Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2014, 04:20   #51
 
Lavolten's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavolten nie jest za bardzo znanyLavolten nie jest za bardzo znanyLavolten nie jest za bardzo znanyLavolten nie jest za bardzo znany
- Jestem Python Cass Ceylau’Morris. - skłonił samą głowę młodszy arystokrata, czyniąc krótką pauzę by jego towarzysz również się przedstawił, zamierając z kolejnym słowem na języku.
- Ja natomiast nazywam się Antonius Avaretto. - Wyjawił swe imię również szampierz.
Arbiter skinął im głową.
- Co sprowadza do mnie zacną, szlachecką krew?
- Otóż poszukujemy osób prowadzących śledztwo w sprawie Mordercy szlachty - nonszalancko odparł Python, splatając palce dłoni za plecami i kołysząc się na stopach jak krzesło na biegunach - z łaską Imperatora.
- Hmm, tak… Prosto to ochrzczono - skomentował Kathan. - Dlaczego jednak poszukujecie? Czyżbyście byli w posiadaniu jakiś konkretnych informacji? - nawet jeżeli Arbiter był zaciekawiony słowami Pythona nie dał tego po sobie poznać pozostając niewzruszony.
- Wbrew wszelkim moim instynktom i radom mojego, o wiele bardziej obeznanego w takich sprawach przyjaciela jestem skłonny w rozsądnej dyskrecji wspomóc śledztwo z mojej własnej prywaty, czy to możliwości słóg rodu Ceylau’Morris, wieści, informacji, bogactwa, reputacji, kontaktów czy ogłady. - odparł kurtuazyjnie a prosto młodszy rozmówca, wbijając wzrok w najbliższy narożnik biurka i miętosząc połę płaszcza za plecami, zerkając przelotnie na Antoniusa czy nie chce uzupełnić jego wypowiedzi o coś równie imponująco brzmiącego.
- Otóż z racji samego pochodzenia jesteśmy już w jakiś sposób związani ze sprawą. - Antonius zauważywszy zakłopotanie Pythona postanowił przyjść mu z pomocą. - Postanowiliśmy wraz z moim przyjacielem i pracodawcą przyczynić się do rozwiązania tej sprawy miast spokojnie czekać w niepewności czy owy morderca nie czyha teraz przypadkiem na nasze życia. Sądzę, że moglibyśmy dość skutecznie wspomóc śledztwo jako, że mamy już pewne doświadczenia jeśli chodzi o stykanie się z owym mordercą. No i możliwe, że posiadamy pewne poszlaki które mogłyby pchnąć sprawę lekko naprzód.
- Prościej mówiąc widzieliśmy go jak próbował zabić waszego brata, podkomisarzu. - dorzucił Python, zastanawiając się w owym momencie, czy nie byli jedynymi którzy widzieli owego sprawcę i przeżyli w ogóle.
Poza Corneliusem. Sukin...
Kathan nie uśmiechnął się ani nie spojrzał na stojącą obok Avę, tylko skomentował.
- Nie wiem jaki obraz nakreśliła wam, czcigodni panowie, panna Sven, ale zdajecie sobie sprawę, że Adeptus Arbit...
- I waszą matkę. - przerwał w pół zdania arbitrowi Python.
- … posiadamy własne środki i doświadczenie. Czemu z waszych powinniśmy skorzystać? - zapytał Sven zmarszczywszy brwi na wspomnienie matki.
- Bo jesteście Arbites. Właśnie dlatego. I nie jesteście szlachtą. - Python zmarszczył brwi i otaksował wzrokiem Kathana - ...nawet jeśli jesteście… to znaczy… chodzi o reputację. Czym innym jest reputacja Arbites. Czym innym jest reputacja Arbites udających że nie są Arbites. Czym innym jest reputacja istniejącego, acz zupełnie niepowiązanego rodu szlacheckiego. I nie wydaje mi się by… budżet przeznaczony na to śledztwo dorastał do tego ile jestem w stanie przeznaczyć prywatnie na różne rzeczy, które trudno zakupić, lub wręcz nie można dostać za pieniądze lub oficjalne wpływy Adeptus Terra.
