Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-08-2013, 12:33   #131
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupikowi coraz mniej podobał się pomysł penetrowania piwnic. Po prawdzie nie widział jednak specjalnego wyjścia. Iść mogli już chyba tylko naprzód, cofanie się oznaczało cienie, bestie, nieumarłych, jednym słowem śmierć. Przypomniał sobie dawne zdarzenia w których brał udział, kiedy naruszone zostały kurhany a wyzwalająca się moc budziła do życia nieumarłych, przyciągała zielonoskórych i rosła w siłę zagrażając okolicy. Gdyby nie zdołano jej wówczas powstrzymać całkiem możliwe , że świat wyglądałby obecnie inaczej. Czy podobnie było w tej wiosce?

- Musimy powstrzymać to zło... nie tylko uciec od koszmaru, bo co jeśli będzie się on rozprzestrzeniał??

Zapytał towarzyszy wzbudzając w nich zapewne dodatkowy niepokój. Wiedział, że trzeba powstrzymać to zło nawet za cenę życia, gdyż jeśli takie coś działo się w wiosce, to co gdy szaleństwo dotrze do miasta, a potem kolejnych? Horror już przecież wyszedł poza granice wioski i nie wiadomo było jak daleko może sięgnąć.

Zło było dość nieuchwytne, jak gdyby skryte w cieniu – jak owa istota która się na moment pojawiła i zaraz potem znikła. Przez swą nieuchwytność było tym niebezpieczniejsze. A walka z samymi skutkami owego zła wydawała się niekończącą. Trzeba było powstrzymać przyczynę. Gdy więc weszli do pokoju zarzuconego szpargałami, księgami i papierami halfling powstrzymał przynajmniej na moment człeka który zamierzał wszystko podpalić.

- Stój – nawet nie krzyczał, nie miał już na to psychicznej siły, po prostu przyhamował lekko jego rękę, zdając sobie sprawę, że jeśli człowiek będzie chciał podpalić papiery, to zrobi to bez problemu - A jeśli jest tu odpowiedź na to co się dzieje? Sposób aby cała ta sytuację odwrócić czy powstrzymać?

Jeśli był na to choćby cień szansy nie wolno im było go marnować.

- Podpalisz wszystko jak będziemy stąd wychodzić, w tej chwili jeszcze nam tylko gryzącego dymu w tych zamkniętych pomieszczeniach brakuje – dodał już zdroworozsądkowo.

- Zresztą nie wiadomo, czy nie ma stad kolejnego ukrytego przejścia, jak teraz to podpalisz to jak go będziemy szukać?


Na tej jednej rzeczy zamierzał się skupić Tupik. Na przeszukiwaniu. Zarówno papierów, pism, przedmiotów jak i ukrytych przejść – ale tych dopiero na końcu. Przede wszystkim musiał znaleźć coś co pozwoli zatrzymać ten koszmar. Bez tego ucieczka mogła i tak się nie udać. Stary fach złodziejski miał mu w tym pomóc, był w końcu ekspertem od przeszukiwania, nawet papiery oceniał szybko, sprawnie, jak gdyby był na włamie i musiał szybko ocenić co ma wartość a co nie. Zabrał się pospiesznie do roboty nie wiedząc ile cierpliwości drzemie w człowieku, który chciał już to wszystko podpalić.
 
Eliasz jest offline  
Stary 11-08-2013, 02:51   #132
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Widok ognia i słowa Tupika w końcu ożywiły złowieszczo milczącego niziołka. Tass rozmyślał nad wieloma rzeczami od czasu walki z gigantycznym trójgłowym psem. Przede wszystkim doszukiwał się sensu. Przytulił mocniej Avro do siebie i wsłuchiwał się w słowa przyjaciela niczym w mantre. Grotołaz zawsze słynął we wspomnieniach Tassa jako zimno kalkulujący człowiek. Plusy i minusy zawsze u niego były wyraźne i jasne, a jeśli coś było nie jasne, niziołek w chwilę znajdował wyjaśnienie, które idealnie rozwiewało wszelkie wątpliwości. Dodatkowo ten mały zasraniec zawsze potrafił namówić i nagiąć innych do swoich pomysłów, dzięki czemu Tass prawdopodobnie wciąż chodził żyw po tunelach. Greenhill podszedł do przyjaciela, położył mu dłoń na ramieniu i wyszeptał do ucha.

- Wybacz mi tę chwilę słabości przyjacielu.

Wziął głęboki oddech i stanowczo powiedział już na głos.

