|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-05-2009, 15:58 | #421 |
Reputacja: 1 | Pan Michał wstał z łoża by na dziedzińcu przy studni zimną wodą resztki senności odpędzić. Stojąc jeno w hajdawerach na pachołka, jakiego pokrzykiwał aby wiadrami w niego lał. Po piątym już czuł się jak nowo narodzony. Nim zdążył się ubrać i do drogi przysposobić głód już taki go naszedł, iż burczenie z jego brzucha przepastnego nawet imć Samuela zbudzić zdołało. Który do tej pory na jego pokrzykiwania przy studni głuchym się zdawał. Wchodząc do biesiadnej widział jak gospodyni dogląda służbę przy podawaniu posiłku. Nie mogąc przepuścić okazji obcasami stuknął przed nią, kołpak z głowy zdjął i zamaszyście wywinął schylając się na ile brzuch mu pozwalał. - Eh, widzę, że dobrodziejka nasza od samego rana dba o to by nam znowu na tych pysznościach nie zbywało. - Co też waszmość za krotochwile sobie ze mnie robisz – odrzekła lekko zmieszana. - Oj, Mościa Panno! Wąsa podkręcając dodał. Oka żem prawie nie zmrużył przez noc obmyślając jak tu prosić pana Sosnowskiego, aby taki skarb z rąk wypuścił. I mnie pozwolił zabrać. - A idź, że waść tak bajać jakieś dziewki a nie stateczną kobietę. Takieś oka nie mógł zmrużyć, że z alkierza takie chrapanie dochodziło jakoby tuzin niedźwiedzi w nim zimowy leż miało. To powiedziawszy odtrąciła go ręką i do zajęć wróciła. A reszta towarzystwa śmiechem jego turbulencje skwitowała. Humor mu się poprawił jak śniadanie przed nim wylądowało a porcja mu dana jakoby większa i bardziej smakowita się zdała od innych. Co tylko go zachęciło do głośnych mlaśnięć i wychwalania na głos talentów kulinarnych pani Kruczkowskiej. Rzecz jasna zdążył jeszcze Maciejowi polecić przepatrzenie wszystkiego moderunku raz jeszcze. W dysputy o planach najbliższych się wdał, pana Sosnowskiego wypytując a o to czy daleka im droga, czy zna jakiś kompanów tego hultaja i o wielu inszych mniej lub bardziej ważnych sprawach. Byleby tylko uniknąć gadania o gospodyni. |
18-05-2009, 17:21 | #422 |
Banned Reputacja: 1 | - Jezusie Nazareński moja głowa - takie oto były słowa pierwsze tego dnia wypowiedziane przez pana Samuela, bo w istocie przesadził nieco wczoraj jeśli nie w ilości, to w mieszaniu trunków wszelakich. Zwlókł się jednak z łóżka i wiader kilka lodowatej wody na głowę wylawszy doszedł do siebie. W izbie posilił się z towarzyszami, wypił nawet nieco wina znacznie się jednak miarkując, przegryzł to i owo i jakby humor powoli zaczął mu wracać. Bacznie też uwagę zaczął zwracać na to o czym panowie Dabrowicz i Sosnowski rozmawiają, znać, że trunki z głowy mu wywietrzały. |
24-05-2009, 08:53 | #423 |
Reputacja: 1 | Pan Sosnowski ze skrywanym uśmiechem przyglądał się bajaniom mości pana Michała, a widząc ich efekt zaśmiał się z lekka. - Mości panie Michale, fraucymer mi bałamucisz! A i to ku utrapieniu mości Samuela! - widać, że wesół i żartem mówi. Co i w niejakim dysonansie z tym co robi było bo opatrywać bandolety począł, potem głownię szablicy obejrzał. A znać, że to jaka zacna szabla bo głownia jej świecić się zdaje i mimo, że znać na niej wiele pojedynków niczego nie straciła ze swej ostrości. Przetarł ją lekko oliwą, obejrzał pod światło i z ukontentowaniem schował na powrót do pochwy. - No, mości panowie. W konie nam czas! - obciągnął żupan, nałożył misiurkę i ruszył ku drzwiom. Na podwórcu czekały już konie. Pan Sosnowski obejrzał swego, wyciągnął czekanik, machnął nim jakby dla sprawdzenia jak w dłoni lezy, po czym dosiadł konia i obejrzał się na towarzyszy. - Mościa panowie, na Błonie! Jeśli fortuna nam dopisze to dopadniem psubratów w pierzynach i jak zajęce z saka wybierzem. Karczma w której są na uboczu jest, tedy prościej będzie. |
