Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-05-2012, 11:17   #51
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Ulli informację o śmierci de Lowe przyjął z lekkim zdziwieniem, ale nie można powiedzieć, że bardzo się przejął. Podporządkował się rozkazom elfa. Do zmarłego nic nie miał, zapamiętał tylko że dzielnie walczył z mutantami.

Podobnie rzecz się miała z Rainhardem. Jego zatrzymanie przyjął z zaskoczeniem. Nie słyszał dotąd by prawo Imperium karało dzieci za przestępstwa rodziców chyba że chodziło o konszachty z chaosem i trafiło na jakiegoś narwanego łowcę czarownic. Nigdy gdy sprawa dotyczyła rozbójnictwa.

Mniej liczni przekroczyli w końcu mury Altdorfu. Ulli czuł się znacznie pewniej w mieście niż na imperialnych bezdrożach. Znajome zapachy i odgłosy otoczyły go ze wszystkich stron i uspokoiły.

Elf prowadził ku biedniejszym dzielnicom. Ulli nieco się dziwił, że uznany rzemieślnik mieszka w takiej okolicy, ale nic nie mówił. Uznał że elf wie co robi.
- Dziwne, że mistrz w swoim fachu nie dorobił się warsztatu w bogatszej dzielnicy.

Gdy drużyna odkryła ślady przemocy pokiwał tylko głową. Ślady zaprowadziły ich do zejścia do kanałów.

Gdy elf zaproponował zejście na dół odpowiedział.
- Jeśli taki twój rozkaz zejdę, ale muszę mieć jakieś źródło światła. Ja nie widzę w ciemnościach.
 
Ulli jest offline  
Stary 09-05-2012, 20:24   #52
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Wszystko co się stało od czasu walki dla najemnika było jakby za szkłem. Jakby to nie było jego życie, poprostu był obok.
Najciekawsze nic takiego sie nie stało co mogłoby usprawiedliwić jego zachowanie.

Jedyne co pamięta to ogromny żal za jakąś stratą. Nie wiedział jak to nazwać. Po prostu jakby stracił jedno z ostatnich żyć.

W końcu otrząsnął się, wrócił do siebie. Dotarli do Altdorfu, zaczeli realizować pierwotny plan Marathira. Pierwszy z nich - sztylet w dzielnicy slamsów wywołał kolejny problem. Rzemieślnik zaginął im po piętach deptały pomioty chaosu.

To wszystko przypominało mu że sam się w to wpakował uciekając z domu. Na razie jeszcze tego nie żałował.

- Ja mogę prowadzić. nie ma problemu. Musimy się przygotować i uzbroić. Marathir może poszukamy w tutejszej straży kanałowej przewodnika? Tacy się przydają
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.
Vireless jest offline  
Stary 11-05-2012, 00:48   #53
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Pieter w duchu cieszył się jak dzieciak, gdy było mu dane obserwować wymyślne techniki "rozmowy" elfa. Ten głuptak zaczynał mu się podobać. Gdy Marathir wreszcie skończył przesłuchanie, Pieter wdrożył w życie swój plan. Musiał postępować bardzo ostrożnie, żeby obiekt badawczy zbyt szybko nie przestał się ruszać. Ze sztuczek elfa już wywnioskował, że wytrzymałość na ból mutanty mają zupełnie przeciętną. Skoro ten był aspirującym ptakiem, "Rzeźnik" postanowił sprawdzić wytrzymałość jego kości. Powoli, acz skutecznie odciął wrzeszczącej pokrace stopę, opatrzył kikut szmatami, a następnie kroił ją na coraz mniejsze kawałeczki, porównując spostrzeżenia z własną wiedzą nabytą o budowie ludzi. Nie były zadowalające. Jeszcze sprawdził głos tamtego, może umiał porozumiewać się z ptakami? Zarzekał się, oczywiście, że nie, ale parę igieł w jądrach ukazało prawdę - tak wysokie tony były osiągalne jedynie przez ptaki i bardzo uzdolnione kobiety. Drugi przypadek był oczywiście wykluczony. Zadowolony odkryciem Pieter kontynuował pracę. Skoro były poszlaki znaczniejszego zmutowania, może nawet mógł znosić jaja?... Pieter wykonał kilka precyzyjnych cięć i przepłukał poszerzony odbyt. Tamtemu widocznie puściły zwieracze. Żadnych jajopodobnych obiektów jednak nie zobaczył. Trzeba było przedostać się wyżej... tam jednak znalazł jedynie zwyczajne jelita, po których wypłynięciu obiekt zmarł. Zeszło mu na tych pasjonujących badaniach około dwóch godzin, na koniec pobrał jeszcze manierkę świeżej krwi, po czym udał się na spoczynek.

