Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-02-2006, 21:02   #1
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Dieter Rotkirsch

- GUSTAAAAAV! TOOOOORIIIN! -
Dieter szedł w kierunku wychodka nawołując towarzyszy. Szkoda mu było wychodzić, ale dziewczęta tak się martwiły że nie miał serca odmówić niemej prośbie.
- Jadło już pooodane! Gdzie jesteście?! -
 
Kulek jest offline  
Stary 02-02-2006, 23:00   #2
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dieter wyszedł przed karczmę by zobaczyć, gdzie wcięło jego towarzyszy. Jednak poza kilkoma wozami, dwoma jeźdźcami oraz przechodniem nie było widać nikogo postury Gustava ani Torina. Do wychodka nie jest daleko, dlatego z powodzeniem rozgląda się jeszcze wokół, co by nikogo nie przeoczyć.
Potężny młodzieniec postanawia zawołać na nich:
- GUSTAAAAAV! TOOOOORIIIN! - zabrzmiało, ale pozostało bez echa. Woźnica popatrzył na Dietera spod łba i strzyknął śliną na konie zmuszając je do szybszego marszu. Jeden piechur przystanął na chwilę, ale zaraz ruszył widząc kto woła. I wtedy Dieter dostrzegł ich - o pomyłce nie może być mowy. Niski i wysoki tworzyli parę tak charakterystyczną, że zaczyna być rozpoznawalna z daleka. Wyglądają prawie jak ojciec z synem, choć to przecież dwóch obcych sobie ludzi. Uśmiechnął się do siebie i milej mu się zrobiło, że jednak towarzysze nie poszli sobie ani też nic się nie stało niedobrego.
Tymczasem w karczmie barman podał ziemniaki a kelnereczka dzban mleka. Dziewczyny zajadały się tym jakby nic dobrego nie jadły od kilku dni. I choć to prawda, to ziemniaki z mlekiem smakują Wam wybornie.
- Jedźcie miłe panie, jak Wam smakuje. Wystarczy też dla towarzyszy, jak tylko wrócą - zapewnił karczmarz i wrócił na swój posterunek za ladę. Znajomej trójki nie ma nadal, a zamiast nich wchodzi człowiek, chyba piechur, bo buty już nie pierwszej młodości a i strój lekko przyszarzały i pokryty kurzem. Podszedł do baru i coś powiedział dla karczmarza, po czym wyszedł. Ciekawe czy wyszedł, bo dowiedział się, że nie stać go na jadło czy nocleg czy może zasięgał rady. Jak by nie patrzeć, poszedł sobie, co czyni mniej osób do podziału ziemniaków.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 03-02-2006, 22:26   #3
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Dieter Rotkirsch

Dieter podbiegł do swoich towarzyszy.
- Tak długo nie wracaliście. A toć już jadło podane i Torinowe wino karczmarz przyniósł. W izbie nam siedzieć, a nie mieście się włóczyć. - rosły młodzian uśmiechnął się. - Chodźta już! - krzyknął i ruszył dziarsko do "Ognistego".
Wszedł do zajazdu, schylając się bardziej niż jest to potrzebne, zerkając na framugę. Najwyraźniej guz nie dawał o sobie zapomnieć, a na drugi Dieter absolutnie ochoty nie miał. Podszedł do stołu, usiadł i uśmiechnął się do dziewcząt odsłaniając (o dziwo!) rząd zdrowych i równych zębów.
- Znalozłem ich! Jeno zagadali się nieco, ale pewnikiem wrócą zaraz. - Dieter wyglądał na zadowolonego z siebie. - Ależ głodnym! -
Nalał sobie mleka do kubka (rozlewając nieco) i wypił jednym haustem. Nieco mleka pociekło po brodzie, choć najwyraźniej nie przeszkadzało to głodnemu chłopakowi. Nalał drugi kubek i po chwili zaczął pochłaniać ziemniaki.
 
