|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
11-12-2016, 23:09 | #1 |
Reputacja: 1 | Jednooki mimo bólu dokładnie się wsłuchiwał w opowieść karczmarza. Co chwila go popędzając: - Gadaj ładnie mi tu bo trzeba nam wszystko wiedzieć. Gdy sołtys potwierdził słowa karczmarza, nie co się zdenerwował. - Przecież my sami się w hordę pomiotu pchamy. "Hrabioszczyna nas ładnie w paszcze chaosu wysyła, gdyby nie Jaśmin to zaraz bym kazał nam zawrócić a niech se szubrawiec sam po lesie mutantów lata. Dobrze, że to nie te ohydne szczury, co kiedyś oka mnie pozbawiły. Ścierwa cwajnsze na pewno dawno by wiochę splądrowały i spaliły. " - Au kmiocie zacnie się przykładaj do tego szycia bo palce poucinam. Po szyciu rany Jednooki rzucił 4 szylingi i parsknął pod nosem: - Masz tu swoją zapłatę. Niedługo potem upił się do cna żeby nie czuć bólu i położył się spać. W kolejnych wioskach obawy tylko się zwiększały. Apogeum dopiero nastąpiło na widok szuroludzi, Jednooki bo wiem miał w Aldorfie z tym pomiotem do czynienia i wiedział, że to cwany i ohydny przeciwnik.
__________________ "Skoro ludzie to pionki, kim jest król" Ostatnio edytowane przez olo19 : 11-12-2016 o 23:28. Powód: upiększenie posta :) |
12-12-2016, 08:32 | #2 |
Reputacja: 1 | Zastygliście w krzakach, czujni i przygotowani do walki, oberwując wlekący się po ścieżce pochód szczuroludzi. Kłócąc się ze sobą w swoim piskliwym języku i maszerując wolno, nie odkryli jednak waszej obecności. Wiatr z pewnością pomógł, nie niosąc ze sobą waszych zapachów. Poczekaliście dobrych kilka minut, nim skaveni zniknęli wam z pola widzenia i ruszyliście w dalszą podróż, kierując się na Bredę. |
12-12-2016, 20:08 | #3 |
Reputacja: 1 | Odetchnęła z ulgą, gdy szczurowaci zniknęli im z oczu. Pewnie gdyby było ich mniej, nie miałaby problemu, żeby spróbować się nimi zająć z kompanami, ale było ich po prostu za dużo i chyba się... bała. Najnormalniej w życiu. Trochę się za to zganiła w myślach, bo przecież tak chciała poczuć, co to znaczy życie na szlaku, tak ją ciągnęło do przygody, a teraz bijące szybko serce i to dziwne uczucie mrowienia przechodzące od karku aż po lędźwie sprawiało, że czuła się jak wystraszona kura w kurniku, gdy pojawił się lis. Z jednej strony to chyba dobrze, bo strach pozwalał zachować trzeźwość umysłu i nie rzucać się na wroga na oślep, z drugiej... nie lubiła siebie w tym stanie. Dlatego cieszyła się, że nie musiała walczyć z nimi o życie. |
12-12-2016, 22:25 | #4 |
Reputacja: 1 | Jednooki nie ukrywał swojego zdenerwowania zaistniała sytuacją. Zaraz po tym jak wróg się oddalił, postanowił podzielić się swoją wiedzą na temat Szczużychludzi i tego co myśli o zaistniałym położeniu ich gromady.
