Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-04-2013, 17:38   #41
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Afanasij był w całkiem dobrym humorze. Pogoda była niezła - co mówiąc o ponad 20-stopniowym mrozie niejeden by przemilczał - a on w nowej książce odkrył całkiem ciekawe informacje na temat oprawiania zwierzyny. Wszystko wskazywało na to, że już niedługo będzie mógł wprowadzić w życie nowo zdobytą wiedzę. Na Syberii było od groma zwierząt godnych napełnienia żołądka najpotężniejszego z drapieżców - człowieka. Może to dziwne, że dorosły, poważny facet śmiał się jak głupi czytając książkę na odludziu, ponad rok po największej apokalipsie jaka mogła się wydarzyć, ale... nic im innego nie zostało. Musieli się cieszyć z każdego - nawet najmniejszego - sukcesu... Musieli pokazać temu na górze, że nie są gotowaną krewetką na jego tacy. Spojrzeć w górę, wśród zgliszczy z zaciśniętymi pięściami i przez zęby wydusić słynne "Bijesz jak baba". A kto mógł pokazać większą wolę walki jak nie grupa ludzi zamkniętych w największej zamrażalce jaka istniała? No kto?

Methodius Kharlamov, którego cała pozostała czwórka znała od ponad roku zaczął bredzić. Miał gorączkę i mamrotał coś o potężnym, białym niedźwiedziu, który przyjdzie i zabije ich wszystkich. Rozumiejąc to dosłownie Afanasijowi przychodził na myśl niedźwiedź syberyjski, jednak rozumiejąc to inaczej mogło też chodzić o zimno. Myśliwy słyszał już o ludziach bredzących o białej zwierzynie mając na myśli arktyczny mróz w otoczce białego puchu. Cholera. Rana towarzysza była zielonkawo-czarna i okropnie śmierdziała. Co więcej zebrała się w niej ropa. Myśliwy się na tym nie znał podobnie jak reszta. Wszyscy zwrócili się ku nieoficjalnemu przywódcy - Siergiejowi...

- Nie wygląda to dobrze. Rana ropieje, zmienia kolor. Pamiętam jak kiedyś mój kumpel z jednostki dostał w łapę... - policjant wykrzywił się w grymasie bólu. - Okropnie skomlał. Gorzej nawet niż Kharlamov... Okazało się, że weszło zakażenie i trzeba kończynę amputować. Znaczy upierdolić...

- Ale... - zająknął się Bezrukov. - Najpierw tracimy jednego z kompanów, teraz mamy zabić drugiego?

- Czy ty nie słyszysz co on mówi? - zapytał Proclus. - Jak tego nie zrobimy on i tak umrze. Słyszałem kiedyś od ojca jak mówił, że zakażenie idzie aż do samego serca, które na koniec przestaje bić, a... a ofiara ginie w strasznym męczarniach. Życzysz mu tego?

- Nikt mu tego nie życzy. - powiedział Borodin. - Musimy się spieszyć. Albo zginie od rany, albo z utraty krwi jak mu utniemy nogę albo... przeżyje. Okłamałbym was gdybym powiedział, że ma duże szanse. Jak na moje to szanse są nikłe. Byłyby wyższy gdyby ktoś z nas się na tym znał. Mogę ugotować wodę i odparzyć narzędzia do ucinania i przypalenia rany. Wy tymczasem przygotujecie opatrunek i rozpalicie ogień aby rozgrzać porządnie ostrza. Musimy próbować. My to zrobimy, a Afanasij nas będzie za ten czas pilnował. Nie chciałbym aby jakiś cwaniak nas ustrzelił, gdy będziemy operować swojego.

Reszta ludzi pokiwała głowami, a myśliwy chwycił łuk i strzały. Pomógł przygotować drewno, uchylić okienko, aby dym wylatywał z pomieszczeń, ale... nie był z nimi. Stał tak aby nie być widzianym z okien i równocześnie widzieć wejście. Dobrze, że go wybrali na straż. Znał rozstawienie pułapek i w razie czego mógł reagować. Może nie był świetnym wojownikiem, ani strzelcem, ale... niewielu takich przeżyło. Musieli sobie radzić środkami jakie mieli...

***


- Biały niedźwiedź! Nie! Biały potwór! - ranny krzyczał nie mając zielonego pojęcia co zaraz się stanie.

