25-10-2006, 08:52 | #161 |
Reputacja: 1 | Konrad Most zawsze żąda zapłaty za przejście. Może pozostawić coś w Waszych umysłach. A może też zabrać Wam coś cennego... Spojrzał na ręke, w której trzymał bransoletkę. Przeciesz cały czas Ją trzymał, to było nie mozliwe że Ona. tam została... -Martha!-Wrzasnął i wyrwał rękę z uścisku Nathaniela. Biegł w Ciemność. Po Nią. Marthę.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
25-10-2006, 12:42 | #162 |
Reputacja: 1 | Aria Dziewczyna skinęła delikatnie głową, nie odrywając swoich oczu od Gabriela. Szukała w nim jakiegoś ratunku, pomocy i wsparcia. Na jego propozycje "trzymania się razem" ochoczo skinęła głową i znów zaczęła lustrować okolicę. Znała te stragany, znała te istoty. To nie było dla niej obce i chyba dlatego tak ją przerażało.. - Postarajmy się znaleźć tutaj jakiś cel...- powiedziała, tym razem odrobinę głośniej, Aria- I błagam cię, pomóż mi szukać Richarda... To, to szczur... Mój przyjaciel
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
03-11-2006, 11:55 | #163 |
Reputacja: 1 | Ruchomy Targ Piękna pani uśmiechnęła się na odchodnym. Zwlekała jeszcze chwilę spoglądając na Gabriela i Arię badawczym wzrokiem, a potem powiedziała z dziwną miękkością w głosie: - Pewnie się jeszcze spotkamy. Gdybyście byli w potrzebie, pytajcie o Łowczynię. Moje usługi nie są drogie. Bywajcie! I odeszła nie odwracając się za siebie. Tłum dziwacznych osób pochłonął ją, tak że po kilku sekundach nie było już wiadomo czy jest jeszcze gdzieś wśród nich, czy rozpłynęła się tak samo niesamowicie, jak pojawiła się wtedy, gdy pierwszy raz Aria i Gabriel ją zobaczyli. Dziwne uczucia zagościły w głowach dwojga przybyszy, którzy czuli się na Targu z jednej strony zupełnie obco, a z drugiej strony mieli dość niesamowite wrażenie, że są częścią tej zbieraniny różnorodności i dziwactw. Bardzo, bardzo dziwnych „ludzi”, którzy mieli w sobie coś znajomego. Kojarzyło im się to z jakimś zatartym wspomnieniem z dzieciństwa, zapachem, który podświadomość przechowuje w czeluściach umysłu, obrazem i dźwiękiem, które mimo iż doskonale znajome, wydają się być jedynie wrażeniem z poprzedniego życia. Dejavu? A może to jedynie kawałki snów poskładane w jedną całość, mamiące duszę wrażeniem, że to wspomnienie z odległej przeszłości. Przecież ani Aria, ani Gabriel nigdy tu nie byli. To znaczy byli w Sears i to nie raz. Ale nie TUTAJ. Wśród setek ludzi krzątających się od stoiska do stoiska, targujących się o połówkę kuli bilardowej, zachwalających swoje towary, rozmawiających i rechotających na cały głos; ludzi, którzy z wielkim namaszczeniem oglądali nie diamenty i szmaragdy u jubilera, ale śrubki, zakrzywione gwoździe i zasuszone rybie oczy porozkładane na podłodze… - Eeeemmm? – Gabriel usłyszał za sobą dość nieokreślony dźwięk ni to zdziwienia, ni podziwu, a potem poczuł szarpnięcie za lewy nadgarstek. Natychmiast odwrócił się, gotów bronić się przed napastnikiem lub złodziejem. Jednak zobaczył przed sobą żałosny widok niskiego, chuderlawego obdartusa, o mysiej twarzy i maleńkich, ruchliwych oczkach, ubranego w za duży, połatany i cuchnący płaszcz, którym szczelnie owijał swoje drobne ciało. Kościstym palcem wskazał to, za czym wodziły jego oczka – zegarek Gabriela. - Dam Ci za to garść piasku! Co to jest? Bardzo ładne! – odezwał się znowu mysi człowiek, a jego głos przywodził na myśl skrzeczącą papugę. Nie odrywając wzroku