- Zgadzam się z Tupikiem i chcę mu pomoc przeszukać to miejsce w poszukiwaniu odpowiedzi, których pragnę obecnie bardziej niż czegokolwiek, spalimy to przeklęte miejsce później.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
Stary 13-08-2013, 11:29   #133
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Chwila oddechu, pozorne poczucie bezpieczeństwa wystarczyło, by Andrea powoli zaczęła dochodzić do siebie. Wciąż jeszcze dygotała, lecz nie tak jak na samym początku. Mimo wszystko nie puszczała się Felixa, oplatając go i unieruchamiając.
Spojrzał na nią w pierwszym momencie zdziwiony. Ten stopień wyraźnego wyczuwalnego przerażenia i dzieci? Jakie dzieci? Był zaskoczony, oplutł ją ramionami i przyciągnął do siebie wypatrując w ciemności skąd przybiegła jakiegokolwiek ruchu.. na daremno. Przynajmniej teraz zacząła się uspokajać.
Spojrzał na nią i nie myśląc długo chwycił jej podbrudek i pocałował ją agresywnie. Dość. Tyle co by odwrócić jej uwagę.
W pierwszej chwili zaskoczona odwzajemniła pocałunek, lecz po chwili przyszło opamiętanie. Odepchnęła głowę mężczyzny delikatnie, odrywając się od jego ust.
- Co do cholery? - spytała nieprzytomnie - Za co to?
- Nie skończyliśmy, nie? Ale nie o to chodzi, lepiej już? - zapytał z lekkim uśmiechem
Kobieta momentalnie spojrzała za siebie, jakby oczekując że coś wypadnie za nią z ciemnego tunelu.
- Nie możemy tu zostać, musimy jak najszybciej stąd odejść. Już, teraz! Znaleźliscie inną drogę, cokolwiek? Wrócić tą samą trasą nie możemy. Chodź stąd, proszę - ostatnie słowa skierowała do Felixa, patrząc mu prosto w oczy.
Jesteśmy na dobrym tropie - mrugnął do niej - To nie podobne do Ciebie, co się dzieje na górze? zapytał gładząc dłonią jej plecy.
- Ja...nie umiem tego wytłumaczyć. Pojawiły się zewsząd, wychodziły ze ścian i chciały mnie rozerwać na strzępy. Dzieci, mnóstwo dzieci - odpowiedziała ciągnąc go za rękaw w stronę ukrytego pomieszczenia - Upiory, duchy nie wiem...jak na duchy zadają dość materialne obrażenia. Próbowałam jedno z nich zastrzelić, nie dało to nic. Ruszmy się! One tu idą na bogów!
- Celuj w głowę.. - powiedział idąc w kierunku reszty rozglądając się wokoło -...coś dziwnego z tymi dziećmi, wygląd, zachowanie, cokolwiek?
- Dzieci? Ja jak tu schodziłem to mnie dorwały demony. - parsknął Aslandir, który właśnie z niewiadomych powodów obrzucał czerwonowłosego gniewnym spojrzeniem.
-Demony? - zapytał tylko Felix przyglądając się domagająco
- Takie małe czewono-różowe skurwysynki wychodzące ze ściany. Miały powykrzywany mordy, chude łapki zakończone szponami i gadały coś w jakimś dziwnym języku, który nie wiadomo czego rozumiałem. To chyba demony, czyż nie?
- Ze ścian...w korytarzu? - Andrea pobladła jeszcze bardziej - Myślałam że to kolejne dzieci, nie widziałam nic, było ciemno. Na rozwidleniu za to zobaczyłam jakiegoś dzieciaka ze sztyletem wbitym w pierś i wyłupionymi oczami. On też idzie tutaj...kurwa, mam dość. Wynośmy się stąd!
Gdyby było to bardziej możliwe cera łowcy stałaby się jeszcze bardziej blada. Znieruchomiał słysząc obydwie relacje. Po czym wręcz mechanicznie, chłodno odpowiedział.
Czy te... demony... przypominały powkręcane, poobdzierane ze skóry szczątki ludzkie i zwierzęce zlepione w jedną żyjącą groteskową całość? - zapytał patrząc nieobecnym spojrzeniem za elfa
- Nie wykluczam. Chciały się bawić. Były mocno skupione i sięgały do mnie swoim rojem wychudzonych łap. Jak już mówiłem, były różowo-czerwone. Więc... jakoś nie miałem ochoty się im przyglądać. Po prostu tutaj pobiegłem.
- A co z nimi? - cichy głos doleciał gdzieś zza pleców dyskutującej gromadki. “Nieprzytomna” do tej pory dziewczyna niesiona bohatersko przez Herpina otworzyła wilcze, intensywnie żółte oczy i spojrzała beznamiętnie na Aslandria - Dużo ich widziałeś?
- Było ich ponad dzisięć. Wiesz jak stąd wyjść, Neth?
Rudowłosa pokręciła przecząco głową, ponownie zamykając oczy. Trwała chwilę w bezruchu, aż w końcu nie patrząc na protesty szlachcica zsunęła się na ziemię. Zachwiała się i gdyby nie wyciągnięte opiekuńczo dłonie wylądowałaby na ziemi. Utrzymała jednak równowagę i rzekła cicho:
- Nie - po chwili dodała jeszcze jedno słowo, tym razem wypowiedziane natarczywym tonem - Jeść...
- Jakbyśmy nie mieli dość zmartwień - Andrea pokręciła głową i ruszając wgłąb ukrytej komnaty. W ręku trzymała miecz, drugą kurczowo zaciskała w pięść. Chciała stąd wyjść, po prostu wyjść - Staniem w miejscu nie rozwiążemy naszych problemów. Potem zjesz, umyjesz się i wypoczniesz. Na razie musisz wytrzymać
Felix przyglądał się kobiecie, Neth, przypominając sobie coś z czego nie był zadowolony. Jeszcze w miarę świeże wspomienie chłopaka którego pozbawili życia, a który ponoć wstał zagrało w nim. Poza tym, było jeszcze to. Sięgnął do jednej z bocznych kieszeni plecaka i wyjął zawiniętą w szmatę wędzoną wołowinę podając kobiecie. Morr wiedział co mogło krążyć w umyśle odmieńczyni.
Neth wciągnęła nosem powietrze, węsząc jak zwierze. Po krótkim momencie zawachania chwyciła podarowane jej mięso i wgryzła się w nie, nie żując, a połykając łapczywie kolejne kęsy. Usiadła w kucki na podłodze, całkowicie ignorując wszystkich i wszystko prócz posiłku.