Narzędzia były wyparzone i nagrzane. Dwóch z trzech obecnych jego towarzyszy trzymało go z całych sił. Jak policjant dał sygnał włożyli mu coś między zęby i trzymali. W czasie, gdy Siergiej ucinał kończynę ranny szamotał się lekko. Dwóch silnych chłopów jednak nie dawało mu nadziei na uwolnienie. Sam, ranny, z gorączką, wyczerpany nie mógł się wyrwać... W końcu krzyki ustały. Zapadła cisza, a policjant przyłożył gorącą siekierę do rany wywołując błyskawiczny zakrzep krwi. Plama posoki była spora, ale nie powiększała się. Gdy Borodin dał znak dwójka owinęła kikut nogi przyjaciela opatrunkami. Nic czystszego nie mieli. Poświęcali dla niego swój czas, siły, porcje jedzenia - wszystko tak cenne w tych czasach. Na stworzenie więzi jaka ich łączy przed wojną potrzebne byłyby lata. Oni znają się od około roku i każdy za drugim wskoczyłby w ogień. I to dlatego jak znajdą tego snajpera jego śmierć nie będzie szybka. Będzie marzył o niej. Skomlał. Prosił. Ale oni będą nieugięci. Nie okażą łaski czerpiąc radość z tego, że każdy nerw naprężony w ciele torturowanego świadczy o tym jak bardzo kochali martwego już towarzysza. Jednego z nich. I nic im tej satysfakcji nie odbierze. Płytki oddech Kharlamova sprawił, że reszta na nowo zaczęła oddychać. A czujny myśliwy pilnował ich niczym dzika suka swojego potomstwa...

***

- Przeżyje? - głos Sokołowa był spokojny.

- Nie wiem. - odpowiedź była równie pewna, człowieka równie odpornego psychicznie.

- A jak nie? - zapytał Biryukov z żalem.

- To będziemy wiedzieć, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. I jeszcze bardziej będę pragnął śmierci tego skurwiela z doliny. Jak on zginie...

- Nie myśl tak, Siergiej. - uciął myśliwy. - Taka złość nie jest dla nas dobra. Też go nienawidzę, ale nie dajmy się ponieść emocjom. Jak i Methodius zginie obiecuje wam, że prędzej tu zdechnę niż dam mu odejść wolno. Czuję, że on gdzieś tutaj jest... Że gdzieś się czai. I odejdziemy dopiero jak zginie. Nie wcześniej...

***

Zatrzaskujące się wnyki zaalarmowały każdego z nich. Siergiej spojrzał na Sokołowa, a ten wiedział co mają robić. Jego instynkt podpowiadał mu, że to nie dzika zwierzyna wpadła w sidła. Ona nie panoszyłaby się tak blisko wejścia. Nie teraz czując ich zapach i obecność. Nie teraz wiedząc, że tam są.

- Proclus, Vladimir pilnujcie rannego. My idziemy to sprawdzić. - rzucił szybko myśliwy pokazując po drodze snajperowi na okna.

- Nic nie widzę. - odpowiedział szybko były policjant idąc w stronę drzwi.

Myśliwy otworzył je do środka od razu widząc celującego na zewnątrz towarzysza. Sokołow rozejrzał się. Nic nie widział poza czymś złapanym w sidła. Człowiek czy zwierzę? Myśliwy podszedł blisko mając blisko po prawej Siergieja...

- W razie co wal kolbą. - powiedział podchodząc i błyskawicznie chwytając jeńca.
 
Lechu jest offline  
Stary 14-04-2013, 18:10   #42
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Pora wstać... pora się zemścić. Nie miałem najmniejszego zamiaru odpuścić. Idiotą też nie jestem. Nie chciałem pchać się do ich obozu i wybiec z nożem kuchennym na stado tych psycholi. Cywil mówił, że w szpitalu było ich pięciu. Jeśli mają broń to jesteśmy trupami tak czy srak. Trzeba będzie ich wywabiać jakoś pojedynczo.

Może i zachowuje się głupio... "oni wzięli mi buty, ja wezmę im życie". Taka jednak moja natura. Siedziałem tego ranka i obmyślałem na spokojnie wszystkie za i przeciw. Może Cywil miał rację i nie warto było się narażać? Z drugiej strony jestem w Rosji. Bez mojego sprzętu nie dam sobie rady. Muszę go odzyskać, albo chociaż dorwać zamienniki.
Chodzenie w tej parodii butów z pewnością odbije się na moim zdrowiu. Plecak... miałem co włożyć pod głowę, miałem do czego schować jedzenie, wszystkie znalezione przedmioty. Miałem... było, ale się skończyło kurwa jego kanibalska mać...
I mój M9... Niczym tak dobrze się nie walczyło wręcz jak tą brzytwą. Zawsze idealnie leżała w dłoni, pięknie wyważona, w razie czego zawsze można było nią cisnąć w uciekającego przeciwnika.
Chyba proste... decyzja podjęta. Niech łowcy teraz staną się ofiarami.