- Może ujmijmy to inaczej starszy aspirancie Kathanie Sven. - Powiedział szampierz kładąc nacisk na rangę Arbitra. - Szlachta generalnie nie jest zbyt zadowolona z obecnych wyników śledztwa. Mordercy wciąż nikt nie powstrzymał. Ciągle giną nowe osoby. Praktycznie każdy z wyższych sfer czuje się zagrożony. Doszły mnie słuchy, że nie tylko wysoko urodzeni padają ofiarą tego człowieka bądź grupy, ostatnio zaczęły ginąć także po prostu osoby które coś tutaj znaczą. Ja wraz z przyjacielem oferujemy wam wsparcie nie żądając w zamian nic prócz informacji o śledztwie i dostępie do niego. Nasze cele się pokrywają, dlatego też powinniśmy sobie pomóc. Zwłaszcza panu ta pomoc by się przydała starszy aspirancie Kathanie Sven, bo jeśli nasz udział w śledztwie okaże się owocny to na pana spłynie duża część zasług za to. Przydałoby się to panu zwłaszcza w obecnej sytuacji.
Kathan uśmiechnął się kwaśno na słowa Antoniusa.
- Nie należy tak szybko oceniać tego, czym ktoś się kieruje - stwierdził i dodał. - Rozumiem wasze argumenty i mają one swój sens. Niemniej jesteście pierwszymi ze szlachty, którzy postanowili zrobić coś więcej poza narzekanie i to mnie fascynuje. Czy to ma coś wspólnego z rodziną Sven?
- Już wcześniej byliśmy zainteresowani tą sprawą i szukaliśmy sposobu na dowiedzenie się o niej czegoś więcej, lecz to dzięki pańskiej rodzinie było nam dane się do owej sprawy przybliżyć, jak też zdobyć kilka dość przydatnych informacji jak sądzę. Jak pan zapewne już zdążył się dowiedzieć kilku członkom rodziny Sven przytrafiło się raczej dość bliskie i raczej niemiłe spotkanie z owym mordercą i ośmielę się powiedzieć, że gdyby nie nasza skromna obecność w obu przypadkach to mogłoby to się skończyć o wiele gorzej niż się skończyło.
- Mówicie wciąż o informacjach… jakich?
- Mamy kilka informacji które moglibyśmy porównać z obecną wiedzą Arbites na temat tej sprawy, a także coś co można chyba nazwać poszlaką. Jednak przekażemy wam je dopiero jeżeli dopuścicie nas do śledztwa i informacji które sami uzbieraliście na jego temat.
Kathan wsparł brodę na dłoni i patrzył z pewnym zafascynowaniem na Antoniusa,
- Naprawdę? - odezwał się do ich obu. - Przychodzicie z prośbą, ale stawiacie warunki Adeptus Arbites? - najwyraźniej wypowiedź szampierza podciągał pod zdanie także Pythona. - Zatajenie tych informacji, które posiadacie ja widzę jako działanie na szkodę śledztwa, a więc sprzyjanie winnemu. Niedobrze to wygląda i to nie tylko na salonach.
- Podobnie jak udzielanie fałszywych i niesprawdzonych informacji, źle kierujących działanie śledztwa. Tak jak powiedział mój przyjaciel, są to dopiero rzeczy, które należałoby rzetelnie porównać, rzutowane na pewne podstawowe fakty dotyczące już zaszłych mordów… - Python przeniósł wzrok na ostro grającego Antoniusa. Nie miał pojęcia do czego ów zmierza ale nie zamierzał nie ufać jego doświadczeniu - Nie mamy informacji do zatajenia. Mamy pewne fakty, które mogą być nieznaczące, ale powodują domysły, domysły, które łatwo zweryfikować. Ale to drugorzędne. To wszystko jest drugo, nie, trzeciorzędne