Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-07-2007, 12:00   #191
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Nazwali mnie dziwką kapłana! OO’ Zrobiłam się chyba fioletowa z wściekłości [fioletowy jednorożec-przytulanka, hit sezonu...XD] Nie chodziło nawet o samo wyzwisko tylko... skąd ONI o tym wiedzą?!?!?!? >_<
[może jednak robienie tego w ogrodzie wśród róż było równie niewygodne co nierozsądne... XD a czyj to był pomysł, hm, no czyj?!?!?! >_< * hyk!* - obgadywany kapłan dostał czkawki! XD]
Dziwka kapłana...! pozabijam!!!...
Pozabijam...? oO’
‘Tak, dlaczego nie?’ – widzę w myślach uśmiechniętą mordkę mojego kochasia.
Gah. Odkąd się z nim zadaję wiele się... zmieniło.
Cicha muzyka. Hm...? Delikatne światło otuliło mnie przyjemnie. HA! widzisz, panie zły kusicielu?! Nie poddam się, nie uda ci się, próbuj dalej, frajerze! [*HYK*! - -_-‘] Twoje niecne knowania nie dadzą rady przełamać mojej wiary w dobro!!! XD Jestem wojownikiem światła i światło nigdy mnie nie opuści, zawsze będzie wspierać mnie w potrzebie, na nic twoje zawadiackie uśmieszki i słodkie oczka! XD

W sumie odkąd się poznaliśmy on próbował przekabacić mnie na złą stronę, a ja jego na dobrą Póki co mamy remis i romans...

Srebrna smuga pojawiła się pod moimi nogami. A to co? Nie czuję się z tym dobrze...

Za to stajenni oszaleli nagle, zaczęli składać mi hołdy. Z tym czuję się doskonale Z drugiej strony tak bardzo chciałam skopać im zadki...;(
- Wasze pełne żalu i skruchy modły zostały wysłuchane, wszechdobre światło przebaczyło wam tym razem! – ogłosiłam. – Jeśli jednak kiedykolwiek jeszcze będziecie dręczyć innych, a zwłaszcza słabszych od siebie, powrócę, a kara będzie sroga i ze wszechmiar bezlitosna!
Tak, no to eee...? Pójdę już sobie.
- Pracujcie sumiennie, a zostanie wam to wynagrodzone! – rzekłam na odchodnym.
[Oby nie w dzieciach. Te geny głupoty powinny zostać wymazane z populacji.]

Umykam na tyły stajni, gdzie przemieniam się z jednorożca w elfkę.
- Pomóż moim przyjaciołom...
Teraz mam posłuchy...
- ... gdyż nie znają tego miejsca, a misje swa szybko wykonać musza. Magiczna moc Excalibura nie będzie ich ochraniać wiecznie
Excalibur? Legendarny miecz Pani z jeziora? Zawsze... chciałam.... go... zobaczyć...
‘A dotknąć? Zabijać nim? ;3’ – taaaa, mój ‘misiu’ na pewno też chciałby ten miecz. Nawet by go nie podniósł, chucherko wahahha XD [*HYK!!!* -_-#]
- Musza zabrać Miecz Pogromcy i powrócić do swego świata.
Miecz Artura. Nie ma sprawy, ja tez po to tu przybyłam.
- Jedynie ty możesz im w tym pomoc. Nie zwlekaj.
Gah. Wizyta nadętego bufona-maga, draby w stajni, kochanek idiota... – tak, nadal jestem wściekła, nie wyładowałam swojej złości. Do dzieła.

Wyjęłam sztylet i szybkim ruchem zacięłam się w rękę. Wyjęłam z kołczanu pięć strzał i umazałam groty w swojej krwi.

- Bieli rozproszona w powietrzu... – szepnęłam. - ...proszę, byś przybyła i ukoiła cierpienie swym tchnieniem... HEALING WIND!!!
Poczekałam aż lekka rana zasklepiła się i pognałam w kierunku lochów. Jeśli któryś strażnik zaczepi mnie i spyta, czego tam szukam, wyjaśnię, ze Merlin nagadał mi o jakichś obcych którzy uciekają i bla bla, że wyraził się niezbyt precyzyjnie i chcę to sprawdzić, i bla bla... coś się wymyśli.
Docieram do lochów...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-07-2007, 20:48   #192
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Posv