__________________ "Skoro ludzie to pionki, kim jest król" Ostatnio edytowane przez olo19 : 12-12-2016 o 22:44. Powód: błędy :/ |
12-12-2016, 22:38 | #5 |
Reputacja: 1 | Grzeczny Miał wyjebane. Teraz już na wszystko. Otaczająca ich rzeczywistość przerosła wszystko. Pójść w las i zdybać tych skurwieli u źródeł się nie dało bo było ich wszędzie w naddatku. Do miasta wejść też nie, bo zamknięte i obrońcy walili z wszystkiego co się dało do przybyszy. Obchodzić to? Po co skoro dalej pewnie były spalone wioski i hordy przerośniętych byczków na szlaku. Z tej wyprawy nie miało prawa wyjść nic dobrego i Grzeczny nie zamierzał być kolejnym trofeum. - Jebać to! Zmywajmy się stąd. To sprawa dla wojska a nie dla siedmiu wspaniałych! Wioski jedne pełne luda nikt nie rusza choć se robią przerwy na ale w strażowaniu, inne spalone pod bokiem miasta, które samymi łucznikami wybiło by wszystkie sfory które widzielim. To bez sensu. To wszystko się kupy nie trzyma a jedyny pożytek z naszej wyprawy w to miejsce jest taki, że łucznicy se patyków nazbierają z tego co do nas wystrzelili. Zaliczka jest więc nie traćmy czasu na szukanie dziury w całym bo ino guza znajdziemy. Spierdalajmy jak najdalej stąd, bo wedle mnie, nic tu po nas! To była jak na Grzecznego najdłuższa przemowa. Zawarł jednak w niej większość z tego co czuł. Przez chwilę zastanawiał się jeszcze którędy i dokąd wracać po czym wzruszył ramionami i spojrzał na kompanionów. Zdecydował. Wolał by iść z nimi, ale bez nich też da radę. Czekał... .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
12-12-2016, 23:26 | #6 |
Reputacja: 1 | Kozak od początku miał złe przeczucia, początkowe sukcesy i szczęście szybko mogą obrócić się w przykrą i bolesną śmierć. Szczuroludzie, zieloni pałętali się po traktach jak po swoich włościach. Była ich kupa jak nie więcej, a nikt nie podniósł alarmu, nikt z okręgu do możnowładców nie wydostał? Dimitri nie rozumiał tego i zaczynał się bać. Gdy dotarli do Bredy zwątpił w sens powodzenia jeszcze bardziej. Zachowanie obrońców było dziwne, że strzelali do nich mógł jeszcze zrozumieć, ale uśmiercenie żołdaków w charakterystycznych mundurach oznaczało dla Sapiehy tylko jedno. - psia jego mać, Breda padła jak nic. Twu, kurwa druga praaga. Skurwysyny zajęły miasto mają tam bazę, dlatego tak traktami łażą i zajmują się systematycznym, powolnym paleniem wiosek. Kurwa! Kozak nerwowo spoglądał na mury miasta. Miał nadzieje, że się myli, że przez bramy nie wypełzną wypoczęci zieloni... -Za nami zieloni, i szczury. Zła droga, żeby wracać. Przed nami spalona wieś, można by w niej przenocować, nie rozpalać ognia. Te kurwy nic tam nie powinny szukać. Albo iść jak najszybciej do Steinreichu. Dacie rade na forsowny marsz? Może zdążymy przed zmierzchem i dalej się zobaczy. Ja albo jednooki poprowadzimy na szpicy, drugi zabezpieczy tyły. Jak by co zapadamy w krzaki i cicho siedzimy. Wracać teraz gdy tam wioski palą głupota, wpadniemy w ich ręce. Tam ich główna siła siedzi.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
13-12-2016, 09:14 | #7 |
Reputacja: 1 |
|
13-12-2016, 09:27 | #8 |
Reputacja: 1 | Grzeczny Słuchał towarzyszy świadom tego, że teraz zacznie się dyskurs. Sam go wywołał. Ale już słysząc słowa Esmera "Łatwo wam mówić, żeby spierniczać. Tylko, że jak widzę tylko my możemy uprzedzić resztę ludzi przed zagładą. Tu też dobre imię moje i mojej rodziny jest na szali..." skrzywił się okropnie. Wysłuchał go do końca, po czym bez zażenowania spuścił spodnie i zaczął szczać silną strugą moczu. Wprost przed siebie. Widząc zdumione, zniesmaczone a nawet pełne obrzydzenia spojrzenia kompanów uśmiechnął się szeroko. Uśmiech nie sięgał oczu. - Szczam na resztę ludzi, bo jako trupowi nic mi z ich wdzięczności nie przyjdzie. Szczam na twe dobre imię podobnież jak na dobre imię twej rodziny. - zwrócił się do Esmera otrzepując mocz z końca penisa i chowając go do spodni - liczy się tylko tu i teraz. I to co będzie jutro. Nic tu po nas a twój honor i dobre imię rodziny nie będą nam ni strawą ni tarczą. Dla tego mówię, że szczam na nie. Musimy wiać!! Pozwolił swoim słowom przebrzmieć, po czym spojrzał wymownie na druhów. Liczył, że będą mieli podobne zdanie... .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
13-12-2016, 16:00 | #9 |
Reputacja: 1 |
|
13-12-2016, 16:26 | #10 |
Reputacja: 1 |
|