lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

hen_cerbin 13-10-2017 21:03

- Ja wiem, że za dobrze nie wyglądam, ale to już przesada - zażartował Lothar - Wziął i zemdlał. Może za wysoką kwotę wykupu spichrza podałem? Zejdźcie tu do nas, to od razu sprawę załatwim. Erwinie - zwrócił się do Wolfganga - Od razu umowę kupna-sprzedaży spiszesz.

xeper 13-10-2017 21:54

- Na rogi Taala - warknął ten na górze, zupełnie zaskoczony tym, co zobaczył na dole. Nie spodziewał się chyba jakichkolwiek intruzów, a poza tym nie został w porę ostrzeżony przez śpiącego smacznie kompana. Niemal natychmiast zniknął z pola widzenia. Ze stryszku dały się słyszeć jakieś odgłosy, prawdopodobnie szamotaniny.

- Dobra! Ani kroku dalej, bo dziewucha zginie - warknął ten sam głos. - Gówno mnie obchodzi, czy rzeczywiście chcecie kupić tą ruderę czy przyszliście po aptekarkę. Mój przyjaciel trzyma właśnie nóż na jej gardle, ale wy tego nie zobaczycie. Musicie uwierzyć mi na słowo...

Mężczyzna rozgadał się, prawdopodobnie starając się zyskać na czasie. Słychać było jęk poruszanych zawiasów i na stryszku zapanowała jasność.

hen_cerbin 13-10-2017 23:02

Wchodzić nie było sensu - szlachcic pamiętał z jaką łatwością sam się bronił na stryszku przed przeważającymi siłami. Teraz sam był ranny, a mag na drabinie też nie poczaruje. Wątpił natomiast by porywacze mieli zabijać aptekarkę. Po coś ją w końcu potrzebowali. Okup raczej odpadał, bo nie było listu z żądaniami. Ale kiedy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.

Zaczął mówić, głośno, tak by i ci na zewnątrz go słyszeli, bo zamierzał się podzielić i lokalizacją bandytów i prawdopodobną drogą ich ucieczki (skoro blokował z magiem dół to spodziewał się podobnej próby jak ich ucieczka z magazynu Teugena).

- Tak się składa, że właśnie aptekarka jest mi potrzebna. Sami widzicie jak wyglądam. Wy tam na stryszku, słuchajcie:
Macie bardzo prosty wybór - ona schodzi na dół, wychodzimy i więcej nigdy się nie widzimy. Jako bonus, zostawię Wam dwadzieścia złotych koron.
- Lothar głośno kładł złote korony jedną po drugiej na stoliku -
Ja, Euzebiusz Tobiasz von Klinkenhofen, nie jestem zainteresowany wami i słowem szlacheckim gwarantuję, że ani ja, ani żaden mój sługa nie uczyni Wam żadnej krzywdy, jeśli wypuścicie porwaną - nie widział jednak potrzeby dodawania, że ani Wolfgang ani niewidoczni póki co inni kompani nie byli jego sługami i ich to słowo nie zobowiązywało do niczego.
- Albo próbujecie uciec i giniecie za darmo. Bo samym to może by się Wam i udało jakoś zeskoczyć na zewnątrz i uciec, ale przecież nie obciążeni kobietą... To jak? - zapytał.

Kerm 14-10-2017 12:22

Axel uśmiechnął się złośliwie, słysząc słowa Lothara.
Gdyby tamten dał się przekupić, sprawa byłaby rozwiązana. Jeśli nie - zrobiłby się mały problem.

Ale i z tej sytuacji były dwa wyjścia. Ze spichlerza również, i gdyby Bernhardtowi udało się dostać do zewnętrznych drzwiczek na wyższej kondygnacji, wzięliby zbira w dwa ognie.
Jeśli zaś chodzi o ogień... Mogliby wykurzyć mieszkańca pięterka. Niekoniecznie podpalając budynek. Wystarczyłoby wszak dużo dymu, by tamtemu puściły nerwy i spróbowałby uciec, wykorzystując to, że intruzi siedzą w środku i zabawiają się z czerwonym kurem.

Gestem wskazał Bernhardtowi drzwiczki, o których myślał.

Hakon 14-10-2017 22:19

Wolfgang nie czekał dłużej udając cucenie śpiącego. Ruszył pod altanę obawiając się kusznika a zarazem licząc, że zobaczy coś w szparach sufitu a podłogi dla porywaczy aptekarki.