“Lepiej mięso niż my..” pomyśłał Felix zanim ruszył przejrzeć pobieżnie i z góry zdatność ksiąg i notatek. Widząc jednak po kilku krokach daremność przedsięwzięcia ruszył za Andreą.
- Uważajcie na cienie.. - powiedział dobywając topora
- Musimy jeszcze ciągnąć tego potwora ze sobą? - spytała szeptem Felixa, gdy mężczyzna znalazł się tuż obok niej - To cholerny mutant! Co jeżeli rzuci się na nas gdy bedziemy spali? O ile oczywiście uda się nam stąd wyjść.
- Tak, musimy. - powiedział Aslandir uśmiechając się. Dziwne było, że jego uszy nie miały prawa usłyszeć słów Andrei.
- Bogowie chcieli by tak było i mają w tym swój cel. Pamiętaj moja droga, ona najlepiej zna z nas wszystkich to miejsce i to co tu się dzieje. - odpowiedział spokojnym, wiedzącym szeptem Felix.
Czarnowłosy elf jedynie z trudem powstrzymał z jakiegoś powodu śmiech. Wstał i zbliżył się do Aegnora mówiąc do niego coś w Eltharin.
- Tóg Neth agus a reáchtáil ar shiúl ó anseo chomh luath agus is féidir. - (Bierz Neth i uciekamy stąd tak szybko jak się da.)
Aegnor spojrzał na swojego pobratymca ze zdziwieniem lecz odpowiedział spokojnie”
- Lye atuta ilya. Amin lasser lye - (Nie zostawię ludzi. Wyjdziemy wszyscy stąd. Nie zamierzam uciekać)
- Wreszcie z sensem gadacie - zabójczyni warknęła przez ramię, patrząc z potępieniem na spiskujace elfy i całą resztę. Wilkookiej kobiety starała się po prostu nie zauważać - Jak wam na tym mutancie tak zależy to sami go sobie pilnujcie. W pierwszym lepszym mieście i tak wyląduje na stosie, o ile strażnicy nie dorwą jej wczesniej...albo gorzej, Inkwizycja - wzdrygnęła się przy ostatnim słowie.
- W mieście? Daleko patrzysz w przyszłość. Póki co mamy problem z wyjściem z karczmy, a ty tu o miastach gadasz?
- Kiedyś i tam dotrzemy. Po co ryzykować dla kogoś kto i tak umrze? Nie ma nawet zbroi, o broni nie wspomnę. Wątpię też że umiałaby się nią posługiwać. Same problemy stwarza, będzie nas spowalniać...i w jej pieprzonej obecności dzieją się same dziwne rzeczy. Odkąd żeście ją wyciągnęli z piwnicy mamy jeden wielki festiwal psychodeli...juz sama nie wiem czy wariuję ja czy wszystko dookoła.
Aegnorowi zapłonęły oczy który spojrzał z gniewem na ludzką kobietę i rzekł do niej we wspólnej mowie:
- Jeśli będę miał poświęcić Cię by ją uratować, tak też się stanie - rzekł a w jego głosie było ostrzeżenie
- Plugatwo do plugastwa lgnie, nic nowego - skomentowała groźbę elfa.
- Choćbym miał ją nieść na plecach, to jej tu nie zostawię. - powiedział czarnowłosy.
- Throideann tú cosúil le páist�- ... Lúide labhairt, gn�-omha�-ocht n�-os. - (Kłócicie się jak dzieci... Mniej gadania, więcej czynów.) warknął łowca rozglądając się po pomieszczeniu szukając jakiegokolwiek poruszenia w cieniach
- Mamy większe problemy niż to. Tu coś jest. Lepiej sprawdźmy laboratorium
Cienie grzecznie pozostały na swoim miejscu, uprzejmie zainteresowane tym co Felix wygaduje, jakby z niecierpliwością oczekiwały na ciąg dalszy. A może nie chciały jeszcze psuć niespodzianki, którą przygotowały? Któż to mógł wiedzieć...
Andrea przełykając cisnące się jej na usta przekleństwa przykucnęła przy pierwszym ze stosów, na który ktoś pozrzucał księgi. Wzięła do ręki pierwszą lepszą, szukając jakichkolwiek wskazówek.
Zatęchły wolumin traktował o...anatomii i pełen był najróżniejszych szkiców oraz rysunków, przedstawiających sekrety ludzkiego, i nie tylko ludzkiego, ciała. Oprócz krwi zlepiającej okładkę nie było w nim nic makabrycznego, stanowił bardziej naukowe spojrzenie na problem fukcjonowania ciała, niźli na heretyckie opisy rytuałów.
Wertując brudne stronnice kobieta natrafiła na kartkę, wyrwaną z jakiegoś innego tomu. Na kredowym papierze spisano odręcznie parę zdań. Przeczytała je najpierw po cichu, ale gdy dotarł do niej sens tego co własnie ma przed oczami odchrząknęła i przeczytała jeszcze raz, tym razem na głos:
- Znów sypiam normalnie, powrócił apetyt. Posiłki między jednym zabiegiem a drugim stały się dla mnie normą. Sumienie powoli twardnieje, zmieniam się w kamień. Z każdą kolejną śmiercią uodparniam się na potworności, których dopuszczają się moje ręce. Coraz mniej obchodzi mnie cierpienie i łzy, ale to konieczne.Jedynie poznając wroga, zbliżając się do niego można go w pełni poznać, znaleźć słabe punkty i wykorzystać je bez cienia litości. Sandra jest przy mnie cały czas, słowami koi nerwy, obecnością dodaje otuchy i pewności, że to co robimy jest słuszne. Potrzebuje mnie tak samo, jak ja potrzebuję jej. Nie jestem głupi, umiem obserwować. Wiem że nie sypia, nie widziałem by cokolwiek przez ten rok jadła. Oddychać zapewne też nie musi, ale robi to z czystej przyzwoitości i po to, bym nie czuł się...niezręcznie? Nie chce wzbudzać strachu? Przecież się jej nie boję, jak mógłbym czuć wobec niej strach? Tylko dzięki jej szalonemu planowi mamy jakiekolwiek szanse w zbiżającej się wojnie. To kim albo czym jest nie ma znaczenia, ważne że stoimy po tej samej stronie barykady.
Zło można zwalczyć tylko za pomocą zła jeszcze większego. Błagam, wybaczcie mi.

