Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2016, 21:18   #61
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Specjały, które tutaj serwowali mogły sprawić, że ciekła ślinka na sam widok. Jednak nie Simonowi. Zupełnie na “trzeźwo” przejrzał wszystko i kupił to co było najtańsze, a nie przepowiadało biegunki po konsumpcji. Po wszystkim odwrócił się plecami i rozejrzał się za Wasylem.
Obecność osobników Czwartej Rzeszy na stacji Lini Czerwonej go zszokowała. Co innego kilku przysłowiowych szeregowców robiących wymianę handlową, a co innego prawieże wierszółka obu stronnictw.
To oznaczało w wielkim skrócie jedno - kłopoty. Instynkt samozachowawczy zbieracza nagle oszalał, jakby go ugryzł jakiś zmutowany pająk. Bunin poczuł nagle wielką potrzebę opuszczenia tej stacji i zaszycia się na jakiejś neutralnej na którymś z końców Metra na najbliższych kilka tygodni.
Pomysł i chęć szukania Szmaragdowego Grodu wyparowały z niego w jednej chwili. Przełknął ślinę i zaczął rozglądać się za młodym towarzyszem jeszcze bardziej intensywnie. Naprawdę musieli stąd pryskać.
Coś wisiało w powietrzu i Simon czuł ten zbliżający się smród. Jeśli mieli znaleźć ojca Wasyla to zegar nagle zaczął bardzo głośno tykać.
Bunin przejdzie się po stacji w poszukiwaniu chłopaka. Jeśli go nie znajdzie w przeciągu godziny to sam ruszy na Poliankę.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 05-05-2016, 21:37   #62
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Oksy analizowała całą sytuację . Przemyślała chwilę wymiany lecz, nie bardzo miała ochotę czegokolwiek się pozbywać. Zmęczyła się towarzystwem stalkerów.

Jak na nią to za długo już przebywała wśród obcych.

Uśmiechnęła się do kobiety – Niestety nie mam nic na wymianę ale jeżeli chciała byś przekazać solidnego kopniaka Stiopce z chęcią jemu przekaże – w tym momencie ręka opadła z kija i powędrowała do kieszeni.

Pożegnała się skinieniem delikatnie głową. Odwróciła się i ruszyła szukać więcej informacji. Analizując gdzie by to Stiopka uderzył jeszcze na stacji, postanowiła poszukać w jadłodajni.

W brzuchu burczało, więc łatwo było odnaleźć odpowiednie miejsce.
 
Nasty jest offline  
Stary 06-05-2016, 21:38   #63
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Mięso szczura było bardzo smaczne. Zbliżając się do źródła muzyki początkowo się zawahał, ale gdy usłyszał lepiej jej brzmienie nogi same go niosły. Brzmiała pięknie i pobudzała wyobraźnie, a gdy wszedł do pomieszczenia okazało się, że wykonawcę piosenki można było określić tymi samymi przymiotnikami. To wszystko było takie nierealne. Dźwięki tak szczęśliwe, porywające i ta dziewczyna wyglądająca niczym anioł. Przez tę krótką chwilę, gdy stał i z otwartą buzią chłonął doznania, zamknął oczy i jakby zapomniał o tym, że znajduje się w metrze, pod ziemią, bez żadnych radosnych perspektyw. Chciałby, żeby te kilka sekund trwało wieczność, ale utwór dobiegł końca i brawa wyrwały go z tego stanu.
Jego oczy znów spoczęły na dziewczynie. Była taka... piękna. Najpiękniejsza... Napawał się jej widokiem, jej blaskiem. Skąd ktoś taki się tu wziął? Coś go tknęło w środku patrząc na nią, ale później ze smutkiem powrócił do rzeczywistości. Kim ja dla niej jestem? Nikim. Nie znam jej, nie mam żadnego startu... A i tak chciałby chociaż zamienić z nią parę słów. Spróbować. Sprawić, by go zauważyła... Pierwszy raz w życiu doznał czegoś takiego i nie rozumiał, czemu najmniej logiczna opcja wydaje się nagle tak bardzo kusząca.
Jego myśli zostały ucięte, gdy został zaczepiony przez faceta.
- Przepraszam, nie wiedziałem. - nie wiedział, co teraz zrobić. Wydać swoje ostatnie oszczędności na bilet? Tego nie mógł zrobić. Z żalem w sercu i głosie zwrócił się do tamtego - Już znikam...
Skup się! Skarcił się w myślach. Odetchnął głęboko. Nie mógł tracić głowy. Miał swój cel, odnaleźć Piotra i nie mógł poświęcić go, by posłuchać piosenek. To by zaprzeczało wszystkiemu, co chciał osiągnąć. A było blisko. Coś było w tamtym pomieszczeniu, że chciałby tam zostać na zawsze. Obrazów dziewczyny dalej nie mógł wyrzucić z głowy, ale teraz nie był najlepszy czas na zadurzenie się. Pewnie było już za późno, ale naprawdę miał ważniejsze sprawy. Zresztą, pomyślał, pewnie i tak będzie wracał później tą samą drogą, więc w tym dopatrywał się swojej szansy na spotkanie anioła w czerwieni. Teraz musiał znaleźć Simona i pogadać z nim. Miał wrażenie, że ich rozłąka trwała już nieco zbyt długo.
 