od zegarka zaczął grzebać po kieszeniach, a chwilkę później w na pół zaciśniętej piąstce pokazał Gabrielowi i Arii niewielką kupkę szaro-żółtego piasku. Jego mina wskazywała na to, że zamierza zrobić dobry interes! Most Nocy Door dopiero po chwili zorientowała się, że brakuje jednej osoby. Zorientowała się głównie po minie Konrada. Odwróciła na chwilę wzrok od przyjaciela i poszukała otuchy w twarzy Nathaniela. - Nie wiem czy istnieje ktoś, kto potrafi powiedzieć czym jest Most Nocy. To nie są drzwi. Gdyby tak było potrafiłabym go kontrolować… a jednak nie znam nikogo, kto potrafiłby to robić. On jest… jak żywa osoba, jak ja i Ty. I jak wszyscy tutaj nie robi niczego za darmo. Dlatego Martha… Nie wiem co dokładnie się z nią stało. Most po prostu zabrał ją dla siebie. Konradzie – zwróciła się znowu do czarnoskórego –Tak mi przykro… Nie chciałam, żeby to się stało, nie wiedziałam, że tak będzie. Gdybym wiedziała, nie narażałabym Was na to... Konrad! – krzyknęła widząc jak chłopak momentalnie się odwraca i idzie w stronę Ciemności, czeluści z której tyle co dopiero zdołali wyjść. Konrad słyszał czyjś głos, potem wydawało mu się, że ktoś go woła. To jednak nie była Martha. A sens wypowiadanych słów nie liczył się zupełnie. Liczyło się tylko to, żeby wkroczyć jeszcze raz na most i po prostu zabrać stamtąd Marhtę. Tylko tyle. Nie musiał nawet patrzeć, żeby wiedzieć kiedy przestąpił próg mostu. Poczuł to wyraźnie – namacalna, niemal płynna Ciemność najpierw stawiła mu opór, a potem miękko wessała jego ciało do środka. Świat przestał istnieć, on przestał istnieć. Była tylko Ciemność i Nicość, tak bardzo bolesne, wdzierające się do jego ciała, duszy, zalewające umysł, wypierające z płuc całe powietrze. Nieprzyjemny moment, kiedy nie może się oddychać i bardzo pragnie się zaczerpnąć jednego, jedynego, choć niewielkiego oddechu, jest bardzo krótki. Trwa zaledwie kilkanaście sekund. Niewątpliwie są to bardzo dramatyczne sekundy, pełne bólu, rozpaczy i niesamowitej chęci życia. Ale to, co następuje później, można nazwać pełną błogością. Nie czuje się już ani lęku, ani bólu – nic. Konrad pomyślał właśnie wtedy, że tak musi wyglądać śmierć… Ale jednak coś się tutaj nie zgadzało. Dlaczego nagle poczuł zapach kanałów? Dlaczego pod jego stopami chlupała cuchnąca woda i śliskie błoto? Dlaczego właściwie uciekał? Dlaczego czuł, jak adrenalina wypełnia całe jego ciało? Gwałtownie zatrzymał się pośrodku błotnistego kanału i odwrócił się w stronę, z której przybiegł. Oczy rozszerzyły mu się strachem – naprzeciw niego stał ogromny, szalenie przerażający dzik. A przynajmniej coś, co przypominało dzika, było wielkie, z czerwonych oczu sączyła mu się nienawiść, a ogromne kły lśniły od śliny i piany toczącej mu się z pyska. Konrad już gdzieś widział to zwierze. Już raz stoczył z nim walkę. I przegrał… Ktoś wetknął mu w rękę długi kij. Konrad ledwo zauważył, że była to włócznia, długa i ciężka. Sekundę później usłyszał głos swojego trenera: - To twój najważniejszy mecz synu. Nie spieprz tego, bo cała twoja kariera legnie w gruzach! Adrenalina, strach przed porażką, ogromna odpowiedzialność – nie może tego spieprzyć! Nie może zawieść trenera, rodziców, Marthy! Bestia ruszyła do ataku… Dla Nathaniela wszystko działo się tak szybko, że nie wiedział przez chwilę jak zareagować. Słuchał słów Door, a już po sekundzie Konrad dosłownie rzucił się w Ciemność mostu, rudowłosa