* * *

Nie dość, że zasnął jako ostatni, to jeszcze obudzono go pierwszego. Kurwa jego psia mać. Nie do końca przytomny Pieter poszedł z Marathirem, a ten kazał mu zbadać naszego gwałtownika de Lowe. Ran nie było, więc trza było się dostać do żołądka. Nie było czasu, więc miecz elfa posłużył mu za narzędzie. Zmian żołądka nie było. Pewno cyjanek. Na odchodne Marathir burknął coś jeszcze o syfie jaki zostawił po nocy eksperymentów, ale gówno go to obchodziło. Więcej żarcia dla padlinożerców, i tyle.

* * *

W drodze do miasta stracili jeszcze Reinharda. Czy to jakaś cholerna klątwa? Pietera zaczęły dręczyć ponure myśli. Dlaczego nie mogło trafić na tego bezużytecznego niziołka? Jeszcze ktos im padnie i dojdzie do tego, że Pieter będzie na linii frontu, nie, prędzej zrezygnuje z tej beznadziejnej roboty, albo jeszcze lepiej, wyda elfa temu, kto go tam chce...

Wreszcie dotarli na miejsce. Dzielnica, mimo tego, że śmierdziała jak zelżałe szczurze gówno, przypominała mu trochę o domu. Pieter tylko uśmiechnął się ponuro i przyłączył się do przeszukiwań. Więcej mutantów, kurwa. A elf oczywiście oczekiwał, że oni ich znajdą i zatłuką....
Dobra, panie elfie - rzekł - Po pierwsze, załatwiasz mi nowe ubrania, po drugie nie myśl, że jak będzie tam jakiś duży podobny do tamtego, co dostał kilofem, to się na niego rzucę. Po trzecie, to cię będzie kosztować, chcę podwyżki. Ale zapewne cię stać.

Zakasał rękawy i zaczął schodzić za resztą.
 
Ryder jest offline  
Stary 13-05-2012, 12:50   #54
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
- Nie ma czasu na takie szukanie przewodników! Musimy się spieszyć!- odpowiedział Marathir Viraelelowi. Zaś na stwierdzenie Pietera elf odburknął tylko, że po powrocie z kanałów wszyscy dostaną swoją część zapłaty i że nie powinni się martwić o pieniądze.

Potem na chwilę elf wrócił do wozu, skąd wrócił z pochodnią, a następnie zeskoczył razem ze wszystkimi, by zanurzyć się w ciemności kanałów.

Marthir wysłał przodem Niziołka, by sprawdzał co się dzieje. Na przedzie szły elfy i Zender, a reszta została z tyłu.

Przez długi czas bohaterowie szli, kierując się niewielkimi plamami krwi które z dużą regularnością pojawiały się na ścieżce. Obok potok ścieków powoli płynął w stronę rzeki Reik. Nie był to miły zapach, ale po jakimś czasie wszyscy do niego przywykli.
Natomiast sam wygląd kanałów był bardzo nieprzyjazny. Oprócz pochodni, która płonęła w ręku Marathira nie było żadnego źródła światła, więc zaledwie kilka metrów od niego robiło się ciemno. Początkowo nie było to denerwujące, bo faktycznie nic się nie działo. Jednak po jakimś czasie błądzenia po kanałach sytuacja zaczęła się robić nieprzyjemna.

