|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-01-2023, 11:56 | #421 |
Administrator Reputacja: 1 | Kamulec stać i paczać. Najpierw paczać na uszkodzonom drabinem, a potem paczać dokoła, by znaleźć tego kogoś, kto popsować drabina. Paczać i paczać... a potem ruszyć z powrotem, tak jak prowadzić drabina. Ta nie uszkodzono drabina. |
25-01-2023, 15:39 | #422 |
Reputacja: 1 |
|
25-01-2023, 16:02 | #423 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
25-01-2023, 17:54 | #424 |
Reputacja: 1 | K100=12,32 Trartex chciał odnaleźć złe snoty. Ale... ani na tropieniu siem nie znał, ani za bardzo nie mógł zorientować, gdzie one siem podziały. Czarziele wokół albo było krótko przez niego ściente, albo nie pogniecione - jakby nikt po nim nie chodził. Nie potrafił też wskazać, gdzie poprzednio poszli. Gdy tak siem z tym problemem borykał, posłyszał znajomy głos.- Trartex! Trartex! Jesteś? - to Pieniek go wołał. Złodziej obejrzał siem i zobaczył jak tamten niepewnie (no bo i wprawy nie miał) schodził w dół po ścianie. Zbliżał siem do miejsca, gdzie czarzielsko było już ściente. Ucieszył siem, bo niejedno razem już przeszli i w sumie nawet polubił mocarnego snota. ____________________ Kamulec uważnie paczał, ale z miejsca siem nie ruszał. Nic nowego w zasieng jego wzroku nie weszło. Mondrze uznał, że jeżeli gdzieś tu siem czai coś, co drabinem metalowom jak odnóża owadom łamać może, to lepiej jest iść i sprawdzić, co jest na drugim końcu drabiny. Dreptał wienc sobie powoli i ostrożnie, minoł znowu korytarz z wieloma drzwiami, aż doszeł do kuchni. Bo w kuchni jego drabina siem kończyła. Mógł jednak zawsze zawrócić i znowu iść szukać drugiego końca. Ale mógł też ruszyć drugom drabinom, co siem akurat też była w kuchni kończyła. No albo mógł sobie odpoczonć. W sumie to go mocno suszyło, pić mu siem chciało. Wyciongnoł wienc manierkem i siem napił. Od razu lepiej! ____________________ Czmych już całkiem dobrze panował nad swym nowym zwierzakiem. Nawet o Krostce zapomniał. A no właśnie... jak ten dzik siem był nazywał? No, zaraz sobie przypomni. Teraz najważniejsze, że szkielety stratowane były w kolejnej jaskini i snot był na czele zwycienskiego pochodu! A z drugiej strony korytarza kolejne wrogi siem czaiły! No i jeszcze była ta strona, gdzie drabina szła, to tam czaiło siem Nieznane. Oj, Nieznane było groźne, złe i czensto robiło kuku snotom. Na szczenście on miał ze sobom dzika i nie zawaha siem go użyć! K100=12 Szmælc też przeszedł na drugom stronem w poszukiwaniu skarbów. Wrzucił fiolkę z czarnym proszkiem i pudełeczko z różowymi kamykami do juków żaby i szperał dalej. Fajnom butelkem znalazł, co w niej płynne srebro siem przelewało. Jeszcze takiego to nie widział!Trochem rozczarowany był tym, co w beczce wcześniej znalazł. Zajrzał jednak do kolejnych beczek. Skoro beczka duża, to pewnie tam i szmelcu dużo, czyli mało ciekawe. Ale gdyby tam jedna rzecz tylko była schowana? No to żal byłoby nie sprawdzić, nie? Tak sobie myślał. Gdy podważył wieko, w twarz mu buchnoł biały proszek jakiś, jak monka. Tfu, tfu, tfu... w zembach zgrzytało. Na co to komu? W drugiej beczce za to mnóstwo żółtych kamykuf. Trzeciej beczki już nie ruszał ino przeszukał pomieszczenie, czy po przejściu snota-demolki (Czmycha siem znaczy), znajdzie w połamanych rupieciach coś ciekawego. Znalazł... dzban jakowyś dziwny, kamienny jakiś, nic specjalnego, ale nie popenkany. A przy szkieletach znowu jakieś kamyki-talizmany... - No to ja ci powiem - ucieszył siem duch patrzonc na plecy Przykurcza, który właśnie dreptał za handlarzem. - Musisz powiedzieć - ale co miał powiedzieć, to już snot nie usłyszał, bo odległość była za duża, a hałas czyniony przez dzikiego Czmycha nie pomagał. Za to zauważył, że Szmælc szmelc zbiera. Podszedł bliżej zobaczyć, czy białych kryształuf nie zajumał, gdy nikt nie patrzał. |
