Obok Sky stoi średniego wzrostu i niegdyś atletycznej budowy ciała 20-sto paroletni facet... Ubrany jest w bojówki odziałów specjalnych (które widziały już lepsze czasy), czarną koszulę, oraz policyjne buty (też nie pierwszej młodości)- czuć od niego pijackim zaduchem-tak jakby wrocił niedawno z pijackiej imprezy i nie zdażył się doperfumować by to zataić. Ronny zerkam co chwila na Sky-"jezu, prawie nic sie nie zmieniła przez te lata"-myślę...staram sie złowić jej wzrok i uśmiecham sie do niej Teraz gdy stoję obok okienka zbrojowni pomrukuję coś pod nosem, coś w stylu powitania do zbrojmistrza, zaraz po tym mówię nieco wyraźniej: Szef kazał wydać nam kamizelki...nalepiej dla mnie coś mocniejszego ,niż te dla drogówki-uśmiecham sie krzywo-Daj dla odziałów specjalnych z utwardzanymi włoknem szklanym wkładkami.-po chwili dodaję-Chyba, że Sky woli rozegrac akcje czysto i bez hałasu...weźmiemy wtedy zwykłe kamizeleczki, do schowania pod mundurek-uśmiecham się prawie z przekąsem[/i] |
Y -No to już mam jakąś konkretną wiadomość- Wyłączam telewizor, kłade się spać. Następnego dnia wstaje o 8 i wychodze z domu do knajpy "9" o 8.50 jestem na miejscu. |
Sky Ładna brunetka o krótkich włosach i orzechowych oczach. Ubrana w swój zwykły strój policyny - bojówki, wysokie buty, koszulka. Przy pasie broń. Ubranie trochę wygniecione, włosy w nieładzie. Sky przywitała się z Ronnym zwykłym uściskiem dłoni i przelotnym uśmniechem. Podczas rozmowy z szefem pochłonięta sprawą, wyraźnie zdenerwowana, gdy szef mówił o zamknięciu oddziału. W piwnicy uśmiecham się znowu przelotnie do gościa w okienku. - Cześć. Dla mnie to co zwykle, bez rewelacji i specjalnych życzeń... - patrzy na Ron'a z najzwyklejszym, obojętnym wyrazem twarzy, kącikami ust uśmiecha się lekko, gdy strzela dowcipem. Wygląda tak jak dawniej - powściągliwa, wręcz obojętna, skoncentrowana na zadaniu. |
DOMINIC Poprzedniego wieczoru. Zaczynam przepychać się do baru. Wkurwiony na faceta przy wejściu który zabrał moje zabawki. - No tak ale tutaj to on dba o moje bezpieczeństwo. - Myśle brnąc do przodu. Poznaje dwie osoby które czsem zjawiają sie u nas, ten facet z całym tym srebrnym badziewiem na mordzie i jego non-stop zacpana dupa. A może to już inna próbuje sie zaćpać ? Kiwam im głową i ide dalej w ścisku. - Suma sumarum czuje się bezpieczniej niż na ulicach z tą pożal się boże policją. A jak koleś na bramce spierdoli, to dostanie nieźle po piździe. Ha... I ja też tam będę. - Pozwalam się ponieść tłumowi i docieram do baru. Kiwam głową barmanowi i pokazuje co ma mi podac. W tym hałasie ciężko usłyszeć samego siebie. Pierwszy łyk zimnego piwa po takim dniu jest nienazwaną rozkoszą - Kurwa, to jest czasami lepsze od orgazmu. - Następny łyk pociągam już większy i mniej się na nim koncentruje, choć sprawia mi taką samą przyjemność jak pirewszy. Zaczynam się rozglądać po sali za kimś z kim mógłbym pogadać, a może jakimś towarzystwem na noc. Lubię ostrą muzykę, ale ta kapela ściągnęła dziś do knajpy samych ćpunów. Wypijam jeszcze jedno piwo patrząc w ekran telewizora, zabieram jeszcze dwie zimne butelki i wracam do domu. - Jutro przecież pobudka o świcie. - Do głowy napływają wspomnienia. - Kiedy ja ostatnio wstawałem o takiej godzinie ? To już będzie ponad pół roku. Kurwa i co mi z tego przyszło ? ... |
