No dobra... mamy problem... nie uciekniemy tak czy siak... dobra, proponuje nagły zwrot, tak by ustawic się do nich opancerzonym przodem, bedzie cieżej kogos z nas trafić. Wtedy jednak bedziemy stac w miejscu dlatego musimy to zrobic NIM nas otoczą... ma ktos karabin? zdejmiemy ich z daleka zanim wogule od nas podjadą!!-wrzeszczę na całe gardlo zjeżdżając na "pobocze".

To zawracaj. Może staranujemy któregoś z tych skurwieli. A przynajmniej kilku zastrzelimy. Ty tam z kałachem... jak sie nazywasz? Strzelaj, strzelaj i zabijaj.
Wystawiam lekko głowe za okno i przygotowuję broń aby szybko wyciągnąć ją za okno gdy wrogowie pojawią sie w zasięgu broni.

-Nazywam się Xar.- Gdy tylko znajdą się w zasięgu broni strzelam w nich.

hmm...ej! ktokolwiek ma karabin! strzelać na mój sygnał!...-zwalniam trochę... tak by gangerzy mogli trochę bliżej podjechać, ale nie na tyle blisko, by mogli efektownie strzelać. Nagle zawracam ostro tak, by odwrócić sie do nich przodem i dodaję gazu majać nadzieję na staranowanie jakiegoś gnojka, jednocześnie wystawiam rękę przez okno i zaczynam strzelać prosto przed siebie na oślep. Kule sie też w fotelu by znów nie dostać jakiejś kulki przypadkowej... na szczeście moj samochód ma lekką blache z wieloma szparami zamontowaną na przedniej szybie, która powinna skutecznie powstrzymać śrut... gorzej z innym kalibrem...

w czasie, gdy dopiero co zawróciłem krzecze do gości "w bagażniku"-Ruszcie dupy i walić!!! walić ile wlezie w te ścierwa!

Manewr udał ci się. Kiedy podjeżdżają dość blisko, otwieracie ogień. Gangerzy są brdzo zdziwieni takim oporem. 3 z nich od razu pada. Szybko odpowiadają ogniem. Kule przebijają się przez blachę. Dwie kule dosięgają Dicka, lecz kevlar zatrzymuje je. Mimo tego, siła uderzenia niemal złamała ci żebro. Padasz do tyłu i prubujesz złapać oddech. Xar nie miał takiego szczęścia. Kula przeszyła ci ramię. twój karabin wypada ci z ręki. Reszta pocisków przeleciała, nie robiąc szkód.

Kurwa mać! Leżę na siedzeniu i próbuję złapać oddech. Gdy się uspokoję podnosze się ostrożnie.
Wy skurwysyny.... pozabijam. Łby poucinam!
Wystawiam rękę przez okno i strzelam do wszystkich gangerów w polu widzenia.
Gińcie psy!!!!!!

Skurwysyny! Bij! Zabij kutafona!!!!!!!!!!-wrecz z wrzaskiem na ustach gazuję na gangerów i staram sie porozjeżdżać ich jak najwiekszą ilość. Caly czas strzelam. Jesli uda mi się przejechac przez ich grupę, zawracam i staram sie stanąc do nich przodem by znów móc ich staranować.

Robisz sybki zwrot. I ruszasz z piskiem (?) opon. Pakujesz się w zbiorowisko gangerów. 3 rozbiło się o maskę. Jeden wpadł przez przednią szybę do kokpitu. Nie żyje... Reszta zupełnie rozbita i z morale armi goblinów rozjeżdżanej przez smoka wycofuje się w panice.

Gnojeeeee!
Wyskakuje z samochodu i posyłam za nimi jeszcze z 3-4 kule. Przestaję strzelać. "Oszczędzaj amunicje durniu" myślę sobie.
Chodze po pobojowisku szukając czegoś przydatnego. Oglądam też motory sprawdzając czy jakis nadaje sie do użytku.

Większość jest dość sprawna, pomijając urwane koła i manetki. 2 zostały niemal nietknięte, zaś we wrzystkich baki są prawie pełne. Koło ciał walają się też bronie.