Kulek jest offline  
Stary 04-02-2006, 12:04   #4
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Gerda
Gdy Dieter powiedział, że reszta towarzystwa jest bezpieczna, odetchnęła z ulgą. Nie bardzo chciała się przed sobą przyznać jak bardzo się niepokoiła. Do tej pory myślała, że gdy dotrą do miasta każdy pójdzie swoją drogą. Teraz takie rozwiązanie coraz bardziej ją martwiła. Nie miała pomysłu co dalej robić. Tym co dotychczas zajmować się nie mogła. Nigdy wcześniej nie myślała o konsekwencjach swoich poczynań. Nie czuła lęku. Aż do tego wieczoru, gdy udało jej się ocalić dzięki Torinowi.
Zerknęła na Zieleńszą. Nigdy nie miała przyjaciółki. A ta dziewczyna jest taka miła, taka uczciwa. Naiwność Zieleńszej nie denerwowała jej a raczej wzbudzała chęć opieki. Czuła się przy niej ważna, mogła dzielić się swoją wiedzą o świecie, którego Zieleńsza nie znała. Przez przypadek znalazła całą grupę towarzyszy- przyjaciół.
Dieter choć wydawał się prostym człowiekiem wciąż ją zaskakiwał. A to troską o innych, a to nagłym zdaniem nie pasującym do jego zwykłych wypowiedzi, a to rzędem białych zębów...
Gustaw był zagadką jeszcze większą. Milczący trzymający dystans i z pewnością posiadający własne tajemnice . No i pewnie niezbyt miłe przeżycia w przeszłości.
Torin zaś stał się dla niej młodszym bratem, wydawało jej się, że znają się od bardzo, bardzo dawna.
Zatopiona w swych myślach, nie słyszała co się wokól dzieje.
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 04-02-2006, 13:04   #5
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin

Zaraz za Dieterem drzwi otworzyły się ponownie, wpuszczając dwie tak charakterystyczne postacie.
Torin dziarskim krokiem ruszył w stronę stołu. Skłonił się lekko, zataczając ręką półkole.
-Wybaczą panie naszą dłuższą nieobecność.-powiedział , podnosząc się.
-Widzę, że wino podano należycie-spojrzał na pięć kubków położonych przy każdej z osób, a w nim trunek o pełnej, mocno czerwonej barwie i subtelnym zapachu. Choć nie było to wino najwyższej klasy, z pewnością jedno z lepszych jakie dane było pić, w swym krótkim życiu. Podniósł swój kubek i lekko zamieszał, by uzyskać możliwie najgłębszy aromat.
-Wyśmienite wino gospodarzu. Za prawdę przednią musisz mieć winnicę.-powiedział z miną wytrawnego znawcy win, unosząc lekko kubek w stronę barmana.
Rozejrzawszy się dookoła, czekał gdy wszyscy już zasiądą.
Odłożywszy swój kubek, wstał i z drobną nieporadnością, usiłował wdrapać się na stołek. Wreszcie udało się. Stanął na nim, chwiejąc się przy tym i z trudem łapiąc równowagę. Z równie wielkim trudem udało mu się schylić i sięgnąć po swe wino, którego o mało nie rozlał całkowicie na posadzkę.
-Chciałbym wznieść toast...- powiedział w końcu, podnosząc kubek i wciąż chwiejąc się na taborecie.-...chciałbym wznieść toast za nasze spotkanie. Przez całe me życie, NIGDY-podkreślił-nigdy nie spotkałem równie życzliwych dla mnie osób. Dziękuję wam z całego serca przyjaciele.-maleńka łza, bezwiednie spłynęła mu z kącika oka przez policzek.-Wypijmy więc za naszą przyjaźń. Oby jak ta latorośl trwała wiecznie i dawała równie wspaniałe owoce.- zakończył podnosząc kubek do ust i wypijając miej elegancko zawartość - do dna, jednym haustem.
Odłożył kubek i próbował usiąść z powrotem. Zamilkł na chwilę, jakby niepewny reakcji na swe słowa. Wydał tylko krótką dyspozycję przechodzącej obok służce, żeby i jemu przyniosła strawę.
 