wobec nieoficjalnego wsparcia szlacheckiego rodu. Pytanie brzmi, podkomisarzu, czy zamierzacie zakończyć tę rozmowę - powoli, starannie podkreślając różnice i próbując działać twardo, acz uprzejmie Python podsumował kwestię jak widział - krótkim przesłuchaniem i zebraniem naszych szczerych, acz umiarkowanie użytecznych zeznań, których wykorzystanie jest wątpliwe biorąc pod uwagę waszą już ustanowioną względem nas, krzywdząco niezasłużoną podejrzliwość… czy skorzystać z tej okazji.
- Nie ma się też co fascynować moimi motywacjami, bo są szalenie proste. - zakończył arystokrata po krótkiej pauzie, zamierzając wytrącić arbitra z być może zbyt szybkiej odpowiedzi, iście teatralnym wybiegiem zmuszając go do zastanowienia się, nawet zaczął tłumaczyć, mówić wolniej - Boję się. - wyznał prawdę najkłamliwiej jak się dało.
Kathan przeniósł spojrzenie na Pythona słuchając go z uwagą. Uniósł brew słysząc końcówkę, ale coś w jego spojrzeniu mówiło, że nie jest szczególnie zdruzgotany.
- Skłamałbym jeżeli bym stwierdził, że podobne wsparcie nie byłoby wartościowe - odezwał się, jak ostatnie słowo Pythona przebrzmiało. - Ale podejrzliwości w tych czasach nie ma się co dziwić, panowie. Szczególnie… - machnął ręką porzucając temat. - Nie jestem tutaj siłą decydującą w takiej sytuacji, a uwierzcie mi, że taka siła będzie chciała już coś otrzymać. Czy możecie mi zaoferować coś, do czego dotarliście?
- No dobrze, w takim razie zdamy się na wyroki tej siły wyższej, nakierowanej nieco na właściwą decyzje pańskim poparciem dla naszej sprawy, mam nadzieję. Woli pan najpierw usłyszeć nasze domysły i spostrzeżenia odnośnie sprawy i mordercy, czy zobaczyć coś co potencjalnie może być poszlaką?
- Na domysły i spostrzeżenia ewentuaalnie przyjdzie czas później - stwierdził Sven. - Jaka poszlaka?
Antonius wyjął z kieszeni karteczkę znalezioną przy zwłokach i wręczył ją Kathanowi.
- Znaleźliśmy to przy zwłokach jednej z ofiar, zaraz po ataku na rezydencję rodziny Sven. Równie dobrze może to nie mieć większego znaczenia, ale cała sprawa jest na tyle tajemnicza, że nie dziwiłbym się gdyby rzeczywiście było to z nią w jakiś sposób powiązane. Wygląda na wycinek z jakiejś księgi albo listu, prawdopodobnie o treści związanej z religią lub inkwizycją, jak można się domyślać z fragmentów słów.
- Lub przypadkowych bluźnierców. - wzruszył ramionami Python - To co może być bardziej interesujące, to że poszukując kontaktu z osobami nadzorującymi śledztwo… przez mniej oficjalne środki… - Python zerkną na Antoniusa, jakby dla uspokojenia go co do tego zagrania - Obyło się bardzo groźnie i z rozlewem krwi. - tutaj przerwał, umożliwiając Antoniusowi dobranie opisu sprawy w sposób zdradzający lub ukrywający tyle przed Arbitrem, ile szampierz uznałby za stosowne.
Szampierz zdecydował się pociągnąć dalej wątek podsunięty przez Pythona, zaczął więc od opisania arbitrowi sytuacji.