Gdy Cywil się obudził powiedziałem mu jeszcze raz to co dnia poprzedniego.
- Nie odpuszczę. Muszę odzyskać swoje rzeczy. Nie wiem jak daleko ci kanibale polują, ale na pewno nie jest to dawny oddział komandosów. To nie maszyny do zabijania. W dodatku oni czują się tutaj łowcami. Ja im jeszcze pokażę, że tym razem role się odwrócą. Mogę na ciebie liczyć?
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 14-04-2013, 18:28   #43
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
"Skurwysyny..." Przemknęło mu przez myśl.
Wbiegł na małe schodki i wpadł w otwarte drzwi. Zatrzasnął je. Ale nie było klucza w zamku! No i otwierają się na zewnątrz!
-Kurr... - zmęłł w ustach przekleństwo.
Ale to szatania!
Szatnia!
SZAFKI!
Odwrócił się i policzył. Każda waży ze 40 kg. Jest ich tyle, że wystarczy na barykadę. Wystarczy je zrzucić pod drzwi i zaprzeć po długości o przeciwległą ścianę!
Fred postarał się obalić szafkę z jak najmniejszą dozą dźwięku. Ciszą tego nazwać nie można było, ale dało radę. Czym prędzej przesunął pozostałe szafki tworząc po długości coś w rodzaju ściany, zapartej innymi szafkami.
Czy to zda egzamin? Zaraz się przekona.
Na wszelki wypadek, spojrzał przez okno i ocenił otoczenie i same okno. Da się wyskoczyć, jest bezpiecznie?
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 18-04-2013, 23:40   #44
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nawet po takich tragediach ludzie nie chcą zrozumieć. Zagłada ludzi jest powolna i nie dająca nadziei na lepsze jutro. Gdy jeden się otrząśnie i podniesie, to inni jego powalą.

Warunki pogodowe. Rano - 1 stopni w południe - 1 stopni wieczorem – 2 stopni w nocy – 2 stopni. W dzień i w nocy deszcz z śniegiem.

Jack Miller „Siergey”

- Nie odpuszczę. Muszę odzyskać swoje rzeczy. Nie wiem jak daleko ci kanibale polują, ale na pewno nie jest to dawny oddział komandosów. To nie maszyny do zabijania. W dodatku oni czują się tutaj łowcami. Ja im jeszcze pokażę, że tym razem role się odwrócą. Mogę na ciebie liczyć? - Czekałeś na odpowiedź.

- No zawsze. Chodź to głupie. Niedaleko jest stare miasto może coś tam się znajdzie. Widziałem tam jakąś fabrykę. To co może najpierw tam co ? – Cywilu ubierał się dość szybko.

- Zbieramy się tu za chwilę będziemy jak kury w kurniku.- dopowiedział i zebrał wszystko co potrzebne.

Wyszliście z chaty. Jeszcze było ciemnawo. Ale właśnie oto chodziło. Miasto jest jakieś 20 km od waszej pozycji. Idąc na zachód.
Miasto - dość duże. Mnóstwo domów nietkniętych. Jakby czas się zatrzymał i czekał na was. Żadnych śladów wojny, zagłady. Śnieg był głęboki i nie było widać wydreptanych szlaków. Wszystkie domy zasypane. Drzwi pozamykane. Garaże i stara fabryka. Tylko co to za fabryka?
Fabryka – pozamykane wejścia na kłódkę. Okna dość wysoko usytuowane i okratowane. Na zewnątrz wózki dostawcze. Dość stare i zasypane śniegiem.

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Przyjaciele:1 ( Dymitr Lebiediew „Cywil” )

Opis Otoczenia:

Teren – nieznany.

Ekwipunek Dodany:
Stare buty, szypa, haczyk do pieca, stara płachta służąca za nakrycie. Skóra ludzka 1m x 1m.


-----------------------------------


Warunki pogodowe. Rano -2 stopni w południe -1 stopni wieczorem – 3 stopni w nocy – 5 stopni. W dzień i w nocy silny wiatr.

