|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
13-12-2018, 23:31 | #1 |
Reputacja: 1 | To, co wydawało się możliwe tylko w przeklętych elfickich historiach stało się faktem - pierdolone krzaczory poruszały się niczym rozumna istota próbując dopaść Detlefa. Prowizoryczne opancerzenie w postaci szmat rozsypało się na wióry, a gałęzie znajdowały miejsca niechronione pancerzem i wbijały się w ciało jak macki jakiejś przeklętej istoty z krain Chaosu. Czując się coraz słabiej i dostrzegając swoją własną i kurewsko cenną krasnoludzką krew na nogawkach zatrzymał się. - Aaarrrggghhh! - zawył zarówno z wściekłości, jak i bezsilności. Trzeba było zmienić taktykę. W tej chwili czuł jeszcze głębszą niechęć do wszelkich czarodziejskich sztuczek, niż kiedykolwiek wcześniej. Bo tego, że to wszystko pieprzona magia był pewien jak swojej brody. Wtedy zauważył, że gdy tylko przystanął, zielsko również zaprzestawało ataku. Starając się nie poruszyć sięgnął po fiolkę z paskudną w smaku miksturą. Któż by pomyślal, że coś o smaku krowich szczyn może sprawić, że rany się zasklepiają a krew przestaje z nich płynąć? W każdym razie to działało, a on miał zamiar dotrzeć do końca pieprzonego morza wkurwionego zielska. Żeby chociaż wiedział, za co te krzaczory próbowały go ukatrupić? Osuszył pierwszą, skrzywił się z odrazą, ale poprawił następną. I jeszcze jedną. Ostatnia sprawiła, że miał ochotę wywalić zawartość żołądka, ale wytrzymał. Nie takie rzeczy się piło w życiu... Następnie, równie ostrożnie sięgnął po skrzynkę. Ze środka wydobył dwa zapalacze i przystąpił do obrabiania skorupy pierwszego nożykiem. Nim jednak rzucił, zawahał się. Zielsko wiło się wokół jak okiem sięgnąć - nie wystarczy mu ładunków, żeby wypalić wszystko... zatem którędy? Detlef rozglądał się szukając wzrokiem jakiegoś miejsca, gdzie droga byłaby łatwiejsza do pokonania. I wtedy pierdyknął pierwszy grom...
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
13-12-2018, 23:41 | #2 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
14-12-2018, 10:35 | #3 |
Reputacja: 1 |
|
15-12-2018, 01:02 | #4 |
Reputacja: 1 | Krzyk Detlefa zwrócił uwagę Galvinsona. Jego towarzysz nie dawał sobie rady i Galeb niewiele mógł na to poradzić. Ale eks kapral Czarnego Sztandaru był z twardej gliny. Łyknął uzdrawiającego świństwa i zabrał się za drapanie granatów. Racja nie było czasu na pół środki. Szczególnie że magia tego miejsca się wypaczała zapowiadając lokalną zagładę. - Ostrzeż jak będziesz rzucał. - rzekł do Detlefa. Uwagę jego oprócz zawirowań magii przykuła tyrada Gustava i Leo która prowadziła jednego z jucznych zwierzaków że sobą. O ile obelgi nie zrobiły na nim wrażenia to bezczelność Von Grunnenberga chyba nie znała granic. - Jedyne co ten człowiek ceni to własny zad i własną kiesę! - zawołał krasnolud - Łże jak pies! Okłamuje każdego jeżeli widzi korzyść! Powie wszystko by zdobyć zaufanie, a potem i tak zdradzi gdy mu się to opłaci! Możesz iść z nami Leo! Jesteś szczera i dobra! Nie to co ten Łamacz Obietnic! Chciał powiedzieć coś więcej ale Detlef już się zabierał do wysadzana krzaków, a burza coraz bardziej przybierała na sile. Może i miał Leo conajmniej za szaloną, ale miała dobre serce i świetnie walczyła, a ktoś taki zawsze jest cennym towarzyszem. Jeżeli się zdecyduje pójść z nimi to ostrzeżenie ją przed zapalaczami. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 15-12-2018 o 23:41. |