Kolejny jest offline  
Stary 09-05-2016, 10:40   #64
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Metro okazało się dla niego łaskawe i bardzo się z tego cieszył. Nawet bardziej łaskawe niżby myślał że może kiedykolwiek być. Co prawda nie znalazł wszystkiego co stracił, ale najcenniejsza rzecz się odnalazła i wiedział że należy ukarać złodzieja jeśli go spotka. Kula między oczy, aby wszyscy wiedzieli że rusznikarzy z Hanzy się nie tyka. Kiedy usłyszał zagwizdał, a pies poznał jego głos i wystartował jak poparzony wskakując na rusznikarza łapami.
- No, spokojnie. Już jestem malutka. Następnym razem mnie nie zastawiaj, to nie zginiemy. – mruknął do niej czule głaszcząc po głowie.
Pies radośnie zaszczekał, a odgłos poniósł się tunelem. Trudno było Emilowi uspokoić psią radość, ale w końcu pies się opanował i nie odstępując Emila na krok, ruszył przy nim. Mimo wszystko był szczęśliwy, więc pogwizdując radośnie skierował się ku stacji. Nawet jeśli nie znajdzie tego złodzieja tam, postanowił wrócić do domu. Dość miał przygód jak na jedną wyprawę. Miał szczerą nadzieję że powrót okaże się równie łatwy jak ostatnie chwile.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 14-05-2016, 19:22   #65
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
[Elektrozawodska]
Dziewczyna uśmiechnęła się miło i wzruszyła ramionami.
-Jak go znajdziesz...Możesz! Trzymaj się i jeśli będziesz czegoś potrzebować- wal jak w dym.-Pożegnała się.
Stalkerzy też się zaczęli rozchodzić. Część do swoich namiotów, na odpoczynek a część do śluzy, by wyjść na swoje polowanie.