Mac Na pisk budzika podnoszę głowę i patrzę na niego z nienawiścią Kurwa... 8 rano. Nawet na robotę nie wstaje o takiej godzinie. Przeciągam się w łóżku, wstaję i kieruję się w strone klopa. Odlewam się, spoglądając w lustro. Trzeba się ogolić. Może to jakaś poważna robota... Zaczynam się cicho śmiac, wyobrażając sobie poważną robotę. Rwaaa! Zaciągam rozporek i rzucam szmatę na podłogę żeby mocz wsiąknął. Spuszczam wodę i idę do kuchni. Co by tu dzisiaj wszamać.... może na początek jakieś wiadomości. Włączam telewizor i zaglądam do lodówki Konserwa, konserwa albo konserwa. O i jeszcze spleśniały ser! Biorę jedną konserwę, otwieram nożem i siadam przed telewizorem. Mhmmm.... szeby nie kszało Po zjedzeniu idę do pokoju, ubieram się, biorę broń i sprawdzam czy aby nie brudna. Spoglądam na zegarek i wychodzę z mieszkania kierujac się w stronę "9" |
DOMINIC Szary świt przebił się przez okno. Przez smog i drapacze chmur inne światło nie dociera na taką wysokość. Deszcz skończył sie zaraz przed świtem i teraz przez otwarte okno czućbyło straszny smród. Nagle mały pokój wypełnił hałas głośnej ostrej muzyki. Po dziesięciu minutach ktoś z góry rozpoczął dobijanie się waląc czym ciężkim w podłogę. Pilotem ściszyłem muzykę i wstałem. Zamknąłem okno i włączyłem klimaztyzator. Szybki zimny prysznic, kawa i jakieś bio-paskudztwo, które można kupić wszędzie za kilka centów, na śniadanie. Szybko się ubrałem. - Kurwa jeszcze 15 minut, znowu się spóźnię. - Biorę sprzęt i wybiegam na ulice. Siadam na trzy-kołówkę Harleya i wąskimi przecznicami, podwórkami i asfaltowymi boiskami do kosza, skracając drogę, jadę jak najszybciej do tej parszywej nory. |
Dominic Dotarłeś szczęsliwie do knajpy, niestety w połowie drogi znowu chmury się zaciagneły i zaczeło padać. Nie tak mocno jak wczoraj w nocy jednak zmokłeś.Zaparkowałeś swojego Harlleya na sowim miejscu i wbiegłeś bocznymi drzwiami do lokalu. W srodku było pusto krzesła poukładane na stołach. Patrzysz na zegarek [glow=red:8415e599b6]7:05[/glow:8415e599b6] Y wchodzisz do knajpy dokładnie 8:55 jakiś gościu patrzy na ciebie z politowaniem dominic twoja kwestia w kanjpie jest ciemno kelnerki powoli zaczynaja otwierać lokal Mac Dziwnym trafem dotarłeś do 9 przed czasem może to wina adrenaliny ze może jakaś fucha wpadnie...wchodzisz do knajpy i widzisz jakiegoś typka rozmawiającego z bramkarzem |
Y Ide do pierwszego lepszego stolika, siadam. Następnie sprawdzam dyskretnie czy broń jest w każdej chwili gotowa do użycia:- Nigdy nie wiesz co się może zaraz stać- Podczas tego zabiegu wypowiadam to zdanie po cichu do siebie.- Spokojnie czekam na to aż przysiądzie się do mnie jakiś człowiek. |
DOMINIC "Y" Podchodzi do ciebie wielki murzyn. Ma na sobie zieloną pelerynę pod którą nie widać jego rąk. Na głowie ma prostą czarną czapkę (bez daszka i innego gówna) i czarne nie przeźroczyste gogle. - Chłopcze w tym lokalu broń noszę tylko ja i moi ludzie. Widzę że jesteś rozsądnym człowiekiem i wiesz co teraz musisz zrobić, a czego nie powinieneś. - Jego głos jest cichy, gruby i lekko ochrypły. |
Y Te słowa wypowiadałeś do młodego, łysego mężczyzny. Ubranego w jeansy i skurzaną kurtkę. -Spokojnie wiesz jak w tych czasach na ulicach niebezpiecznie. A ja tu mialem na kogoś czekać. Cały problem w tym że nie wiem na kogo a czasami zdarzają się w tym mieście popierdoleni ludzie.- Broń miałem pod kurtką |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:37. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0