lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Wojna o Miguaya (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3087-wojna-o-miguaya.html)

Panda 10-05-2007 17:09

Gerard
Mężczyzna pokiwał głową na znak, że się zgadza, choć trochę nie podobała mu się rola żywej tarczy.
-Jak znajdę coś odpowiedniego to dam znać- odpowiedział po czym wstał - idę do zbrojowni, będę na czas- wyszedł z "lokalu".
Po drodze zaszedł do stajni i zaklepał konie. Sobie wziął silnego, takiego który utrzyma go z ciężką zbroją. Dla zwiadu wybrał zwinne i szybkie, dla Szlachcica znalazł pięknego, czarnego konia.
Sądził, że spodobają się im. "Zaklepał" je i poszedł po swój ekwipunek.

Tammo 10-05-2007 17:53

Janosz Favrasz, kuchnia
 
Zdając naczynia skupił wzrok na nich, dopiero w połowie kwestii dziewczyny przeniósł go na nią.

Wysłuchał jej do końca.

"W Leśnych by ją wrzucili goluśką do smoły a potem do pierza a potem kazali biec przez miasto za takie durnoty. Ale nie jesteśmy w Leśnych. No ciekawie. Samarytanka? Gówno, nie samarytanka. Jak ona jest samarytanka, to ja jestem książę. Odmówić? Durnota. Znajdzie następnego. Za długo pomilczę, jak teraz nic nie zagadam..."

- Mogę Ci zaproponować inny układ. - "a może ona mnie testuje w ten sposób?" - Ja chronię Twój zgrabny tyłek, a Ty w pierwszej kolejności zszywasz tego, kogo powiem, byś zszywała.

Mówił nie dbając o ściszanie głosu. Nie ściszył go nawet przy następnych słowach:

- To jest wojsko. Oddział. Każdy ratuje każdego. Jako Wasz, pożal się Boże dowódca, ratuję każdego z Was. A Ty, zszywasz tego, kogo wskażę w pierwszej kolejności. To jedyny układ jaki możesz tu mieć. A jak chcesz wypracować inny, to uważaj, by się nikt nie dowiedział, ani ja, ani kapitan Cross. - popatrzył na resztę obecnych - To samo do reszty.

Sylvain 10-05-2007 20:10

Gerd

Jak słusznie podejrzewał Rhevir i słusznie zrobił wystarczyło się odezwać. Budzenie przez szarpnięcie ramienia mogło być bolesną nauczką dla dotykającego. Rhevir doskonale musiał zdawać sobie sprawę, że Gerd nie spał odkąd tamten wszedł do baraku.
Wstał od razu, na jego twarzy nawet przez chwilę nie drgnęły mięsnie, nie było widać też rozespania.

Spokojnie wysłuchał tego co Rhevir miał do powiedzenia.

Najpierw skomentował wybory:
- Więc jednak Janosz. Szkoda, nie głupi i zacny chłop z niego może się okazać. W dupę będzie brał za nas jako, że rekruta każdy gnoić będzie. Gerard byłby lepszy do tego. On tu przecież jest z powołania. Zresztą robił na to kogut. Ważne, że wreszcie się zdecydowało.

Plany taktyczne Cygana uznał za rozsądne:
- Co do odległości to myślę, że nie więcej niż tysiąc kroków. Mamy przepatrywać a nie za ariegardę robić. Tak żebyśmy w razie ataku na nich mogli to usłyszeć, w razie ataku na nas mogli do nich uciec.
- Trzeba by ze zbrojowni ze dwa rogi sygnalizacyjne dla nas i dla nich dobrać, żeby jakby którąś z grup odcięto mogła sygnałem wezwać pomoc.
- Strzelasz z łuku albo kuszy? Jesli tak dobierz z magazynu. Nawet jeśli na dalszy dystans nie trafisz to na krótszym chociaż może napaśćcę uszkodzisz.

Mniej rozsądnym uznał zdjęcie kolczugi przez Rhevira:
- Nie zostawiaj kolczugi. Włóż pod kurtę. Nie będzie jej widać a może się przydać. To nie będzie akcja z naszej profesji. Może zdarzyć się, choć pewnie się nie zdarzy jakieś starcie z większą grupą. Trzeba będzie koło siebie, w tłumie walczyć. Od sztycha w plecy nie uchroni, ale od przypadkowych cięć czy strzały z dalsza daje szansę. Poza tym nie wiadomo ostatecznie czy mamy w przebraniu czy jako wojsko iść. Będziesz potem biegł po nią? Co najważniejsze jak w końcu dotrzemy do tego klepiska gdzie czekają na wóz na pewno z nudów, dla rozrywki zrobią sobie pokazowe gnojenie rekrutów. Chcesz dostać za brak rynsztunku? Przecież ta cała armia do sracz w którym większość pływaków to debile?!

Po tak długiej przemowie musiał odsapnąć. Wyciągnął spod pryczy butelkę wina.
- Strzelimy wstrzemiennego?

