|
Sesje RPG - Horror i Świat Mroku Zmierzch rozlewa atrament rodząc upiorny nocny pejzaż, a wszelki cień staje schronieniem dla przeróżnych stworzeń nocy. Wielkie miasta drzemią, nieświadome mrocznych sekretów skrytych w ich labiryntowych zakamarkach. Ciche i odludne tereny stają się repozytorium przedwiecznych tajemnic i azylem dla niepojętych koszmarów. Zajrzyj za zasłonę, wkrocz w cień spoczywający między wymiarami, odkryj co spoczywa w ciemnych zakątkach świata. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-08-2023, 11:51 | #21 |
Reputacja: 1 | Wyglądało na to, że słowa Vincenzo uspokoiły dożę. Dobrze. Powiedział mu prawdę tak jak zawsze czynił. Wiedział, że na oszustwie względem partnera daleko nie zajedzie. Takie rzeczy miały tendencję mścić się w najgorszych możliwych momentach. Wiedział, że sytuacja nie była wesoła, bo możliwości, którymi wykazał się ich oponent były godne szacunku. Kluczem było ustalenie jego tożsamości, a do tego droga mogła nie być taka prosta jak niektórzy by chcieli. W końcu jeżeli to była ta szara eminencja, o której Albertinazzi myślał, to była to osoba potrafiąca doskonale maskować ślady. Jak jednak życie nieraz pokazywało nie ma kogoś nie do ruszenia, licząc również Vincenzo, czemu dowodziły ostatnie wydarzenia. - Rozumiem doxe, a zarazem dziękuję. - Vincenzo skłonił głowę przed swoim dobrodziejem, z którym wiązały go liczne interesy. Nie wierzył co prawda, aby mężczyzna był gotów całkiem się odciąć. Zbyt ciasny był węzeł wzajemnych zależności między nimi. Odcięcie się jednego od drugiego nie było w stanie odbyć się bez poważnych reperkusji. - Również nie chcę potyczek, czy walk. Takie konflikty szkodzą interesom. Ale to nie my zaczęliśmy, a zostaliśmy wciągnięci w ten konflikt. Za brak dowodów ze mną przepraszam. - Ponownie skłonił głowę, tym razem w geście pokory. Zastanawiał się co zatrzymało Alessię. W jej wierność i kompetencję nie wątpił. Co prawda to samo tyczyło się zdrajcy. Czyżby więc i ona go zdradziła? Ciężko było w to uwierzyć. Nie mógł jednak tego odrzucać. Z drugiej strony nie godziło się wysuwać pochopnych wniosków. Rywal schowany w cieniu był wpływowy. Mógł sięgnąć również po Alessię, ale równie dobrze mogło się stać wiele innych rzeczy. Kolejna zagadka. Za dużo ich teraz było. - Kopie miały zostać dostarczone na nasze spotkanie przez zaufanego posłańca. Nie wiem jeszcze co się stało, ale przyjrzę się temu. Odpowiedzialny za ten cały ambaras pociąga za sznurki z cienia. Zna moje interesy i moich ludzi. Mam nadzieję, że ów brak, którego doświadczyliśmy nie jest jego kolejnym dziełem. Doxe, za pozwoleniem udam się zająć tą sprawą. - Vincenzo wstał i skłonił się doży. Jego pomocnika zaszczycił jedynie krótkim spojrzeniem. Po opuszczeniu spotkania wsiadł do swojego powozu. Nie dawało mu spokoju to co się stało, a raczej co się nie stało. Czemuż to Alessia się nie pojawiła. Miała udać się do Fabrizzia i przynieść dokumenty. Nie było to trudne zadanie. Pytanie na które należało odpowiedzieć, to w którym momencie coś poszło nie tak. Był zaś tylko jeden sposób aby się przekonać. Albertinazzi wyjrzał przez okno na woźnicę. - Do posiadłości mego brata. - zalecił. Po ostatnich wydarzeniach szczerze nie chciał go widzieć. Nie kiedy rana świeżo jątrzyła się w jego wnętrznościach. Musiał jednak odsunąć to uczucie na bok i zająć się tym czym powinien. Dowiedzieć się co się działo. |
17-09-2023, 10:24 | #22 |
Edgelord Reputacja: 1 | ANNO DOMINI MCCVIII, Rezydencja Fabrizzo Albertinazzi, Venetia
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. |
22-11-2023, 13:16 | #23 |
Reputacja: 1 | Wiedział. Wiedział, że jego czyn może doprowadzić do czegoś takiego. Nie spodziewał się iż nastąpi to tak szybko. Ale była to złośliwa kolej losu. W chwili gdy działo się źle, to problemy się piętrzyły. Jeden na drugim niczym piramida nieszczęść. Teraz to samo działo się w jego życiu. Problemy w interesach, problemy z dzieckiem, problemy w małżeństwie. Niemniej nie spodziewał się takiego ciosu zaraz po wejściu do posiadłości brata. Był nastawiony bojowo na spotkanie z Dożą, gdzie wiedział, iż będzie musiał się tłumaczyć, a może i walczyć o przetrwanie. Teraz jednak cała ta pewność siebie i agresywna postawa uleciała z niego. Ramiona mu opadły, a widok jego szlochającej małżonki rozrywał mu serce. Buta i duma wyleciały niczym powietrze z przebitego balonu. Żal i wyrzuty sumienia zżerały go przez cały ten czas mimo iż odsunął je na bok na czas spotkania. Teraz przypomniały się o sobie i na nowo zaczęły przeżuwać jego psychikę. Opuścił głowę i spojrzenie, bo nie mógł spojrzeć kobiecie, którą kochał w oczy. To wystarczyło, aby potwierdzić jej podejrzenia. - Mea culpa. - Powiedział cicho, a cały ciężar tych słów uderzył w niego od środka. - Mea maxima culpa. - Powtórzył niczym na nabożeństwie w świątyni, a łzy zaczęły wypełniać mu oczy. - Niczego mi nigdy z Tobą nie brakowało. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Byłem zdruzgotany. Byłem pod wpływem wina. - Vincenzo zauważył, że zaczyna się tłumaczyć nie tyle przed żoną, co przed samym sobą, ale wiedział, że na jego grzech nie ma wytłumaczenia. Otrząsnął się więc z usprawiedliwiania się przed nią i przed samym sobą. Jedyne co mógł zaoferować to prawdę. - Nie zasługujesz na to co się wydarzyło. Ja nie zasługuje na wybaczenie. Ani od Ciebie, ani od Boga, ani od samego siebie. Disgrazia. Mea sempiternus disgrazia. - Nie wiedział co uczynić. Zaledwie parę dni temu mógłby stwierdzić, że zawsze wiedział co zrobić albo co zacząć robić, aby osiągnąć cel. Teraz w czasie mniej więcej jednej doby drugi raz zastała go ta sytuacja bezsilności. Pierwszy raz gdy nakrył Fabrizia i Cassandre, a teraz drugi, który był efektem tamtego odkrycia. Gdyby bowiem nie zgrzeszyli, to starszy Albertinazzi nie sięgnął by dna, z którego wyciągnął się po ciele Alessii samemu popełniając straszny grzech. Ten sam za który miał pretensje do brata. Świat dookoła niego płonął, a on robił wszystko aby wyjść z tego cało, ale zawodził na wielu frontach. Czy da radę? Patrząc na rozpacz Glorii wiedział, że musi. Za dużo straciła przez jego decyzje, aby miał zawieść. Wyjdzie z tego zwycięsko. Jednak widok rozpaczy Glorii zapowiadał również iż to zwycięstwo najprawdopodobniej okaże się pyrrusowe. |