Jadłodajnia znajdowała się niedaleko, Okssi mogła to dobrze poczuć – przyjemna nuta gotowanych potraw przebijała się do niej przez wszystkie inne zapachy stacji.
Czuła smażone i gotowane mięso i zapach...chyba tak. Smażonych jajek.
Gdy dotarła na miejsce, zobaczyła parę ław zrobionych z bardzo już starych i zużytych euro-palet, przy których siedziało trochę osób. W tym też i paru stalkerów, których nie widziała wcześniej przy budce.
Część rozmawiała, część jadła wpatrzona w swoje talerze.
Obsługi były trzy osoby i stały między dużymi garami i paleniskiem, nad którym piekły się nadziane na metalowe patyki szczury. Były tłuste i duże.
Od prowizorycznej kuchni dzielił Okssi tylko niski kontuar, na którym stała mała tabliczka
z cenami. Wybór potraw był skromny, ale i ten ograniczał jej budżet- miała tylko 3 naboje.
Z całego asortymentu miała tylko jeden wybór- pieczony szczur.
Stojąc tak przy ladzie i zastanawiając się co zrobić, mimowolnie łapała uchem rozmowę ludzi przy ławie.
-I co teraz?-
-No, teraz to nic. Musimy czekać. Cierpliwie.-
-Niby na co? Chłopaki mieli rację- kręci się w tamtych okolicach. Może go przydybiemy.-
-Zobaczymy. Z Borsukiem trzeba ostrożnie. Nie pojawia się u nas, bo się boi. Nas zna. Będzie czujny i jak nas zobaczy to spierdoli. Podstępem trza, tak jak mówiłem.-
-Skoro tak mówisz... Ej, co u żony?
-Jakoś się trzyma, ale ostatnio nie było najlepiej. Bolał ją brzuch. Lekarz jej podał jakieś proszki, trochę przeszło, ale strasznie boi się o dzieciaka...wiesz przecież jak jest...

[Teatralna]

Trudno Simonowi było znaleźć młodego współtowarzysza. Kręcił się to tu to tam, zaglądał w różne kąty, nawet do opuszczonego wagonu, który okazał się kurwidołkiem.
Stracił już nadzieję, że go odszuka przed czasem. Lęk w nim narastał. Dookoła niego chodzili zadowoleni z siebie oficerowie, rozmawiając z towarzyszami o niczym konkretnym i zabawiając swoje damy, ubrane w całkiem niezłej jakości, czyste, jak nowe, sukienki wieczorowe.
Simon zaszedł w jakiś korytarz z którego zaczęła się wylewać cała spora grupa ludzi. Byli bardzo zadowoleni, wszyscy w wybornych humorach. Rozmawiali o jakimś koncercie, śpiewaczce, zachwalali, oceniali, komentowali.
Tłum trochę się rozrzedził. Simon miał niesamowite szczęście. Gdzieś za tłumem, z tyłu snuł się jakby troszkę przygnębiony Wasilij.
Co mu było?
Za jego plecami zauważył również wielko, postawnego draba, który obserwował ponurym wzrokiem odchodzącego chłopaka. Wyglądał, jakby chciał mu spuścić wpierdol i tylko czekał na jeden fałszywy ruch dzieciaka, żeby do niego podejść i mu przyłożyć.
Czyżby coś tu się zadziało złego?

[Turgieniewska]
Mandarynka bardzo się cieszyła na widok swojego pana. Zaczęła piszczeć i skomleć gdy tylko go poczuła swoim czułym nosem i nie dając chwili zastanowienia Dimitrijowi wbiegła do tego samego tunelu, z którego wyszedł Chlor.
Emil miał trochę szczęścia. Pies do niego podbiegł, miał swoją broń, wszystko układało się świetnie.
Ruszył w stronę stacji.
Nie wykonał nawet paru kroków, gdy zachowanie Mandarynki zmieniło się diametralnie. Położyła po sobie uszy i cała się zjeżyła, łącznie z ogonem, który podwinęła pod siebie.
Jej szczekanie z radosnego zmieniło się w wystraszone ujadanie. Suka patrzyła na coś, co było za Emilem.
Mężczyzna zdążył się odwrócić i strzelić. Zadziałał instynktownie.
Ten manewr był jak najbardziej słuszny, za jego plecami stał ponad dwumetrowy potwór:

Mutant ryknął wściekle, bo został poważnie zraniony. W ataku wściekłości pomieszanej z bólem machnął uzbrojoną w pazry łapą, wytrącając rusznikarzowi z ręki karabin.