Dorofei Maslow „Wielkolud”

Dziewczyny na powierzchni ani śladu. Zszedłeś do metra. Schody były proste bez zakrętów. Kiedyś ruchome teraz stały. Na dole kasy biletowe z bramkami. Butka straży miejskiej. Dwa perony. Ciemno gdyż światło z zewnątrz dochodziło tylko do 2metrów od ostatniego stopnia schodów. Wszystko zakurzone. Chodź zaraz jedno wejście przez bramkę wyłamane i widać starte części i fragmenty bez kurzu. Światło za królestwo nie jeden by zawołał. Tylko co za idiota by wszedł tam o ciemku. Dziewczyna nastoletnia. Sama. Nie raczej to nie możliwe.
Już miałeś się cofnąć gdy odgłos z głębi tunelu dotarł do twych uszu. Był głuchy jakby ktoś czymś badał drogę przed sobą. Gdyby nie ten mrok byłoby widać co to a tak. Gówno widać tylko coś słychać.

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Metro:
Za ciemno ?

- ogólnie –Miasto Ruin


Dodatek do Ekwipunku i Umiejętności:


Ak-47 : +2 broń maszynowa, + 5 Morale. + Jeden magazynek.

---------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano 12 stopni w południe 12 stopni wieczorem 12 stopni w nocy 10 stopni. W dzień słońce – w nocy duszno i sucho.

Klaus Bauer „ Sprężyna”

No jak na pierwszy raz to nie jest tak źle. Na razie. Zebrałeś co się dało. Nawet niespodzianka się znalazła. Aż gęba się roześmiała. Bagnet który udało ci się znaleźć spowodował że to całe łażenie zaczęło ci się podobać. Leżała tam nawet stara maska typu słoń ale bez pochłaniacza. Po załadowaniu wózka czas ruszać pytanie gdzie. Może już cofnąć się do miasta. Eh jak tu rozpoznać jak długo już się szlajasz.
Dalej było widać most stabilny. A po lewej pół most z przycumowaną łódką. Unosiła się na wodzie czyli nie dziurawa. Chodź nie wiadomo jak się zachowa po wejściu.
Za mostem rozciągał się dalszy teren ruin.

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
–Brak
Teren – zabudowany, woda, ruiny.
- ogólnie – płaski, oddzielony wodą 35%. Brak drzew i roślinności. Ruiny ponad 89%.


---------------------------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano 3 stopni w południe 3 stopni wieczorem 2 stopni w nocy 2 stopni. W dzień słońce– w nocy wiatr.

Arkin Huntstone „Karolczaneq”


Stockenhauser – Niemcy-


Kobieta nic nie mówiła. Ale słuchała ciebie. Chodź też nie reagowała. Wzrok jej padał bez zmiennie na psa. Oprawiała go dość sprawnie. Nalegałeś jednak by odpowiedziała tobie jak dziewczyna samotna ubiła tylu ludzi. Ale nadal bez efektu. Wycinała kawały mięcha z cielska psa, które było już obdarte z skóry.

Obok ciebie stały cztery duże baniaki z wodą. A że w tej z której piłeś było już pusto. Postanowiłeś się obsłużyć i dolać sobie wody. Jak tylko wyciągnąłeś rękę po wodę, dziewczyna się oburzyła. Nic nie mówiła po prostu uderzyła ciebie w dłoń łukiem. Wiadomo że woda jest potrzebna. Ale przecież można ją jeszcze znaleźć.

- O co chodzi -
zapytałeś z lekkim oburzeniem.
- Przecież oddam! – podkreśliłeś.

Wtedy ona pokazała tobie łukiem głowy na palu. Chwyciłeś baniak i powąchałeś. W baniaku nie była woda. Śmierdziało jak kwas z akumulatorów. Oj ciepło było by ci w gardełko, oj ciepło. Więc zagadka rozwiązana. Tylko dlaczego akurat ciebie uratowała. No i małomówna jest ta kobita. Może nie mowa? Ale po chwili wypowiedziała ślicznym jak na te czasy głosem

–jedz- i podała ci kawał mięsa.

Tylko że surowe. Sama zaczęła piec mięso nad ogniskiem. Ognisko było w beczce od oleju. Na górze był ruszt. Bajka normalnie w tych czasach grillować i to z kobietą. Broni nigdzie nie było widać. Jak i rzeczy które miała przy sobie grupa. Może nie wiedziała o schowku w sklepie. I tam one są.

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: ?

- Neutralni: 1

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
– Ruina, 4 piętro.
Wokoło ciebie – mały parking, ulica dwukierunkowa, dużo domów i ruin, sklep i twoja kryjówka.
Teren – Zabudowany, ruiny, plaski, zagajniki 30%, krzaki, drzewa.
- ogólnie – dużo domów (około 90 budynków) – dachy spadziste w przeważającej liczbie, nienaruszonych. Kilka ruin. Większość aut to wraki. Nie daleko kilka super marketów. Dużo podwórek z płotami.

