|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
31-10-2015, 12:04 | #251 |
Reputacja: 1 | Frank skulił się instynktownie za samochodem. Tak jak się spodziewał napastnicy ostrzeliwali się bez pardonu. - No, kurwa! - krzyknął w kierunku McGyvera. - Jeden skurwiel nie żyje, czyli zostało trzech! Zaraz... - niespodziewanie przerwał, gdy dojrzał niespodziewaną odsiecz. Inna grupa strzelała w kierunku "kanibali". - Kawaleria przybyła! Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale strzelają do naszych bydląt. Pomogę im. Ty głowy nie wychylaj - to mówiąc wpakował kolejną kulę w gnoja, który stał najbliżej auta. |
31-10-2015, 15:41 | #252 |
INNA Reputacja: 1 | Storm może nie była zbyt mądra i inteligentna, może też nie była zdrowa na umyśle, a wręcz bardzo chora. Jej urojenia potrafiły drażnić i irytować, jednakże bez wątpienia dało się do nich przyzwyczaić i... Po prostu olewać. Nastolatka i tak nie zrozumiałaby, o co ktoś się do niej rzuca, czemu jest na nią zły, dlaczego jej nie rozumie. Przecież każdy, kto odpalił tę grę powinien znać podstawowe pojęcia gamera, w końcu nie używała jakichś specjalistycznych określeń, wygórowanych, tajemniczych. Mówiła prosto i klarownie... Przynajmniej według niej. Sama posiadała jakiś pistolet, jednak naboi w nim wiele nie było. Ukucnęła obok nóg Johna prostując ręce i opierając je na swoich kolanach. Przymknęła jedno oko by dobrze wycelować. Podczas gdy mężczyzna wyładował 3/4 magazynka, Storm wciąż się koncentrowała. Była wystarczająco na widoku, przez te 5 sekund, by dostać, ale jakoś się tym nie przejmowała, w końcu taka kulka to zaledwie 15% jej HP. Przeżyje. Gdy wycelowała, od razu strzeliła w swojego wybranka. Jedna kula wystarczyła, teraz trzeba było się schować i zorientować w sytuacji, czy jeszcze jakaś menda tam się czai, czy tylko dobrzy ludzie. - John, jak sytuacja? - spytała z powagą. - Trafiłam?! - dodała po chwili z pełnią entuzjazmu, ciesząc michę.
__________________ Discord podany w profilu |
06-11-2015, 15:04 | #253 |
Reputacja: 1 | Strzelanina rozgorzała na dobre, nie było mowy o pokojowym rozwiązaniu tej sprawy. Kanibale się nie poddawali, a kule buksowały po samochodzie. Zaskoczeniem kompletnym były dla nich strzały zza winkla budynku i jak się było można spodziewać, całkowicie się odsłonili na tą stronę. Pierwszy strzelił Antonio ze swojej kuszy. Był sprawnym strzelcem, oczywiście wziął poprawkę na odległość i mierzył ponad głową. Odległość była nieco większa jak zasięg jego zabawki. Bełt poszybował po niewielkiej paraboli trafiając bezszelestnie jednego ze strzelców w szyję. Mężczyzna upadł na ziemię trzymając się za szyję, obejmując coraz słabszym chwytem stalowy bełt. Umierał, a jego przyjaciela zajęci ostrzałem nawet tego nie zauważyli. John również nie próżnował. Wystrzelania połowy magazynka w momencie w którym byli zbyt pochłonięci chęcią zabicia dwójki za autem, sprawiło że nieuważny napastnik przyjął na swoje ciało znaczną ilość kul. Rozochocony nagłym wsparciem Frank chciał również wspomóc w walce swoich wybawców, zabić choć ostatniego z napastników nim ten zorientuje że został tylko on, lecz kule nie trafiły. Poszybowały przed siebie, omijając