Dima mógł usłyszeć bardzo wyraźnie to, co działo się w tunelu. Usłyszał piski huskiego, jakiś ruch w korytarzu, ryk potwora, błysk i huk broni.
-To łun! TO ŁUN!-Zawył w histerii Chlor, rzucając się i kręcąc w kółko.
Był zrozpaczony.
-To ta bestyja! Pomorduje nas! Pomorduje! Po nas! Uciekajmy! Już!-był tak przerażony, że złapał mężczyznę za rękę i próbował pociągnąć go w stronę przeciwnego tunelu.
 
Ravage jest offline  
Stary 14-05-2016, 20:55   #66
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
A więc go znasz mała?Spytał zaciekawiony. - Co takiego może wiedzieć mała dziewczynka, hm?-
Oparł ręce na biodrach, przyglądając się jej w taki sposób, jak kot patrzy się na mysz, kiedy się nią bawi przed zjedzeniem.
-A dużo może, ale może też nie chcieć gadać, jak ktoś tak ją traktuje! - Tekli nadal wydawało się lub po prostu miała głupią nadzieję, że jest na wygranej pozycji.
-A więc nic nie powiesz?-Spytał mężczyzna, robiąc smutną minę.
Jego kolesie zaśmiali się cicho.
-To nie będzie w takim razie sztamy. Ty nam nic nie powiesz i my ci też nic nie powiemy, o!-Wzruszył ramionami.
A znaliście Andrieja?! - wyrzuciła na jednym wydechu obawiając się, że może stracić świetną okazję.
Typ walczył ze sobą, żeby się nie uśmiechnąć. Wzruszył ramionami.
-Może tak, może nie...Ale przecież nie chciałaś z nami gadać, nie?-
Ale możemy mieć układ. - zbliżyła się i kontynuowała konspiracyjnym szeptem: -Wymienimy się informacjami o Andrieju, Stiopie i... - upewniała się czy nie są obserwowani - Szmaragdowym Grodzie.
Mężczyzna schylił się w stronę dziewczynki, by dobrze jej się przyjrzeć. Tym razem już się nie powstrzymywał, uśmiechnął się lekko szczerbatym uśmiechem draba, który dużo ciosów przyjął na twarz.
-Bardzo dobrze dziecinko. Możemy mieć układ. Spadłaś mi skarbeńku z nieba.Wyciągnął do niej ogromne łapsko.-Stoi?-
Mała rączka szybko zbliżyła się, ale Tekla zawahała się w ostatniej chwili. Popatrzyła po delikwentach i przełknęła ślinę. Dłuższą chwilę poświęciła wpatrującym się w nią oczom łowcy. Nie dodało to otuchy, ale mimo to dziewczynka kiwnęła głową i uścisnęła wyciągniętą dłoń.
~Ciekawe czy Andriej kiedykolwiek świadomie wpakowywał się w takie spółki
Nieznajomy zaśmiał się pod nosem.
-Bardzo dobrze mała! Jak cię zwą? Ja jestem Kułanysz. Chodźmy stąd, nie będziemy tu tak stali i ględzili przecież!- Poprowadził małą przez stację i korytarze do miejsca, które robiło za część mieszkalną dla tych lepiej ustawionych mieszkańców stacji. Tekla pierwszy raz coś takiego widziała- przy ścianie stały najprawdziwsze domki-szeregowce, postawione z cegieł. Miały po okienku i drzwiach zrobionych z byle czego, ale zawsze było to coś lepszego niż namioty czy po prostu barłóg gdzieś przy filarze. Między ścianą a domkami porozwieszane były sznurki na pranie. W niektórych oknach się świeciło, słychać było rozmowy, płacz dzieci- normalne życie, może tylko trochę lepsze niż gdzie indziej.
Cała załoga weszła do jednego z mieszkań – składał się z jednej ciasnej izby z leżankami i prowizorycznymi półkami i komodą. Na małym trójnogim chybotliwym stoliczku postawili elektryczną lampkę, by nie gadać po ciemku i zasłonili kocem okno.
-No mała. Opowiadaj. My o Andrieju wiemy co nieco a o Stiopie...oh, zdziwisz się, cóż to za niezwykła, hehe, postać...-
Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Towarzysze jej rozmówcy byli ponurzy i milczący. Spięci w sobie, jakby szykowali się do ataku. Wpatrywali się w Teklę jak sępy, chyba czekając na jeden jej fałszywy ruch.
 