Strata do Ekwipunku i Umiejętności:

- Kapelusz , Kurtka ocieplana, plecak, Pistolet M-9 i amunicja, Ocieplane spodnie, Nóż duży, Bluza, Buty, skarpetki, scyzoryk zwykły, pasek do spodni, manierka, Lina

Pozostały Ekwipunek:

Brak


---------------------------------------------------------------------------


Warunki pogodowe. Rano -21 stopni w południe -23 stopni wieczorem -25 stopni w nocy -26 stopni. W dzień słońce, mróz arktyczny – w nocy opady śniegu.

Afanasij Sokołow

Jeńcem się okazał zając. Biały włochaty gówniany zając. Tyle strachu przez zająca. Dziwnie się złapał bo łubem wpadł w pułapkę. Bardzo dziwne. W ogóle mało krwi mu wypłynęło. Może to przez mróz a może szybką śmierć. Niema co stać na dworze i lepiej wejść do środka. Vladimir krzyknął tylko:
- macie tego skurwiela!? – po czym czekał na odpowiedź.
Noc potem już była spokojna ale tylko na zewnątrz. Ranny kolega pocił się i stękał. Widać że walczył. Czas tak mijał powolnie. Puki co kompan ranny żył. Około godziny trzeciej w nocy trząsł się z zimna. Nad ranem się uspokoił i spał. Lecz oddech miał bardzo płytki.

Postacie otaczające gracza:


- Wrogie: ?

- Neutralni: ?

- Znajomi :, Proclus Biryukov, Methodius Kharlamov (ranny), Vladimir Bezrukov,

- Przyjaciele: Siergiej Borodin

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
– Stary budynek (komisariat)
Teren – płaski, zbudowany
- ogólnie – Miasto duchów 12 budynków w tym 6 to ruiny.

Dodatek do Ekwipunku i Umiejętności:

Siergiej, Vladimir
– palety śniegowe: + 10% Morale, + 10% Wytrwałość.

Afanasij Sokołow- palety śniegowe: + 10% Morale, + 10% Wytrwałość.
– rękawice grube: +10% Wytrwałość, +2 Morale i Przetrwanie (Tabela).
- oprawienie zwierzyny: +1 zdobywanie jedzenia, +1 Morale(Tabela).
Siergiej Borodin – zabicie Rysia: +2 Łowiectwo, +1 Karabin (Tabela).



------------------------------------------------------------------

Warunki pogodowe. Rano 1 stopni w południe 2 stopni wieczorem 1 stopni w nocy 0 stopni. W dzień i w nocy słonecznie, wiatr.

Frederic Lanneugrasse „Angélus”

Zombie to głupie istoty. Chodź czasem zadziwią normalnego człowieka. Tym razem jednak wyszło to pierwsze. Napierały na drzwi które otwierały się w ich stronę. W ten sposób same sobie barykadowały wejście. Jest jedno w czym zombie jednak miało przewagę. Mogą tak napierać bardzo długo, wręcz nieprzerwanie. Tak samo jest z pościgiem. Jak na razie jest bezpiecznie. Szkoda że one bez jedzenia dłużej przeżyją.
Okna są dość wysoko usadowione. Rozglądając się zauważyłeś zlew ale i nad zlewem okno w dachu. A właściwie świetlik. Może i znajdzie się zejście. Jest malutki problem do dachu masz 3 metry. Zlew wisi na wysokości 85 cm.

Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: 18+ ( 2 zabite)

- Neutralni: brak

- Znajomi : brak

- Przyjaciele: brak

Opis Otoczenia:

Budynek kryjówki
– Metalowy z cienkiej blachy falowanej, okna z siatką na wysokości 3,5 metra. Kilka pomieszczeń. Jedno biurowe. Kilka łączonych. Szatnia. Większość pusta. Jedno wejście, dwie większe bramy przelotowe.
Wokoło budynku – Las mieszany, zagajniki,
Teren – drzewiasty, płaski.
- ogólnie – jedyna droga w głąb lądu jak to na cyplu. Dwie drogi. Bardzo wysoki poziom widoczności z daleka.


-----------------------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 20-04-2013 o 15:06.
Nasty jest offline  
Stary 19-04-2013, 22:17   #45
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Nowo nabytą rurczastą broń wsadziłem w torbę, tak by wystawała, a mniejsze elementy miedzi i innego złomu również tam wylądowały. Podobnie do plecaka. Mogłem, oczywiście, włożyć ją za pas, ale wtedy bym dał sygnał, że nie mam broni. Tak durny to ja nie jestem. Rozglądam się, nasłuchuję cały czas. Nie można stracić czujności. Oni wiedzą, że tu jestem, widzą mnie i obserwują. Szybko i sprawnie zgarnąć złom, było priorytetem. Potem, powrót do miasta i zdanie towaru. Jeszcze spokojnie powinno starczyć czasu na krótki przegląd rynku i obrót, a wtedy, będzie można zapuścić się głębiej. Ryzykowne? ..ale dochodowe, a jak chcesz jakoś żyć to musisz ryzykować.