kanibala. Emma miała więcej szczęścia. Faktycznie, wystarczyła jedna kula by plujący MP7 ucichł, a osoba która go obsługiwała z krwawym śladem na piersi osunęła się po wraku auta na chodnikową płytę. Kanibale nie żyli, a obie grupy mogły się połączyć. O ile byli przyjaźnie nastawieni. Byli? Młody mechanik który spadł Frankowi z nieba wstał na równe nogi i podbiegł do najbliższego ciała, pewnie chwytając w ręce strzelbę SPAS. Wymierzył, lecz nie pociągnął za spust mając na celowniku winkiel za którym kryły się aż 4 osoby.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
06-11-2015, 17:01 | #254 |
Administrator Reputacja: 1 | Szczęśliwe pozbycie się wrogów nie stanowiło, jak się okazało, całkowitego zakończenia problemów. Młodzik, któremu właśnie uratowano życie, zachowywał się tak, jakby nie wierzył w jakichkolwiek sojuszników, a słowa "bezinteresowna pomoc" były mu całkowicie nieznane. Co prawda pozbycie się tamtej czwórki było z korzystne dla Petera i jego towarzyszy, ale wszak żadne z nich nic od młodzika nie chciało, więc o bezinteresowności śmiało można było powiedzieć. - Nigdy nie słyszałeś o tym, że wrogowie wrogów są przyjaciółmi? - spytał. Na tyle głośno, by do tamtego te słowa dotarły, ale gardła zdzierać nie zamierzał. I tak narobili dosyć hałasu. - Więc może tak skierujesz lufę tej pukawki w inną stronę? - dodał, stale nie wystawiając zbytnio głowy. |
06-11-2015, 20:09 | #255 |
INNA Reputacja: 1 | Storm machnęła na to wszystko ręką. - Daj spokój, John. To zwykły eNPeC. - przerzuciła oczami i dała krok w przód. Była głupia, albo po prostu nie odróżniała prawdy od fikcji. - Wyślij invitkę i zróbmy party, w grupie siła, stary. - powiedziała trzymając ręce w górze i kierując się w stronę dwóch gości, póki co niespiesznie. Ta strzelanina nie przyniesie im wiele dobrego. - Już dosyć strzelania, zombiaki zaraz się tutaj zlecą jak na wyprzedaży - mówiła dalej, nie przestając iść w ich kierunku. - Musimy stąd spadać, proponuję szybko i nie utrudniać już więcej. - zakończyła, o ile jeszcze nie dostała kulki w tors. Kto wie, co tamtemu strzeli do głowy. "Strzeli", taki żarcik!
__________________ Discord podany w profilu |
06-11-2015, 21:46 | #256 |
Reputacja: 1 | Frank skinął nowo przybyłym z wymuszonym uśmiechem na ustach. Adrenalina nadal buzowała w żyłach i domagała się ujścia. - Eeee... dzięki za pomoc. Gdyby nie Wy byłoby z nami krucho. Prawda, młody? - nagłym ruchem głowy kazał się chłopakowi przywitać. - Witajcie, ja jestem Frank, a to jest MacGyver. - Hej - ex-strażak zerknął bystro na Johna. - Czy ja Cię nie widziałem na Parkingu? Może znajdziemy ustronne miejsce i pogadamy o tym. Jak tylko przeszukamy zbirów, oczywiście. |
06-11-2015, 22:07 | #257 |
Reputacja: 1 | Antonio nadal ładował kuszę gdy kolejne pistolety cichły. Zdziwił się gdy usłyszał nerwowe słowa Johna. Przez chwilę nadążał za wypowiedzą ale skupiając się na broni przeładowaniu zgubił wątek zwłaszcza jak Emma dorzuciła swoje pięć groszy. Z ponownie gotową z strzału kuszą tyle że teraz przezornie ukrytą za plecami ruszył za dziewczyną. Mogli się nie lubić czy nie rozumieć ale po prostu organicznie nie był zdolny puścić kobiety samej pod lufy pistoletów. Idąc za dziewczyną powiedział pierwsze co wpadło u do głowy. - „We come in peace” – Po chwili dopiero skapną się skąd zna to zdanie. „Brak mi tylko spiczastych uszy i przyciasnego dresiku” – Pomyślał o tych wszystkich fanach startrecka których pokazywali kiedyś w TV. „W końcu ktoś rozsądny” – pomyślał gdy zza auta wyszedł drugi koleś nie dość że nie mierzył do nich z broni to jeszcze odezwał się przyjaźnie.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