Glyph jest offline  
Stary 05-02-2006, 15:22   #6
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Gustav

Szedł obok Torina, myśląc o tym dlaczego się tak załamał.
~Przecież ten smyk, nie jest aż tak podobny...~ Kroki stawał już nie tak pewnie, dochodząc do stolika. przepuścił przodem młodego, siadając jako ostatni. Chwycił kubek kiedy i inni to zrobili, zdumiał się. Przecież ten malec ma zachowanie co najmniej szlachcica. Albo był synem jakiegoś krzykacza czy innego demagoga.
Gustava uderzyło to że normalnie ten zajazd nie znaczył by dla niego wiele, jednak z innymi...
Diester, młodzian który chciał być bohaterem
Zieleńsza, młoda dziewczyna która chciała poznać coś więcej niż zioła i wieś
Gerda, łaknąca opowieści o świecie
I Torin, mały bez rodziców, którzy zgineli kiedyś, dawno.
Słuchając i pilnując Torina przed upadkiem, czuł jednak wielki smutek.
Ludzie giną i odchodzą codziennie, roztają się...
~A ja nie potrafię żyć z ludźmi~
Oczy zalśniły mu, i zasłonił je kubkiem który wzniósł do toastu Torina.

Odłożył kubek na stół, spojrzał na chłopaka i powiedział
-Tak, to był dobry toast.
Podniósł kubek zamieszał resztę wina i wylał tą resztkę na deski.
-Niech Ranald nam sprzyja i zapewni nam szczęście.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 05-02-2006, 16:38   #7
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Gerda
Ocknęła się z zamyślenia. Zobaczyła Torina wchodzącego na stół i wznoszącego toast. Pięknie to powiedział -pomyślała. CHętnie ze wszystkimi wzniosła toast. Ciekawe co im przyniosą najbliższe dni?
Tu i teraz była szczęśliwa.
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 05-02-2006, 17:15   #8
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mleko, wino, ziemniaki i potrawka wołowa jeszcze nigdy nie smakowały Wam tak, jak tego popołudnia. Po kilku dniach marszu, o suchym prowiancie i kilku owocach, ten obiad zdawał się być spełnieniem marzeń o szczęściu. Przynajmniej w tej chwili. Teraz, gdy jesteście w komplecie, toast za przybycie mógł być wychylony, co czynicie z radością. I nie ważne co przyniesie jutro - liczyło się tu i teraz.
Pod koniec obiadowania, gdy już mieliście dość, a oczy wciąż by jadły, do karczmy wchodzi postawny jegomość z pokaźnym brzuchem oraz ubrany jak jeden z wielu kupców przejeżdżających przez miasto. Stanął w progu i spojrzał w Waszą stronę. Poprawił kołnierz w kurtce i podszedł do waszego stolika, a konkretnie do miejsca, gdzie siedziały kobiety. Widać było, że obecność obu dziewcząt jest dla niego zaskoczeniem, ale ostatecznie zwrócił się właśnie do Zieleńszej, ukłonił i powiedział:
- Witaj waszmośćpani , cóż za przypadek widzieć cię tu a nie na książęcym dworze.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 05-02-2006, 19:39   #9
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Dieter Rotkirsch

- Za przyjaźń! - Dieter spełnił toast wzniesiony przez Torina. Po czym usiadł i zaczął pałaszować ziemniaki w dużym tempie, zapijając mlekiem. Jego apetyt był najwyraźniej równie duży jak rozmiary.
- pfiecie ho? - mówił z pełnymi ustami. Przełknął. - Nie chciał bym w zaciąg tutaj. Wojacy tu jakowyś mało wojenni. Chciałbym pójść do miasta. Takiego znacznego, co o nim się w gospodach i opowieściach słucha. Tam pewnikiem wojsko jest groźne, znać to będzie. Bo i mundury paradne a broń lśniąca. I oficyjerowie byndą bitni i umni. Ja widzioł takowych jak w Jetrung bawili w gospodziei. I oni pewnikiem z jakiegoś znacznego miejsca pochodzili, prawda? -
Na pewno. Dieter pomyślał że pozostanie w tej kompanii dłużej niż się początkowo zdawało. Ale polubił ich towarzystwo, więc nie martwiło go to zbytnio. Byle tylko monet starczyło, aż dojdzie do dużego miasta.