Intrygujący był ten pomost na którego końcu można było zobaczyć statek. Statek, a raczej żaglówkę jednomasztową i pomost, obydwa wyglądały na zadbane i na chodzie... Szkoda tylko, że żaglówka nie miała żaglu, ale się unosiła i to była cenna informacja którą się wykorzysta. Swoją drogą, trzeba będzie znaleźć kogoś kto mnie poduczy w językach obcych. Niemiecki i francuski by się zdał jak nic w tych parszywych czasach.. Nigdy nie wiesz jakiego renegata spotkasz..

Zdobywcza maska gazowa bez pochłaniacza i bagnet rozpromieniły mój świat na ułamek sekundy. Kto by pomyślał, że pod żelastwem może być coś tak cennego? Szczęście sprzyjało, na teraz. Lepiej nie nadwyrężać daru od losu, zgarnąć resztę złomu i wracać do miasta. Złom, może nie jest najdroższym towarem, ale zawsze coś. Maska podobnie jak wcześniejsza książka znalazła się w plecaku. Pora była się zbierać. Ostatnie parę rurek na wózek i wracamy. Z bagnetem w dłoni obróciłem się wokoło. Nie ma głupich. Siedź za długo w jednym miejscu a będziesz jak kaczuszka. Tłusta kaczuszka. Rozglądaj, nasłuchuj, wypatruj. Zawsze i wszędzie. Nie ufaj cieniom, wypatruj kurzu, szelestu, obsunięć i stuknięć. Nieostrożna kaczuszka, to martwa kaczuszka!
 
Dhratlach jest offline  
Stary 20-04-2013, 23:28   #46
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-------------------------------Klaus Bauer--------------------------------


Miałeś niecały wózek złomu. Nie dziwiąc się tobie że chcesz wrócić do miasta, los ci zaczął sprzyjać. Chodź żaglówka kusiła.

Było gdzieś koło południa. Marny czas na przebycie tak krótkiego odcinka. Masz żabi skok do miasta. Ale twoja wola jak by to ci powiedział stwórca tego miejsca. Zapewne ruiny miały jeszcze jakieś niespodzianki. Myśl o tym ze nie wszystkie są dla ciebie przyjazne skłaniały do powrotu. Ale takie jak ta łódka mówiły coś innego. Wybór już i tak utkwił w twojej głowie i z kiełka wyrosła myśl przewodnia.

Wiatr się wzmógł i jeszcze bardziej kołysał żaglówką. Jakby coś chciało ciebie tam ściągnąć. Pytanie po co. By stać się ofiarą, jedzeniem, a może szczęściarzem. Zawsze można wrócić z lepszą bronią.


--------------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 20-04-2013, 23:55   #47
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Łódka kusiła i to kusiła bardzo. Gdyby nie cholerny wózek złomu, ba, gdyby nie ten wózek w ogóle to już dawno bym tam był. Ktoś zdjął żagiel, to było oczywiste, nie ma szans że inni zbieracze nie zabraliby tej łódki jak by stała tutaj od dłuższego czasu. Pułapka, czy na chwilę opuszczona przez kogoś... to było dobre pytanie. Tak czy inaczej wybieranie się sprawdzić co to za cudo było czystym samobójstwem. Jak by przyszło mi uciekać musiałbym zostawić cały wózek sprzętu, a to by się odbiło bardzo negatywnie, na reputacji i kosztach... nie ma głupich. Trzeba było wracać do miasta i trzymać się pierwotnego planu. Zostawić wózek i pójść na zwiad gdzie co jest. z samą torbą. Plecak i wózek po zdaniu towaru właściciel może sobie zatrzymać. Zbyt to hałaśliwe jest by się skradać, a jak wezmę plecak to działkę trzeba będzie odpalić. Co to to nie!

