Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-05-2013, 13:11   #11
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
W końcu po jakimś czasie cała grupa rozbitków znalazła się w bezimiennej wiosce, której mieszkańcy stracili życie nie tak dawno temu. Jedna z chat zdążyła całkowicie się spalić, tak że pozostała po niej kupa żarzącego się drwa. Kompani zaczęli przeszukiwać okolicę korzystając z nadmiaru wolnego czasu. Gdzieś z dala słychać było wycie wilków, jednak trudno było stwierdzić jak daleko to było i w którym kierunku.
Żaden z mieszkańców nie przetrwał bestialskiego najazdu z wyjątkiem dziecka, które Gottfried uratował z pod kłów wilka. Dziecko wciąż było nieprzytomne i bardzo wyczerpane a do tego zmarznięte.
-Trza się podzielić i zająć chaty.- burknął Norsmen -Tym tutaj już się nie zdadzą na nic a nam... Uratują życie.- wzruszył ramionami.
- Racja. - Helvgrim mówił i drapał spoconą łysinę. - Ciała zabitych wnieśmy do tamtej zagrody... nie zmrużę oka na takim pogorzelisku.- Robiąc to co zamyślił, krasnolud ruszył i chwycił jedno z ciał za ręce. Martwy mężczyzna powłóczył nogami i zostawiał za sobą ślad krwi na piaszczystym podłożu.

Starkad, oraz kilku innych członków feralnej grupy rozbitków błyskawicznie poszli w ślady khazada, taszcząc zwłoki do zagrody.
-Rankiem ich pożegnamy. Teraz każdy z nas zmęczony.- rzekł na koniec.
-Koniecznie musimy znaleźć jakieś pożywienie, na pewno tutaj nie zagrabili wszystkiego. Cała nadzieja też w tym, że znajdziemy jakąś normalną broń a nie tylko coś pokroju tego - Warren wyjął swój sztylet aby go podrzucić kilka razy i z powrotem schować w to samo miejsce.
-Zanim udamy się na spoczynek, powinniśmy wystawić warty. Nie wiem jak Wy, ale ja nie będę czuł się bezpiecznie tylko przez dach nad głową. Mogę czuwać pierwszy, ale jeszcze kogoś bym wolał mieć u boku, byśmy budzić się nawzajem mogli w razie potrzeby - wypalił na jednym oddechu Buźka, przejęty przemawianiem do wszystkich.
- Ja wracam na wybrzeże. - Burknął krasnolud. - Jak tylko ułożymy kolejny stos pogrzebowy tego dnia.- Helvgrim stwierdził głośno fakt, który każdemu z grupy pewnie w głowie siedział. - Mną się nie martwcie. Na wartę ustawcie mnie w środku nocy, kiedy niebo najczarniejsze będzie, wzrok mój lepiej sobie poradzi przy gwiazd świetle niż wasz, ludzki.

-Jeśli o mnie chodzi to mogę każdą porę. Powiedzcie tylko kiedy - odpowiedział Warren. - i pozwól, że ci pomogę, chyba powinniśmy wszyscy sobie pomagać w obecnej sytuacji
Helv spojrzał na Warrena zdziwiony... zmrużył oczy i przytaknął. - Dobrze. Zabierzemy resztę naszych rzeczy z wybrzeża i podpalimy stos pogrzebowy, potem wrócimy tutaj. Skończmy najpierw z tymi martwymi. Wasz bóg, Morr, jest pewnie rad dziś widząc tylu wiernych u swych bram. Sverrisson zabrał się za przenoszenie kolejnego ciała.
- Bogowie nigdy nie cieszą się z zmarłych Herr Sverrisson - odezwał się głos z ciemności. Jak się okazało był to Gottfried niosący na ramionach małego chłopczyka a za nim reszta która wyruszyła aby go odnaleźć...
- U naszych bogów inaczej ponoć jest. Ale co tam...- Krasnolud odpowiedział krótko, ale nie drążył już tematu po tym jak zobaczył że kapłan niesie dziecko na rękach. - Zgoda, Straż obejmę z kapłanem kiedy królowa nieba najjaśniej świecić będzie... yhh …o północy znaczy się wedle waszych miar. Sverrisson wrócił do pracy przy układaniu zwłok, nie to że chłopiec go nie interesował, ale było tam już tylu do pomocy że on stanowiłby tylko niepotrzebny tłum.