Zamilkła, składając świstek na pół i chowając do kieszeni. Raz jeszcze rozejrzała się po laboratorium, szukając kolejnych fragmentów będących najwyraźniej dziennikiem szaleńca.
- Kolejny chory skurwiel bawiący się w boga - wycedziła z obrzydzeniem, powstrzymując się z całych sił od tego by nie zacząć krzyczeć - Szukajcie reszty podobnych kartek, może dowiemy się czegoś więcej. Aegnor, tak właśnie ty. Pilnuj korytarza. Bower powtarzał w kółko że boją się tylko ognia, może właśnie upiory miał na myśli.
Efl spojrzał z wyrzutem na ludzką kobietę i skwitował jej słowa:
- Dos shlu'ta quarth dosst, jhal naut ussa - (rozkazywać możesz swojemu chłoptasiowi ale nie mi )
Po tych słowach zaczął wymawiać słowa zaklęcia:
- Chath ulu Chath, rien arta amin dol i' maskan amin i' malle. Amin naa tur en' rill - inkantacja powinna sprawić, że na jego głowie pojawi się ognista korona.
- Idźcie stąd, Viggo ma rację..Trzeba to spalić...Jeśli mamy wydostać się to wszyscy. - przy ostatnich słowach spojrzał na Herpina, opiekującego się Neth
- Szalenic to był czy nie, niziołek miał rację. Te zbiory, a przynajmniej jego badania powinny trafić do bibliotek Zakonu Oczyszczającego Ognia, lub jak te naukowe, do świątyni Vereny. - odparł znad luźnych kart i ksiąg młodzieniec w kolczej zbroi - Nie popieram metod które tu zastowował, ale musimy dowiedzieć się co poszło nie tak, może być w tym klucz do naszego przetrwania, ucieczki z tego miejsca.
Czarnowłosy elf nie słuchał obrad reszty. Zaczytał się w notatkach, które podniósł ze stosiku ksiąg. Gdy jego towarzysze umilkli na chwilę, dało się słyszeć co elf czyta po cichu na głos:

