Odgłosy walki niosły się po całej okolicy i nie trzeba było przewodnika, by się zorientować, kto i gdzie znalazł się w opałach. Raczej nie wyglądało to na próbę zmylenia mieszkańców i odwrócenie ich uwagi od innych miejsc, przez któe mogli się prześlizgnąć inni napastnicy. Gerhart nie bardzo nadawał się do biegania, poza tym sądził, że pozostali dadzą sobie radę z jednym ogarem. Zdecydowanie wątpił, by to właśnie ogar był zapowiadanym przez kapłana osobnikiem. Dlatego został w pewnym oddaleniu od palisady, obserwując okolicę. Wolał być gotów, na wypadek gdyby przeczucie go nie myliło. |
|
Ulli miał nadzieję, że krasnolud sobie poradzi z ogarem. Miał miecz Josefa, jednak sam miecz nie gwarantował zwycięstwa, o czym przykro przekonał się jego prawowity właściciel. Z całego serca kibicował Baradagowi, bo to zawsze jeden kłopot mniej. |
|
|
- Zostańmy na razie tutaj, w centrum osady - rzucił Albrecht, ale jego towarzysze nie kwapili zapuszczać się pomiędzy domy. Nie dziwił im się. Byli bardziej zmęczeni od niego, a w mroku trudno się przeciska ciasnymi uliczkami. |
- Drogi Ulli, to tylko wróżba. Po twej twarzy widzę, że jednak się nie mylę. Albrechowi przytaknął i rzucił kości raz jeszcze. Doszedł ich uszu okrzyk Aslaaka. I drugi, gardłowy i zupełnie niezrozumiały. - Wydaje mi się, że to znaczenie dosłowne. Możliwe, że którykolwiek z kurhanowych heretyków przeżył? Emmerich w kompletnym pośpiechu oddał dwa skrajne strzały. Drugi bełt uleciał z jakiegoś powodu wysoko nad wilczycą i zniknął w ciemności lasu. Pierwszy pocisk wycelowany był dla odmiany idealnie. Poczwara, gdyby tylko byłaby prawdziwym wilkiem, skończyłaby z przebitym sercem w kałuży własnej krwi. Bełt trafił jednak ogara Khorne'a i to nie byle jakiego, pocisk brzęknął jedynie w brudnej sierści i po rykoszecie skończył wbity w ziemię. Nim Aslaak dobiegł do będącego w opałach Bardaga ten osłaniał się tarczą dzierżoną w lewej ręce przed uzbrojonym w żółte kły pyskiem. Młodszy krasnolud z ogromnym entuzjazmem walnął wilczycę z góry prosto w łeb co jedynie ją rozjuszyło. Ogniki obłędu w jej oczach zdawały się topić stal, z której wykonana była broń. W odwecie kłapnęła Aslaakowi piskiem przed samą twarzą. Gdy w powietrzu rozległ się gwizd pierwszy zareagował nań Emmerich. A może jeden z obserwujących wieśniaków? Obaj odwrócili się błyskawicznie. - Ty patrz - powiedział podnieconym głosem drugi z mężczyzn leżących na dachu kurniku. - Wilk tu idzie. Wilczyca faktycznie zastrzygła uszami i wycofała się pozwalając krasnoludom zrobić dwa kroki w tył. Sama łamanym, zbolałym truchtem ruszyła łukiem ku dziurze w palisadzie. Mimo to zdawało się, że poruszała się z prędkością strzały. I tak właśnie między młotem a kowadłem znalazł się Emmerich. W szczerbie palisady ukazał się bowiem poraniony, wilczy pysk a zza pobliskiego domu wyszedł nań rycerz z kurhanu. Axel jak żywy! - Chodź, malutka - powiedział spokojnie zakuty w stal mężczyzna otwierając nienaturalnie szeroko usta, które były jedyną nieosłoniętą hełmem częścią twarzy. - Ja odzyskam schedę a twoja będzie zemsta - dodał, a wilczyca merdając ogonem ruszyła w jego kierunku. |
|
- Że co? - Ulli nie mógł uwierzyć w możliwość przeżycia jednego z chaosytów, którzy przecież zostali zakatowani koło kurhanu. "Trzeba było ich spalić" - pomyślał. Wtem krzyk wyrwał go z zamyślenia. - Co tu się dzieje? - zapytał sam siebie. Ulli zaczynał się bać, naprawdę zaczynał się bać o swoje życie. Nie miał ochoty biec w kierunku okrzyku najpewniej jednego z krasnoludów, jednak wiedział, że chaosyci nie darują żadnemu z tych co byli przy kurhanie. |
Przy palisadzie trwało jakieś zamieszanie. Trudno było orzec, czy trwała tam walka, czy tez doszło tylko do jakiejś kłótni. Gdy zaś ma się do czynienia z dwiema możliwościami, zawsze warto wziąć pod uwagę tę gorszą. A to by znaczyło, że kompani wpadli w tarapaty i lepiej było się pospieszyć, żeby było kogo ratować. Z tego też powodu Gerhart, z łukiem gotowym do strzału, ruszył w stronę, gdzie toczyła się dość głośna wymiana poglądów. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:20. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0