Bohaterowie nie liczyli czasu, ale instynktownie czuli, że już minęło sporo czasu. Ale mimo to nie zarządzano żadnej przerwy. Potem Marathir przyspieszył, albowiem plamy krwi robiły się coraz gęstsze. Jednak im bardziej gęste robiły się krople krwi, tym większy niepokój czuć było w powietrzu.
Z początku podróżnicy ledwo czuli dziwny zapach, który nasilał się coraz bardziej, aż w końcu wszyscy go poczuli. Większość z obecnych nie znała go- oprócz Eckhardta, który gdy go wyczuł uśmiechnął się ponuro.

W końcu bohaterowie dotarli do małej wnęki koło potoku ze ściekami. Tam w oddali na ziemi leżały jakieś dziwne kształty. Marathir razem z resztą podeszli bliżej i zobaczyli ciało człowieka.
- To Schiller- odparł ponuro, po czym przeszukał ciało. A nie było to łatwe zadanie, albowiem ciało zostało nadjedzone- np. z nóg zostały tylko kości . Po jego sprawdzeniu elf stwierdził, że nie ma przy sobie sztyletu. W ogóle nic nie miał przy sobie- najwyraźniej porywacze dokładnie go obrabowali, a potem zjedli.

Jednak to nie stanowiło wielkiego problemu, albowiem w tej właśnie chwili zapach uderzył zebranych z jeszcze większą mocą. Jakby tego było mało, niedaleko rozbrzmiały dziwne piski, a teren wokół zaroił się od dziwnych szelestów. Przestraszony Horacy przybiegł z powrotem do reszty twierdząc, że dziwne postacie biegną w ich kierunku.

Jego słowa okazały się prawdą. Osoby, które dobrze widziały po ciemku, mogły zobaczyć dziwne kształty przemykające się wśród kanałowych tunelów. Sprawnie podeszły do bohaterów, odcinając im drogę ucieczki. Przez chwilę stały milcząc , potem od strony stworów dobiegł huk i jakaś dziwna siła dosłownie o włos minęła Eckhardta. Tajemnicze istoty ruszyły do ataku i już po chwili wynurzyły się z cienia, ukazując się bohaterom.


Przypominały olbrzymie, brązowe szczury i wyglądały dość agresywnie, szybko biegnąc w stronę bohaterów. Większość członków drużyny nigdy nie widziała takich istot, toteż przystanęła zaskoczona niecodziennym widokiem. Tylko Eckhardt widział je wcześniej ,a Zender zaledwie o nich słyszał. Ale nie miało to znaczenia, albowiem Marathir ryknął na wszystkich, by się otrząsnęli a potem z mieczem w jednej dłoni, a pochodnią w drugiej ruszył do ataku i nawoływał resztę, by zrobili tak samo.
 
pawelps100 jest offline  
Stary 14-05-2012, 10:52   #55
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Ulli nie czuł się zbyt pewnie idąc w ciemnościach po oślizgłej posadzce tunelu ściekowego. Odrażający zapach też nie nastrajał optymistycznie, ale cóż było robić. Wziął pieniądze, więc zobowiązał się do wykonywania poleceń elfa.
Szedł więc za wszystkimi a czas mijał. Bał się, że w razie zgaśnięcia jedynek pochodni zgubi się i nie uda mu się znaleźć drogi powrotnej. Co to w ogóle za pomysł żeby iść taki kawał tunelami za wskazówkę mając jedynie kilka kropel krwi.

Kiedy już myślał że nie może być jeszcze gorzej poczuł zapach piżma i zaatakowały ich szczuropodobne humanoidalne istoty.

- No nie, ależ one szkaradne. Pewnie cholerne mutanty.