Eillif jest offline  
Stary 15-05-2016, 00:28   #67
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
-A ty, suka gdzie? Stój! - wydarł się Dima.
Już powoli zaczynał kombinować jak przyrządzić Mandarynkę, jakie kawałki uwędzić, co zrobić ze skórą.no i z tym słynnym psim smalcem... A może raczej sprzedać w całości do jakiej knajpy? No, ale chyba samą tuszę bez skóry?
Te piękne plany wzięły w łeb, kiedy Mandarynka wyrwała do tunelu.Wyglądało na to, że zguba się znalazła i z tunelu zaraz wyjdzie Emil.
Nagłe ujadanie, strzał a zaraz potem ryk, dla rozjaśnionego alkoholem umysłu Dimy oznaczało tylko jedno – mutant.Nawet się bardzo nie zastanawiał. Strzelił tylko Chlora po mordzie - Stul pysk dziadu! Czekaj tu, bo jak wrócę i cię nie będzie, to jeszcze zatęsknisz za mutantem. – żeby podkreślić wagę swoich słów, poprawił mu z drugiej strony.
Truchtem przebył odległość dzielącą go od tunelu, po czym się w nim zanurzył.
Nie będzie mu jakieś zmutowane bydle odbierać pożywienia. Jeśli on nie zeżre Mandarynki, to nie zrobi tego nikt.
Szalona wściekłość i lekkie zamroczenie alkoholem skutkowało brakiem obaw. Prawdę mówiąc myślał teraz tylko o skórze, no i tym smalcu... Nie myślał nawet o tym, że skoro znalazł się Emil, to i tak nici z jego planów.
Kiedy zobaczył mutanta, zbliżył się na odległość pewnego strzału, złapał Stieczkina w obie ręce i spokojnie wycelował. Na rozstawionych i lekko ugiętych nogach, z napiętymi mięśniami ramion i uśmiechem na twarzy posłał w niego pierwsze trzy pociski.
Bam, bam, bam. To nie był jakiś tam karabinowy 7,62mm, tylko uczciwa "dziewiątka". Dźwięk budził respekt. Mimo, że APS Stieczkin, to właściwie pistolet automatyczny, Dima raczej nie używał ognia ciągłego. Wolał napieprzać pojedynczo. Strzały poprzedzały przerwy na ponowne celowanie, gdyż mimo dużej masy, nabity mocniejszymi niż normalne, nabojami typu parabellum pistolet trochę jednak kopał.
- JU TOKIN TU MI? -zaryczał. Nie wiedzieć czemu, przyplątał mu się ten głupi tekst, ze starego filmu -FAK.
Widząc efekt, posłał trzy kolejne patrony w maszkarę, licząc na to, że to definitywnie zakończy jej marny żywot.
Pozostałe mu naboje postanowił na wszelki wypadek zachować na przyszłość.
 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 15-05-2016 o 00:40.
Paszczakor jest offline  
Stary 15-05-2016, 01:49   #68
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Emil był cholernie zdziwiony tym, że dał się tak podejść, ale to był mutant. Widywał je jak był stalkerem, ale one, on, ten mutant rządził się swoimi prawami, a co za tym idzie był o wiele lepiej przystosowany do życia. Nowy ekosystem, nowe istoty. Kiedyś słuchał bajarza na swojej stacji-matce, tej którą zeżarła dżuma i nikomu nigdy o tym nie powiedział no bo i po co? Dziadek opowiadał że mutanta poczuł dopiero, kiedy ten zacisnął szczęki na jego nodze. Do jakiegoś czasu wierzył że to prawda, aż w końcu syn ów dziadka wyżalił się po alkoholu, iż staruch tylko zmyśla bowiem wstyd mu było się przyznać że nogę urżnął mu kawał złomu kiedy rozkradał tabor gdzieś gdzie metro bierze swój początek. Koniec końców nie uwierzył ani synowi, ani tym bardziej dziadkowi. Ale gdzieś siedziało mu w czaszce ta opowieść aż do dzisiaj.