Gdy znalazł się już w wybranym miejscu i usłyszał monety kładzione przez Lothara poszukał od dołu oprawców Elvyry i jej samej. Chciał ocenić ilu ich tam jest i co robią. Spadający kurz zapewne pomóc może a i stare deski pewnie mają sporo szpar przez które widać coś a i magiczny pocisk można posłać.

kymil 15-10-2017 20:11

Bernhardt skinął głową Axelowi. W mig pojął o co chodziło kompanowi. Na jego twarzy wykwitł cierpki uśmiech. Gdyby udało się dostać do zewnętrznych drzwiczek na wyższej kondygnacji bez jakże zbędnych obrażeń, byłoby znakomicie. Sęk w tym, że Zingger do wytrawnych wspinaczy nie należał.
Westchnął tedy ciężko i ruszył ku czekającemu go zadaniu.

"Ranaldzie, kto jak nie ja podała? eee... proszę" - odmówił w duchu litanię.

xeper 16-10-2017 20:10

Stryszek był cały zawalony starym sianem, co skutecznie uniemożliwiło Wolfgangowi zorientowanie się, co się dzieje nad nim. Wiedział tylko tyle, że ktoś się tam porusza, bo co chwila na głowę leciał mu pył i drobinki siana. Nie pozostawało mu nic innego jak czekać.

- Ile tych koron Szanowny Pan daje? - zapytał wciąż niewidoczny zbir. - Bo niedosłyszałem... Zdaje mi się, żem słyszał trzydzieści, ale głowy nie dam. A mój słuch jest trochę stępiony, to rodzinne. Moja babka miała to samo i tatuś nieboszczyk też... A na cóż Jaśnie Panu owa aptekarka potrzebna, jeśli można wiedzieć? - Wolfgang wyraźnie słyszał, że źródło głosu przesunęło się bliżej tylnej ściany.

Axel z Bernhardtem po cichu obeszli spichlerz. Znaleźli się na jego tyle i zobaczyli, że znajdujące się nad kupą starej słomy drzwiczki są otwarte. Ktoś w nich stał. W momencie, w którym wyszli zza rogu, rozległo się sapnięcie i jakaś postać z łomotem spadła na dół, lądując w pokrzywach i zapadając się niemal w całości w przegniłą materię. Jakby tego było mało, w otworze na pięterku pojawiła się kolejna postać, która przygotowała się do skoku, wybiła się i moment później wylądowała na dole, obok tej pierwszej. Do uszu Axela i Bernhardta dotarły rzucane pod adresem pokrzyw przekleństwa.

Kerm 16-10-2017 21:07

Powiadają, że góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem - zawsze.
Tym razem spotkanie było nieco zaskakujące, bowiem ten, z którym Axel miał zamiar się spotkać, sam się do niego zgłosił. No może nie całkiem do niego, ale spotkanie nastąpiło i było zaskakujące dla obu stron.
Z tym tylko, że Axel był przygotowany na walkę, chociaż sądził, że nastąpi ona nieco później.
Sięgnięcie po garłacz i wycelowanie w podnoszącego się i ciut oszołomionego po upadku mężczyznę było kwestią paru sekund.

- Spróbuj się ruszyć, a zginiesz - zapewnił.

Obok siebie miał Bernhardta, miał więc nadzieję, że oponent okaże nieco rozsądku i nie dojdzie do rozlewu krwi. Przynajmniej w tym momencie.

Hakon 17-10-2017 08:06

Wolfgang próbował zobaczyć co się dzieje na podwyższeniu. Niestety nieudolnie a jedyne co stwierdził, że osoby na górze przemieszczają się ku wyjściu na górze.
Zamachał na Lothara i ruszył do schodów. Złapał oburącz kij i jeśli szlachcic ruszy na piętro będzie go osłaniał.

Mag sprawdził także jakie wiatry magii przechodzą przez spichlerz i skupił się by w razie potrzeby zaciągnął z nich moc. Wiedział, że jego magiczne żądło trafi porywacza nawet jeśli będzie zasłonięty aptekarką. To była bardziej precyzyjna broń niż garłacz Lothara.

hen_cerbin 18-10-2017 12:23

Lothar nie czuł się na tyle dobrze by wspinać się i walczyć więc nie był w stanie, mimo chęci, skorzystać z planu maga. Zamiast tego postanowił wystawić mu wroga.
Robiąc hałasu za dwóch i zostawiając złoto wybiegł krzycząc:
- próbują uciec!
Stanął tuż za drzwiami gotów do powrotu.
Jeśli porywacz skusi się na złoto, schodząc będzie łatwym celem dla magicznego pocisku Wolfganga.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:36.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172