27-08-2007, 11:01 | #11 |
Reputacja: 1 | Nie jestem literaturoznawcą i mam własną definicję zarówno SF jak i fantasy, którą stosuję Dla mnie literatura fantasy to taka, w której występują postacie/zjawiska niemożliwe. Takie postacie to dla mnie różnej maści nieumarli, zmiennokształtni, smoki, krasnoludki, itp. Zjawiska to przede wszystkim magia lub inne paranormalne zdolności. Literatura SF musi spełniać wymóg prawdopodobieństwa to znaczy, że wszelkie postacie i zjawiska nie mogą łamać swoim istnieniem praw fizyki i natury. Według takich definicji dzielę gatunki fantastyczne na swoje potrzeby |
27-08-2007, 18:58 | #12 |
Reputacja: 1 | Corenick, jeśli dobrze zrozumiałem, to stosując Twoją logikę wychodzi na to, że "Diuna" Herberta nie była powieścią science-fiction, bo oprócz stricte technologicznych aspektów, pojawiały się tam wątki metafizyczne (wizje czy religie), a wręcz elementy "magiczne" (Bene Gesserit). Osobiście, sądzę, że literatura w obecnych czasach przeżywa to samo, co się dzieje z grami - ciężko jest podporządkować je jakiemuś konkretnemu gatunkowi. I tak jest właśnie z Pilipiukiem - dla mnie pojawiają się u niego bez wątpienia elementy fantasy - nawet w Wędrowyczu z którego tak się podśmiewujesz. Oczywiście, że jest to fantasy przerysowana i komiczna, ale dalej jest to fantasy, ze wszystkimi jej ogrami, wampirami innymi cudakami. Nazwałbym ją fantasy rodzimą, bo korzysta głównie z mitologii słowiańskiej (utopce), aniżeli z np. "Władcy Pierścieni" . Właściwie to cała dyskusja jest dosyć bezcelowa - na jednym biegunie mamy hard sci-fi ze wszystkimi technologicznymi zagadkami (Assimov, Clarke, Lem), na drugim zaś Elfy, Mordory i wioskę Smurfów (Tolkien, Sapkowski ). A po środku jest wieeelka szara strefa gdzie oba gatunki płynnie się ze sobą mieszają, jako, że oba korzystają z ludzkiej wyobraźni.
__________________ There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old. Ostatnio edytowane przez Chrapek : 27-08-2007 o 19:02. |
27-08-2007, 20:00 | #13 |
Reputacja: 1 | Dlatego Chrapek mówie o dwu gatunkach SF i F, które mają multum odmian. To owa szara strefa. No i jest tak jak mówisz. Postmodernizm rządzi. Miesza się wszystko ze wszystkim. W RPGach (w Spellsingerze elfy strzelają z rewolwerów a w RIFTSie komandosi w pancerzach wspomaganych atakują smoki i czarowników) czy literaturze. Nie ma jednej cechy za sprawą, której moglibyśmy zaklasyfikować dzieło do F czy SF. To zawsze zespół cech. Np. istnieje takie przekonanie, że jeśli jest magia, to mamy fantasy. I zwykle tak jest , lecz nie zawsze. Już Arthur C. Clarke rzekł, że nauka na odpowiednim poziomie dla niższych cywilizacji niczym nie różni się od magii. Popatrzmy na "Achaję" Ziemiańskiego. Trzy tomy rasowego fantasy jak nic i na końcu informacja o Ziemcach, czyli Ziemianach z ich technologią. Sam Ziemiański twierdzi, że napisał SF i już sam nie wiem, czy się droczy, czy też sam nie wie, co pisze. Pozdr |