(...)

Chyba tracę zmysły. Dziś po raz kolejny wydawało mi się, że w głebi korytarza dostrzegam sylwetkę jednego z ostatnich pacjnetów. Zniknął nim zdążłem cokolwiek zrobić, jestem jednak całkowicie pewnien że to był obiekt 197. Bogowie, muszę wyjść na zewnątrz, odpocząć. Jestem przemęczony.

(...)

Dziś nastąpił przełom. Wreszcie po setkach prób udało nam się w końcu rozwiązać problem niedoborów energii. To takie proste, dlaczego wcześniej na to nie wpadliśmy?! Tortury (WAŻNE! DO ZAPAMIĘTANIA) odpowiednio przeprowadzone wyzwalają z obiektów niesamowite pokłady siły.
Warunki:
1. Najlepiej używać do tego osobników wieku powyżej ośmiu lat i poniżej dwunastu. Młodsze nie są tak odporne na ból, często umierają na stole. Przy starszych istnieje ryzyko, że nie są już czyste. Muszą być czyste!
2. Zabiegi trzeba odpowiednio dawkować. W przeciwnym razie dochodzi do przedwczesnego zużycia, a nie możemy sobie pozwolić na marnotrastwo materiału, i tak wystarczajaco ciężko go zdobyć. Z każdym tygodniem idzie coraz ciężej, choć Sandra dwoi się i troi by dostarczć odpowiednią ilość surowca. Niestety nawet jej możliwości są ograniczone.
3. W przypadku omdleń stosować sole trzeźwiące i trzy godziny odpoczynku. W syutacjach ekstremalnych ciepły posiłek i leki. Znacznie wydłuża to okres przydatności do użycia.

(...)

Gdy wracałem na górę coś pochwyciło mnie za rękaw i próbowało przyciągnąć do ściany. Nocami słyszę głosy wołające mnie po imieniu. Sandra bagatelizuje, mówi że miejsce zaczyna odbijać echem to co tu robimy. Nasze działanie nie pozostają bez konsekwencji.

(...)

Felix spojrzał na elfa jakby postradał rozum. Myślał jednak o idiocie który prowadził tu badania. Idiota czy geniusz, to tylko zależało od tego co chciał osiągnąć, czyli zapewne jedno i drugie. Możliwości jego badań... i dlaczego dzieci... czystość... człowiek w swoim geniuszu był szalony. Tylko kim do jasnej była Sandra?
- Ten szaleniec... - wyszeptał niemalże niedosłyszalnie Felix - ...chciał stworzyć istotę do walki z chaosem... czy raczej...
- Nieważne co chciał stworzyć. Cokolwiek to jest trzeba to zniszczyć, a jego zabić o ile jeszcze żyje - Andrea była coraz bardziej wściekła. Podziemia działały na nią przygnębiająco, ciemność i to co w niej się czaiło wywoływały lęk, a do strachliwych osób przecież nie należała - Znajdźmy wyjscie i spalmy to wszystko.