Posv stał oszołomiony, łza spływała mu po policzku, ale wierzył, że każdy ma swoje przeznaczenie. Widocznie misją Tary było skonać oddając życie za przyjaciół. Zobaczył jak przed nim formuje się miecz, było to dość dziwne, dało się jednak wyczuć jego dobroć i moc. W obecnej sytuacji było tylko jedno wyjście podjąć walkę i wydostać się poza bramę zamku. Merlin wyglądał na osłupiałego na widok miecza, co dawało im sporą przewagę. Musieli stąd uciekać i to szybko. Idioci, co za idioci, gdyby mnie posłuchali Tara może by jeszcze żyła. Co teraz, co dalej, co mam robić. Posv przestał myśleć i zaczął działać instynktownie. Jednym ruchem ręki pochwycił miecz, uniósł go nad głowę i chciał ciąć, kiedy coś w jego sercu zatrzymało rękę. Nie mógł tego zrobić, nie mógł zabić człowieka, który się nie bronił, nawet, jeśli był tak zły jak Merlin. Podbiegł szybko do czarodzieja i rękojeścią uderzył go w potylice. Patrzył chwile jak mag osuwa się na podłogę, następnie obrócił się w stronę towarzyszy i ruszył ku wyjściu. Musiał pozbierać gdzieś myśli, ruszenie do walki z całą armią w takim stanie nie było dobrym pomysłem. Przechodząc za próg odezwał się z wyraźnym wyrzutem w głosie.

- Czy teraz możemy już iść, czy chcecie jeszcze udać się po wasze głupie zabawki.

Mówił z wielkim trudem, wiedział, że śmierć Tary była jej wyborem, ale zabolała go bardzo, szczególnie, że dedykowała ją także jemu. Kolejna łza spłynęła po policzku, Posva, uderzając o posadzkę dała mu znak, że czas ruszać. Mam nadzieję, że jest to ostatnia osoba, którą opłakuje. Nie znał Tary długo i nie zawszę pochwalał jej zachowani, ale wiedział, że jej zamiary są czyste. Postanowił, że ta misja musi być wykonana, nawet, jeśli sam miał by przy tym zginąć, nie chodziło bynajmniej o rozkaz, ale o fakt uczczenia pamięci zmarłych. Zginęli oni z nadzieją, że ich poświęcenie przybliży nas do celu. Zrobię to dla was. Posv ruszył nie czekając już na innych, każdy, kto mu przeszkodzi zginie, nieważne czy wróg czy przyjaciel. W tym momencie skończyły się obowiązki a zaczęła krucjata.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 18-07-2007, 22:16   #193
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Manewr udał się bezbłędnie. Szybki przewrót kilka kroków i już trzymał miecz w dłoni. Miał zakończyć życie drugiego napastnika gdy nagle został oślepiony dziwnym kremowym światłem. Gdy mógł już otworzyć oczy na miejscu gdzie przed chwilą była Tara lewitował miecz. Czuł wszechogarniające go dobro a z całej jego sylwetki płynęło światło. Merlin skomlał przerażony ale Erglan nie czuł ani sił ani potrzeby aby go krzywdzić. Posv chwycił miecz i przywalił Merlinowi tak że ten stracił przytomność. Wychodząc z celi rzucił Erglanowi pełne wyrzutu zdanie:

-Czy teraz możemy już iść, czy chcecie jeszcze udać się po wasze głupie zabawki-dopiero teraz zrozumiał co się stało.

Tara poświęciła dla nich swe życie. Erglan nie chciał jej śmierci ale był pewny że gdyby ją tu zostawili czekałby ją o wiele gorszy los. Tortury Merlina z pewnością by jej nie ominęły. W całej tej dobroci jaka go przepełniała zakiełkowało coś innego. Złość... gniew... nienawiść... na towarzyszy którzy zachowywali się jak głupcy rozdzielając się co chwila i ginąć niepotrzebnie. Na Merlina i tego całego Artura , którego nawet nie widział na oczy. Gdyby nie oni i ich zło może teraz wszyscy mieli by już ten przeklęty miecz i byli bezpieczni w siedzibie strażników. I wreszcie na siebie... siebie znienawidził szczerze... za to że mimo swego wieku i doświadczenia jak zdziecinniały kretyn myśląc tylko o dreszczyku emocji towarzyszącemu tej wyprawie i postępującemu na każdym jej kroku coraz głupiej i głupiej. Tara i Felix nie żyli przez niego!

-Głupi dzieciaku... myślisz że masz monopol na ból... ta dziewczyna będzie śnić mi się do końca mych dni... oby ten czas nadszedł jak najszybciej... Idź ze swym mieczykiem na przeciw całej armii. Ja nie będę już dla Ciebie balastem... Odzyskam moje zabawki i zatańczę z nimi nad zwłokami Artura...-powiedział do wychodzącego Posva.