07-11-2015, 16:34 | #258 |
Reputacja: 1 | Chłopak nieco oszołomiony, rozejrzał się po twarzach i spojrzał też na idącą w ich kierunku Emme. Ten widok był absurdalny… W chwilę zorientował się że już koniec walki. Wstał zabezpieczając strzelbę i przewieszając ją sobie przez plecy na pasku i składając kolbę. Rzucił się do ciała któremu zabrał broń i zaczął go przeszukiwać. Trochę zapasowej amunicji, jakieś mięso, lecz wyrzucił je z obrzydzeniem. Wodę wziął, w zgrabnej manierce. Tak samo postąpił z latarką, nożem oraz płaszczem. U pozostałych znalazły się podobne komplety, jeden nawet miał paczkę papierosów z pięcioma szlugami oraz paczkę zapałek. Amunicji nie mieli wiele, ale tych kilka magazynków do MP7 oraz kilku breneki do SPAS były na wagę złota. Nie czas było też na rozmowy, uściski, przytulasy czy słowa podziękowań. Żywe trupy zwabione kanonadą wystrzałów powoli złaziły się w te rejony, a echo poniosło strzały daleko, daleko w głąb miasta. Było trzeba się przyczaić, porozmawiać, wylizać rany i nieco się pożywić, a dopiero potem zająć się celami misji. Powrócić do szpitala w zdobycznym ciągniku siodłowym. - Ukryjemy się na stacji benzynowej. – zaproponował młodzieniec – Przeszukamy ją, ukryjemy się na tyłach. Proponuję zrobić to jak najszybciej. Trupy zbliżają się od wschodu. – wskazał całkiem pokaźną chmarę truposzy w okropnym stanie. W takim samym jak całe Chicago.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
07-11-2015, 17:47 | #259 |
Reputacja: 1 | Gdy chłopak opuścił broń Gregor bez wdawania się w rozmowy podszedł do człowieka którego zastrzelił i wyszarpną z jego szyi harpun. Może nie ten zasięg ale za to po tranquilamente* Mrukną do siebie. Nachylając się nad ciałem i obszukując zwłoki, mamrotał dalej “Eso no es usted**” Gdy skończył z denatem zwrócił się do Johna. - To inni niż ci co porwali mi*** siostrę. – powiedział wyraźnie rozczarowany.- Twój amigo**** wie co to za jedni? Gdy nowy zaproponował ukrycie się przytakną energicznie. Si. Mucho***** hałas, mucho problemy. – Potwierdził to co wszyscy wiedzą. – Ukryjmy się. -------------- * Po cichy ** To nie ci *** Moją **** Znajomy ***** Dużo
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
07-11-2015, 18:55 | #260 |
Administrator Reputacja: 1 | Pomysł z jak najszybszym oddaleniem się był całkiem niezły, chociaż - nie da się ukryć - odrobinę spóźniony. Żywe trupy nie miały kłopotów ze słuchem i każdy strzał stanowił dla nich sygnał do zbiórki. - To, że to są nie ci sami, to nic - odparł na słowa Antonia. - To z pewnością ta sama banda. Podszedł do swojego "celu" i bez wahania zabrał to, co mogło się przydać, od broni i amunicji zaczynając. - Mam nadzieje, że stacja nie będzie miała lokatorów - dodał. |