- Niziołek zawsze ma racje - mruknął po cichu Tupik, bardziej do siebie niż w odpowiedzi na stwierdzenie Felixa. W czasie gdy reszta rozmawiała , dywagowała, kłuciła się ze sobą i planowała, przeszukiwał dokładnie całe pomieszczenie cal po calu, metodycznie, suzkając ukrytych przejść, skrytek, w końcu zwracając baczniejszą uwagę na pisma. Jak widac inni mieli nieco więcej szczęscia i trafili na ciekawsze kąski, takie które przynajmniej zbliżały ich do sedna sprawy. Tupik zaczynał powoli rozumieć co tu się w ogóle stało... Nie wiedział tylko czy szaleniec wywołał cały ten chaos który tłoczył się w karczmie i we wsi, czy tez szykował się aby go powstrzymać... Gdyby miał obstawiać to postawiłby na pierwszą opcję, co i tak nie zmieniało stanu rzeczy. W końcu przeglądając kolejny kawałek ściany powiedział na głos do reszty - Jesli to tortury i eksperymenty wywołały to wszystko z czym mamy do czynienia, to faktycznie nie sposób tego odczynić. Pozostaje jedynie spalić to miejsce, karczmę, wioskę, co się da... Włącznie z tymi notatkami. - Rzucił już bardziej do Felixa. I choć bił się sam ze sobą czy jego założenie jest słuszne, czy to nie marnotrastwo, czy nie lepiej wykorzystać poczynioną już ofiarę i sprawić by się na cokolwiek przydała, całym sercem którego nie mógł przekonac rozumem uważał że nic co powstało na krzywdzie niewinnych dzieci, nie ma prawa istnieć. Nic.
- Być może jest to jakaś szansa by zakończyć ten koszmar i przynieść zmarłym spokój. Póki są wykorzystane jak stado baranów przyciągniętych na rzeź, mają prawo być niespokojne. Gdy zniknie powód, przyczyna ich smierci - wskazał na notatki które niedawno czytał elf, nie zapominając o karteluszku schowanym przez kobietę. - Być może odejdą w spokoju.
Halfling nie znał się na magii ale wrodzona intuicja w walce z chaosem i odporność nań jaką obdarzona była jego rasa, kazała mu muślec w ten sposób. Poza tym gdzieś kiedyś zasłyszał, że ogień oczyszcza, z braku brygady kapłanów musieli się zadowolić tym co mieli.
Felix tylko nieznacznie się uśmiechnął z żalem. To miejsce, nawet oczyszczający ogień mógłby mieć problem z wyplenieniem tego co tu się zalęgło. Same tortury potrafiły wypaczyć umysł, spaczenie ciała wymagało czegoś o wiele bardziej złowieszczego. To miejsce.. było żywą, cielesną namiastką Praag.
- Sam ogień na niewiele tu się zda mój przyjacielu.. - odparł z nieukrywanym smutkiem -Dowiedzmy się dokładnie co poszło nie tak i kim, a raczej czym była Sandra
Wątpił, że szaleniec wywołał to wszystko umyślnie, prędzej przyświecał mu szczytny cel, jednak Sandra, jej podszepty i bagatelizowanie oznak wpływu Ciemni w tym miejscu było niepokojące. Nie myśląc wiele wrócił do przeszukiwania kolejnych notatek, wzmianek.
- Może masz rację - odpowiedział Tupik - Ja … ja po prostu chciałbym to jakoś zatrzymać. - Dodał spuszczając głowę w dół. - Nie wiem, może rzeczywiście zapiski i te badania prowadzą do czegoś przydatnego, jednak obawiam się, że cena była zbyt wielka i co … a co jesli ktoś postanowi kontynuować te badania? - Tupik aż wzdrygnął się na myśl, na moment wyobrażając sobie ponowne sceny tortur nieletnich, zakrojone tym razem na większą skalę , pod protekcją Imperium czy któregoś z kultów. - Trzeba będzie to zniszczyć - stwierdził , jak wczesniej jednak bez głębszego zapału. Duża część jego nie chciała niszczyć czegokolwiek, odwieczna natura chomikowania u halflingów, połączona z myślą, że wszystko zawsze może się przydać, zniechęcała go do takiego zachowania. Nie bez kozery był fakt, że potrafił czytać i że cenił sobie wiedzę. Ta jednak tutaj, zgromadzona i okupiona cierpieniem powodowała u niego odruchy wymiotne i właściwie cena zapłacona za jej spisanie był jedynym powodem, że w ogóle zaświtała mu myśl o zniszczeniu. Wciąż łudził się, że spalenie wszystkiego może rozwiązac ich problem, wiedział jednak dobrze, że odszukanie twórców tych eksperymentów może przyniesć znacznie większą szansę na zakończenie horroru.
- Nie wiem jakie wy macie priorytety, ale w tym momencie zmierza tutaj dwie pokaźne grupki chaotów. Jak dla mnie powinniśmy ochronić tę dziewuchę i uciekać stąd tak szybko jak się tylko da. Spaczeni i tak spalą to miejsce, więc oszczędźmy sobie czasu i szukajmy wyjścia. Jedyny sposób to droga na południe. Z tego co mi wiadomo nadciągają z północy i wschodu. Zachód … mam przeczucie, aby tam nie iść. Ruszymy się czy będziemy tu stać?! - zapytał w końcu mocno poirytowany Aslandir.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-08-2013, 15:11   #134
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- A ja mam przeczucie, żeby nie ufać elfom... - warknął rozeźlony Viggo. - Wiadomo ci o nader ciekawych sprawach - o rzekomych grupach wyznawców Chaosu, a także o tym, że droga na zachód jest niebezpieczna i tylko na południe mus nam iść. - Wyliczał.

- Ciekawe. A może właśnie na południu czeka na wszystkich zguba a ty jesteś w zmowie z tymi, którzy sprowadzili tutaj szaleństwo? Daj nam powód, żeby ci ufać, bo jedyne co do tej pory przyniosłeś to masa tajemnic i niedopowiedzeń...

- Skąd wiesz, że ktokolwiek tutaj zmierza? Skąd wiesz, którędy należy uchodzić i która droga bezpieczna? - Zadał pytania, które zapewne chodziły po głowie większości. - I postaraj się nieco, mości elfie, bo dość mam wszechobecnych sekretów. Wytłumacz nieco, albo zamilcz. Możesz też iść swoją drogą, nikomu żal nie będzie.