Na dłuższe przyglądanie się nie było jednak czasu. Chwycił zdobyczny topór i ruszył do ataku na najbliższego przeciwnika.
 
Ulli jest offline  
Stary 14-05-2012, 10:56   #56
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Zeder próbował dojrzeć co trzymał w rękach ostatni z przeciwników. Musiał wiedzieć z czym walczy, by walczyć z tym dobrze. Skupił więc swój obyty w ciemnościach wzrok na tym celu. Marathir ruszył pierwszy, szczury przy nim powinny skupić na nim uwagę. W końcu najłatwiej będzie im go dopaść, poza tym teraz głupkowaty elf stanowi dla nich największe zagrożenie. Nathander widział, że również Eckhardt rusza na przeciwników. ~Dobrze, bardzo dobrze~ pomyślał. Gdy kompani i elf ruszyli i odwrócili uwagę szczuroludzi sam Zeder ‘przykleił się’ się do ściany i przy niej próbowałby obejść przeciwników. Miał zamiar ruszyć ku, wydawało się, dowódcy. Jednak jeśli któryś przeszkodziłby mu, miał jednak nadzieję, że szczury powinny zając się nacierającymi na nich, to przywitałby go nożem. Najlepiej między oczy.
 
AJT jest offline  
Stary 15-05-2012, 20:42   #57
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eckhard szedł przez kanały z wielkim mieczem zdobytym od wodza zwierzoludzi. Kilof miał założony na plecy, na swoim pasku, który już nieraz ratował mu skórę, a to trzeba było zacisnąć rękę żeby nie krwawiło, a to kogoś wyciągnąć, a to komuś czymś przez łeb przyrżnąć.
Z każdym krokiem w podziemnych korytarzach górnik coraz mocniej się uśmiechał. Jego umysł ponownie przywołał do siebie wydarzenia z tamtego dnia...

* * *

- Są tam! Widzę ich. Skurwiele!
- Co robimy? Idziemy?
- Przecie do wyjścia nie mają dostępu, a żeśmy widzieli, że tamtędy weszli. Ubijemy i pójdziemy na wódeczkę, napić się... a bo jak to po zwycięstwie.
- To idziemy.

I poszli... usłyszeli piski... pękanie kości... i eksplozję... zza pleców...

* * *

Zaraz jednak nadejdzie pomsta. Zaraz krew spłynie w kanałach. Ponownie manierka się napełni. Już druga. Jeszcze trzydzieści siedem.
Górnik spojrzał na nią poklepał ją delikatnie i ruszył naprzód. Czuł już ich obecność. Gdy coś świsnęło obok jego głowy był pewny. Tylko szczury używają takich podłych broni.
Zerknął na to ilu ich jest. Ujrzał szamana... czy tam proroka. Nie pamiętał. Wiedział, że musi go ukatrupić szybko. Zaszarżował biorąc potężny zamach. Chciał swoim mieczem rozpłatać kilku naraz. Dorwać się do tego czarownika i rozłupać mu czaszkę! Pomścić swoich towarzyszy...