próbowała go powstrzymać i gdyby nie Markiz sama rzuciłaby się za Konradem. Jednak silny uścisk Carabasa pchnął dziewczynę w ramiona Nathaniela. - Ty nie możesz zginąć. Masz zadanie do wykonania – stanowczym tonem zganił ją Markiz, a potem patrząc na jej łzy zaklął cicho pod nosem i warknął –Głupi dzieciak! De Carabas nie trwonił czasu na zbędne myślenie. Pozwolił, aby Ciemność wchłonęła go w swą czeluść, a ostatnie, co Nathaniel mógł zobaczyć, to bardzo niedobry błysk w jego oczach. Door łkała w jego ramionach. - To wszystko moja wina… to przeze mnie! Dlaczego wszystkich moich bliskich spotyka tyle zła?! Co ja w życiu złego zrobiłam, że tak się teraz dzieje….. |
03-11-2006, 17:00 | #164 |
Reputacja: 1 | Na jego oczach Konrad znów pogrążył się w ciemności. Nie zdziwił się. Prawda, zachowanie koszykarza nie było logiczne, ale pasowało do sytuacji. Niesiony emocjami nikt nie myśli racjonalnie, kieruje się instynktem, wybiera najprostszą ścieżkę. Więc dlaczego i on nie biegnie? Już się z tym pogodził, a może po prostu się bał? Rudowłosa dziewczyna z impetem wpadła w jego ramiona, aż cofnął się o krok aby nie stracić równowagi. Instynktownie przytulił ją i objął uściskiem, tak żeby przypadkiem mu się nie wyrwała. Dopadły go gorzkie myśli, że ich grono cały czas się zmniejsza. ~Co zrobi gdy zostanie tu sam?~ Przytulił się mocniej. -Nie masz na to wpływu-szeptał Door do ucha-Możesz przewidzieć konsekwencje swoich czynów, ale nie poznasz nigdy motywacji innych. Nie potrafisz poznać czy i kiedy ich ścieżki znów złączą się z drogą cierpienia.-zwiesił głowę. Mała iskierka trawiła go od środka. Sumienie? Widział wszystko wcześniej, czy więc i on ma teraz krew na rękach? -To się tak nie skończy-mówił dalej, już wprawdzie nie szeptem, lecz wydawało się, że jego głos mogła zagłuszyć nawet cisza.-zło raz obudzone zawsze już będzie pragnęło ofiar. Nawet uśpione przez lata, kiedyś powróci. Musisz je zniszczyć Door. Zdławić w sobie strach i stanąć twarzą w twarz ze swym przeznaczeniem. |
17-11-2006, 17:42 | #165 |
Reputacja: 1 | Gabriel To miejsce…znał je, i jednocześnie nie znał. Czuł jak kręci mu się w głowie, jakby jakieś informacje? Nie, nie informacje… …wiedza? Tak, wiedza, ważna, tak bardzo ważne, próbuje się przedrzeć do niego, ale… Czy to mu się nie śniło? Czy nie czuł bliskości tego czegoś, za czym tęskniła podczas koncertów, upojony radością tłumu, i swoim zmęczeniem jednocześnie? Miał ochotę pogrążyć się bez końca w obserwacji, tylko drobne, ciepłe palce Arii ciągle trzymały go tu na miejscu. A potem nagle ten głos, i szarpnięcie za rękaw. Jakby ktoś go wyrwał z otchłani snu… -Zegarek za piasek powiadasz? Tylko za pół garść? To mało…Wiedział, że czymkolwiek by ten piasek nie był, jest w obecnej chwili coś ważniejszego dla niego. - Zrobimy tak, zgodzę się na pół garści piasku…i….Spojrzał szybko na Arię stojąco tuż koło niego. - I na informacje. Odpowiedzi na dwa moje pytania, i dwa mojej przyjaciółki. Co ty na to? Grał totalnie va banque…ale…
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
18-11-2006, 21:46 | #166 |