- To samo tyczy się świergotania w tym waszym pokręconym języku. Chcecie mieć tajemnice? To won! My poradzimy sobie bez was, a wy głów nie stracicie jak komu nerwy puszczą i weźmie was za sprzymierzeńców mrocznych bogów...

Popatrzył po wszystkich ponuro.
- To jak będzie? Współpraca, czy działacie na własną rękę? Ja bez przekonujących wyjaśnień ani myślę słuchać rad żadnego z was. Dosyć już uczyniliście, żeby zrazić do siebie pozostałych.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 13-08-2013, 15:25   #135
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Rudowłosy elf słuchał spokojnie "kazania" mężczyzny zwącego się Viggo. Częściowo miał rację...lecz końcowe słowa przeważyły szalę goryczy:

- Zrazić? Czym..tym że jak tchórze atakujecie nas ? - spojrzał z gniewem na Felixa - A może tym, że pierw pragniecie wyjaśnień to ich nie przyjmujecie do wiadomości. Żyjecie krótko, tak krótko że historia więcej czasu poświęca wiatrom i pogodzie na północy Norsci niż waszym krótkim żywotom. Chaos..tu, Chaos tam... Jesteście jak małe dzieci...Wszystko zwalacie na Chaos, ale to Wy ludzie...pierwsi jemu się poddaliście, to Was Chaos obiera za cel, jako słabych i posłusznych...wiec przestań mnie Panie straszyć, czy moich braci... Do tej pory pomagaliśmy sobie...a jeśli mówimy o zaufaniu to kto z was, ludzi, zasłużył na nie z naszej strony ? - rzekł pełen gniewu a jego oczy zapłonęły - Droga jest jedna, i jesteśmy skazani na siebie i albo przestaniemy skakać sobie do gardła jak banda dzikich psów, albo może od razu się pozabijamy...w końcu wojna i zniszczenie jest waszą domeną. Wy chcecie poznać chaos skoro nawet nie umiecie odróżnić Wysokiego od Leśnego Elfa...dobre sobie - prychnął na koniec patrząc swojemu rozmówcy w oczy
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-08-2013, 18:36   #136
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Aslandir zaniemówił przez moment. Oczy otworzył mu się szerzej i wlepiał je w Viggo. Jakby z niedowierzaniem wysłuchiwał jego słów. Dał spokojnie dokończyć czerwonowłosemu, a następnie sam się odezwał:
- Słuchaj starcze, możemy sobie porozmawiać we własnym języku kiedy nam się to podoba. Teoria o tym, że spiskujemy jest śmieszna. Wydaje mi się, że każdy z nas na życie, do którego nie powinieneś się wtrącać. Może chcieliśmy przykładowo powspominać skakanie po drzewkach w lesie? Dodatkowo z tego co mi wiadomo dwójka z tu obecnych zna nasz język i wie, że nie kombinowaliśmy jakby tu zakraść się do waszych pokoi i zabijać po kolei w imię Chaosu, czyż nie? - elf zwrócił swój wzrok w stronę Andrei i Felixa.

Kontynuował:
- Na północy rozbili swoje obozowisko słudzy krwawego boga. Na wschodzie jacyś inni pomutowani. Skąd wiem? Widziałem. Tak się składa, że mam stworzone do tego elfie oczy, które są nieco doskonalsze niż twoje stare zmęczone. Mogłeś tego nie zauważyć biorąc pod uwagę, że nie wychodziłeś poza budynek oberży. Jak widać bieganie po lasach i drzewach nieco się przydaje. Gówno mnie obchodzi czy mi wierzysz czy nie. Teraz zamiast sprzeczać się jak banda goblinów znajdźmy wyjście na zewnątrz i tam ustalimy co i dalej albo powybijamy się wzajemnie.
 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline  
Stary 13-08-2013, 20:48   #137
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Felix był znudzony, elfy znowu biadoliły jakie to mądre i jaki ten świat jest zły i jak to one lepsze od nich oczywiście ten świat chronią... tak, jeszcze w to uwierzy. Prędzej to ład i porządek zagości wśród chaosu, a gobliny przestaną być zielone i durne.
Ziewnął tylko znad papierów starając się wydłubać coś interesującego nie znajdując prawie nic ciekawego, za wyjątkiem kilku szczegółowych szkiców anatomicznych które schował do plecaka. Spojrzał na kłócąca się grupkę jakby postradali zmysły.
- Nudzi wam się co? Oni właśnie tego chcą, abyśmy rzucili się sobie do gardeł, nie wiecie? Sprawdźmy lepiej tamto lokum.. - wskazał na pomieszczenie w którym zniknęły zielone oczy jakiegoś mutanta - ...pamiętacie, że nie jesteśmy sami? Jedno jest pewne, raczej nie wyjdziemy tą samo drogą co weszliśmy.