Odwrócił się do jednego z klęczących rycerzy i przystawił mu ostrze do szyi.

-Gadaj gdzie nasza broń! Mam dziś wyjątkowo paskudny dzień więc jeśli nie chcecie zginąć w męczarniach z rąk niebieskiego diabła mów szybko i nie próbuj kręcić!-zwrócił się do niego groźnym tonem.

Niebieski diabeł... to imię przypadło mu do gustu. Stary niebieski szaleniec owładnięty pragnieniem mordu i siania zniszczenia.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 19-07-2007, 11:10   #194
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Gdy zobaczyła tych czterech strażników, zastanawiała się czy się nie poddać. Jednak nagle poczuła się bardzo przyjemnie. Wszystkie zmartwienia i lęki zniknęły. Była szczęśliwa i miała ochotę śpiewać. Jednak czuła, iż jej część, którą była Verene, krzyczała z bólu. Nie obchodziło to jednak szczęśliwej Veriene. Nigdy nie czuła się tak wspaniale... Widząc, że strażnicy nie atakują, wróciła do reszty. Ten kremowy blask był wspaniały. Zdziwiło ją jednak to, że nie było Tary. Usłyszała rozmowę Posva i Erglana. Udzielił jej się ich nastrój. Miała dylemat. Jak drużyna się rozdzieli, to za kim pójdzie? Czekała na rozwój sytuacji...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 19-07-2007, 12:02   #195
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Almena

Rana zagoila sie natychmiast, strzaly byly gotowe. Ruszylas do lochow o dziwo nie niepokojona przez nikogo. Ludzie jedynie od czasu do czasu spogladali po tobie, ale ze byli to jedynie nocne lachudraki, nie mialas sie czym przejmowac. Przed wejsciem zastalas spora grupe rycerzy. Wszyscy wydawali sie jacys otumanieni. Kleczeli w swoich zbrojach niedokladnie ubranych i wpatrywali sie w wejscie. Przecisnelas sie obok wywolujac znaczny poploch i lawine prosb o wybaczenie grzechow. . Dalej nie bylo lepiej. Chwytali czesci twojego ubrania, klaniali sie unizenie i wrecz spadali ze schodow aby ci miejsce zrobic. Odbilo im i to porzadnie albo sie wszyscy jakis ziolek popili. Na dole sytlacja przedstawiala sie nader interesujaco. Placzacy kotopodobny ze swietlistym mieczem, dwie dziewczyny nie do konca wiedzace co maja ze soba zrobic, niebieski lysol przystawiajacy miecz do szyji straznika wieziennego i po chwili postawny facet, ktory wyszedl z celi i niebardzo wiedzial gdzie sie znajduje. Wszyscy spowici kremowym blaskie. Nic tylko nalot bogow na Camelot.


Pozostali.

Posv jak postanowil tak ruszyl przed siebie kierujac sie w strone schodow. Tam tez zatrzymal go widok kolejnej swietlistej istoty ktora go uwolnila.
Erglan w gniewie wygladajacy niczym diabel szybko wydobyl informacje od przerazonego mezczyzny. Jak sie okazalo wasze bronie zlozone byly pod plachta przy schodach...
Veriene i Kate staly czekajac na daleszy bieg wypadkow nie bardzo wiedzac co maja zrobic... Chociaz.. Bylo w koncu jeszcze kilka zamknietych cel....


