|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-03-2011, 17:24 | #41 |
Reputacja: 1 | Niestety nie wszystko poszło, tak jak Francis to planował. Tylko jedna z kul doleciała do celu i zabiła jednego z przeciwników, ale to i tak było dobrze, bo zawsze mógł chybić z obu pistoletów, a to oznaczałoby, że wszystkie jego treningi poszły na marne. Reszta poszła już na szczęście dużo sprawniej, bo szybko schował się, aby nie zostać zaatakowanym. Mógłby spróbować po prostu kolejnych wystrzałów, ale z tego zrezygnował. Wolał połączyć swoje umiejętności strzeleckie z umiejętnościami fechtunku. W czasie, gdy kapitan rzucał granatem, on szybko naładował oba pistolety. Jeden z nich schował za pasem i do wolnej reki wziął swój miecz. W prawej ręce dzierżył miecz, a w lewej pistolet. Ten huk, na pewno trochę zdezorientował przeciwników, więc trzeba to było wykorzystać. Francis wyskoczył zza zakrętu i ruszył szybko w ich kierunku. Planował od razu wycelować i wystrzelić z pistoletu, który miał w dłoni, a potem schować go za pas i wymienić na ten załadowany, aby w razie potrzeby móc strzelić jeszcze raz. Gdy już zbliżył się dostatecznie do rywali, po prostu chciał zacząć walczyć z nimi swoim mieczem. |
25-03-2011, 23:43 | #42 |
Reputacja: 1 | Pearl schowała się za Francisem. Wsadziła pistolet za pas i wyciągnęła swój kordelas, w grugą dłoń chwytając jeden ze sztyletów. Nie spostrzegła nawet kiedy kapitan rzucił granatem. Wybuch był głośny, dodatkowo spotęgowany roznoszącym się po korytarzu echem. Piszczało jej w uszach. Nie widziała, czy granat był duży, czy mały, ale stwierdzić mogła śmiało, że wysadzanie czegokolwiek w tym miejscu mogło mieć fatalne skutki. Ruiny wyglądały, jakby rozsypaś cię miały od silniejszego powiewu wiatru. - POSTRADALIŚCIE ROZUM DO RESZTY?! - wrzasnęła, ledwo słysząc samą siebie. - Pogrzebiecie nas żywcem, idioci! Gdzieś przed oczami mignęła jej sylwetka majtka. Piotrek pobiegł w głab korytarza klnąc na całe gardło pod adresem przeciwników, po chwili znikając w kłębach dymu. - Młody! Wracaj tu, do cholery! - krzyknęła i rzuciła się w tą samą stronę, ostrzami szukając ogłuszonych rywali.
__________________ "Jeśli płomień mnie nie oślepia i nie spala to ja jestem płomieniem" Ostatnio edytowane przez Raeynah : 25-03-2011 o 23:58. |
30-03-2011, 09:27 | #43 |
Reputacja: 1 | Coś przeleciało zaraz nad jego głową i zanim zdążył otworzyć usta i zatkać uszy, eksplozja cisnęła nim jak szmacianą lalką. Uderzył plecami o zimną kamienną posadzkę a ze stropu posypały się odłamki, kurz i mnóstwo piachu. - Do stu pierdolonych mątw co za... - klnąc na prawo i lewo właśnie uświadomił sobie że piekielnie dzwoni mu w uszach przez co nie słyszy nawet samego siebie. Obolały zebrał się w sobie dochodząc z ulgą do wniosku że udało mu się wyjść z tego cało. "Co za kretyn rzuca bombami we własnych kompanów" zaczął analizować pospiesznie całą sytuacje. Francis miał zajęte obydwie dłonie więc nie realnym było aby zdążył, nie przypominał sobie również żeby ten mały bękart miał przy sobie cokolwiek wyglądającego na granaty. Czyżby ta kobieta? Nie. Nie możliwe." Mimo tego że w większości przypadków gapił się na jej tyłek lub cycki to nie sprawiała wrażenia lekkomyślnej. Słuch powoli wracał a dzwonienie przechodziło w szmery i kakofonię dźwięków. Michel otrząsnął się, wydobył zza poły płaszcza płaskie noże do rzucania i wypatrzył pierwszego kandydata. Mężczyzna właśnie trzymał się filara świątyni widocznie dochodząc do siebie po wybuchu.
__________________ Take what you want and give nothing back |
31-03-2011, 22:43 | #44 |
Reputacja: 1 | W chaosie jaki się rozpętał padli niemal wszyscy "źli" goście. Kula Francisa zabiła jednego, a miecz w jego ręku także nie był zabawką, Krew spływała po ostrzu Pete'a. Jednak jedno z ostrzy przeciwników go dosięgło. Ramię chłopca zostało przecięte. Rana nie wyglądała na poważną jednak mogła być groźna, w końcu wzrok nieraz zawodzi. Michel też nie próżnował. Jego noże z dźwiękiem przecinanego powietrza uderzyły w przeciwnika. Pearl zdołała dotrzeć do Pete'a, nokautując po drodze przeciwnika. W tym momencie wszystko się skończyło. Ciał było jednak mniej niż wcześniej przeciwników. Wyglądało to na miejsce z którego można było uciec tylko dwiema drogami, jedną blokowała załoga kapitana, a drugą masywne drzwi. -Czy ktoś ma propozycję gdzie mogli zniknąć ci goście których nie zabiliśmy? Myślę, że usłyszelibyśmy te drzwi przez sztorm połączony z pieśnią syren. A my blokowaliśmy tą drogą. |
06-04-2011, 15:28 | #45 |
Reputacja: 1 | - Może granat Pana Kapitana ich rozerwał na strzępy? - spytał młody. - Auu. - Po czym syknął cicho, czując bolesne pulsowanie w ranie. Zaczął przy niej trochę gmerać, ale nie za dużo - w końcu nie mógł pokazać załodze, że go boli! - To idziemy już stąd? - Spytał stając przed drzwiami.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |
06-04-2011, 16:56 | #46 |
Reputacja: 1 | - Chwilkę, młody - mruknęła Pearl podchodząc do niego z niezbyt zadowoloną miną. Chwyciła go za ramię i zmusiła, żeby usiadł. - Pokaż to. A wam, kapitanie, co strzeliło do łba żeby w takim miejscu granaty odpalać?! Toż ta kupa kamieni ledwo się trzyma! Mogliście pogrzebać nas żywcem! - zaczęła oglądając ramię majtka. Rana nie była głęboka, ale gdyby ją zostawić mogłaby zacząć się paskudzić. Zanim Pete zdąrzył się jej wymknąć oderwała kawałek koszuli jednego z leżących obok trupów, zabierając przy okazji jego sakiewkę, i owinęła nim ramię dzieciaka. Poprawiwszy mu ten prowizoryczny bandaż wyprostowała się, i stwierdziwszy, że jakoś ujdzie, dała mu przez łeb. - Co ty sobie myślisz, szczeniaku? Swoją lekkomyślnością mogłeś wyrządzić jeszcze więcej szkód! Nie mam ochoty nadstawiać za ciebie karku! Oparła się biodrem o jedną ze ścian i zaczęła badać zawartość znalezionej sakwy.
__________________ "Jeśli płomień mnie nie oślepia i nie spala to ja jestem płomieniem" Ostatnio edytowane przez Raeynah : 08-04-2011 o 17:20. |
08-04-2011, 14:52 | #47 |
Reputacja: 1 | Piszczenie w uszach ustało po dłuższej chwili. -Czy ktoś ma propozycję gdzie mogli zniknąć ci goście których nie zabiliśmy? Myślę, że usłyszelibyśmy te drzwi przez sztorm połączony z pieśnią syren. A my blokowaliśmy tą drogą-kapitan rozglądał się po kompanach. Nie trzeba było długo czekać na ripostę ze strony Pearl. Michel z każdą chwilą dostrzegał w tej kobiecie coś bardzo pociągającego, pomijając już nawet jej zewnętrzne walory teraz wykazała się ostrym temperamentem wygarniając Bright'owi to o czym wszyscy myśleli. Rzeczywiście pomysł rzucania granatem w tak ciasnym pomieszczeniu miał sens pod warunkiem że nie rzucało się go pod nogi własnych towarzyszy. Tak czy owak Kreol postanowił skorzystać z lekkiego zamieszania związanego z opatrywaniem szczyla i wymianą zdań pomiędzy kapitanem a Pearl i zabrał się za przeszukiwanie kieszeni i sakiewek leżących na ziemi opryszków. Nie liczył na olbrzymie łupy ale zawsze była szansa trafienia na coś ciekawszego niż złoto. Ponadto w kilku z ciał tkwiły jego dwa sztylety które chciał odzyskać. Od tej pory jednej rzeczy był pewien; w towarzystwie kapitana trzeba będzie podwójnie uważać i wiedział na pewno że jeżeli będą chcieli zapuścić się w głąb świątyni tym razem będzie trzymał się z tyłu. Czort jeden wie co wybuchowego może przyjść Bright'owi do głowy a Michel nie miał zamiaru sprawdzać tego na własnym tyłku.