- Otóż podczas naszego osobistego śledztwa poszukiwaliśmy różnych dróg na dowiedzenie się czegoś o mordercy lub też skontaktowanie z kimś prowadzącym śledztwo. Tak się złożyło, że rodzina Ceylau’Moris korzystała niegdyś z usług pewnego informatora zwanego Sieghard Kehller. Postanowiłem się z nim skontaktować i umówiliśmy się na spotkanie. Oczywiście miałem przyjść sam. Gdy dotarłem na wyznaczone miejsce które znajdowało się w jednej z niższych partii ula, zostałem przywitany przez oprycha który zaprowadził mnie do Kehllera. Kiedy wyjawiłem iformatorowi po co przybyłem ten zaczął się zachowywać podejrzanie. Pieniądze jakoś specjalnie go nie przekonywały, zamiast tego zaczął mi grozić i chciał zostawić mnie sam na sam ze swoim osiłkiem który przez większość rozmowy celował do mnie z broni. Jakoś niespecjalnie miałem ochotę przekonywać się co zamierza ze mną zrobić kiedy zostaniemy sami, rzuciłem się więc za najbliższą osłonę i dzięki jakiejś wyjątkowej mieszance doświadczenia, umiejętności i szczęścia udało mi się wyjść z tego żywym, choć nie bez ran. - W tym momencie Antonius spojrzał mimo woli na swe ramie które ucierpiało w tamtej potyczce. Wciąż jeszcze odczuwał w nim ból, co oznaczało, że rana nie zagoiła się jeszcze do końca. - Udało mi się wyeliminować owego osiłka, Kehller niestety uciekł. Lecz jakiś czas później spotkał mnie kiedy przechadzałem się po ulicy górnego ula. Powiedział, że między nami zaszło nieporozumienie i, że mimo wszystko gotów jest nam pomóc. Nie jestem pewien czy ma on na pewno związek ze sprawą, czy też rzeczywiście cała ta sytuacja okazała się jednym wielkim nieporozumieniem między nami, ale skoro już mamy współpracować to sądzę, że powinniśmy sobie przekazać wszelkie informacje które mogłyby coś wnieść do owego śledztwa.
Antonius skończył swój monolog i z wyczekiwaniem patrzył na siedzącego przed nim arbitra.
Kathan milczał dłuższą chwilę patrząc na otrzymaną kartkę, którą schował do niewielkiej, przeźroczystej torebeczki. W końcu jednak uniósł wzrok i wstał biorąc ze sobą ten dowód.
- Porozmawiam z osobami, które mogą podjąć taką decyzję - oznajmił i odprowadził gości do drzwi. - Zajmę się tym teraz. Możecie poczekać na mnie, chociaż to może trochę zająć, a niektórzy pewnie nie będą mieli ochoty poświęcić trochę swojego cennego czasu. - to zdanie zostało wypowiedziane zupełnie obojętnym tonem, niby do nikogo, ale po minie Avy mogli wznioskować do kogo był to przytyk.
Usadowili się więc i uzbroili w cierpliwość. Ku swojemu zdziwieniu szlachcianka Sven jednak została z nimi niejasno się tłumacząc, że chce doprowadzić sprawę do końca. Jaka była prawda, to wiedziała tylko ona… i może jej brat.
A czas mijał.
Mieli wrażenie, że upłynęły godziny od momentu, gdy Kathan Sven ich opuścił i powoli zaczynali tracić nadzieję na pozytywne rozpatrzenie ich prośby. Byłoby to zwykłe marnotrawienie cennego czasu, w trakcie którego mogliby popchnąć naprzód tę własną namiastkę śledztwa, ale z drugiej strony możliwość współpracy z Arbites była warta wyczekiwania… tylko czy będą mieli taką sposobność? Czy Sędziowie nie zabiorą po prostu dowodu uznając, że szlachcic i jego ochroniarz jednak nie są koniecznym dla dochodzenia źródłem?
Kathan w końcu wrócił.
Z jego wyrazu twarzy nie dało się odczytać werdyktu. Był spokojny, kiedy podchodził do trójki i równie opanowanym głosem oznajmił:
- Przybądźcie jutro pod wieczór, około 17 godziny. Odświeżcie sobie pamięć. Mam nadzieję, że nie przeraża was kontakt z Inkwizycją?
Po tych słowach nie czekając na odpowiedź wszedł do swojego biura zostawiając ich samych z przemyśleniami.
 