27-05-2009, 09:53 | #424 |
Reputacja: 1 | Pan Michał dokończył ze smakiem posiłek. Ale im bliżej byli wyjazdu tym jego myśli stawały się bardziej pochmurne. Wypił ostatni łyk z kubka. Wstał. Podszedł jeszcze do świętego obrazu Matki Boskiej wiszącego na jednej ze ścian. Nabożnie się przeżegnał i zmówił krótką modlitwę w intencji ich przedsięwzięcia. Założył kołpak i dołączył do już czekającej na majdanie reszty kompanii. Gdy Pan Sosnowski rzucił od siebie - Mościa panowie, na Błonie! Jeśli fortuna nam dopisze to dopadniem psubratów w pierzynach i jak zajęce z saka wybierzem. Karczma, w której są na uboczu jest, tedy prościej będzie. Imć Dąbrowicz skinął jeno głową na potwierdzenie tego, iż się z nim zgadza. Nim ruszyli sprawdził jeszcze moderunek upewniając się, że jego pacholik dobrze się sprawił. Dźgnął konia ostrogami i jak tylko brama się otworzyła pomknął na spotkanie ze łże starościcem jak reszta towarzystwa. Wierząc, iż ma po swojej stronie Matkę Przenajświętszą i prawo. |
05-06-2009, 11:56 | #425 |
Reputacja: 1 | Pan Sosnowski nie wiadomo skąd buzdygan wyciągnął i niczym jaki hetman, albo regimentarz, kiwnął nim na bramę krzycząc: - W konie! Kompanija wyjechała za bramę i ruszyła drogą ku traktowi Leszno - Błonie. Tymoteusz wraz zamknął bramę a nad palisadą pojawiły się głowy czeladzi patrzącej za odjeżdżającymi aż ci zniknęli w porannej mgle. Po kilkunastu minutach kompanija dojechała do traktu i skręciła na Błonie. Pan Sosnowski zwolnił nieco i zebrawszy wokół siebie wszystkich począł opisywać pokrótce miasto. Kończąc rzekł: - Jeno, waszmościowie, ze strażnikami jakiej burdy nie wszczynajmy bo to solidni ludzie, swój fach znający. A i dla spraw pań Kucińskich nie będzie to dobre jeśli za łby się weźmiemy z nimi. Dobrze, że nikto nas nie widzi, może ich jak w saku najdziem. Nad horyzontem pojawiło się słońce rozpraszając powoli mgłę. Kompanija dojechała do rozwidlenia dróg. Pan Sosnowski poprowadził druhów lewą odnogą w kierunku zabudowań miasteczka gdzie widać było pierwszych, kręcących się mieszkańców. |
05-06-2009, 17:28 | #426 |
Banned Reputacja: 1 | - Mości Panie - obruszył sie pan Samuel - toc my nie jakieś zawalidrogi, jeno grzeczni kawalerowie niewiastom w potrzebie pomoc niosacym i pro publico bono starościca przecherę chcący ukarac. Jak karczma na uboczu tedy trza nam poczekać aż popiją się ku wieczorowi, pacholików i sługi z wieściami przechwycić i nad ranem, gdy sen najmocniejszy uderzyć. Teraz może byc już za pózno. Z frasunkiem popatrzył na niebo i prawde mówiąc rad by swój pomysł przeprowadzic, ale jeśliby okazało się że w karczmie pospali się i niegotowi nie był i od tego by na nieprzygotowanych od razu nie uderzyć. |
07-06-2009, 08:38 | #427 |
Reputacja: 1 | Imć Michałowi bliskie serca były wypowiedziane słowa. Ze swej natury paliwodów się wystrzegał tedy fakt, iż pan Sosnowski chce sprawę załatwić nie wchodząc z prawem w konflikt dobrze o nim świadczyło. Jak zawsze bitki się spodziewając wolał pacierze w głowie zmawiać, by w razie czego Bogu bliską duszę oddać tedy bardziej niż zwykle milczący był. Słowa imć Samuela już chwil parę nad nimi powisiały nim odniósł się do nich. - Ano może być tak jak waść prawisz. A dyby dziś tak spróbować samojeden lubo samodwóch skoczyć tam i obaczyć jak się sprawy mają. Jak nam fortuna sprzyja to ci z murew synowie wczoraj stanęli w zajeździe a teraz pijani tam leżą… A gdyby tak Asan ze mną pojechał - do mości Samuela się zwrócił. Gardła przepłuczemy, pozerkamy a jak sposobność do ataku będzie tedy pachołka mego po resztę ruszymy. Bo tak cały dzień w krzakach siedzieć to nie po rycersku. Co rzekłszy zadowolony z pomysłu swojego gdyż plan ów wielce przewrotny mu się wydał póścił w towarzystwo bukłaczek z miodkiem. Poczynając od pana Dobrota rzecz jasna aby on łacniej pomysł jego poparł. |