Powrót do miasta był jedynym logicznym wyjściem, powrót, zdanie maski i złomu. Żadnego chwalenia się schowaną w kurtce lupą i bagnetem włożonym za pas z tyłu. Broń przecież moja jest. Potem odebrać swoją działkę, zachować książkę i sprawdzić rynek... a po co mi książka? Przeczyta się, a nuż dowie się człowiek czegoś. Potem zawsze będzie można ją odsprzedać. Nic się nie straci a będzie można zyskać. Szybki nawrót. Chociaż nie wiem dlaczego miałem wrażenie że coś, a raczej ktoś był w tej łódce... cóż, ktoś i sprzęt. Dowiem się jak wrócę, nie powinno potrwać to długo. z kwadrans do miasta, kwadrans na powrót, jakieś pół godziny na zdanie towaru, odpalenie działki, wizytę na rynku i zawitanie do kryjówki odłożyć co niepotrzebne. W godzinę lub mniej powinienem być z powrotem. Tylko dlaczego coś mi mówiło żeby wrócić z materiałem jakimś i alkoholem...
 
Dhratlach jest offline  
Stary 22-04-2013, 18:57   #48
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Dorofei nie sądził, że dziewczyna udała się sama w głąb ciemnego metra. Ale może jednak… kto ją tam wiedział, szczególnie, że mogła znać te tereny lepiej niż on. Cóż i tak, w obecnym stanie rzeczy, nie będzie pchał się w ciemność. Miał zapalniczkę, ale ona stanowiła za małe źródło światła. Rozejrzał się więc za jakimiś gazetami, które mógłby podpalić, one powinny mu pomóc rozświetlić teren. Najlepiej byłoby podpalić kosz, bądź też cokolwiek, byle by świeciło mocniej niż zapalniczka. A może w budce będzie latarka, poszedł więc i ją przeszukać. Gdyby nic nie znalazł, bądź też odgłos będzie zbyt blisko, wycofa się na powierzchnię.
 
AJT jest offline  
Stary 23-04-2013, 20:28   #49
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-----------------------------------Dorofei 'Wielkolud' Maslow ---------------

W budce rozświetliła się twoja zapalniczka. Może nie dając światła na całej przestrzeni ale wystarczająco by oświetlić kości w stroju strażnika. Biedak długo czekał na ciebie, zbyt długo. Kompletny struj posiadał kurtkę, spodnie, koszulę i pas przy której była, broń, latarka, kajdanki i kluczyki. W kieszeni mial papierosy i zapalniczkę. W pomieszczeniu było jeszcze coś ciekawego. Pęk kluczy do wejść, przejść,i skrzynek na peronach. Była też gaśnica, monitor z stacją i klawiaturą. W szafkach były szklanki i sztućce. Stare obżarte przez szczury ciastka w paczce. Stała też tam paczka kawy. Niestety była zarobaczona. O dziwo strój nie miał butów na sobie. Ale znalazły się pod biurkiem.

Odgłos chwilowo ucichł. Latarka działała, dając mrugające światło i bardzo słabe. Wychodząc z butki która była na samym dole przy schodach usłyszałeś głosy przed wejściem do metra. Ktoś głośno rozmawiał z kimś. Usłyszałeś tylko że nikt by nie zszedł na duł do ciemnego metra bo i po co. Zapewne byli to strzelcy.


Postacie otaczające gracza:

- Wrogie: 4

- Neutralni: ?

- Przyjaciele: Brak

Opis Otoczenia:

Teren – nieznany.

Ekwipunek Dodany: Latarka, ? (zależy co weźmiesz z sobą)
 
Nasty jest offline  
Stary 29-04-2013, 14:44   #50
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Afanasij chwytając zdobycz rozejrzał się wokół niepewnie. To, że zając złapał się głową w dół tracąc niewiele posoki było niemal niemożliwe. Nie ważne, że była noc. Nie ważne, że goła skóra przymarzała do stali, a bezgwiezdne niebo wywoływało u większości śmiertelników pędzące po plecach ciarki. Nie ważne. Sokołow był myśliwym nie tylko z zawodu, ale też z zamiłowania. Jego życie nieraz już lądowało w szponach jego umiejętności. Tylko na nich mógł polegać, ale nie był głupi - zaufać nie znaczy bezgranicznie. Cały czas się uczył, doskonalił w tym co od lat wypełniało mu większość dnia - i często sporą część nocy.

- To zając. - powiedział Afanasij po tym jak z Siergiejem weszli do środka posterunku.

Zanim usiadł Borodin wysłał Proclusa na straż. Miał stać od środka z bronią cały czas nasłuchując. Afanasij na boku powiedział mu, że ma złe przeczucia na co tamten jedynie przytaknął niepewnie. Bywało, że w ciągu ostatniego roku przeczucia myśliwego ratowały grupę z nie lada opresji. Gdy strażnik stanął na swojej warcie Sokołow obejrzał dokładnie zająca. Był w tym specjalistą, a mimo to nie zobaczył żadnych nacięć czy złamań, np. skręconego karku. Afanasij mimo iż wiedział, że to mógł być pech zwierzęcia cały czas podejrzewał, że ktoś mógł im tego białego zwierzaka podrzucić...