-Jakiś wilk dobierał się do tego chłopczyka.- przerwał to na chwilę ciesząc się w duchu że żadnych uśmieszków nie dostrzega, albowiem całe to zdarzenie dziwne było -
ale lepiej żeby zajął się nim Konrad, lepiej niechaj dwóch czuwa albowiem coś co jest w stanie wyrżnąć całą osadę…
- Przeżegnał się Gottfried i oczy swe skierował ku niebu... - nas nie oszczędzi...- po ciszy która po jego słowach zapadła kontynuował - Obejmę tą wachtę wraz z Herr Sverrissonem, Manann bowiem łaskami mnie obdarzył i w ciemnościach dobrze widzę- zakreślił znak Albatrosa w powietrzu -Przyjaciele wołali na mnie - Wedwen, a historie tego imienia opowiem wam przy ognisku- uśmiechnął się ponuro młody Akolita[/i]
Albrecht usłyszawszy o wartach zląkł się. Pod żadnym pozorem nie mógł być w nocy na nogach.
- Ja niestety nie obejmę warty... - odrzekł szukając jakiegoś logicznego wytłumaczenia. - Jestem raczej w nocy słabo dysponowany, co jak co, ale senność mnie łatwo dopada.- Miał nadzieję, że to chociaż trochę ich przekonało.

-Nie martw się , będe czuwać. - Szybko odpowiedział Gottfried.
- Cii... - syknął Niedźwiedź. - To tajemnica. - wyszeptał na ucho akolicie.
- Widzi mi się, że nie każdy iść musi stosy palić pogrzebowe. - odezwał się nieco zachrypłym głosem Konrad - Tych w wiosce też bym z dymem puścił, by zwierz żaden nie zwęszył, chyba że jak zwęszy i pod osadę przyjdzie to go bach - klasnął dłonią w zamkniętą pięść - i może jaki nawet pożytek da. Teraz to ja mogę w jednej chacie z małym zostać ale dobrze by było, gdyby ktoś jeszcze został w razie gdyby... - nie dokończył
- Mogę zostać - odrzekł spokojnie Hans - i rzecz jasna mnie na wartę też piszcie.
Nie miał siły ani chęci gadać po próżnicy, zajął się więc przeczesywaniem tego co pozostało licząc zwłaszcza na znalezienie jakiejś broni i prowiantu.

Kiedy młody akolita skończył odprawiać modły za trupy postanowił pomóc w poszukiwaniu pożywienia albowiem… zaburczało mu w brzuchu!

Ulrich przez cały czas przyglądał się tej błazenadzie, nie mógł już powoli znieść tego pieprzenia o tych ich wierzeniach i bogach. Na co to komu przecież? Bogowie -jeśli w ogóle istnieją- srają na zwykłych szarych chłopów, mieszczan oraz na skąpych i tchórzliwych dziadów zwanych też szlachtą, czy może inną hołotą.
-Jeśli już chodzi o ogniska moi panowie, to proponował bym jak już zacząć od ciepła dla nas, wszakże na co zwłokom ono? Nam z kolei przyda się ono, by w nocy nie złapać jakiejś choroby, co mogło by doprowadzić do przeróżnych nieszczęść, a ja w odróżnieniu od was wolę najpierw zadbać o siebie, niż o jakiegoś trupa, wszakże im się już nigdzie nie śpieszy.- Odezwał się do imbecyli zwanych też bogobojnymi człekami.-A i zapomniał bym, jeśli już robicie kolejny stos, to z łaski swojej róbcie go z dala od zabudowań i lasu, bo chyba jeszcze nie wiecie, że drewno się pali, jak widzę. Więc raczcie powściągnąć swe nieprzemyślane działania.- Skończył człowiek z łasicą na ramieniu, po czym ruszył sprawdzać chaty, czy są w nich paleniska, by nie trzeba było robić więcej ognisk.

- Mówisz, że martwisz się o siebie, a kto będzie się martwił o ciebie, gdy ranę albo chorobę złapiesz? - odezwał się cyrulik - Nie wiem skąd pochodzi szczylu, ale w naszych stronach zmarłym odpowiedni szacunek się należy. Nie chcesz przecież żeby któryś z martwych marynarzy wrócił do ciebie w nocy, więc lepiej oddać ich Morrowi.
- Herr Altman ma słuszność, pohamuj się chłopcze i nabierz szacunku do śmierci, bo i ciebie ona kiedyś dopadnie i będziesz sie chciał dostać do królestwa Morra, tak jak oni teraz. - odezwał się Niedźwiedź nie mogąc zdzierżyć ignorancji młodzieńca.
-Spokojnie, chłopy. Trzymać razem się musimy.- wypalił Norsmen widząc napiętą atmosferę wśród kamratów -Nerwy normalne, ale dajta se z tym spokój na dzisiaj. Na spokojnie odpocznijmy a jutro pomyślim co dalej.- zaproponował. Miał rację. Każdy to wiedział. Nie było sensu w dogryzaniu sobie i udowadnianiu racji, bo nawet gdyby chcieli dać sobie po pyskach broniąc swoich argumentów w jakichkolwiek debatach, nie mieli teraz nawet na to sił.

