|
- Niech to szlag - zaklął pod nosem Albrecht i ruszył za Gerhartem w kierunku reszty towarzyszy i cudownie ożywionego Axela. W takich chwilach najbardziej żałował, że nie nauczył się nigdy bardziej... spektakularnych czarów. |
Alsaak spróbował dobyć leżącego w pobliżu miecza i z bliżej nieokreślonym okrzykiem rzucić się na bestyja. |
U podnóża skarpy za palisadą Aslaak podniósł z ziemi magiczny miecz, jedyną pamiątkę po Josefie Schutz. Stal znaczył zimny blask i był cięższy, niż się wydawało. Warto było, jak się okazało potem, drugiego krasnoluda w odwodzie. - Prosz, znalazł się odważny. Skoro tak pogrywasz toś mi jak brat! Wiesz co robić. Zabij go - wywarczał bardziej niż powiedział Axel Krammer, zabójca w służbie Krwawego Boga, wskazując dzierżonym w prawicy mieczem na gramolącego się Bardaga. Wilczyca w tym czasie posilała się wiszącymi u rycerskiego pasa ochłapami mięsa. Konkretnie: ludzką golonką. W nocnej ciemności Axel wyglądał zupełnie jak postaci zabite w kurhanie. Zbroja pasowała do jego ciała jak ulał. Gerhart, podobnie jak krasnoludowie, w słabym świetle gwiazd dostrzegli go z daleka. Emmerich również dobrze widział szczegóły wyglądu przybysza, jak rękojeść miecza wystającą ponad prawy bark. I czerwone ślepia wilczycy. Albrecht o dziwo też zauważył. Wszystko przez pożar, który rozpętał się w rejonie północnej bramy. Podświetlał on sylwetkę Axela wyraźniej z każdą sekundą. Nawet zastygłego na środku wsi Ulliego przywróciły do rzeczywistości krzyki i lamenty. - Moje dziecko, dziecko jest w środku! - rozległo się po okolicy. |
"Może to znak." - pomyślał Ulli który przez chwilę jak by stracił kontakt z rzeczywistością. Do płonącego domu nie miał daleko. W kilka chwil był w stanie tam podbiec. Poza tym nie znosił krzywdy niewinnych dzieci. Choć w tym przypadku dzieciak wcale nie musiałbyć niewinny. Postanowił jednak wykorzystać możliwość zajścia chaosyty z drugiej strony, a z płonącego domu oprócz dziecka wyniesie też jakąś płynącą rzecz, która podpali demona. |
|
|
Gerhart w pierwszej chwili pomyślał, że się nie obudził. Że stale leży w łóżku, w gospodzie, pod wpływem dekoktu, jaki mu zaserwowała zielarka, i śni kolejny koszmar. Wnet jednak doszedł do wniosku, że to jednak nie sen, ani omamy. "Trzeci bliźniak", pomyślał, wpatrując się w zakutą w stal sylwetkę."No ale skoro poradziliśmy sobie z tamtymi, to i z tobą damy sobie radę", dodał w myślach. Zbliżył się nieco i przymierzył się do strzału. Miał zamiar, przy sprzyjającej okazji, wpakować strzałę w usta 'rycerza'. |
Alsaak uniósł miecz do góry, a następnie przyjrzał mu się w świetle księżyca. "Khazadzka robota, jak nic" pomyślał, choć pewnie się mylił. Zrobił nim parę młynków, aby dobrze go wyczuć, a następnie przybrał postawę obronną czekając na ruch rycerza i bestyja. Gotów był jednak, w razie konieczności kontrszarżować. |
Albrecht nie wiedział, co robić. Nie potrafił wykrzesać z siebie ułamka planu, stał jedynie jak osłupiały. Ale zaklął pod nosem bardzo sążniście, kiedy usłyszał kobiece krzyki - i zobaczył, że Ulli rzuca się ratować dziecko. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:21. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0