15-06-2009, 15:11 | #428 |
Reputacja: 1 | - Mości Samuelu, z dobrego serca mówię bo to zeszłego roku kilku plebejów i zawalidrogów w dzień targowy kupców pobiła i kilka domów z dymem puściła. To i Lesznowscy swymi hajdukami poczęli wspierać cepaków miejskich, a nijak z karmazynem dyskutować poprzez hajduka. Nie jeden gorącogłowy szlachetka tyłem na chabecie lada jakiej z kijem miast szabli dla powszechnego pośmiewiska wyjeżdżał. Tedy mówię. - pan Sosnowski uśmiechnął się i wąsa podkręcił, jakby na wspomnienie tego co mówił. - Trza nam dorwać psubratów i do Białut ujechać by tam ich przepytać. Kompanija wjechała w zabudowania prowadzona wzrokiem nielicznych jeszcze mieszczan. Przy pręgieżu na rynku wisiało na łańcuchach dwóch mężczyzn z okrwawionymi plecami. - Musi drzemcarze jacyś. - mruknął pan Sosnowski bardziej do siebie niźli towarzyszy. Mości Jeremi poprowadził towarzyszy uliczką i dojechawszy do karczmy "Pod Kuflem" zatrzymał się i zsiadł z konia którego wodze podał swemu parobkowi. - Waszmościowie, zoczmy co tam w karczmie naszych breteńków słychać. - wychylił się z lekka spomiedzy chrustów patrząc w stronę stojącej jakieś 150m dalej kolejnej karczmy. Przy tej jeno parobek jakiś wodę ze studni wyciągał i do poideł nalewał. - Albo śpiom, albo ich nie ma. - zawyrokował pan Sosnowski. - Tedy na koń i po jako podróżnicy jacy podejdźmy pod karczmę. |
18-06-2009, 21:05 | #429 |
Reputacja: 1 | Imć Dąbrowicz jechał czujnie okolicę przepatrując niczym cyklop jednym okiem pozierając. Baczenie miał czy go jakie dźwięki podejrzane nie dojdą, bo słabość jednego zmysłu Pan Bóg wynagrodził mu sprawnością drugiego. Baczenie dawał tak bystre by ich oponentów dostrzec ale i poniekąd wielce go ciekawiło miasteczko. Wielce foremnym mu się widziało o przedsiębiorczości zacnej właściciela świadczącej. Jechali tak z minami srogimi i kto ich wypatrzył takich w wojennym moderunku zaraz poznać mógł, że to towarzystwo na jakieś prace marsowe się wybierające. - Albo śpiom, albo ich nie ma. - zawyrokował pan Sosnowski. - Tedy na koń i po jako podróżnicy jacy podejdźmy pod karczmę. Pan Michał tak zamyśliwał aby pachołka posłać pode drugą gospodę dla obadania sprawy albo pacholęcia przy studni przepytaniu. Ale człek to nawykły był do posłuchu i komendy nie kwestowaniu tedy zmilczał i konia skierował do karczemki. Jeżeli taka wola boża to ich teraz jak niebożęta śpiących wybiorą z karczmy. Szczerze tego pragnął bo siedzenie i czekanie na tych drapichrustów nie jak w smak mu było. - Ano jedźmy obaczyć jakie ptaszki w tym gniazdku siedzą. - Maciek, a jedź no do stajni o obaczy czy tam jakie wierzchowce nie stoją. |
01-07-2009, 14:43 | #430 |
Banned Reputacja: 1 | - A my pod ściany karczmy - uzupełnił imć Samuel - Nie ma takiego mocnego , co jak ślepia otworzy i w drzwiach albo okiennicach kilku luf nie zobaczy by hajdawerów nie popsował - zarechotał z cicha. - A pchnąć ze dwóch pachołków dobrych na tyły niech tam łapią jakby ptaszęta jakieś tamtędy chciały uciec. Jeno po łbach walić i grzbietach, nie potrzeba nam tu jatek. Mówiąc ostatnie słowa zeskoczył z konia w jedna rękę szablę wziął w drugą krócice. Zapasową za pas zatknął i puścił Bazyliszka wolno. Wiedział ,że koń choćby na bliska palbę nie dobieży jako że przez biegłego kawalkatora był układany. Sam zas podsunął się ku karczmie chcąc przez okno sytuacje wewnatrz zbadać. |