Lavolten jest offline  
Stary 16-06-2014, 02:47   #52
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację


ROZDZIAŁ I
Sprawiedliwość Inkwizycji


Idąc cichymi korytarzami sekcji więziennej słyszałem jedynie dźwięk moich własnych kroków i dwóch pozostałych osób, które mi w milczeniu towarzyszyły. Co pewien czas monotonię zakłócał odgłos stłumionego jęku czy szlochu wydobywający się zza któryś z zamkniętych, metalowych drzwi. Żaden z więźniów jednak nie ważył się zwrócić do mnie, jak przechodziłem obok miejsc ich uwięzienia. Wiedzieli lepiej. Byłem w tym miejscu władcą, prawem i śmiercią.
I ten, do którego celi zmierzałem też musiał to wiedzieć.





Gnaeus Naevius, Sybilla Hoeren, Marcus Triarius, Python Caylau’Moris, Antonius Avaretto

I Twierdza-Posterunek Adeptus Arbites na Crei

Każde z nich już wcześniej odwiedziło to miejsce.
Sybilla i Gnaeus byli tutaj z powodów inkwizycyjnych, z czego ta pierwsza musiała się zjawić, aby wyjaśnić powody swojego pobytu w ściekach Crei, które były zaiste niejasne, niemniej nie znalazła się tam w charakterze zatrzymanego… co najpewniej zawdzięczała swojej przynależności do Świętego Oficjum.
Mniej szczęścia miał Marcus, który najpierw zapoznał się z salą przesłuchań, aby w końcu móc porozmawiać z Arbitrem, który najwyraźniej prowadził to śledztwo i z drugiem… którego roli nie był pewien. Ważne jednak, że nie został “przenocowany” i Sędziów, a jedynie otrzymał polecenie, aby się stawić dnia dzisiejszego w Twierdzy-Posterunku.
Antonius i Python mogli mówić o wielkim szczęściu. Być może to nawet sam Imperator czuwał nad ich powodzeniem w tej sprawie. Niemniej znaleźli się dokładnie tam, gdzie sobie zamyślili. Tylko co dalej?
Grupa Inkwizytora Morene została powiadomiona tego samego dnia, że powinni się stawić, a przyszedł po nich sam Amandeus Dreck… Miał tak naprawdę szczęście, że złapał oboje na miejscu, jako że ta dwójka lubiła najwyraźniej zimny klimat Crei, bo rzadko można było uświadczyć ich w rezydencji. Sybil wróciła akurat w momencie, gdy pojawił się Amandeus. Zdołała odstawić rannego Asladera do szpitala wedle jego rady ulatniając się zanim ktokolwiek zdołałby ją zagadnąć i powiązać z nim.
Znaleźli się wszyscy w dość ciemnej sali konferencyjnej spoglądając na siebie niepewni co do przeznaczenia większości, jak nie wszystkich, osób w tym pomieszczeniu, co bynajmniej nie zwiększało poczucia rozeznania w sytuacji.
Kazde z nich jednak dzieliło jedną wiedzę. Znali Kathana Svena, który znajdował się na miejscu, kiedy oni tam docierali jedno po drugim. Wraz z nim po pewnym czasie dotarł także szczupły, wysoki Arbiter o ciemnobrązowych włosach i piwnych oczach, którego to poznał już Marcus, a oni dowiedzieli się, że to komisarz Avres Ranui.
Nie dane im było jednak porozmawiać, jako że szybko do sali wszedł ktoś jeszcze…

***

Do środka weszła drobna, blondwłosa kobieta o niebiesko-szarych oczach, których spojrzenie zdradzało, że mimo młodego wyglądu jest ona przynajmniej już w średnim wieku. Ubrana była w długi, czarny płaszcz z naramiennikami ozdobionymi dwoma czaszkami oraz w lekki pancerz. Na szyi uwieszony miała wisior stylizowanego, złotego “I”. Symbol Inkwizycji.
Za nią wszedł wyższy od niej młody mężczyzna o kruczoczarnych włosach kontrastujących z wręcz nienaturalną bladością jego cery. Twarz miał naznaczoną kilkoma bladymi bliznami, przechodzącymi od żuchwy do połowy policzka.
- Czasy są niespokojne, chociaż… - odezwała się kobieta spokojnym, przyjemnym głosem podchodząc do stołu i zajmując miejsce. Blady mężczyzna stanął za nią. - …czy kiedykolwiek były inne?
Odczekała, aż wszyscy zajmą swoje miejsca, zanim kontynuowała.
- Jestem Inkwizytor Aelia Kernes, a to mój akolita Amandeus Dreck. - przedstawiła oboje uważnie lustrując wszystkich wzrokiem. - Wiem, że każdy z was ma swoje powody, aby tu być, ale czy w ogólnym rozrachunku nie sprowadza się do tego, że wszyscy macie zamiar działać na zysk Tyestusa?
- W tym niby uśpionym pod zaspą systemie zaczęły dziać się niepokojące rzeczy, dlatego też się tutaj znalazłam. Każde z was posiada pewne części tej układanki i sądzę, że najlepiej byłoby się nimi teraz podzielić. - spojrzała po zgromadzonych i skinęła na Gnaeusa i Sybil. - Może najlepiej, jeżeli Inkwizycji pierwszej da się dojść do głosu.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172