek skończył deklamacje, wydawało sie, nawet cebulki jej włosów sie zarumieniły. Czara sie przelała! Wszak nie dość, że stworek odmówił odejścia... nie dość, że zaprosił swego kamrata do jej komnaty... NIE DOŚĆ, że rozpruł jej ulubioną poduszkę... to jeszcze wygadywał wulgarne i prostackie poematy w tak poważnym dla niej momencie! - Przestań! - krzyknęła władczo, a jej policzy pałały w promieniach świec - Daj już z tym spokój, dobrze? Nie posiadam żadnego kochanka! Dopiero mam mieć męża i to takiego, którego wcale nie chcę. W dodatku moja macocha prawdopodobnie truje mojego ojca i chce mnie stąd wykopać, ajakby tego było mało właśnie dowiedziałam się, że ktoś chce mnie porwać i idę na spotkanie z jakimś skrytobójcą! Prawie na jednym oddechu wyrzuciła z siebie wszystkie te boleści, które od pewnego czasu jak echo odbijały się w jej umyśle. W oczach księżniczki pojawiły się łzy. - Dość mam banałów, jestem zmęczona... Róbcie co chcecie, ja muszę iść na to spotkanie w bibliotece. Może wróce, może nie... w każdym razie proszę was tylko, byście nie wychodzili z pokoju i zadbali o to, aby nikt was tu nie zobaczył. Uśmiechnęła się ze smutkiem do stworków. Wzieła opończe z szafy i otuliła się nią. - Na wszelki wypadek... żegnajcie.
__________________ Konto zawieszone. |
18-04-2007, 09:23 | #67 |
Reputacja: 1 | Stworek spojrzał na Verite zza okolarow wielkimi , pełnymi zdumienia oczami . „Przecierz to P O E Z J A ... kiedys dostalismy cały wielki ksiegozboiór od pewnego maga ... te ksiegi to zboir wiedzy o Waszym swiecie ... „ Powiedziawszy to usmiechnał się sztanansko ... Tymczasem drugi ze stworkow pozbierał się z podłogi i z szybko schował się za nogę od stołu , wyraznie przestraszony ... „ Jestes pewny ze tu jest be.... „ W tym momencie Verita wsomiała o skrytobojcy ... „AAAAAAAA !! „ stworek zaczał biegac jak oszalały po komnacie .... „Ja nie chce umierac !!! Jestem zbyt młody ... „ wypowiedziawszy te słowa zgrabnie upadł na srodku pokoju . Okularnik spojrzał na niego ze spokojem , po czym przeniósł wzrok na ksiezniczke . „Przecierz mówiłem ze jestemy tu aby pomagac ... Różowa wiedzma wiedziała po co maas oddała Tobie ... Na pewno nie po to bysmy spokojnie patrzyli jak młoda kobieta , w dodatku nie posiadajaca kochanka daje się mordowac albo porywac . „ Siegnał po kolejna porcje pierza i wsadził sobioe ja do ust . „Tak wiec idziemy z Toba „ widac było ze stara się przezuc pierze , jednak po chwili zaczyna ponownie pluc pierzami -Jak wy możecie to jesć ?! „ |
18-04-2007, 10:14 | #68 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Nie jemy tego, tylko na tym śpimy! - wypaliła księżniczka z wściekłością. - A wy zostaniecie tutaj! Widać książęca krew zawrzała w Vericie. Zdecydowanym krokiem wyszła z komnaty, trzaskając drzwiami. - Ajjj, głupia... - skarciła sama siebie szeptem. Przecież miała poruszać się incognito - niezauważona, a nie z całą siłą walić drzwiami! Chociaż dziś na szczeście, kiedy to odbył się bal, nie powinno to budzić zainteresowania. Mnóstwo pijanych balowników wszak poruszało się w ten sposób. Odetchnęła głęboko. Zarzuciła kaptur opończy na głowę i rozglądając się czujnie, ruszyła w stronę biblioteki. Gdyby ktoś ją nawet zobaczył, pomyślałby pewnie, że to jakaś szlachcianka przemyka się do swego kochanka... "Uff, znów ten kochanek" ... ale na wszelki wypadek księżniczka wolała nie ryzykować rozpoznania i unikać ludzkich oczu.
__________________ Konto zawieszone. |
18-04-2007, 14:10 | #69 |
Reputacja: 1 | Cały pałac wypełniony był zabawa , pijaństwem i ledwie ukryta rozpusta . Zazwyczaj gdy bal schodził ‘na „nizszy poziom „ do pałacu wpuszczano członow biedniejszych rodow szlacheckich , by i oni mogli „liznac „ dworskiego luksusu „ . Słuzba dbała o to by plebs zanadto się nie rozpanoszył , ale czasami ( takie wypadki znacznie zwiekszały uposażenie lokajów ) jedna czy dwie osoby mogły „pozwiedzac pałacowe korytarze ... Kroniki pałacowe mowia nawet o tym , ze pewnego dnia poprzedni ksiaze ( dziadek verity ) znalazł w swoim łozu baraszkująca parke bogatych mieszczan ... która (pewny ze ujdzie mu to na sucho ) wpuscił jeden za słuzących . Verita szła opustoszałymi korytarzami . Sama nie widziała kiedy zrobiło się tak poźno . Minęła lokaja , który podtrzymywał jednego z dworzan w drodze do jego komnat , dwie słuzące i straznika który zobowiazanym był do „patrolowania „ korytarzy ... Poźna pora i ogólne rozprężenie dawały niemal pewnosc ze jej wyprawa pozostanie niezauwazona . W koncu staneła przed drzwiami biblioteki . Z lekkim wachanim sięgnęła w kierunku klamki ... W tm momencie usłyszała ruch zza dzwi ... jakby cichy wybuch , rozbijający się puchar o podłoge i krótki , gwałtownie przerwany jek . Verita ujeła zelazna klamke w dłon i nacisneła ja ... Dzwi były zamkniete ... „Kto tam ? „ zapytał ktos za dzwiami . Głos był nerwowy , wydawało się ze pełen orucienstwa a moze zdecydowania ... Ostatnio edytowane przez denis : 18-04-2007 o 14:16. |
19-04-2007, 19:02 | #70 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Verita przełknęła ślinę. "No to mam problem, jeśli to ktoś od Pani Matki, to się nie wykpię bezsennością..." Odchrząknęła, myśląc gorączkowo nad tym, co ma powiedzieć. Cicho, jakby konspiracyjnie szepnęła w szparę przy drzwiach: - Służąca... Przysyła mnie księżniczka Verita. To było... szalone, ale właśnie dlatego mogło się udać. Dziewczyna odsunęła się od drzwi i ściągnęła kaptur tak, by jak najbardziej zasłaniał jej oblicze. Czekała...
__________________ Konto zawieszone. |