Szanowni, znaleźliście się wewnątrz restauracji – i wygląda na to, że wprowadzono Was do pomieszczenia o wyższym standardzie niż ten, do którego na co dzień przywykliście. Jak można się było spodziewać, pan Lao jest teraz bardzo zajęty (pewnie nadzoruje drukowanie fałszywych dokumentów dla kolejnej partii nielegalnych imigrantów), ale przyjął Was pan Chang, jeden z jego doradców (Vadim kojarzy go z widzenia, ale wcześniej nie mieli kontaktu... a może mieli? Kto mógłby być pewien, wszak wszystkie te żółtki wyglądają tak samo). Powitanie zaskakująco uprzejme, ale brak w nim stosownego podziwu dla Waszych umiejętości – Lao i jego klakierzy nie są w ciemię bici i o ile w niedzielę wieczorem sądzili, że to Wy własnoręcznie wykończyliście Los Patatos, to do środy poukładali sobie wszystko w głowach na bazie prasowych informacji (i może własnego wywiadu na dzielni) i teraz chyba uważają, że los bardzo Wam dopomógł w tej niedzielnej rozróbie.

Nadeszła więc pora odciąć te nieco już zwietrzałe kupony zwycięstwa, aby wejść w łaski pana Lao i zaskarbić sobie jego protekcję nad neseserem. Jak to zrobicie?

P.S. Wystawienie sieciarzy za próg nie Was nie szokuje – Pan Lao jest nieco staroświecki i nie lubi zbyt mocno cyberogizowanych gości, a widok kompo-freaków budzi w nim paranoiczne stany lękowe, bo kto wie, czy nie pracują dla Imigracyjnego? (świadomie lub nieświadomie, ktoś może monitorować Mahjonga poprzez tylną furtkę w ich cybersofcie).

Dla zdezorientowanych:
By uniknąć niepotrzebnych spięć co do sposobu kreacji przygody, wypisałem się z messengera. Jako, że nie przepadam za grą poza grą, ograniczę się od tej pory do treści fabularnej.

Proszę mi nie mieć tego za złe, uważam, że będzie to z pożytkiem dla waszych i moich nerwów.

Abraham Dickens nadworny szprycator Chana Katana Uter wcielenia Czyngis-chana.

Szanowni, przepraszam za chwilowy przestój w biegu fabuły, ale bezlik aktywnych sesji w pewny momencie mnie zwyczajnie przytłoczył. Na szczęście już wróciliśmy do negocjacji i tu od razu przykry zonk! Ten szczwany lis Chang chce koniecznie wiedzieć, co tam kombinujecie i od wiedzy tej uzależnia dalszą pomoc. Możecie albo wyznać szczerze, co knujecie albo sprzedać mu wymyślne kłamstwo albo wycofać się z prośby o pomoc. Możecie też zmienić taktykę i poprosić o finansową pożyczkę na procent (a jakże, pan Lao trudni się też lichwą) – dzięki takim pieniądzom moglibyście wynająć furgonetkę, kupić telefony i opłacić jakiś motel.

Druga kwestia to kefir. Jak zauważyliście, skonstruowałem fabularkę tak, aby przeskoczyć finalny moment negocjacji bez podawania konkretnej stawki. Tę proponuję określić tutaj w wątku z komentarzami, żeby nie rozciągać dalej fabularnej części wizyty u Changa. W jego wstępnej wersji (60ct/litr) Ken dostanie za całość dostawy 4.200 dolarów, a Wam będzie musiał odpalić z tego 1260 prowizji.

Widełki nie są jeszcze domknięte, o ile jesteście gotowi opuścić cenę z oryginalnego dolara za litr. Pamiętajcie, fabularka jest tak napisana, że pasuje nawet do ewentualnego fiaska rozmów i odrzucenia Waszej oferty.

Klawiatury w dłoń i dawajcie mi tu na ekran, co zamierzacie czynić!

Pan Chang przystał na cenę 65 centów za litr kefiru, może wysłać do Kena trzy furgonetki po towar w ciągu następnej godziny. Całość zapłaty zostanie przelana na konto Vadima, co być może zdenerwuje Kena jak mu przyjdzie wydać cały ładunek Chińczykom za darmo i na słowo. Po otrzymaniu pieniędzy Żyła rozliczy się z Kenem, więc na moment będzie miał na koncie 4.550 dolarów - Wasza prowizja to 1.365 dolarów, ale jeszcze nie wiadomo jak fikserzy zamierzają się między sobą finalnie rozliczyć.

Następne pytanie to ewentualna deklaracja skorzystania z kryjówki zaproponowanej przez Changa (małe ciasne mieszkanie w starej kamienicy w porcie, z toaletą na korytarzu i ponad bardzo hałaśliwą orientalną knajpką).

Kolejne pytanie tyczy się wątku z Overdrive i jej enigmatycznym znajomym, który być może mógłby rozbroić zabezpieczenia nesesera - facet nie będzie czekał na odpowiedź zbyt długo, więc dobrze byłoby pomyśleć, czy chcecie skorzystać z jego usług.

Dajcie znać, co i jak.

Ponieważ Nanatar nie korzysta z grupy na Messengerze, wypiszę tutaj najważniejsze kwestie niezbędne do popchnięcia dalej fabuły. Po pierwsze, muszę znać reakcję Żyły na odpowiedź Kena (redukcja ceny do 55 ct/l, ale dostajecie tylko 20% prowizji, a nie 30%). Jeśli się zgadzacie, deal zostanie ubity, a Ken będzie zadowolony. W przeciwnym przypadku będę rzucał na OP Kena i w zależności od wyniku albo się zgodzi i będzie na Was wściekły albo się wścieknie i wycofa z interesu.

Jeśli interes wypali, Chińczycy wyślą do Mariny trzy vany po towar. Czy ktoś z Was zamierza osobiście udać na miejsce jako pośrednik lub obstawa czy zostawiacie to całkowicie w rękach Kena i Changa?

Następnie zakwaterowanie w tymczasowej kryjówce. Chcecie się tam udać razem z sieciarzami czy sami? I czy chcecie wejść finalnie w układ z tym ich znajomym zdolnym jakoby złamać zabezpieczenia nesesera? Na interesie z Lao powinniście w każdym z wariantów zarobić 1500+ dolarów. To nie jest wiele w świecie profesjonalnych hackerów, ale jeśli nie chcecie gościa zainteresować zawartością samego dysku, to półtora tysiaka za przysługę nie jest wcale małą stawką.

Dajcie znać, co i jak i lecimy z tym koksem.