25-01-2023, 19:33 | #425 |
Reputacja: 1 | - Szmelcu, a co ty tam znalaz? Może coś moje ty wzion? Bo jak ty wzion białych kryśtałków to łone moje. Bo to czenść mojej wypłaty - powiedział Przykurcz do Szmelca. - A ty szefu głośniej mów albo podyńdź tutej, bo ja nie szłyszem - zwrócił siem do ducha.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
25-01-2023, 20:03 | #426 |
Reputacja: 1 |
|
25-01-2023, 20:39 | #427 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
26-01-2023, 13:08 | #428 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
26-01-2023, 13:19 | #429 |
Administrator Reputacja: 1 | Siedzenie w jednym miejscu, w którem nic siem nie działo, podobało siem Kamulcowi... ale jeno przez chwilem. Gladiator pociongnoł kolejnego łyka, a potem wstał i poszedł tam, gdzie prowadziła druga drabina. |
26-01-2023, 16:57 | #430 |
Reputacja: 1 | K100=33,11 - Ty niedzielem spotkał? - zdziwił siem Pieniek na słowa Trartexa. - To ty nie żyjesz? Duchem żeś został? I z duchami możesz rozmawiać? - snotling wydawał siem być nieco przerażony i zaczoł siem wycofywać do tyłu. Złodziej zamyślił siem i zerknoł na swoje rence. Faktycznie jakieś takie przezroczyste siem wydawały. Potem zerknoł na Pieńka, który ciongle siem oddalał, ale i tamten jakiś takie przezroczysty siem wydawał. Zanim jednak Trartex wymyślił co zrobić, bondź powiedzieć, Pieniek odwrócił siem, zerwał do biegu, a potem wbiegł prosto w ścianem i zniknoł. Zamrugał ze zdziwienia włamywacz. Dalej stał sam pośród czarzielska tak jak i przed przybyciem Pieńka. Zerknoł jeszcze raz na swoje (dwie!) dłonie, ale nie wydały mu siem już takie przezroczyste jak wcześniej. Właściwie to wyglondały całkiem solidnie i brudno._________________ Jak kto nie miał czym siem mieniać, albo nie chciał, to Szmælc dla niego czasu nie miał. Zajenty był bardzo. Ot ksionżkem w złomotanym przez Czmycha pudle znalazł. Czytać nie umiał, ale może siem da ksionżkem za coś przehandlować? Dalsze przeszukiwanie komnaty niewiele już dały. Pudełeczko z jakimś ciemnofioletowym kamieniem, tłuczek, moździerz, szklana pusta fiolka, amfora do której jeszcze nie zajrzał, wygasłe palenisko, i dziwne metalowe coś składajonce siem z rur. Za duże, by zabrać ze sobom i nieznanego przeznaczenia. Metalowe patyki i waga szalkowa, dość duża. Wahał siem co włożyć na żabu. Ciongle jeszcze oglondał znalezione ciut wcześniej płynne srebro, dzban i talizmany, których nie zdonżył załadować, ino zgromadził w stos, coby żaba go pilnowała. - Bryn. Musisz trzymać kamyk w dłoni i powiedzieć Bryn. Wtedy siem zaświeci - duch dogonił był Przykurcza i tłumaczył wskazujonc na kamyk-talizman, który Szmælc na stosie położył. Poszukiwacz zresztom miał taki sam. Czmych natomiast zdemolował wszystkie małe komnaty i z dzikiem wpadli do wielkiej, na samym końcu, gdzie nawet drabina siem kończyła. A tam, gdzie kończyła siem drabina, stało coś... wielkiego... Machina jakowaś, potenżniejsza od wszyćkiego, co snot do tej pory widział. Róg wielgachny miała w ich stronem skierowany, koła zamiast nóg i mnóstwo takich Epigobleuszowych ustrojstw. Dziw nad dziwy! Jaskinia, w której siem znalazł też innom była, niż poprzednie. Nie tak ładna ociosna jak inne. Wszendzie kawałki skały i kamienia leżały, ściany poszarpane. Kawałki drabiny w stosach z boku leżały jakby czekajonc, aż ktoś je położy. Po małych i zagraconych jaskiniach ta wydała siem dziwnie pusta. Snot czuł siem w niej taki samotny. Wzrok jego zresztom nawet żadnego końca pieczary w ciemności nie mógł dostrzec. Kamulec niespieszno śledził bieg drabiny i po krótkiej chwili doszedł do rozdroża. Na wprost, tam gdzie biegła drabina, dojrzał odpoczywajoncego Gobelina i Zakapiora. Mógł też skrencić i pójść z drabinom w dół. |