Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-01-2013, 19:05   #161
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wystrzelony bełt zahaczył o dachówki i zaczepił się o wystający gont.
Podczas wspinaczki zaginęła gdzieś słynna drowia gracja. Kapłan wspinał się z wyraźnym trudem i brakiem doświadczenia. A to że mokre od deszczu ściany budynku były śliskie, nie ułatwiało wcale zadania.
Ishil radził sobie znacznie lepiej i szybciej od Virdtha, niemniej warunki w jakich się wspinał wymagały ostrożności.
Siedząca zaś półelfka pękała ze śmiechu patrząc na ich wysiłki i powolne wspinanie się na górę. Przespacerowała się po krawędzi dachu czekając na ich wejście. Nic dziwnego, że nie poruszała się na poziomie ulic, tu na dachach miała naturalną przewagę nad wrogiem. I nad nimi.
To co okazało się sprytnym posunięciem na dole, tu na górze już nie. Śliski dach wymagał utrzymania równowagi, trudno się było poruszać... przynajmniej im.
Półelfka nie miała takiego problemu. Była zwinna i każdy krok stawiała z pewnością. Atak na nią tu,w jej królestwie, byłby skazany na przegraną.
Wypadałoby bym się przedstawiła. -Jestem Lila, a wy?
Musieli podać jej jakieś imiona.

Pozostało przejść do fazy “eksperymentów”. Rzucanie przedmiotami dachówkami nic nie dało. Owszem stworzenia reagowały na bodźce dźwiękowe. Ale rozbijane o ziemię dachówki niewiele dawały. Także i strzelanie niewiele dawało. Zaatakowane bronią zasięgową stwory zareagowały w najbardziej logiczny sposób. Ukryły się za wielkim cielskiem poćwiartowanego potwora.
Były inteligentne niczym ludzkie ścierwa. Były niebezpieczne, tym bardziej że narażały na niebezpieczeństwo ich. Lila skakała po dachu zwinnie niczym jaszczurka, ale... Ani Ishil, ani Zeshan tak zwinni nie byli. Musieli zejść na dół, musieli szukać stwora z poziomu ulic i zwabić go w pobliże tych dziwacznych tancerzy. Nie było innego wyboru.

Lila była tak “miła”, że wskazała im kierunek w którym mają iść i przykazała by się pospieszyli.-Słońce wkrótce zajdzie, musicie się ukryć dobrze zanim nastąpi zachód słońca. Musicie zdążyć przed zapadnięciem nocy.
-A co takiego stanie się w nocy?- spytał Ishil.
-Pierwotni mieszkańcy miasta wyjdą na ulicę, by ścigać nielicznych żywych. W tym i was.- rzekła kobieta wzruszając ramionami.- Więc radziłabym wam się pospieszyć.
Jakim cudem ta kobieta mogła wypatrzeć ową ognistą kulę przez ten szary opar wypełniający niebo?
Nie wiedzieli, być może to jakiś szósty zmysł powiedział to jej.
Zsunęli się po linie na dół, kapłan przyjął dotknięcie stopami powierzchni uliczki z ulgą.
-Pospieszcie się. Nie macie zbyt wiele czasu.-rzekła głośno Lila poganiając obu “sojuszników”. A ci ruszyli tropiąc stwora którego przywołał strach Lilly. Niebo nadal ciekło, przemokli już całkiem, ale chłodu nie czuli, ni głodu, tylko przejmujący strach. Szli wszak na spotkanie z niewiadomą. A jeśli im się nie uda?
Z szyb okiennych patrzyły na nich mgliste oblicza dzieci o upiornych spojrzeniach i ustach wykrzywionych w nienaturalnie dużych uśmiechach.
“-Nie uda się... Zginiecie... Zgwałci was przed śmiercią... Nie uda się... Wystawiła was na śmierć... Uciekajcie.”-szepty raz wyraźniejsze, raz ginące w szumie spadających z nieba dziesiątek kropelek wody.
Nagle słowa upiornej dzieciarni zmieniły się.- “Nadchodzi! Nadchodzi ! Nadchodzi!”
Rzeczywiście... nadchodził.
Słyszeli wyraźnie jego kroki, słyszeli zgrzyt metalu ocierającego się o bruk uliczki.


Nadchodził, wysoki, chorobliwie blady... stwór.


Ubrany w rzeźnicki fartuch poplamiony posoką, uzbrojony w wielki dziwny miecz pokryty rdzą i zaschniętą krwią. Z głową osłonięta wielkim i ciężkim hełmem niemożliwym do udźwignięcia.

Olbrzymi stwór, dwumetrowa bestia z koszmarów martwej dziewczynki. Już nie krzyczał, już nie wołał, jedynie charczał głośno zapewne dostawszy chrypki od tamtych wrzasków. Był już całkowicie materialny i brudny i śmierdzący mieszaniną podniecania, skwaśniałego piwa oraz krwi.

I zauważył ich.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172