Reputacja: 1 | Aria Gdy pojawiła się ta dziwna osoba, Aria (nie wiadomo czemu) odrobinę się uspokoiła. To było dziwne, nie umiała tego określić, ale taka istota nie była dla niej zaskoczeniem. Richard, on kiedyś opowiadał o tym, że znał kiedyś paru, że to jego przyjaciele... Natłok myśli, setki wspomnień, miliony obrazów przed oczami... Mocniej chwyciła dłoń Gabriela, oplatając ją dokładnie swoimi smukłymi palcami. Łzy z oczu ciekły nad wyraz obficie, spadały na jej zakurzone już podczas "wycieczki" ubranie, na płaszcz Gabriela, ale to było nieistotne. Bała się, tego miejsca, ciągle się bała, a jednak... Wiedziała, że tu kiedyś trafi. Za dużo. -Sła... Słabo mi...- wyszeptała do ucha Gabriela, a gdy ten odwrócił się w jej kierunku, już leciała w kierunku ziemi...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
18-11-2006, 22:04 | #167 |
Reputacja: 1 | Gabriel Płynnie odwrócił się w kierunku dziewczyny, jeszcze w trakcie skrętu ciała przyklęknął. W takiej pozie, z opuszczoną głową zdołał złapać ciało dziewczyny nim upadło na podłogę... W jego oczach, których wyraz Aria widziała spadając w dół był…strach. Wręcz przerażenie, że nie zdąży… Ale czemu się tak bał…? Podniósł się z klęczek na jedno kolano mocniej chwytając dziewczynę. Wstał bez większego widocznego wysiłku trzymając kruchą Arię na rękach. W jego oczach barwy sztormu strach został wyparty przez pełen zadziornych iskier dobry humor zabarwiony…czułością? -No moja panno…wpadłaś mi wprost w ramiona. I co mam teraz z tobą zrobić? Boje się cię wypuścić, żebyś znowu nie zasłabła…
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
18-11-2006, 22:29 | #168 |
Reputacja: 1 | Aria Dzięki Bogu to nie było nic poważnego, dziewczyna po chwili ocknęła się na ramionach Gabriela, słysząc każde jego słowo. Nic nie powiedziała, skuliła się tylko i położyła mu głowę ma ramieniu. Była zmęczona, strasznie zmęczona i przerażona tym wszystkim... Zamknęła oczy, czuła jego włosy na swojej twarzy. Zapach, uwielbia zapach mężczyzn, szczególnie zdenerwowanych. A ten wydaje się być całkiem niezły... -Możesz mnie nie wypuszczać...- powiedziała już głośniej, tym razem naprawdę wprost do jego ucha, po czym zaśmiała się i cofnęła głowę, tak by widzieć jego twarz. Oczy, szczególnie oczy. I wtedy wróciła przykra świadomość- spojrzała nagle na dół. No tak, ten człowieczek nadal tam stał...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
20-11-2006, 13:49 | #169 |
Reputacja: 1 | Mysi człowieczek nie spuszczał z oczu zegarka. Zastanawiał się chwilę i podczas wydawałoby się dramatycznej sceny omdlenia przeszukiwał swoje kieszenie zupełnie nie zwracając uwagi na damę w potrzebie. Kiedy wreszcie Aria zwróciła na niego uwagę trzymał już w dłoni przybrudzoną, pomiętą kartkę papieru. - Pytania! Informacje! - zaskrzeczał wyraźnie poddenerwowany tym, że musi się targować - To są bardzo drogie towary! Jedno pytanie od Ciebie, jedno od niej. I to - wskazał na kartkę - To bardzo wiele! |
23-11-2006, 11:30 | #170 |
Reputacja: 1 | [center:216bb39068]***[/center:216bb39068] W międzyczasie.... Konrad był w świetnej kondycji. Skończył rehabilitacje, miał wrócić do rozgrywek. A teraz twki tutaj. I trzymał kij. Ale to nie był zwykły kij, ponieważ trzymał go Ten Który Nie Przegra. Wszystkie przedmioty które nas otaczają, same w sobie nie są niezywkłe. To My, ludzie sprawiamy że są takimi. To "Coś" przed Konradem było przeszkodą do wygranej, zatem do Marthy. Nie widział Jej nigdzie, ale miał nadzieje że zaraz po pokonaniu Jego bestii, znajdzie Ją. Poprawił chywt. Nie zastanawiało go już nic. Tym razem ryzykował nie złamaną nogę, ale życie Jej i swoje. Zrobił krok w stronę wroga. ~Nadchodzę!~Pomyślał.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |