|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-01-2013, 22:43 | #11 |
Reputacja: 1 | - Hej, kolego! - wołałem co sił, wystawiając łepetynę przez okno - Kto cię tu kurwa zapraszał? - dokończyłem, po czym rzekłem do Black Jack'a - Spokojnie stary, wszystko mamy pod kontrolą. Wygląda na to, że nasze ogórasy dołączyły się do zabawy. Dalej! Pokażmy jak to robią Weterani! Motocyklista z mojej strony wstrzymał ogień i pokazał mi bynajmniej serdeczny palec, przy czym darł mordę jak porąbany. Cholerne pseudo punki. Wygląda na to, że postrzał w głowę jest moim biletem na tamten świat, chyba, że do niego nie dopuszczę. - Wyrżnę twoje podziurawione dupsko, frajerze! - Całkiem miły koleś. W tym momencie wypalił do mnie serią. Szczęściem zachowałem orient i szybko schyliłem głowę. Kuźwa, jak ja lubię te drzwi. Fakt, faktem, gdyby nie one, cargo wpadłoby już w ich brudne łapska. Póki co, wciąż schowany, sprawdziłem zawartość magazynka. Wszystkie dziewiętnaście kulek. Poza tym, dwa zapasowe magazynki mieszczące po siedemnaście. W ostatecznym rozrachunku daje nam to niezłą zabawę. Zobaczmy, ile pestek pomieści ta pusta bania. - Ej, brudasie! Ssij moje kule! - Odczekałem do momentu, aż skończy mu się amunicja. I kiedy to się stało, był już niemal bezbronny. Na motorze nie da rady przeładować. Chyba jeszcze próbował sięgać za jakąś pukawkę, ale ja byłem szybszy. - Jedź prosto na chwilę - rzuciłem do towarzysza, po czym oddałem jak najcelniejszy strzał do motocyklisty. Starałem się najpierw trafić w głowę. Jeśli bym spudłował, zacznę ładować mu w korpus. Kiedy już tylko pozbędę się delikwenta, wrócę do pilnowania naszego dachu.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" Ostatnio edytowane przez MTM : 29-01-2013 o 22:45. |
30-01-2013, 01:35 | #12 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | - Nie wiem do cholery, co robicie gamonie, ale na tyłach mamy cholerną wojnę! Głos z CB radia wszedł w czasie solówki ześwirowanego Ritchiego Blackmore'a, który na koncercie oblał wtedy wzmacniacze benzyną i podpalił... Reyn zacisnął usta, instynktownie skręcił kierownicę, zaciągając hamulec, bryką zarzuciło, przeciążenie ścisnęło go niewidzialnym imadłem. Chalennger zniknął w chmurze pyłu, zatańczył dziko w tumanach pustynnego kurzu. Zdzierając opony, ślizgał się po żwirze, zostawiając sierpowaty ślad do momentu, gdy kierowca odzyskał pełną kontrolę nad autem. Ryk potężnego, 6 litrowego silnika V8 HEMI, musiał być słyszalny w promieniu kilkuset metrów. Wóz przyśpieszał, wyrywając się z pustynnej zamieci przy hardrockowych riffach... Zakład, że dojadę tam, nim skończy się piosenka? Zbliżali się błyskawicznie, kompan z pokładu przygotowywał arsenał. Reyn dostrzegł ciężarówkę i chmary napastników. Zaiste epicki widok, godny utrwalenia na taśmie filmowej... Jechał wprost na zdążający przed nią buggy, zreflektował się jednak, bo to vany stanowiły w tej chwili największe zagrożenie, a w zasadzie ich popaprana załoga... Może uda się odciągnąć przynajmniej tych z lewej, by dać wytchnienie kompanom... Odbił w lewo, idąc na "czołówkę" z trupiarniami na kółkach... Ostatnio edytowane przez Deszatie : 13-02-2013 o 11:01. |
30-01-2013, 16:31 | #13 |
Reputacja: 1 | - Zatrzymaj się i wysadź mnie. – Zakomenderował spokojnie Franko i załadował karabin wyborowy. „60 na h, 5 km, czyli za dwie minuty mogę strzelać, chyba że tego wiatr we włosach poniesie” Ostatnio edytowane przez skomand92 : 30-01-2013 o 16:36. |
30-01-2013, 20:37 | #14 |
Reputacja: 1 | --------(post nie przedłuża czasu odpowiedzi graczy)----------------- Tir 1 - tok sytuacji CD sytuacja się zmienia z powodu reakcji graczy na atak. John Colville "Black Jack" – skręt w prawo a potem w lewo był dość gwałtowny i skuteczny. Chodź częściowo. Trzeci pasażer który nie zrobił zrzutki na paliwo i próbował na krzywy ryj z wami jechać, stracił równowagę. Spadł z impetem pod koła Hmmvy. Gdyby jechali bliżej mieli by go na masce. Wracając do sytuacji w ciężarówce. Zestaw łamał się pod kątem 45 stopni. W pewnym momencie spoglądając przez okno można by sprawdzić ogumienie naczepy. Opanowanie i doświadczenie pozwoliło tobie zapobiec wyczepieniu się cargo. Skład wyprostował się wywalając na pobocze dwa buggy i jednego vana. Joe Flanigan "Blade" Motocyklista był dość szybki i tego czego szukał to magazynku. Już go miał i wpiął w gniazdo. Jednak miałeś w tym czasie go jak na widelcu. Strzeliłeś w głowę… właściwie tam celowałeś ale motor w tym czasie zwolnił. I trafiłeś go kilka razy w bak. Poskutkowało to wybuchem. Kierowca motocyklu wykonał coś w rodzaju gwiazdy pięć metrów w górę. Jak się okazało po chwili to były tylko jego szczątki. Resztki motocykla wpadły pod kola naczepy, co spowodowało delikatny dyskomfort w postaci pod skoku. Van z twojej strony zwolnił widząc co wyprawia twój kolega za kółkiem. Ale w jego miejsce dojechały dwa motory. W jednym był pasażer i miał coś ciekawego w ręku. Y to chyba miotacz ognia. Viktor "Colonel" Hastings Motocykl pod twoim pojazdem przeleciał jak mięso przez maszynkę do mielenia. Dociskając pedał do oporu, na maskę chcąc wziąć kolejny pojazd do wspólnej zabawy. Dogoniłeś buggy. Miałeś go zupełnie na wprost siebie. Już go miałeś delikatnie puknąć gdy, van podjechał od strony Bereta. No miło by ci na pewno było gdyby popruł mu opony. Ale jak nie da rady zawsze masz jeszcze kierownicę w ręku. Jack Tanner "Grave Digger" Motocyklista którym się tak zajmowałeś obrał sobie ciebie na cel. Twój motor był dość szybki i na prostej nie miał sobie równych. Miałeś przyspawane po bokach rurki które zapobiegały uszkodzeniom podczas ostrych przechyleń ale i też uderzania w inny motor. Miałeś też po obu stronach obok baku wsunięte w pochewki po cztery rurki o długości 60 cm. Na pewno lepsze od łyżki do zmiany opon. Fajny też był krótki łańcuch w kieszonce obok siedzenia. REYN "Znikający Punkt" / Franko Reyn -za bardzo nie wiedziałeś o co chodzi koledze obok. Ale przypomniałeś sobie o jego broni. Siedząc w aucie jej nie wykorzysta ale osadzając się gdzieś na wyższym punkcie jest wstanie troszkę ich po kosić. Jak tylko uporałeś się z vanem który wjechał w piach i mieli kołami nie mogąc wyjechać... Może rzeczywiście warto wysadzić kolegę by pozałatwiał tych co mogli się pozbierać i znów was męczyć. ----------------------------------------------------------------------- Ostatnio edytowane przez Nasty : 30-01-2013 o 22:35. |
30-01-2013, 20:50 | #15 |
Reputacja: 1 | Tanner stwierdził, że popisy z zajeżdżaniem drogi zostawi sobie na później. Doścignął motocyklistę, który, by go trafić z broni palnej, musiałby się wygiąć do tyłu i dodatkowo zdestabilizować swoją maszynę, po czym wspiął swój motocykl na jedno koło, jednocześnie redukując bieg i zwiększając obroty. Efekt miało to dwojaki. Po pierwsze, nagły ryk jak cholera, który mógł wystraszyć tamtego. Po drugie, nagłe przyspieszenie, które z perspektywy bandyty powinno wyglądać tak, jakby maszyna Diggera się na niego rzuciła. Digger miał nadzieję, że któryś z tych czynników sprawi, że śmieć wykona ze strachu lub zaskoczenia niekontrolowany ruch, a przy prowadzeniu motocykla lewą ręką, z ciałem skręconym w prawo do tyłu przy prędkości około 60 na godzinę skończyć się to mogło jedynie rozpaczliwą i cholernie trudną walką o nie przewrócenie się. Digger miał trzy przewagi w stabilizacji swojej maszyny i zjechaniu z ewentualnego kierunku ślizgu motocykla wroga: po pierwsze, prowadził przy pomocy obu rąk i nie dzielił uwagi na prowadzenie i coś innego. Po drugie, po redukcji biegu miał większe przyspieszenie, co dawało mu też większą prędkość ucieczki od kolizji. Poza tym, prowadzenie motocykla to było coś, co robił w życiu najlepiej. Ostatnio edytowane przez Reinhard : 30-01-2013 o 20:53. |
30-01-2013, 21:31 | #16 |
Reputacja: 1 | - Ooo tak! - Ucieszył się Jack widząc efekt swojego podstępu. - Ale drugi raz się nie uda... Przynajmniej tak sądził. Nie sposób było ocenić inteligencje napastników. Mógł za zrobił coś innego... Nawet jeśli odcięli tylni hamulec, dalej miał przedni. Mógł zacząć hamować, a naczepa z tyłu dostanie dosłownie własnego rozumu. Zmiana prędkość spowoduje napieranie ładunku na kabinę, a później gwałtownie przyśpieszenie sprawi że naczepa zatańczy na drodze. Kolejny niebezpieczny manewr, ale Jack już go kiedyś spróbował. Wtedy się udało, ale najadł się strachu. Wszytko byle pozbyć się bałwanów z naczepy. - Blade trzymaj się, sprawię że naczepa będzie podrygiwać jak pacjent na defibratorze - oświadczył całkiem poważnym tonem. Jego stopa powoli zaczęła naciskać pedał hamulca.
__________________ Gallifrey Falls No More! |
30-01-2013, 23:10 | #17 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Kierowca vana spanikował... Wóz "trupiarzy" chaotycznie zakręcił młynka, Dodge otarł się o jego nadwozie. Blachy karoserii zaskrzeczały, Reyn poczuł wibracje na kierownicy. Zerknął w lusterko, przeciwnicy z impetem wpakowali się w piaszczyste muldy... Po lewej stronie dostrzegł niewysoką wydmę, chyba o to chodziło Franko? Podjechał w tym kierunku, driftując lekko, miał nadzieję, że nikt nie zwróci na to specjalnej uwagi... Zahamował z wyczuciem, miękko... samochód osiadł w miejscu, wzbijając lekki podmuch pustynnego kurzu. Pozwolił koledze wyładować zabawki... W międzyczasie ze schowka wyciągnął Berettę 92. Odbezpieczył pistolet i obserwował okolicę. W razie gdyby któryś z malowniczych popaprańców zanadto zbliżył się nich, Reyn bez wahania pociągnąłby za spust. - Powodzenia, amigo! - rzucił w stronę towarzysza. Ruszył gwałtownie z myślą by, jeśli nadarzy się okazja, staranować jakiś motocykl, buggy lub po prostu pomóc komuś, kto znajdzie się w opałach... Ostatnio edytowane przez Deszatie : 31-01-2013 o 00:05. |
30-01-2013, 23:17 | #18 |
Reputacja: 1 | Piękny dzień.No po prostu zaj***ty.Nic mnie tak nie Wkur**a jak to słońce.Ale co zrobić.Przynajmniej jadę na pace.W środku bym się pewno ugotował.Ale i tak wyglądam ja beduin.Mam w ogóle dość tego całego kraju.No dobra krajem to już tego nazwać nie można.Jednak mam dość.Jak tylko zbiorę wystarczająco dużo zapasów buduję łódź.Potem tylko przez ocean do europy,a tam do Polski.Jeśli mam umrzeć to tylko tam gdzie będę mógł gadać normalnie.Teraz jednak mamy transport.Powinienem się skupić na tym,jak tu się jednak skupić gdy nie ma na czym.Nic się nie dzieje.W głowie pojawiają się głupie myśli.W tej chwili usłyszałem w słuchawce. - Ogonek, ogonek, tu Black Jack. Bydło na drodze się poniewiera, w stylu Johna Wayne'a - "Ogonek" to eskorta, "bydło na drodze" kłopoty, "styl Johna Wayna" Hełmofon mam własnej roboty.Udało mi się go nawet dostroić do Naszych CB.Zastukałem w tylną szybę do do Tobiasa pokazując mu na migi aby zwolnił.Atak atakiem każdy wiedział co ryzykuje na transportach ale tam jest całe cargo.Załadowałem swojego M249 saw i ustawiłem na specjalnym wycięciu w w klapie.No to czekamy aż się z nami zrównają... czeka ich niemiła niespodzianka. |
31-01-2013, 01:05 | #19 |
Reputacja: 1 | „Kxxx !!! Wysadził mnie za tirem czyli zamiast zapasu i pięciu minut spokojnego ostrzału miałem półtorej minuty” Franko szybko rozwalił się na drodze z Barrettem M82 i zaczął szukać czystego celu o celowaniu w pojazdy nie mogło być już jednak mowy. Ostatnio edytowane przez skomand92 : 31-01-2013 o 01:08. |
31-01-2013, 02:25 | #20 |
Reputacja: 1 | To była robota.... Na początku wyrwanie się z rodzinnej wioseczki to było coś. Wielki, nowy świat, akcja, no i pieniądze jakie. Potem pojawiła się tęsknota za domem, ale do pracy też ciągnęło. Tak dobrze i tak dobrze, w którą stronę by poszedł, więc Tobias postanowił jeszcze trochę zostać. Życie było aktualnie bardzo piękne. Kilka chwil zajęło Tobiasowi na ogarnięcie samochodu, ale szybko jazda zaczęła być naturalna. Otwarte okno przewiewało krótko ostrzyżoną głowę, a nieco zrzędliwy kompan umilał drogę gadaniem o jakiejś Polsce. Brzmi jak fajny kraj. - Ogonek, ogonek, tu Black Jack. Bydło na drodze się poniewiera, w stylu Johna Wayne'a. Tobias nie mógł powstrzymać uśmiechu. Gdzieś w tyle głowy grasowała myśl: "ale teraz by było fajnie, gdyby była jakaś akcja". No i hop, jest akcja. Było kilka migów ze strony Michała, ale Tobias nie miał pojęcia, o co mu chodziło. Nieważne. Zwolnił trochę, żeby dać reszcie konwoju szansę na dogonienie ich. Usłyszał metaliczne szczęknięcie załadowanego M249. Życie jest takie wspaniałe. Niech ta chwila trwa wiecznie. |