Tek

Obudzilo cie dziwne swiatlo. Kremowa poswiata spowijala twoje cialo sprawiajac iz bol glowy, ktory byl spowodowany tym cholernym uderzeniem w tyl glowy, jakby zelzal. Zza drzwi slychac bylo glosy twoich towarzyszy. Gniewne, pelne wyrzutow. Co tu sie do cholery dzieje. Zdziwiony spogladales na kajdany ktore najwyrazniej same opadly z twoich rak. Drzwi tez o dziwo staly otworem. I skad ta cholerna aura sie wziela. Wstales i ostroznie uchyliles mocniej drzwi. Erglan stal nad jakims facetem trzymajac go pod mieczem, Posv z innym, swiecacym jak pochodnia XD ruszal wlasnie niczym koci aniol zaglady na schody skad schodzila nieznajoma z przygotowanymi strzalami i lukiem. Kate i Veriene wlasnie chyba wpadly na jakis pomysl bo ruszyly w strone reszty cel. Wszystko wygladalo jak jeden wielki dom wariatow po ktorym laza swiecace ludziki.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 19-07-2007 o 13:04.
Midnight jest offline  
Stary 19-07-2007, 13:01   #196
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Hm.
- Porzućcie wszelkie zło i niegodziwość, pozwólcie wszechwiecznemu Światłu zajaśnieć znów, oczyścić wasze dusze, i żyjcie odtąd szczęśliwsi, krocząc drogą prawości! – ogłosiłam tym składającym hołdy. – Nie dajcie się skusić złu które zalewa serca ludzi wokół! Nie musicie być Tacy Jak Oni! Nie bądźcie! Walka mroku z jasnością nigdy się nie skończy, ale niech wasze własne dusze, wasze dzieci, wnuki i ci wszyscy co przyjdą za wieki, wiedzą, że walczyliście po DOBREJ stronie! ;3
No nie. Moja skromność została wystawiona na próbę. Dobra, dość tego macania i skubania mojego ubrania. Przeciskuję się przez tłum, wciąż powtarzając;
- Służba Światłości nie jest łatwa i przyjemna, ale Mrok pożera własne dzieci, nakarmi się wami bezdusznie prędzej czy później jeśli zostaniecie przy nim.

Wreszcie na dole.
O, to ten kotowaty. Wygląda na sympatycznego gościa, choć teraz akurat płacze i wymachuje Excaliburem. Niebieski łysol przystawiający miecz do szyi strażnika więziennego. O matko. Niebieski łysol...?! oO’ Dwie zagubione dziewczyny.

[Tyle nowych osób które można nawrócić na drogę światła! XD]

Zerkam po strażnikach którzy są w okolicy, ogłupiali do reszty. Wskazuję ręką całą tą „świecącą światłem” drużynę i wołam;
- Ludzie, oto nadszedł dzień kiedy światło przebiło się poprzez gęste czarne chmury zła wiszące nad Camelot!!! Dusze naznaczone światłem położą kres tyrani mroku na tych ziemiach!!! Wydłubią go z kryjówki, z serc podłych istot ukrywających się wód nas! Święty Excalibur poprowadzi Wojowników Światła do zwycięstwa!!! Podążę z wami, ku chwale prawości! – zdeklarowałam.

No. Może teraz nie będę mieli ich za przestępców tylko za zbawców!

- Witaj! – kłaniam się lekko kotowatemu, którego widziałam już wcześniej. – Widzę, że ucieczka średnio się powiodła... ale mogło być gorzej – pocieszam. - ...Jestem Almena – witam się z resztą. - Wiem po co tu jesteście i chętnie wspomogę was w tej misji. Będziemy potrzebować amuletu, który jest teraz w posiadaniu Merlina! Tylko osoba która nosi ten amulet, oraz sam król, którego krwią jest skropiony miecz mogą dotknąć Miecza Pogromcy! – wyjaśniam nowym towarzyszom.

Zerkam na niebieskiego który grozi mieczem strażnikowi. Trochę nie pasuje mi to do wizji zbawców jaką staram się stworzyć w oczach ludu i staram się mu to przekazać swoim karcącym spojrzeniem.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 19-07-2007, 14:53   #197
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Strażnik więzienny okazał się być mądrzejszym niż można było się spodziewać. Szybko dowiedział się gdzie znajduje się ich broń. Do lochów wpadła jakaś kobieta. Wołała coś o zbawicielach i patrzyła na niego z wyrzutem.

"Kolejna osoba mająca do mnie o coś pretensje"pomyślał.

Podszedł do nieprzytomnego Merlina i zaczął go przeszukiwać. Znalazł medalion o którym wspomniała dziewczyna, różdżkę i jakąś dziwną fiolkę wypełnioną złotym płynem pachnącym jak wanilia z mlekiem. Wszystko schował do kieszeni swej szaty zaś medalion włożył na szyję i ukrył pod nią. Do głowy wpadł mu pewien pomysł. Podniósł kajdany Tary. Blokowały skutecznie jej moc więc powinny zadziałać i na maga. Oczywiście okazały się zamknięte. Spróbuje znaleźć klucz, który by pasował u żołdaków lub otworzyć je telekinetycznie jeśli to się nie uda wrzuci nieprzytomnego Merlina do celi obok i zamknie ją po prostu. Potem skieruje się po swe katany. Gdy już je zdobędzie wróci do Almeny.