__________________ Take what you want and give nothing back |
08-04-2011, 17:23 | #48 |
Reputacja: 1 | - Ej, no, nic mi nie jest - protestował Piotrek, gdy kobieta zabrała się za bandażowanie. - To tylko draśnięcie. Nie raz miewałem już gorsz... Aaa! Szczypie! Szczypie! Wreszcie wyrwał się Pearlie i odszedł na bezpieczną odległość, by w spokoju kurować obolałe ramię... oraz dumę. - Pysznie. Teraz wszyscy rzezają sakiewki umarlaków, a dla mnie łupów nie zostanie - mamrotał pod nosem.- A tam dalej na pewno jest skarb. W końcu czegoś te szczury lądowe musiały pilnować. Odwrócił się do załogi, wołając: - Ej, idziecie, czy nie?
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |
10-04-2011, 22:33 | #49 |
Reputacja: 1 | Kapitan popatrzył na Pearl. -Może to nie był dobry pomysł, ale lepszy niż pewne rany odniesione w walce. Oprócz tego nie zapominaj kobieto, że w ogóle jesteś na lądzie w wyniku mojej dobrej woli, normalny człowiek by cię przeciągnął pod kilem. Baba na pokładzie to na prawdę pech, już pierwszego dnia złapał nas sztorm. Chrzanić to. Idziemy. Wy dwaj zastawić te drzwi, żeby więcej szczurów lądowych się nie pokazało.- Ostatnie zdanie kapitan skierował do dwóch przyprowadzonych przez niego ludzi. Przy statku krzątało się mnóstwo ludzi, ich okrzyki mieszały się z miarowymi szantami śpiewanymi przy pracy. Żagle praktycznie były już postawione, pozostało tylko załatać i uszczelnić dziurę w kadłubie. Słońce stało już wysoko, było bardzo prawdopodobne, że tą noc spędzą na lądzie. Jednak teraz mogli robić praktycznie wszystko, od picia rumu do pracowania, Kapitan bowiem odszedł nie pozostawiając im instrukcji. Teraz zaś wysłuchiwał bajań jednego z marynarzy który utrzymywał, że widział "Najprawdziwszą syrynę, Panie Kapitania, była przede mną, tak jak Pan tera jest!" |
11-04-2011, 13:50 | #50 |
Reputacja: 1 | Pearl nabrała powietrza w płuca. - Mnie o sztorm obwiniać? - Wsparła ręce na biodrach. - Gadać takie glupoty może tylko mężczyzna! Kapitan nie zwrócił na nią uwagi. Lekceważącym ruchem dłoni dał jej do zrozumienia, że dyskusja zamknięta. Wydał parę poleceń piratom, którzy przyszli z nim i oddalił się. Dziewczyna kopnęła jedną ze skrzyń leżących przy niedużym palenisku, tak, że poleciała na ścianę. Pękło parę desek, z których była zrobiona i na kamienną podłogę wysypało się trochę owoców. - I co?! To wszystko? Tak po prostu sobie stąd pójdziemy? - wrzasnęła oburzona przyglądając się pracy mężczyzn ryglujących drzwi. - Te śmiecie nie siedzieliby tu bez powodu! A co, jeśli mają namiar na coś cennego? Mamy nad nimi pewną przewagę! - mówiła, podnosząc broń przeciwników. Dwa pistolety były naładowane. Zabrała je ze sobą. - Cholera! To nie ma sensu - mruknęła siadając na ziemi. Zgarnęła jedną z pomarańczy, które wypadły ze skrzyni i zaczęła ją obierać, głęboko wbijając w nią paznokcie.
__________________ "Jeśli płomień mnie nie oślepia i nie spala to ja jestem płomieniem" |