Kiedy karabin wyleciał my z dłoni, chciał spieprzać, ale na szczęście ktoś otworzył ogień z drugiego końca tunelu. Potwór zwolnił przed ostatnim skokiem na Emila, a ten w tym czasie skoczył po karabin. Dziękował Bogu za tego człeka i że nie bał się do tego kurestwa strzelać. Kiedy w czymś przypominającym przewrót złapał M14, bez wahania przełącznikiem zmienił z pojedynczego strzału na automat. Potwór był na tyle blisko, że nawet jakby podbiło mu lufę do góry, tym lepiej. Może urwie bestii łeb.

Opróżnił w bestię cały magazynek, miał nadzieję że z tych 19 naboi jakie tam były trafi przynajmniej 3/4, a 1/3 będzie dla tego paskudztwa śmiertelna.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 20-05-2016, 21:34   #69
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Tak! Też to czuję Saszka. Nie dam cię skrzywdzić suka blee. – szczur czuł wyraźnie strach a zarazem głód. Jeżeli ktoś ma przeżyć to tylko szur i karaluch. Szczury dlatego że w razie głodu zjedzą swoich słabszych towarzyszy.

Oksi weszła do środka, chodź kroki wprowadzające ją tam nie były, pewne, szybkie i przemyślane. Bardziej spontaniczne. Cały czas chodziło jej po głowie jak mogła pozwolić wejść sobie do głowy Andriejowi. Jak mogła dać się tak omotać że teraz łamie swoje zasady i jest tu gdzie jest. Przecież to chore.. Nie czas na amory, czy kochanie i zakładanie rodziny. O takich co się decydowali w tych czasach na rodzinę, miała zdanie jedno. Głupcy i zwyrodnialcy, gorsi od najgorszych. Dlaczego ? Bo tylko taki decyduję mieć dzieci.

Gdy znalazła się w środku, podeszła do baru. Na początku skrzętnie rozejrzała się za cwaniakami. Zawsze są tacy. Przeważnie siedzą pod ściankami i patrzą kogo oskubać i kogo omotać. Tak omotać nie zawsze to są mężczyźni. A kobiecie w dzisiejszych czasach wcale nie jest gorzej.

- Nu Saszka zjemy twego braciszka. Nie pogardzisz co ?! – Wyciągnęła swoje jedyne trzy naboje i położyła na pseudo blacie. Spojrzała na obsługującego i powiedziała

- Nu Ustryjow tylko by porcja była zacna bo to będzie twoja ostatnia podana dziś porcja tymi rękoma – nawet nie spojrzała mu w oczy. Głowę miała opuszczoną a grzywka wchodziła jej na oczy tak że je zakrywała. Druga ręka wisiała wzdłuż ciała tak że kij był w jej zasięgu.

Kucharz z brzuszkiem, który podszedł do lady był mężczyzną w nieokreślonym wieku, ale można było się domyślać pewno dawno przekroczył czterdziestkę. Pod poplamionym tiszertem widać było chude ramiona a równie czysty fartuch skrywał ciążę spożywczą. Twarz miał nijaką, ani miłą ani groźną, raczej zmęczoną tyraniem i mieszaniem w garach. Nad prawym okiem miał sporą narośl, która lekko nachodziła na brew i delikatnie przysłaniała oko, ale nie przeszkadzała mu patrzeć.