Alaron Elessedil 10-05-2007 22:22

Rhevir de Valiron

Wysłuchał Gerda i powiedział:
-Rzeczywiście, Janosz będzie dostawał za nas, ale z drugiej strony przyda nam się dowódca, który zna się na rzeczy. Przyznaję, że ja się na tym zupełnie nie znam.
Nasza profesja polega również na tym, żeby nie dać się gnoić
-zaśmiał się.
Słuchając dalej uśmiechnął się.
-Niechaj będzie tysiąc kroków, a rogi dla nas lepiej, jeżeli sami weźmiemy, gdyż mogą o tym nie pomyśleć, zaś siebie napewno zaopatrzą.
Niestety nie strzelam ani z łuku, ani z kuszy, co najwyżej mogę nożami porzucać, lecz sukcesów nie wróżę
-skrzywił się-Zapewne tutaj będę mógł nadrobić braki-rzekł.
Słuchał dalej, a gdy Gerd zakończył, on zabrał głos.
-Kolczugę zdjąłem dlatego, że jest obciążeniem nie tylko dla mnie, ale też dla konia, chociaż może masz rację...-wyciągnął z powrotem kolczugę i założył ją, a do pasa przypiął miecz-Ja idę w przebraniu. Nie będę się obnosił z wojskowością, gdyż na zwykłego podróżnego mało kto zwraca uwagę, zaś na mężczyznę w zbroi ze znakiem przynależności każdy zwróci uwagę. Jestem zdania, by bez względu na rozkazy jechać w przebraniu. Każdy dowódca powinien przyznać, że zawiadowca powinien wykonywać swoją misję bez afiszowania się-powiedział i był ciekawy co o tym sądzi jego kompan.
"-Strzelimy wstrzemiennego?"-zapytał Gerd, a Rhevir zaśmiał się.
Nie był przekonany, gdyż rozmawiał z człowiekiem, który był tej samej profesji co on, a wino jest doskonałym nośnikiem trucizny. W jego profesji przyjęcie oferty oznaczałoby okazanie zaufania.
Wziął butelkę od Gerda i pociągnął długi łyk, po czym z uśmiechem oddał towarzyszowi trunek.
-Tak na rozgrzanie krwi-odgarnął włosy z twarzy-To co, idziemy, czy jeszcze chwilę zostajemy?-zapytał.

Aivillo 10-05-2007 23:29

Macie teraz czas wolny, możecie wykorzystać go, aby odpocząć przed misją, przygotować się do niej, poćwiczyć, pozwiedzać.

Zegar wybił właśnie 12, zostało wam mniej więcej 6 godzin. Pamiętajcie również o obiadokolacji o 17. Musicie przecież mieć zapasy energii, bo przy tego typu zadaniach nigdy nic nie wiadomo.

Zwykle między 12.30 a 14 w biurach jest zarządzana przerwa, więc Anna i Janosz muszą się pośpieszyć, aby zdążyć zastać kogoś u kartowników.

Aby dostać cokolwiek ze zbrojowni nie można od tak sobie przyjść i tego zarządać. Musicie mieć w tym celu odgórne polecenie tudzież nakaz, by ową pożądaną rzecz dostać. Zdobyć go nie jest rzeczą prostą. Musicie udać się albo do waszego przełożonego(dowódcy), którym jest kapitan Lisbeth Cross, lub też skierować się ku odpowiedniemu urzędnikowi, który jest odpowiedzialny za to co jest ze zbrojowni brane i dokładane. Ma on swoje biuro, a raczej biurko na parterze. Aby tam dojść trzeba od głównego wejścia skierować się w lewo, a nie w prawo jak do stołówki. Prowadzi tam niedługi korytarz. Wśród kilkudziesięciu urzędników musicie wypytać o tego przez was pożądanego. Jest to więc sprawa bardziej skomplikowana.
Jeżeli więc wolicie udać się do waszego dowódcy, również musicie udać się do Kwatery Głównej i w portierni(gdzie mieści się też poczta) pytać o nią. Być może odmówi wam wizyty. Ale nie jest to powiedziane.

Miejscem zabawy w koszarach jest spore kasyno położone w najbardziej oddalonej na zachód ich części. Jest ono o tej porze niestety nieczynne. Co noc do samego rana trwają tam najróżniejsze popijawy, bójki, romanse, a przede wszystkim to co żołnierze lubią najbardziej- ryzyko. Wam nie dane jest jeszcze zapoznać się z uciechami nocy w koszarach. Teraz musicie przygotować się do waszej pierwszej misji, aby wywtrzeć jak najlepsze wrażenie i wrócić po zasłużony żołd.

Sylvain 11-05-2007 01:31

Gerd

Przepił do Rhevira i schował butelkę.
- Chodźmy.
- Co Ty na to żeby się podzielić? Może Ty pójdziesz skombinować te rogi sygnałowe a ja wykombinuję prowiant na naszą "misję"?