Wikotra...
Vincenta...
Friedricha...
Thomasa...
Huberta...
Zyberta...
i trzydziestu dwóch pozostałych...
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 17-05-2012, 07:09   #58
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Przygoda, w której Viraelel zgodził się wziąć udział rozwijała się coraz szybciej. Oczywiście z jego punktu widzenia. Marathir, który był ich zleceniodawcą oraz dowódca nie spełniał pokładanych w nim nadziei. Dla kogoś takiego jak Vire cała ta sytuacja powoli się wymykała im spod kontroli. A dyscyplina i obowiązki były czymś, dzięki czemu przeżył w Straży Marienburga. Tylko trzymanie się zasad pozwalało przeżyć starym najemnikom, z którymi później tyle pijał w Kislevie.
Istotą jego zaciągu tu miało być zdobywanie doświadczeń, poznawanie świata i poszukiwanie dobrych znajomości. Jak na razie to wszystko, co osiągnęli to perspektywa penetracji kanałów. Wszystko wskazywało na to, że ich poszukiwany nie żył już. Po takiej ilości juchy na ziemi nie można było wydedukować nic innego. Normalnie Młodzian by to olał i przekazał sprawę do straży kanałowej. Niech się oni z tym bawią. W ich przypadku możliwe było, że artefakt pożądany przez Marathira był tam na dole.
Próba ucywilizowania zamiaru wejścia do nieznanego miejsca tylko po to by stracić tam swe jedyne życie powiodła się o tyle, że mieli pochodnie. Ale nie mieli nic, co mogłoby im pomóc w walce w tunelach. Oliwa, łańcuchy, pułapki wszystko, co mieli jego znajomi w opowieściach teraz musiało nadal tam pozostać. Marathirowi ta bardzo się spieszyło po śmierć, że zafundował ją i innym. A teraz po wcale niedługich poszukiwaniach ją znaleźli.

Stwory wyglądały jak przerośnięte szczury. W sumie nie był tak bardzo zdziwiony jakby mógłby być. Na szczęście opowieści nad ciepłym winem w Erengradzie czy Praag przyniosły swoją mądrość. Była taka ona, że znasz jeszcze wszystkich potworów, jakie chcą twej śmierci.

W pierwszej linii pędziło na nich przynajmniej z ośmioro szczuroludzi. W tle był jeszcze pacan z jakąś dziwną bronią. Na razie nie trafił, ale to mogło się zmienić. Viraelel nie chciał mu dać tej szansy.
- Ja biorę tego pacana, który strzelał do nas. Nie pozwólcie reszcie przedrzeć się tu przez krótką chwilę – W zgranych zespołach podobne hasła nie były potrzebne. Cała ekipa wiedziała, co ma zrobić, jak się ustawić, kto kogo ma wspierać, który przejmuje dowodzenie w razie coś… Tu nie było tego i już nie będzie. Vire miał jeden zajebisty plan. Przeżyć i zabić ich wszystkich…

Strzała powędrowała na łęczysko, cięciwa aż zatrzeszczała od napełniającej jej energii. Cel na końcu grota z każda chwilą celowania stawał się coraz wyraźniejszy.
- Hak Ci w smak, śmieciu – Nieopisana złość na wszystko i wszystkich wokół wzbierała w łuczniku, po czym ulotniła się wraz z opuszczającym łuk bełtem.
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.
Vireless jest offline  
Stary 17-05-2012, 15:28   #59
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Brodzę w gównie... Kurwa, wiedziałem, że tak będzie... - klął pod nosem Pieter, gdy zaczęli przemierzać podmiejskie kanały. Szata cyrulika była po kolana ubabrana w fekaliach i jeżeli Marathir nie załatwi mu nowej, oczywiście lepszej, szaty, zaraz po wyjściu z tego szamba, zobaczy, jaką torturę 'Rzeźnik' właśnie wymyślił - zlizywanie odchodów z jego szaty... Droga dłużyła się niemiłosiernie. Ci, którzy mieli dobry wzrok szli z przodu. Pieter trzymał się bezpiecznego środka, nie śpiesząc zbytnio do przodu i warcząc na Viraelela, co popędzał go z tyłu.
- Co, szczurku, podoba się? - zagadał szyderczo do Nathandera - Widzę, że masz najlepszy humor z nas wszystkich, lubisz takie nory, co? Szybciej, szybciej, może kiego mutanta ubijesz - szturchnął go kosturem. Ech, niech już coś się zacznie dziać...

* * *

Wreszcie trafili na ciało tego Schillera. Biedak na pół zeżarty, no ale taka cena za powiązania z przeklętą magią - myślał Pieter - Tylko wychodzi na to, że teraz i on ma z tym coś wspólnego...

