15-11-2012, 18:28 | #41 |
Reputacja: 0 | Homer przeżegnał się, widząc pentagram na drzwiach pokoju. Ten budynek wywierał na nim coraz bardziej nieprzyjemne wrażenie. Nie chciał być przy tym "satanistycznym" pokoju, kiedy ktoś z niego wyjdzie... - Panie Robercie, ja pójdę na koniec korytarza, zobaczę co jest za tym zakrętem, mogę? |
15-11-2012, 19:46 | #42 |
Reputacja: 1 | — Idź, Homerku — odparł Pan Robert. |
15-11-2012, 19:49 | #43 |
Reputacja: 1 | Się robi Odparł, i poszedł sprawdzić prawy korytarz.
__________________ Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę. |
15-11-2012, 19:55 | #44 |
Reputacja: 1 | Początkowo Robert zamierzał posłuchać Tomka, lecz, gdy zauważył Belkara, który dołączył do Tomka również zdecydował się przeszukać szafki i tym podobne. Możliwe, że Tomek i Belkar coś przeoczą. |
15-11-2012, 20:34 | #45 |
Reputacja: 1 | Krzyczę bełkotliwie do pana Piotra. -Boli mnie psze pana. To takie duże pszczoły tam bzy, bzy na drzwiami i mnie dziabły - uderzył lewą rękę o prawe przedramię - Tak o. Boli bardzo. Rączka boli. Co zrobić? Zrobiłem smutną minkę. |
15-11-2012, 21:31 | #46 |
Reputacja: 1 | - Robert, Tomek, macie palnie? Potrzebuję zajarać. - powiedziałem do Roberta i Tomka, tak dodatkowo, bo najwyraźniej nikt z wcześniejszych pokoi nie chciał mi dać palni. Jak będą czegoś chcieli to też ich zleję. Zwłaszcza, gdy będą krzyczeć "Belkar, proszę, nie zostawiaj mnie tutaj, pomóż mi". Dupki żołędne. |
15-11-2012, 21:57 | #47 |
Reputacja: 1 | -No to do roboty-powiedział podchodząc do pierwszych drzwi i próbując je otworzyć |
15-11-2012, 22:20 | #48 |
Reputacja: 1 | - Nie, nie palę to nie noszę. - Odpowiadam Belkarowi zgodnie z prawdą. |
15-11-2012, 22:22 | #49 |
Reputacja: 1 | -Jedyne co mam to zapałki. Niedługo i tak wyjdziemy z tego hotelu, więc można poczekać. To kwestia najwyżej godziny. Powiedział Robert. Mimo iż czuł, że być może ma racje z tą godziną, czuł również, że ta godzina może przeciągać się w nieskończoność. |
15-11-2012, 22:22 | #50 |
Reputacja: 1 | To ciekawe, duże pszczoły wewnątrz budynku w ulu pod sufitem. Brzmi wiarygodnie. Spojrzał z obawą w stronę szklarni, wypatrując atakującej kawalerii powietrznej. Imbecyl musiał je rozwścieczyć i zostawić otwarte drzwi. Wyjął z plecaka gównianą maść, która najpewniej nic nie pomoże i podał ją Arturowi, wraz z kawałkiem bandażu. - Proszę, to powinno pomóc, a teraz powiedz mi jak wyglądały te owady i ile ich było. Widziałeś tam jakieś okna albo chociaż ciekawe rośliny? - patrząc na głupią minę Artura i słysząc drugiego harcerza od siedmiu boleści, zwanego Belkarem, kryptopiromana, proszącego o ogień, zwątpił w uzyskanie wartościowych informacji. Konsternację przerwał mu dźwięk dobiegający ze słuchawki. |