Barnaba -Hmm.. wydaje mi się, że priorytetem... tak priorytetem, ładne słowo, prawda? W każdym razie priorytetem powinno być uniewinnienie czarodziejki, a nie zastanawienie się czy priorytetem jest zabicie tego czy tamtego. Chyba, że się mylę. Dla mnie priorytetem jest ustalenie czy wszyscy mamy jeden priorytet...a następnie dogadanie się co będzie priorytetem w doborze środków. Skończył mówić uśmiechając się szeroko z zadowolenia. |
Coen -Priorytet, hmm może i ładne słowo, ale co nam po rozmowach skoro jesteśmy między młotem a kowadłem, może nawet w liczbach mnogich. Moja propozycja brzmi tak: mówimy naszej ofierze, że jesteśmy szantarzowani i mamy go zabić, jeżeli dobrze pójdzie uwierzy nam i ujmie swojego zastępcę. I po wszystkim. Musimy w końcu obronić nasz klejnocik. - tutaj przebiega przez jego twarz kwaśny uśmiech. - Idziemy? |
Barnaba -Wydaje mi się, że jeśli tak zrobimy, to możemy sie spodziewać trzech wersji wydarzeń, z czego twoja Coen jest najmniej prawdopodobna. Po pierwsze, Kapitan może nam nie uwierzyć i po prostu skończyć z czarodziejką, a reszte z nas wychłostać za znieważanie władzy. Po drugie, sprawa może pójść tak jak mówisz, z drobną różnicą - nikt nie uniewinni czarodziejki. A trzecia wersja, najmilsza dla nas - to twoja wersja. Moim priorytetem jest przedewszystkim ocalić życie Gabrielle, a dopiero później oszczędzać inne życia. To mówiąc lekko się wzdrygnął, a jego twarz przybrała raczej nieciekawy wygląd. Lecz po chwili ciągnął dalej: - Mamy cztery dni. Zapoznajmy się tutejszymi zwyczajami, znajomymi kapitana i tak dalej. Może jakieś dobre rozwiązanie jeszcze nam się nasunie na myśl. Jak narazie to zgłodniałem, więc proponuje iśc do karczmy, zamówić jedzenie i...- znów się uśmiechnął - zarobić kilka pensów. |
Coen -Tak więc do karczmy. Ale ja już stawiałem. - tutaj uśmiecha się przyjaźnie. Cholera zaczyna się robić syf - myśli - trzeba się zmywać w knieję. Idzie w stronę karczmy. |
Gabrielle - Tym razem ja stawiam - uśmiechnęła się lekko. - Może chociaż trochę wynagrodzę wam to, co przeze mnie przechodzicie. I dzięki za troskę o mnie... ale ja wybrałabym sposób Coena. Pojmać kapitana, wytłumaczyć mu wszystko - i uciekać. Przy odrobinie szczęścia nam się uda... - wykrzywiła swoje usta w niecałkiem szczerym uśmiechu. |
Poszliście więc do karczmy. Kiedy byliście już na ulicy przed karczmą, wielu ludzi krzywiło się na wasz widok, niektórzy szeptali coś między sobą, a parę osób nawet głośno wyraźiło swoją opinię na temat czarodzijki. W karczmie nic się nie zmieniło. Usiedliście przy jednym ze stołów. Podszedł do was karczmarz. Czego? - burknął. |
Gabrielle - Mocne piwo dla wszystkich. I coś do jedzenia. - Zastanowiła się chwilę. - Tylko nie zupę... |
Barnaba Zamiast czekac na to, co poda karczmarz podchodzi do pijaczków, którzy wyglądają na najbardziej znudzonych - Panowie, macie może ochote na partyjke w karty? |
Barnaba Podszedłeś do dwóch pijaków, którzy wyglądają jakby mieli zaraz zasnąć nad swoim piwem. Popatrzyli się na ciebie. Jeden z nich uśmiechnął się wilczo. Oczywiście, że zagramy. Co tylko sobie zażyczysz. Pikieta? Ronfa? Poker? Co tylko sobie zażyczysz, kurduplu. Reszta drużyny Znowu podchodzi do was karczmarz. Stawiając wam piwo, którego głównym składnikiem jest to samo, co było głównym składnikiem zupy, czyli woda, szepcze tak żebyście tylko wy słyszeli - Przeklęta czarodziejko, lepiej zjedz szybko i znikaj stąd, jeśli nie chcesz mieć kłopotów. Zadarłaś ze złym człowiekiem. Trzeba było się zgodzić. W sumie nie wiem co jest lepsze - stos, czy zostać pojmanym przez ludzi Dergre... Odchodzi, lecz nie na długo. Za chwilę kładzie wam na stół trochę na wpół surowego mięsa. |
Barnaba -Ohoho! Wiedzę, że trafiłem na wytrawnych graczy! Myśle, że Pikieta będzie w sam raz! - Wyciągam talię kart - Proszę sprawdzić, żeby nikt nie mówił, że są znaczone - Uśmiecha się i gdy otrzymuje karty z powrotem, zaczyna rozdawać. W pierwszych partyjkach stara się przegrywać i gdy gra znowu staje się nudna, pyta: - Mam pare pensów, może pogramy na pieniądze w pokera? Jak gram z przyjaciółmi to mi znacznie lepiej idzie niż z panami... - pierwsze 2 partyjki znowu stara się przegrać, lecz w następnych, gdy stawka wzrasta (ale maksymalnie do 4 szylingów - jeśli przegra więcej niż 1zk kończy gre) już bardzo się stara i swoje zwycięstwa komentuje żywiołowo, chwaląc Ranalda za dobrą passę. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:38. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0