No i kurwa to było oczywiste. Zasadzka. Zasrany niziołek zamiast ostrzec wcześniej to teraz sra w gacie! Nie mieli już ze sobą Reinharda i tego fanatyka, de Lowe. Teraz 'Rzeźnik' sobie nie postoi. Bez wahania ruszył za Ullim i Eckhardtem do ataku.
 
Ryder jest offline  
Stary 20-05-2012, 19:43   #60
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
A więc to była pułapka- dopiero teraz bohaterowie poznali intrygę szczuroludzi. Jednak tamte stwory nie wyglądały groźnie ,więc kompania bez obaw ruszyła do walki.

Piechota dziwnych stworów niemal jednocześnie starła się z Eckhardtem, Pieterem, Ullim i Marathirem. Przez jakiś czas wśród szczurzych pisków i sapania zmęczonych ludzkich ciał trwała zażarta walka , ale w niej żadna ze stron nie mogła osiągnąć przewagi.

Ale z tyłu nadal czuwał niziołek z Viraelelem. Horacy miał wyjątkowe szczęście i dwoma celnymi strzałami posłał na tamten świat dwójkę istot zwanych skavenami. Viraelel nie miał tyle szczęścia- jego pierwsza strzała, ku jego wielkiemu niedowierzaniu chybiła celu, a następne dwie trafiły w tajemniczego stwora i poważnie go zraniły, ale tamten dziwak nadal żył.

Natomiast wśród walczących wręcz zawrzało. Ludzie odpierali ataki szczuroludzi w tym mrocznym, ciemnym zakątku świata, a nawet osiągnęli pewne sukcesy.
Eckhardt wywijając swoim ciężkim dwuręcznym mieczem za pierwszym razem trafił, ale nie tego stwora w którego celował. Natomiast później nie miał tyle szczęścia- co prawda zdarzało mu się trafiać, ale jego broń była ciężka i nieporęczna i dość łatwo można było ją zablokować- co się też zdarzyło.

Pieter, choć był tylko medykiem także nie próżnował- w toku walki udało mu się zranić jednego ze szczurów, ale musiał to przypłacić własną lekką raną lewej ręki.

Natomiast Ulli wyraźnie nie miał szczęścia i nie mógł nikogo trafić, podobnie zresztą jak Marathir.

Sytuacja była nieciekawa, ale wsparcie ogniowe za plecami kompanii drużyny stanęło na wysokości zadania i wspomogło grupę najemników. Gdy harcownik został ciężko poraniony elfami strzałami, zaczął uciekać, a widząc ucieczkę dowódcy reszta szczurów poszła jego śladem.

Nathander Zender

Byłeś cichy i spokojny, ignorując hałas i zgiełk toczącej się obok ciebie walki. Spokojnie zniknąłeś w mroku. Tamta walka nie obchodziła cię, a przynajmniej nie obchodziła cię na razie. Ty zamierzałeś najpierw pozbyć się dowódcy. Stąpając cicho w ciemnościach udało ci się podejść niedaleko stwora.
Widziałeś wyraźnie, że stojący z boku szczur trzymał w ręku jakiś mały przedmiot, z tej odległości nie mogłeś poznać jaki.
Zbliżałeś się coraz bardziej do niego ,ale on przerwał swoją pracę przy ujorstwie, rozejrzał się i dostrzegł ciebie. W jednej chwili skierował na ciebie mały przedmiot i po chwili usłyszałeś kolejny huk i dym, a po chwili poczułeś ból dobywający się z twojego brzucha.
Na chwilę przystanąłeś i ujrzałeś dziurę w ubraniu i opancerzeniu i krew dobiegającą stamtąd.
Wódz spojrzał na ciebie i chciał zaatakować cię, ale potem otrzymał ranę w korpus i uciekł, a ty sam widziałeś koło siebie przerażone szczury uciekające oboma korytarzami.

Cała drużyna poza strzelcami widziała, jak wódz ucieka najszybciej jak może w stronę kanału, z którego dobywało się delikatne, białe światełko.
 
pawelps100 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172