16-12-2018, 16:36 | #5 |
Reputacja: 1 |
|
16-12-2018, 21:21 | #6 |
Reputacja: 1 | Loftus wiedział, że nie jest już w stanie wiele robić. Zyskał na czasie, ale reszta Ostatnich zamiast wspólnie znaleźć rozwiązanie i zjednoczyć się w obliczu kryzysu doprowadziła do podziału. Mimo wszystko chętnie pomógłby Detlefowi, nie miał jednak bladego pojęcia jak tego dokonać, aby mieć gwarancję sukcesu. Gdyby reszta działała wspólnie, to mieliby pewne możliwości działania. Choćby rzucić mu kawał drewna związany liną. Khazad by się go złapał, a reszta by ciągnęła. Czar miał pewne ograniczenia i tak się go powinno oszukać. Krzaki by nie zaatakowały kawałka pniaka, a formalnie Detlef pozostawał w bezruchu. Nie było jednak możliwości przetestowania tego rozwiązania, więc jedyne co mógł zrobić, to zbliżyć się do krzaków i ponownie pokierować wiatrami magii. Krzewy nawet jeśli pobudzone magią, nadal były tylko roślinami. Może jeśli tchnie nie filetowy wiatr Shyishy, wiatr czasu, nieuchronnego końca wszystkiego, to coś zmieni. Loftus spróbował. Może dzięki temu najbliższe krasnoluda krzaki staną się wiotkie, podeschną i osłabną dając mu możliwość ruchu.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
17-12-2018, 01:10 | #7 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
17-12-2018, 01:20 | #8 |
Reputacja: 1 |
|
17-12-2018, 07:57 | #9 |
Reputacja: 1 |
|
17-12-2018, 09:26 | #10 |
Reputacja: 1 | - Leo, nie podchodź bliżej! Detlef zaraz zrobi... Nie dokończył. Leo chyba naprawdę była szalona, bo nie posłuchała ostrzeżenia krasnoluda. Zamiast tego weszła w krzaki jakby te w ogóle dla niej nie istniały. Ale ona dla nich istniała i była łakomym kąskiem. Chlast, chlast, i Estalijka leżała na ziemi brocząc z rozoranej stopy. Padła blisko krasnoludów... relatywnie. W tym gąszczu nawet krok to była długa droga. Galeb nie bardzo wiedział co ma począć, bo był już daleko w tym przeklętym gąszczu i wracanie się teraz tylko by naraziło jego i towarzysza. Najlepiej było czekać na eksplozję. Jeszcze wrócił Gustav, który zaczął sapać do Detlefa próbując obrócić honor Thorvaldssona przeciw niemu samemu. A to śliski człowieczek. Jeżeli z taką perfidią podchodził do wszystkich to nic dziwnego, że kantował w Meissen zarówno krasnoludy, kupców, straż miejską jak i mieszczan. Z drugiej trzyma mieć wielką odwagę albo być strasznie głupi, aby tak truchtać pod zbierającą się Burzą Chaosu. Galeb nie posiadał magicznych zmysłów, ale wiedział na tyle dużo o naturze magii, aby wypatrzeć te drobne oznaki plugastwa zjawiskach które zachodziły. Chociażby tą delikatną fioletową poświatę bijącą z wnętrza tego co zostało z uderzonej piorunem chatki. - Czas się kończy! - zawołał w końcu kowal - Ta burza zaraz wszystko zniszczy! Widząc jednak że Gustav jeszcze próbuje ściągnąć pozostałych do pomocy w wyciąganiu Estalijki krasnolud w końcu się przełamał. Nabrał powietrza i huknął najgłośniej jak umiał. - PRZESTAŃ, DEBILU, NARAŻAĆ INNYCH! SPIERDALAJCIE Z TEJ POLANY! ZANIM POCHŁONIE WAS BURZA! Kowal dobył nóż, przeciął więzy karpli, które strasznie krępowały jego kroki i podszedł do Leo narażając się na ataki pnączy. Miał zamiar ją podnieść i przenieść, kiedy tylko Detlef zrobi przejście. - Detlef! Wysadzaj! Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-12-2018 o 11:34. |