Gdy towarzystwo skończyło jeść chłopak nadal pałaszował dokładkę. Ale cóż to? Jakiś bogato ubrany obcy zmierza ku nam? A nuż oficyjer? Ale obiecał że będzie bronić Zieleńszej... a ten obcy szedł właśnie na nią. W Jetrung nie raz słyszał że wielmoże potrafili gładką wieśniaczkę siłą do nierządu zmusić i po uciesze z bękartem ostawić.
Ale nie tym razem... Dieter znał wagę obietnic, mimo że ta była rzucona mimochodem.
 
Kulek jest offline  
Stary 06-02-2006, 20:43   #10
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Zieleńsza

Ucieszyła się, gdy zobaczyła Dietera. Już chciała zapytać jak się czuje Gustav, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć towarzysz wraz z Torinem weszli do karczmy. Zieleńszej ulżyło i od razu zrobiło jej się weselej. Przywitała przyjaciół i przyjrzała się uważniej Gustavowi. Postanowiła, że po wspólnym posiłku porozmawia z nim poważnie, bo przyjaciel nie wygląda najlepiej.

Zieleńsza bardzo wzruszyła się toastem wzniesionym przez Torina. Łzy zakręciły jej się w oczach. Pomyślała sobie, że świat, po którym chodzą tacy cudowni ludzie, musi być dobry i piękny. Jeszcze bardziej zapragnęła poznać wszystko to, co oferuje każdemu człowiekowi życie.
- I obyśmy już zawsze trzymali się razem! - dodała od siebie, a łzy pociekły jej po policzku.
Pierwszy w jej życiu łyk wina wypełnił jej ciało promieniującym ciepłem. Szlachetny napój podkreślił doniosłość chwili, jednej z najważniejszych w życiu młodej zielarki. O tak, była bardzo szczęśliwa.

Nie zjadłaby już ani kęsa więcej. Z podziwem patrzała, jak Dieter pochłania wielkie ilości ziemniaków. Bardzo ucieszyła się na wzmiankę o kolejnej podróży do "prawdziwego" miasta. Jej obawy o to, że rozstanie się z przyjaciółmi po dotarciu do pierwszego celu podróży, pierzchły gdzieś w ciemny kąt zajazdu.
- Ja też chciałabym pójść do miasta. Takiego właśnie... miastowego miasta - nie wiedziała jak określić miasto, o jakie jej chodzi, wszak i teraz przebywali w mieście - Moglibyśmy iść razem. Wszyscy! Prawda, że byłoby wspaniale? - rozejrzała się po twarzach wszystkich przyjaciół uśmiechając się do nich promienie, a oczy błyszczały jej podsycone ogniem wina.
Wtedy właśnie wszedł do karczmy ów człowiek. Zieleńsza nie zwróciła na niego większej uwagi, ot spojrzała, jak na każdego, kto wchodził do zajazdu. Kiedy zwrócił się wprost do niej, na jej policzkach wykwitły szkarłatne rumieńce. Przez chwilę jeszcze nie była pewna czy aby na pewno mówił do niej, może zwrócił się do Gerdy? Jednak jego wzrok utkwiony w niej wystarczająco przekonał ją, że mężczyzna ją miał na myśli.
W jednej sekundzie przez głowę przeleciało jej tysiąc myśli. Wszystkie przeczyły sobie nawzajem i wydawały się absurdalne. Skąd ten człowiek mógł ją znać? Nie mógł wiedzieć tego, o czym ona dowiedziała się tak niedawno! Nie mógł...
- Proszę pana, ja... Przecież ja jeszcze nawet... Jeszcze nie doszłam do książęcego dworu. Nawet nie wiem w którą stronę się udać... - z każdym słowem rumieniła się jeszcze bardziej i wpatrywała się w mężczyznę okrągłymi ze zdziwienia i jednocześnie bardzo niewinnymi oczyma.
 
Milly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172