Siergiej nie mógł wysiedzieć i podglądał wartownika w razie czego służąc za dodatkowe wsparcie. Nucił sobie przy tym jeden z nielicznych zapamiętanych utworów. W myślach powtarzał słowa przypominając sobie czasy służby w wojsku...

Jestem żołnierzem
Nie śpię od pięciu lat
Worki od tego już mam pod oczami
Sam nie widziałem
Lecz inni powiadali
Jestem tu żołnierzem z rozbitym łbem
Stratowali mi ją buciorami
Dowódca łka
Rozerwana odłamkami twarz
Granatem w "sołdata"
Biała wata, czerwona wata nie uleczy kamrata
Jestem żołnierzem
Własnej wojny niedonoszony płód
Jestem żołnierzem
Mamo, Ty ulecz moje rany
Jestem żołnierzem
Żołnierzem zapomnianej przez Boga krainy
Bohaterem powieści nigdy nie napisanej
Jestem żołnierzem
Ogarnia mnie żal, gdy ostatni już nabój mam
Tylko ja albo on
Ostatni wagon, samogon
Takich nas milion
Jestem żołnierzem
Swe zadanie dobrze znam
Mam sprawić by kula trafiła w ciało wroga
To jest pieśń dla Ciebie matko wojno
Czyś teraz zadowolona?
Jestem żołnierzem
Własnej wojny niedonoszony płód
Jestem żołnierzem
Mamo, Ty ulecz moje rany
Jestem żołnierzem
Żołnierzem zapomnianej przez Boga krainy
Bohaterem powieści nigdy nie napisanej
Jestem żołnierzem...
Jestem żołnierzem...
Własnej wojny niedonoszony płód
Jestem żołnierzem
Mamo, Ty ulecz moje rany
Jestem żołnierzem
Żołnierzem zapomnianej przez Boga krainy
Bohaterem powieści nigdy nie napisanej


***

Noc była spokojna, ale nie dla Methodiusa, który walczył z chorobą. Nie dość, że pozbył się kończyny to jeszcze jego szanse na przeżycie stale malały. Stracił dużo krwi, miał koszmary, gorączkę. O tym czy przeżyje zdecydują najbliższe godziny. Afanasij siedząc tak nad nim i słysząc jego płytki oddech zastanawiał się czy Kharlamov zasłużył na takie męki. Czy nie czas aby odszedł... Myśliwy zacisnął palce na owiniętej skórą rękojeści noża, gdy podszedł do rannego Siergiej.

- Nikogo nie zostawiamy póki żyje. - powiedział jakby odczytując nastrój myśliwego. - Tobie również byśmy pomogli, bo każdy z nas chce mieć szanse. Co z nas by była za grupa gdybyśmy porzucali swoich mając jakikolwiek problem?

- On nie zasłużył na takie męczarnie. - powiedział Afanasij.

- Skąd wiesz? Nie znaliście się przed wojną. Może gwałcił córki, bił żonę i pił? Może zabijał ludzi takich jak ja czy ty? Nie wiesz kim był naprawdę. Twoja wiedza o nim to tylko to co sam powiedział. Po wojnie każdy z nas ma czystą kartę. Każdy...

- Wiem, ale przez ten rok dał się poznać z dobrej strony.

- Jak każdy z nas, towarzyszu Sokołow. - rzekł z uśmiechem Borodin.

- Zjedz coś, napij się, a potem pójdziemy sprawdzić zastawione przeze mnie wnyki. Reszta poczeka tutaj, dobra?

- Dobrze. Zaraz przekaże im o co chodzi i wyruszymy.

***

Afanasij zjadł ostatnie resztki mięsa większą porcją wcześniej karmiąc rannego. Nie miał co pić więc znowu musiał roztopić śnieg. Czysty biały puch miał smak, do którego już każdy z syberyjczyków przywykł. Sokołow okłamywał się, że jest znośny, ale był obrzydliwy. Vladimir i Proclus zostali na posterunku, gdy on i były policjant wyszli na zewnątrz. Myśliwy mówił im jak rozstawi pułapki aby w nie sami nie wleźli. Od razu po wyjściu Afanasij na nowo sprawdził i poprawił pułapki z kolców i wnyk. Pozostało tylko sprawdzić wnyki, które rozstawił. Jak nic w nich nie będzie to... będą szybko musieli znaleźć inne pożywienie. Bardziej dostępne…
 
Lechu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172