lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Disciples II] Zemsta zielonoskórych (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3587-disciples-ii-zemsta-zielonoskorych.html)

Dreak 16-07-2007 22:14

Lekko zdenerwowany diabeł, bezsensowną dla niego gadką, bo czy ruszenie z miejsca a raczej rozważanie tego nie jest bezsensowne? -Why chocihe jużh!!! -Prawię krzyknął i ruszył w stronę miasta, depcząc po drodze jakiegoś wieśniaka, wyglądającego na złego. Zrobił to tak aby zasilił grono sług jego pana, zrobił to tak aby uszkodzić narządy, zrobił to tak aby cierpiał i błagał bethrezena o zabranego go. Zrobił to tak aby jego ból był nieopisany aby wręcz sam się zabił a kiedy to zrobi jest już pewnym sługą. Udał zmartwionego i powiedział. -Jah nieh chciehć jah przeprhaszać. -Ale w środku był szczęśliwy, jaki nie był od początku wyprawy z tymi pajacami, za plecami nawet się uśmiechną, ukazując swoje brudne od stuleci pożywiające się surowym mięsem zęby.

Yaneks 18-07-2007 12:27

Podróż do Great Lochlester zajęła wam prawie całą noc. Gdy już zaczynało świtać, zobaczyliście eleganckie, obwieszone błękitem i purpurą mury miasta. Wieże znajdowały się w odległości jednego wystrzału z łuku, a w każdej z nich stało pięciu strzelców i dwóch halabardników. Mury na całej długości były obsadzone. Przy bramie stało rządkiem dziesięciu halabardników, patrząc na was posępnie. Gdy zobaczyli w oddali wielkiego diabła i nieumarłego smoka, dostrzegliście końce halabard zwrócone w waszą stronę, a nogi ich właścicieli przygniatały końce w taki sposób, że nawet najsilniejszy jeździec nie przebiłby się przez szyk. Na razie milczeli, spoglądając na elfkę, człowieka i olbrzyma górskiego.

Kokesz 18-07-2007 13:13

- Wydaje mi się, że najlepiej będzie jeśli to wy z nimi pomówicie - odezwał się Andoroth, który całą podróż do Great Lochlester milczał. Wiedział, że nie może prowokować walki choć widok uzbrojonych ludzi powodował, że jego gnijące mięśnie napinały się mocno.

wojto16 18-07-2007 13:22

Podniosłem rękę w geście pokoju i zacząłem mówić:
- Witam. Przybywamy w pokoju. Jesteśmy wybrańcami którzy mają zielonoskórym pogonić kota. Ewentualnie psa. Ja jestem reprezentantem Imperium. Zwę się Garret z nikąd. Ci obok to Potępiony Rethzent, niezdechły Andoroth, elfka Loria i reprezentant krasnoludów olbrzym Thorg. To jak? Pozwolicie nam przejść czy mam się na was złożyć raport Imperatorowi?
Odróciwszy się do towarzyszy zapytałem się:
-Było dobrze?

Kokesz 18-07-2007 13:53

Andoroth gdy usłyszał słowa Garretta poczuł gniew. "Niezdechły" - powtórzył w myślach. Był zmuszony przebywać w towarzystwie tego człowieka. Nie mógł zrobić z niego sługi Hordy, ale musiał zareagować. Musiał, a raczej nie mógł się powstrzymać.

Pchnął w plecy idącego przed nim Garretta tak aby się przewrócił.
- Jestem smokiem, moi przodkowie - przemówił - należeli do najszlachetniejszych przedstawicieli tej rasy. Stałem się nieumarłym - te ostatnie słowo wypowiedział głośniej tak, aby wszyscy dobrze je usłyszeli - przez ludzi i masz wielkie szczęście, że mamy wspólną misję i nie mogę Ci zrobić krzywdy. - Zakończył wpatrując się w Garretta wzrokiem pełnym nienawiści.

wojto16 18-07-2007 15:49

POdniosłem się z ziemi uśmiechając się i gestem uspokajając halabardników którzy chcieli już zareagowac.
- Jak widzę ktoś tu się zdenerwował. Świetnie. I co za dramatyczne przemówienie. "Jestem nieumarłym". Jakby ktoś tego nie zauważył. Proponuję ci układ. Nie będę z ciebie już tak żartował, a ty w zamian przestaniesz mi rzucać takie spojrzenia jakbym ja ciebie zabił. Zgoda?

Kokesz 18-07-2007 16:00

- Moja zemssssta tyczy się wszystkich ludzi - odpowiedział Andoroth. - Jednak przyssssstaję na twoją propozycję. - Był zadowolony, że sie dogadali. Gniew powoli go opuszczał, z sekundy na sekundy uspokajał się coraz bardziej. - Idźmy już do miassssta.

Dreak 18-07-2007 16:49

Kiedy szedł do miasta, podstawił nogą człowiekowi tak zręcznie, że ten znów się przewrócił -Jah nieh zamierzhać wchhodzić z tohbą ukłhad jahk ohn -Wskazał na smoka. - A przemówhienie byhć okrhopne. -Wydał z siebie śmiech. -Jah wiedzhieć że thy kiehds byhć mohim podhwładnym akoplitą, Jah nha toh czekhać. -Ruszył do miasta, uśmiechając się swoimi zgniłymi zębami do bezradnych halabardników.

wojto16 18-07-2007 19:00

-Przyjdzie pora na diaboła - rzuciłem podnosząc sie z ziemi i uśmiechając sie nadal. Rethzert teraz po prostu mnie śmieszył. Krzyknąłem za nim:
- Jakbyś przemawiał to ciebie by nawet nie zrozumieli. A do tych twoich śmierdzących legionów nie dołączę gdybym miał nawet na zawsze trafić do piekła.
Pokazałem za nim jeszcze dwa wyprostowane środkowe palce i ruszyłem do miasta.

Loria 18-07-2007 19:31

Słuchając przemówienia Garretta, nie odzywała się, zdając się na inteligencję człowieka. Mówił nawet z sensem, co ją trochę zdziwiło. Chociaż z jego poprzednich wypowiedzi wnioskowała, że raczej przekonywałby ich do misji, a nie straszy raportem składanym Imperatorowi, to i tak jego słowa chyba dotarły do strażników.
Według niej gniew Andorotha, był nieuzasadniony, przecież on w końcu był niezdechłym, ale jak Rethzenrt groził Garrettowi, postanowiła przemówić mu o rozumu:
- Rethzenrt! My jesteśmy drużyną! Może lubić to trochę za dużo, ale powinniśmy się przynajmniej tolerować, a nie na każdym kroku mówisz mu, że trafi do twoich legionów. Jeśli nie stać cię na to, by mówić co innego, to może po prostu siedź cicho? - teraz elfka zwróciła się do człowieka - A ty naprawdę musisz każdemu udowadniać, jaki to jesteś dzielny i że się nikogo i niczego nie boisz? To się robi naprawdę nieprzyjemnie, jak się ciągle kłócicie. Czy po to wyruszyliście na wyprawę, by ciągle się spierać? Chyba nie...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:05.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172