|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-09-2018, 08:38 | #1 |
Reputacja: 1 | Wiedźmin [WGW] "Kwestia ceny" WIEDŹMIN: GRA WYOBRAŹNI Rajca Stefan Trop spojrzał na kartkę położoną przez kupca. Lista była tak długa, że sama myśl o konieczności studiowania tejże, wymuszały na jego twarzy grymas zmęczenia. Postanowił skupić się na kwotach, które to o wiele bardziej go interesowały. - 200...323...156...1276?! Pies Ci mordę lizał! Za co mam Ci wypłacić te wszystkie denary? Za kilka lampionów, płótna i jakieś drobiazgi? - Te drobiazgi mości Panie Trop są wam niezbędne do przystrojenia tej zapadłej dziury. Przypominam, że moje usługi najęliście nie tylko w charakterze handlowym, ale również jako doradcy. Jeśli macie jakieś uwagi, to moja skromna osoba może poszukać zajęcie w innej mieścinie...- odparł mężczyzna w szkarłatnym wamsie. - Co ze sprawą? Załatwiliście tego no...hycla? - zapytał cicho Rajca. Mężczyzna odsunął krzesło i usiadł ciężko. Wyciągnął dłoń do misy pełnej owoców, która stanowiła jak się zdawać miało bardziej ozdobę na biurku Tropa niż źródło posiłku. Chwycił za jabłko, które wydało mu się najbardziej dojrzałe ze wszystkich. - Nie trwóżcie się gospodarzu. Wszystko w swoim czasie. Rozumiem, że obawiacie się o bezpieczeństwo ludzi podczas święta, ale najęcie usług wiedźmina jest czasochłonne. To nie karczemna dupodajka czy osiłek z mózgiem dzielonym na ćwierć. Takich masz wszędzie! Ale znaleźć wiedźmina nie tak łatwo... - uśmiechnął się. - I nie tak tanio... - dodał. - Tu będziecie musieli w złocie, a nie w srebrnikach płacić. Wszystko to kwestia ceny. Zaprawdę, nie masz nic wstrętniejszego ponad monstra owe, naturze przeciwne, wiedźminami zwane, bo są to płody plugawego czarostwa i diabelstwa. Są to łotry bez cnoty, sumienia i skrupułu, istne stwory piekielne, do zabijania jedynie zdatne. Nie masz dla takich jak oni między ludźmi poczciwymi miejsca. A owo Kaer Morhen, gdzie ci bezecni się gnieżdżą, gdzie ohydnych swych praktyk dokonują, starte być musi z powierzchni ziemi, a ślad po nim solą i saletrą posypany. Krew elfów Włóczą się po kraju, natrętni i bezczelni, sami mianujący się złego tropicielami, wilkołaków pogromcami i upiorów tępicielami, łatwowiernym wydzierając zapłatę, po którym to niecnym zarobku ruszają dalej, by w najbliższym miejscu podobnego szalbierstwa domierzyli. Najłatwiejszy przystęp znajdują oni do chaty uczciwego, prostego i nieświadomego włościanina, który wszelkie nieszczęścia i złe przypadki łacno przypisuje czarom, nienaturalnym stworom i potworom, działaniu płanetnika albo złego ducha. Miast do bogów się modlić, miast do świątyni bogatą zanieść ofiarę, prostak taki podłemu wiedźminowi gotów oddać grosz ostatni, wierząc, iż wiedźmin, ów odmieniec bezbożny, zdoła dolę jego odwrócić i nieszczęściom zapobiec. Krew elfów ********************************************* Rzecz dzieje się na wschodzie Kaedwen w małym miasteczku Ban Tiel położonym nad Pontarem w pobliżu fortu Leyda. Pozostało kilka dni do najkrótszej nocy w roku, którą mieszkańcy będą hucznie świętować. Mamy lato roku 1259 - czyli przed bitwą o Sodden. Na uroczystość ściągają przeróżne osobistości, które akurat w rejonie się znajdują lub znaleźć się mają. Dlatego wachlarz możliwości jest dość szeroki. GARŚĆ WYMAGAŃ:
|
| |