Gdy tylko wyczuł nowego klienta podszedł do lady z miłym uśmiechem, licząc na zarobek, ale słysząc słowa kobiety zamarł i osłupiały patrzył się na klientkę w szoku z głupim wyrazem twarzy, w rękach trzymając szarą od brudu szmatę, w którą wycierał ręce po krojeniu mięsa.
Twarz kucharza spochmurniała.

-Do mnie ten tekst?-Wysyczał oburzony.-Bier te swoje zasrane naboje i wypad z baru.Machnął ręką w kierunku schodów, które prowadziły do wyjścia.-Pierwyj raz na oczu cię widzę i ty mi jeszczo grozisz? Suka!- Podniósł głos, który mu się trząsł. Teraz jego okrzyki mogli usłyszeć wszyscy.

Dwie kucharki przestały na chwilę mieszać i siekać i patrzyły się na swojego kolegę w osłupieniu. Cóż to się stało?
Parę klientów również podniosło wzrok znad swoich misek. Wszyscy byli zaciekawieni, co tak oburzyło starego kucharza?


Spojrzała na chudzinę spod grzywki, mierząc jego od, brzucha do samej głowy. Ręka zgrabnym ruchem powędrowała z kija na Ak-47. Broń z hukiem wylądowała na blacie. Leżała płasko paskiem zwisając z krawędzi baru. Druga ręka która, trzymała cały czas naboje zacisnęła je i powędrowała w stronę magazynku. W jednym czasie pierwsza zdążyła już wypiąć magazynek. Nabój jeden po drugim wędrował do środka i po nie całych pięciu sekundach zgrzyt i brzdęk oznajmił wpięcie magazynku z powrotem w swoje miejsce

Skoro tak stawiasz sprawę, to nic tu po mnie i moich dwudziestu pięciu braciach ! Nie omieszkam zapuścić takowej informacji, jako że, szczędzicie tu na porcjach - Wstała zaciągając paskiem kałasznikowa który, powędrował na poprzednie miejsce. Obrała cel wyjścia.

Kucharz pobladł a stojące za nim kobiety wybałuszyły oczy ze strachu. Jak widać było, do takich sytuacji nie były przyzwyczajone.

Okssi była zbyt zajęta pokazówką, by przejąć się szuraniem odsuwanych na prędce krzeseł i ludzi, którzy czując nosem nadchodzącą rozróbę natychmiast zaczęli w tempie błyskawicznym się zmywać.

Nie usłyszała również, jak dwóch stalkerów się podniosło i wyjęli swoją broń.
-Nie tak prędko.-Warknął ten bliżej niej, postawny, szpakowaty z bujnym zarostem.



Celował do kobiety z pistoletu a jego kolega z karabinka.
-Pierwszy raz cię widzę na tej stacji. Nieładnie przychodzić w gości i zaczynać burdy. Odłóż broń i przeproś pana.-Kwinął głową w kierunku kucharza.


Osky spojrzała na mówiącego stallkera przedtem zdążyła zrobić obrót i krok, po czym stanęła, zmierzyła drugiego i jeszcze raz spojrzała na rozmówcę
- Rozumiem że, jesteś gotów jej użyć ! Bo nie zamierzam przepraszać. – jej pokerowa twarz nie wyrażała ani złości , ni nienawiści. Zastygła niczym posąg.

Wiedziała że nie zdąży chwycić broni palnej gdyż ręka trzymała pasek zbyt wysoko. Kij co prawda był, blisko drugiej ręki ale, potrzebowała osłony by wycelować i trafić przeciwnika z ukrytego ostrza. Wyostrzyła wzrok by, nie ruszając źrenicą dostrzec pod kontem czy jest taka możliwość i osłonić się w razie potrzeby. Liczyła na to że, stallker skuma że jeżeli mówi prawdę o braciach to może, mieć przechlapane. I tylko w tej patowej sytuacji liczyła na to. Rzadko stallkerzy wtrącali się w tego typu spory, tym bardziej że, nie robiła aż, takiej burdy. Chyba że tu na dworcu jest jakaś biznes klasa. Tak czy siak stało się wycelował broń w nią, może sam szukał zaczepki .