Niedługo później rozbitkowie znów rozłączyli się na dwie grupy. Jedna, większa pozostała w osadzie zabezpieczając teren, druga mniejsza udała się na plażę po dwójkę kompanów, która pozostała przy zwłokach rozbitków. Ci drudzy mieli dość niebezpieczną wyprawę, albowiem nie mieli porządnej broni, sił do walki a w oddali wciąż było słychać wilcze wycie. Na szczęście bogowie ulitowali się nad nimi i pozwolili im bezpiecznie dotrzeć na miejsce, gdzie wyczekiwał Arthur i dość tajemniczy Ulrich z towarzyszącym mu zwierzakiem. Friedrich od razu poinformował kompanów o nowej sytuacji, o odnalezionej wiosce i drugim stosie ciał. Drugą rzeczą, za którą się wzięli było podpalenie stosu z zwłokami. Ogień przyniesiony na prowizorycznej pochodni zatańczył błyskawicznie na suchszych gałęziach u podnóża pogrzebowej budowli i niedługo potem czarny słup dymu wzniósł się w niebiosa, uwalniając dusze wszystkich ofiar katastrofy.

Ci, którzy pozostali w osadzie mogli czuć się w miarę bezpiecznie, jednak mieli znacznie więcej pracy. Na szczęście jej efekty były widoczne gołym okiem i to bardzo szybko. Kilka ciał zaniesionych na jedno miejsce, niedługo potem zapłonęło polane dla ułatwienia zadania znalezioną oliwą. Kompani wzięli się za przeszukiwanie chat. Nie potrzebowali na to zbyt wiele czasu, gdyż te kilka domków nie stanowiło wyzwania dla głodnych i zmęczonych śmiałków. Suszone, obtoczone w soli mięso, ser, mleko, pitna woda, owoce i nawet kilka flaszek z niezbyt apetycznie pachnącą gorzałką. Takie znaleziska były godne odnotowania. Nie czekali na resztę, bo i po co. Od razu zjedli to na co mieli ochotę nie martwiąc się czy starczy dla pozostałych, którzy byli teraz na plaży, bo zapasów było dość sporo i śmiało mogli nie martwić się o pożywienie na kilka dni. Suche i w miarę wygodne łóżka cieszyły ich jeszcze bardziej. W dwóch chatach, było nawet ciepło za sprawą ciągle płonącego ognia w kominkach. To właśnie te dwie chaty cieszyły się największą popularnością.

Kompani rozwiesili wciąż wilgotne ubrania i sami mogli teraz się ogrzać. W między czasie ci bardziej obeznani zajęli się dzieckiem. Chłopak był nieprzytomny, lecz jego życiu już nic nie zagrażało. Po pierwszy miał opiekę a po drugie wrócił do domu. Być może i pustego ale i tak miał wiele szczęścia.
Do osady w końcu wrócił Helv wraz z resztą rozbitków. Kompani pozajmowali chaty, ustalili kolejność wart i udali się na zasłużony spoczynek. Większość z nich padła jak muchy ze zmęczenia. Nawet Albrecht, który tak bardzo się bał, w końcu odpłynął nie mogąc wygrać ze zmęczeniem...

~***~

Było niedługo po świcie kiedy pełniący ostatnią wartę Friedrich budził Starkada. Fakt był taki, że mieli przed sobą sporo myślenia i planowania, jednak nikt ich nie zmuszał by budzili się równo ze świtem i od razu brali się za kombinowanie, o nie. Ranek był już późny, kiedy norsmen powoli budził swych towarzyszy. Po wydarzeniach z poprzedniego dnia byli tak zmęczeni, że pewnie dalej by spali, lecz w końcu trzeba było się wziąć do roboty. Kompani spotkali się w jednej z chat by zjeść i pomyśleć co dalej.
-Wczoraj znaleźliśmy dwie siekiery.- wskazał na typowo drwalskie narzędzia, które bez większych przeszkód mogły służyć za broń -Oraz miecz.- rzekł wskazując leżące na stole ostrze. Zwykły, lekko pordzewiały, wymagający naprawy miecz. Ale zawsze to jakiś miecz. -No i jeszcze ten kowalski młotek. Też można nim czaszkę rozłupać.- rzekł -Rad byłbym, gdybyście mi go odstąpili. Za broń mi posłuży.- dodał na koniec. Nim przeszli do dzielenia znalezisk, ich uwagę przykuł chłopiec, który po chwili wiercenia się w łóżku otwarł w końcu oczy. Z przerażeniem wejrzał na grupę mężczyzn lustrujących go uważnie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 25-05-2013 o 17:40.
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180