Wstał poprawił plecak i broń. Jeszcze raz omiótł zgromadzonych spojrzeniem.
- Od ciebie czarnoksiężniku oczekuje współpracy i cieszmy się obydwoje, że się rozmyśliłem w porę i była to tylko pięść. - powiedział patrząc na Aegnora po czym zwrócił się do zgromadzonych - Najpewniej skubaniec używał Czarciego Pyłu w eksperymentach. Nie zdejmujcie rękawiczek. Interesuje nas dziennik badań, jego grimoire, to badacz na pewno to miał. Te fragmenty bardziej przypominają dziennik osobisty... - ostatnie zdanie powiedział bardziej mrukliwym głosem jakby zastanawiając się na głos.
 
Dhratlach jest offline  
Stary 13-08-2013, 21:48   #138
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Aegnor gdyby miał poczucie humoru pewnie by się zaśmiał i rzekł zwracając się do Felixa:

- Wiesz ostatnio z tego co pamiętam to ty klęczałeś przede mną, więc jedyne w czym jesteś dobry to mielenie jęzorem. Oczywiście mimo iż tłumaczyłem Ci jak upośledzonemu czym różni się mag od czarnoksiężnika, znów popisujesz się swoją ignorancją i niewiedzą. Cóż oczywiście że cieszę się że rozmyśliłeś bo, nie mam na sumieniu głupiego dzieciaka, który rozum zamienił na przyrodzenie, a zważywszy na Twoje męstwo ani jedno ani drugie nie jest imponujących rozmiarów. Tak, masz rację cieszę się...szkoda tylko, że nie którym damom może to przeszkadzać.. - zakpił

Potem zwracając się do Aslandira w staroświatowym:

- Bracie, za ile tutaj Mrok przybędzie..Ile mamy czasu, by zabrać stąd Neth ?

Felix go wkurzał. Młodzik, pragnący pokazać się przed niewiastą i innymi swojego gatunku. Nie ważne było, że młodość miała jakieś prawa, ale Aegnorowi lekko ciążyła ta sytuacja. Widać było że Felix pragnie konfrontacji i choć ta mądrzejsza część mówiła odpuść to ogień w nim się palił i pragnął...zakończyć to.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-08-2013, 22:26   #139
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Czarnowłosy jedynie przewrócił oczyma i westchnął:
- Niewiele. Skoro dzisiejszej nocy byłem w stanie iść do ich obozu, przyjrzeć im się, mniej więcej wycenić ich siły i jeszcze wrócić... W dodatku przed zejściem do piwnic na horyzoncie zaczęły wyrysowywać się sylwetki wojowników. Już tu idą, ale wielcy obrońcy Imperium szukają heretyków w swoich szeregach! To jest teraz najważniejsze, szukać dziury w całym. Cholerni fanatycy... - parodiował zachowania części drużyny Aslandir.
 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline  
Stary 13-08-2013, 22:28   #140
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Felix stał, ze spokojem słuchając słów elfa... aroganckich, wyniosłych, pełnych jadu, złości, poczucia własnej wyimaginowanej wyższości... z każdą kolejną chwilą jego uśmiech się coraz to bardziej poszerzał. Naprawdę.. mag i nic nie wie o tym że magia to chaos? Że Dhar jest tylko na wyciągnięcie ręki i nas otacza? Napędza? Najlepsze było w tym wszystkim to, że płomienisty za nic nie rozumiał powagi sytuacji. Nawet teraz poddawał się gierce emocji, a przecież negatywne emocje i myśli... to była wstępna forma, nieskrystalizowanej Dhar. Czyli coś na czym właśnie żerowali Oni. Ironia... być prawdopodobnie najlepiej poinformowanym, a działać jak chłop pańszczyźniany miotany emocjami na lewo i prawo zapominając o wszystkim co powinien wiedzieć o naturze magii... jeżeli elfi czarnoksiężnicy, ponieważ wszelka magia pochodziła z chaosu, mieli tyle kontroli co ten tutaj, jakim cudem ten świat jeszcze istniał?

Patrzał zdumiały, z wyrazem głębokiego niedowierzania na płomiennego maga po czym wybuchł śmiechem. Szczerym, silnym, niepohamowanym śmiechem. To był obłęd, musieli trafić do jakiegoś chorego miejsca, azylum dla obłąkanych, nie miał innego wytłumaczenia i choć myślał czy nie odgryźć się elfowi i wytłumaczyć parę spraw... w sposób intelektualny... rozmyślił się. Niech sobie paniczek elficzek myśli co chce. Stary Świat wyglądał inaczej niż tam gdzie się chowały elfy jego pokroju.

Opierając obie dłonie o kolana oddychał głęboko oczyszczając myśli. Wyprowadzić z równowagi elfiego maga... można powiedzieć że był nawet dumny z siebie. Emocje... a jednak długouche mają coś takiego. Coś nowego...
- Naprawdę... - powiedział z wyraźnym rozbawieniem i niedowierzaniem - ...to szaleństwo.
 
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172