Przypomniała sobie jeszcze o swoim przyjacielu który, wyczulony jest na takie zagrożenie. Może to instynkt może coś innego. Tylko czy tym razem odwróci uwagę stallkerów, biegnąc w stronę pobliskich stolików wtedy wystarczy wyciągnąć broń i strzelić.

Mężczyzna nawet się nie zawahał. Nie mrugnął nawet okiem gdy oddał strzał w stopę kobiety.

To był ostrzegawczy strzał, ale wystarczył, by kobieta się przewróciła. Bolało jak sto skurwysynów.

To dało mu czas żeby doskoczyć do niej, wycelować jej kopniaka w twarz i rozbroić.

Okssi mogła poczuć tępy ból rozkwaszonego nosa, poczuć ciepłą krew w ustach. Facet ją prawie ogłuszył.

Również nie dał jej szans, bo natychmiast wykręcił jej ręce. Był bardzo profesjonalny.

Związał jej również ręce. Jak widać przepastne kieszenie żołnierskich bojówek skrywały i kawałek sznura.

-LEŻ!-Huknął, gdy próbowała się wyrwać.-Teraz będzie za późno nawet na pół przeprosin. Używanie broni na terenie stacji jest karane, a na ciebie mam dwóch świadków. -

Nie można było ukryć, że gość mówi to z nieukrywaną satysfakcją.
Szarpnął ją do góry, by stanęła o własnych siłach.
-Pójdziemy sobie do zarządcy...-

Na pół przytomna syczała z bólu. Krew tryskała z nogi niczym prysznic. Co mężczyzna ją próbował podnieść na nogi, to tym bardziej, słaniała się z nóg. Na samym końcu zemdlała.
 
Nasty jest offline  
Stary 22-05-2016, 14:36   #70
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Zazgrzytał zębami, gdy zauważył Wasyla. Fakt, że dryblas się za młodym oglądał, sugerował iż Pogorzelski sobie gdzieś nagrabił.
A tyle gnojkowi nagadałem…
Nie zamierzał tracić czasu. Podszedł do niego i capnął go za kark.
- Co ty odpierdalasz?! - warknął na niego i pociągnął chłopaka w kierunku wyjścia ze stacji.
- Jezu, spokojnie. Coś nie tak? - spojrzał badawczo na mężczyznę.
- Nico! - pchnął go lekko przed siebie. - Wychodzimy - nie zamierzał tracić czasu na tłumaczenia, dlatego dodał cicho - później pogadamy.
- Dobra, niech będzie. - strząsnął sobie jego rękę. - Nie zostajemy na stacji?
- Nie -
odparł krótko.
Bunin nie zamierzał zostac tu ani chwili dłużej. Kroiło się coś grubego i ostatnim czego chciał, to zostać ponownie utytłany w porachunki pomiędzy stronnictwami. Gówno go to obchodziło. Na wojnie nikt nie zyskiwał, były jedynie straty.
Szybko skierował ich obu do wyjścia ze stacji. Szczęśliwie nikt nie robił im teraz problemów.
Kiedy znaleźli się poza zasięgiem wzroku i słuchu strażników, wyciągnął swoją latarkę na korbkę i poświetlił im drogę.
- Przyczepił się do ciebie jakiś dryblas. Miał ewidentną ochotę spuścić ci wpierdol. Nie wiem co nawywijałeś, ale żeby to było ostatni raz, bo nici z naszej współpracy - Simon był zły i nie ukrywał tego.
- Miej broń pod ręką - dodał jeszcze.
Nastęny przystanek - Tetriakowska.
 
Turin Turambar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172