-No to mam amulet a Merlin jest uziemiony. Zaprowadź mnie do Artura. Czas odebrać mu jego miecz... I zakończyć zło i niegodziwość.-ostatnie słowa kierował jakby do rycerzy nie chcąc psuć szyków dziewczyny.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 19-07-2007, 21:46   #198
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Tek czuł się beznadziejnie. Ból głowy, chociaż zelżał, wciąż go denerwował i żeby tego było mało zupełnie nie wiedział co się dzieje, jednak z chaosu panującego wokół niego był w stanie wywnioskować, że ominął go kawał dobrej zabawy.
Postąpił kilka króków naprzód i wyszedł z celi, był gotowy wyciągnąć broń, a właściwie rękę, gdyż wiedział, że zgromadzeni tu ludzie nie będą do niego przyjaźnie nastawieni. Nie chciał jednak nikogo krzywdzić... Przynajmniej dopóki nie może sobie na to pozwolić...
- Nie zgubiliście czegoś przyjaciele? - Rzucił w stronę drużyny i skierował się do Posva stojącego przed jakąś dziewczyną. - Jak, na przykład, członka grupy?
 
__________________
Watch your back,
shoot straight,
conserve ammo,
and never, ever, cut a deal with a dragon.
Julian jest offline  
Stary 20-07-2007, 11:14   #199
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Veriene stała tak przez chwilę. Pojawił się Tek, przyszła jeszcze jakaś dziewczyna... Te pozamykane cele bardzo dziewczynę zaciekawiły. Nie chciało jej się słuchać kłótni, które zaraz pewnie wybuchnął. Podeszła do pierwszej i spojrzała przez okienko z kratami, kto tam jest...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 20-07-2007, 14:20   #200
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Niebieski niewiele robiac sobie z pojawienia sie dodatkowej osoby wybral sie na przeszukiwanie wciaz skomlacego Merlina. Wlasnie sciagal mu z szyji medalion gdy uslyszal jak tamten szepcze:

- Zabierz miecz.. zabierz miecz... on wszystkich niewoli... zabierz miecz...

Slowa brzmialy dosc dziwnie w ustach tego wcielonego diabla, ale no coz.... moze juz mu calkiem odbilo. XD
Tek nieco zdezorientowany rozgladal sie po lochu. Wlasciwie to byl to nie tyle loch co raczej pierwsza jego kondygnacja. Bylo w miare czysto i nie smierdzialo zbytnio... Veriene wlasnie zagladala przez kratownice okienka przy jednej z cel. Jakas mloda kobieta z dziwnymi, spiczastymi uszami schodzila po schodach mowiac cos o medalionie, Merlinie i mieczu... Posv trzymal jakies swiecace zelastwo, rycerze klaniali sie im i gadali cos o bogach.. Wszystkim najwyrazniej juz calkiem odbilo. Wtem Erglan wyszedl z celi w ktorej zniknal na jakas chwile mowiac:

-No to mam amulet a Merlin jest uziemiony. Zaprowadź mnie do Artura. Czas odebrać mu jego miecz... I zakończyć zło i niegodziwość...

No coz moze to i brzmialo podobnie jak slowa tej calej Almeny (chyba tak sie nazwala) to jednak w ustach niebieskiego, lysego jegomoscia z katanami w lapskach nie berzmialo zbyt... madrze
Veriene stanela na palcach aby zobaczyc co jest w celi. Wlasciwie to niewiele bylo widac gdyz nie miala ona okna, lecz po chwili udalo sie jej dostrzec niewyrazny ksztalt przykuty do sciany po prawej. Wydawalo sie jej ze jest to kobieta lecz pewnosci miec nie mogla. Gdy siegla dlonia do klamki, ta o dziwo ustapila sama z cichym strzyknieciem. Dziewczyna weszla wiec do srodka ostroznie stapajac pomiedzy kilkoma szczurami jakie sie tam szwendaly. Swiatlosc jaka byla otoczona dawala jej wystarczajacy blask aby zobaczyc co bylo na scianie.

Opis
(zdjecia nie udalo mi sie zdobyc)
Kobieta na oko 20/22 letnia o dlugich czarnych wlosac i szczuplym, pieknym ciele. Jej nadgarstki przykute sie do sciany. Brak oparcia, cialo utrzymuje sie jedynie na wykrzywionych ramionach gdyz nogi sa przykute dobre 10 cm nad podlozem. Delikatna skora jest zmasakrowana. Liczne ciecia, siniaki, krwiawiace wciaz rany, oparzenia. Wlosy zlepione seschla krwia, twarz cala w sincach. Kobieta od czasu do czasu wydaje cichy jek.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172