Lkpo 11-05-2007 08:22

Veibat

Veibat siedząc gdzieś na na dachu wypatrywał karety. Gdzieś mu pod nogami przeszedł Gerard. Nic mu nie powiedział, ani on jemu. Słońce ładnie grzało z okazjonalnymi chmurkami. Było tuż nad jego głową. Pora kiedy cienie są najkrótsze.
Rozpiął kamizelkę i w przeszukał swoje kieszenie. Dwa noże, trochę pozostałego złota i praktycznie nic. Wypadałoby się dowiedzieć co takiego ustalono. Zeskoczył z gracją na ziemię.
Gdzie tu iść? Czy można znaleźć coś ciekawego do roboty w tych koszarach? Nie chce mi się spać. W końcu po co dużo spać skoro tak samo sie wysypiam w cztery godziny, jak w osiem. W ogóle co to za dachówki? A ten koleś gdzie biegnie?
Myśli latały w jego głowie bez ładu i składu. Szybko go nudził jeden temat. Widząc, że nic tu po nim poszedł w stronę baraków. Gdy tam wszedł, zauważył Rhevira i Gerda.
-Coś ustalono?

Tammo 11-05-2007 12:04

Janosz Favrasz, koszary
 
"Wybiła 12. Do 14. jak się uda, większa część przygotowań będzie za nami. Wtedy będzie można zająć się tymi bardziej kłopotliwymi, lub rozpuścić oddział, jeśli wszystko pójdzie jak po maśle" - uśmiechnął się kwaśno do swoich myśli, które właśnie przeradzały się w marzenia, po czy zszedł na ziemię - "Najpewniej jednak będą problemy. Czyli do 14 muszę mieć obeznaną trasę, potrzebuję zasięgnąć języka."

- Od kartowników potrzebujemy mapy na chwilę, bym mógł ją przerysować. Na stałe nie ma co prosić, na pewno nie dadzą, za małeśmy płotki. Do 14. musimy być zaznajomieni z trasą oraz mieć skompletowany ekwipunek. Przydałoby się z kim pogadać, kto na tej trasie był i nią jechał i nam coś może pomóc. Babska solidarność pomoże Ci kogoś takiego znaleźć, tak samo jak pomoże Ci w dowiedzeniu się kto zacz ten major Mikael Kaleb. Popytaj w swoim baraku. Nowa jesteś, to kobitki Ci pomogą.

Faktem jest, że kobiety w wojsku, choć również rywalizowały między sobą, to z racji choćby takiej, że było ich mniej, trzymały się mocniej razem.

Już u kartowników, Janosz zakrzątnął się by znaleźć kapral Bergrent.

- Witam, kapralu. Podziękowania w imieniu naszej grupki przyszedłem złożyć. Jeśli chwilę też można zająć, chciałem się pani rozpytać o mapę, na której drogę do Ledos mógłbym zobaczyć.

Mówiąc to, rozglądał się ciekawie. Interesowało go wszystko, co było związane z mapami. Ale chciał też zobaczyć, jakie mapy u kartowników są na wierzchu, to bowiem były mapy, nad którymi pracowali. Czyli - najświeższe informacje, te rzeczy, które kartownikom zlecili oficerowie ostatnio. Spoglądał ciekawie, patrzył i zapamiętywał. Nienawidził nie wiedzieć jakie siły są w okolicy, przyzwyczajenie jakie nabrał jeszcze w Wesołej Kompanii, pod dowództwem Trevaller.

Alaron Elessedil 11-05-2007 17:10

Rhevir de Valiron

Skinął głową i już miał skierować się do wyjścia, gdy wszedł Veibat.
-Janosz jest przywódcą-powiedział i streścił krótki to, co powiedział Janosz-Będziemy tysiąc kroków od was, a teraz idę po rogi. Idziesz ze mną?-zapytał Veibata.
-Spotkamy się przy wozie-rzekł do Gerda, a następnie wyszedł i skierował się do magazynu.

Szarlej 11-05-2007 19:18

Anna
Kobieta popatrzyła na cygana i odpowiedziała krótko:
-Tak jest.
Nie odwracając się do towarzyszy ruszyła na dół ale nie wyszła z budynku.
Przy wyjściu skręciła lewo i poszła w niedługi korytarz. Po drodze rozmyślała:
"Janosz jest kolejnym cyganem i szują. Tamci dwaj to skrytobójcy trafiła jej się beznadziejna kompania."

Gdy dotarła do końca korytarza zobaczyła masę drzwi. Chwilę zastanawiała się które wybrać. Podeszła do pierwszych drzwi i zapukała. Przed wejściem przybrała na twarz serdeczny uśmiech i weszła. Ciągle uśmiechnięta do urzędnika spytała się wesołym tonem.
-Witam. Jestem medyczką w oddziale kapitan Cross, chciałabym pobrać z magazynu róg sygnalizacyjny na wyprawę.
Miała nadzieję, że obejdzie się bez godzinnego składania podać. Odrazu po pobraniu rogu Anna udaje się do baraku.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172